Wilki w Bieszczadach

Wyjechaliśmy w poniedziałek 18 marca 1985 roku.
Na czatownie ("Bystre", "Jabłonki", "Rabe" i inne) chodziliśmy parami: Zbyszek z ojcem, a Krzysiek ze mną. Do soboty przesiedzieliśmy na tych czatowniach 5 długich, zimnych nocy - wilki nie przyszły. Rano, po zasiadce, najczęściej obchodziliśmy znane wilcze przesmyki.

We wtorek, 200 metrów od nas, przeszły 4 rysie. Wracając z podchodu widzieliśmy tropy przecinające nasze ślady w miejscu, w którym przechodziliśmy pół godziny temu. Tak niewiele brakowało abyśmy zobaczyli rysie, a może nawet...

W czwartek rano, idąc pod górę ośnieżoną ścieżką, nagle zobaczyłem wilka. Zatrzymałem się gwałtownie. Zbyt gwałtownie! Śnieg, łagodnie do tej pory tłumiący moje kroki, zachrzęścił nieznacznie pod wpływem nagłego postawienia stopy. To wystarczyło! Wilk błyskawicznie zniknął w wąwozie, nie zdążyłem nawet chwycić za broń. Nigdy nie widziałem tak gwałtownego ruchu żywej istoty. Znany powszechnie z szybkiej reakcji lis jest ślamazarą w porównaniu z wilkiem.

W piątek z czatowni "Rabe" obserwowaliśmy niedźwiedzia.
Misiu najpierw porwał kawał padliny i zwiał do lasu. Dochodziły nas odgłosy pracy jego mocarnych szczęk, brrrr, aż ciarki przechodziły po plecach. Po chwili podszedł już śmielej i zaczął żerować 40 metrów od nas. Trwało to ze dwie godziny, aż w końcu postanowiliśmy go spłoszyć, bo przy hałasie jaki powodował, na wilki nie było szans. Rano oglądaliśmy jego ogromne tropy, ślady zębów na zamarzniętej padlinie oraz miejsce, gdzie oddał mocz (czynił to kilka minut). W tym miejscu, w śniegu był lej o średnicy 30 cm i głębokości 70 cm - na dnie widać było zeszłoroczną, pożółkłą trawę.
Wieczorem usłyszeliśmy od nadleśniczego kilka opowieści o niebezpiecznych spotkaniach z niedźwiedziami. To skłoniło nas do rezygnacji z planowanej na następną noc zasiadki na ziemi, bowiem obok licznych tropów wilków był tam świeży trop misia.

A dziś? Wilk jest pod ochroną. Kompletna bzdura i... głupota pseudo-ochroniarzy. Nigdzie na świecie nie uratowano w ten sposób żadnego gatunku - to niemożliwe!