Wyprawa na głuszce, cietrzewie i słonki
13-18 kwietnia 2019 - Białoruś, Gorodok (Horodek).
Uczestnicy wyprawy:
Adam B., Witold D., Jerzy D., Łukasz O., Piotr O. i Andrzej O. (organizator).
Wspaniałego nastroju nie zepsuła nam ani kiepska kwatera, ani słaba kucharka (po 3 dniach zmieniły ją dwie lepsze). A co wpłynęło na nasz świetny nastrój?
Ano, wpłynęło wyborowe towarzystwo kolegów myśliwych i wielkie ilości głuszców.
Przed nami były tu dwie grupy, a po nas jeszcze jedna. Wszyscy strzelili głuszce (niektórzy 2). Tak jest w Gorodku od zawsze - wiosną gody odbywa tu 150 głuszców, a jesienią ponad 100 łosi. Znosimy więc niewygody kwatery, średnie jedzenie i kiepskie zarządzanie.
Ale nie zawsze tak było. Do roku 2010, kiedy dyrektorem był Sława, kwatera i żarcie było super ( Gorodok 2010).
Pierwszego ranka Koledzy strzelili dwa głuszce, a drugiego aż trzy. Czyli już po dwóch dniach każdy z pięciu myśliwych miał na rozkładzie króla wiosennej kniei. Z cietrzewiami nie było już tak dobrze. Po pierwsze obwód był słabo przygotowany do polowań na te ptaki (tylko nieliczne budki spełniały jakiekolwiek standardy), a po drugie Koledzy dużo pudłowali (również z powodu nędznych budek). Tym niemniej 3 koguty strzelili. A jeden z Kolegów, wkurzony lichą budką, następnego ranka poszedł na toki głuszcowe i strzelił drugiego głuszca.
Niestety dla słonek było za zimno. Przez pierwsze dwa dni w ogóle nie ciągnęły, a potem trochę się ociepliło i zaczęły. Byłem na tych ciągach jako kibic. Przez dwa wieczory widzieliśmy po kilka słonek (raz słyszałem ich 11). Na trokach zawisły dwie, a jednej nie znaleźliśmy z powodu zapadających ciemności.
Podsumowanie: Piotr strzelił głuszca, cietrzewia i słonkę, Łukasz głuszca i dwa cietrzewie, Jurek dwa głuszce, Adam głuszca i słonkę, a Witek głuszca (czyli w sumie 11 ptaków).
|