|
|
Uwagi Łowczego Okręgowego w Gdańsku do komentarza redaktora serwisu na temat rozwiązań w nowym statucie PZŁ.
Na obecnym etapie prac komisja statutowa koncentruje się na zmianach
wynikających z ostatniej nowelizacji ustawy prawo łowieckie. Projekt roboczy zostanie przedłożony Naczelnej Radzie Łowieckiej.
Wersja przyjęta przez NRŁ będzie z kolei poddana ocenie rad okręgowych poprzedzonej konsultacją w kołach.
Wnioski i opinie posłużą do opracowania projektu statutu, który
będzie przedmiotem obrad Krajowego Zjazdu Delegatów. Zaproszenie do współpracy ze strony Przewodniczącego Komisji daje
zaintereso- wanym dodatkowy czas na przeanalizowanie ich własnej wizji
zmian statutowych sprzyjające, jak sądzę, optymalnemu wykorzystaniu
kolejnych konsultacji. Jest także dowodem, że pracujemy "z otwartą
przyłbicą" i pełnym poszanowaniem zasad demokracji.
- Uwagi dotyczące "standardów demokratycznego państwa" są
nieprecyzyjne. Dublowanie funkcji w układzie nadzorowany
- nadzorujący może budzić zastrzeżenia, niemniej należy zważyć czy w
określonych sytuacjach istotnie powstaje zagrożenie. Nie sądzę by np.
ministrowie zasiadający w ławach poselskich stanowili zagrożenie
dla prawidłowego realizowania przez parlament jego uprawnień wobec
rządu, choć jedynie mandat zawdzięczają woli wyborców.
Postulując umocnienie roli okręgowych zjazdów delegatów proszę
pamiętać, że w kilku przypadkach to właśnie zjazdy okręgowe w tajnych, demokratycznych wyborach desygnowały miejscowych łowczych okręgowych do NRŁ. Tak chcieli uczynić, i zrobili to, lokalni przedstawiciele kół łowieckich. Pogląd, że należy uniemożliwić im podejmowanie takich decyzji w imię "purystycznego" podejścia do założeń statutu jest tylko jednym i niekoniecznie najtrafniejszym w tej kwestii.
Z punktu widzenia statutowej "równości" może przecież razić przyjęcie
założenia, że ów łowczy okręgowy z racji swej zawodowej pracy w Zrzeszeniu winien mieć znacząco ograniczone bierne prawo wyborcze, a np.
właściciel agencji towarzyskiej (prywatnie nie mam nic przeciw) - pełne?
Osobiście uważam, że taki pogląd mogą reprezentować wyłącznie zwolennicy "spiskowej teorii dziejów" zakładający, że społeczna, koleżeńska organizacja jaką w moim rozumieniu jest PZŁ, jest w tym kontekście potencjalnie narażona na niebezpieczeństwo "frakcyjności" wynikające z osadzenia poszczególnych działaczy i wynikające z tego konflikty interesów. Sadzę, iż jest to błędne założenie ponieważ wszyscy podlegamy nie tylko prawu, ale także wymogom etyki łowieckiej, a dbałość o dobre imię i interesy naszej organizacji jest wspólnym obowiązkiem, który determinuje podejmowane decyzje i działania.
Jednocześnie problem przypomina przysłowiowy kij o dwóch końcach;
jeśli zgodzić się z przedstawionym poglądem, należałoby konsekwentnie
odebrać członkom zarządów kół łowieckich kandydowanie do władz
łowieckich wszystkich szczebli, które przecież w jakiś sposób nadzorują i kontrolują te koła. A przecież, przynajmniej z założenia to właśnie te osoby są najlepiej zorientowane w temacie. Podobno najłatwiej zasiadać "w ostatnim rzędzie" i formułować "złote myśli".
W całej rozciągłości dotyczy to także zarządów okręgowych, w szczególności łowczych. Czy "moralnie zdrowa" jest kreowana przez statut
sytuacja, że ci ludzie z jednej strony mają w zakresie swoich obowiązków m.in. kontrolę i nadzór nad kołami łowieckimi, zaś z drugiej, w tak podstawowej dla każdego kwestii jak zatrudnienie, są znacząco uzależnieni od ... nadzorowanych i kontrolowanych tj. prezesów łowczych względnie członków kół łowieckich zasiadających w ORŁ?
Proszę odpowiedzieć na to pytanie z perspektywy piastowanej funkcji
Przewodniczącego Zarządu koła. Swoją drogą życzę, by członkowie koła
oceniali Kolegę jako konsekwentnego wyznawcę zasad demokracji w
codziennej praktyce!
Mam jednak dla Pana Redaktora dobrą wiadomość; wg stanu na
dzień dzisiejszy, Komisja Statutowa zaproponuje rozwiązanie zgodne
z Pana poglądem. Koledzy których zamierza Pan ograniczyć w możliwości pracy na rzecz Związku na tyle są w tą działalność s p o ł e c z n i e
zaangażowani, że dla .... świętego spokoju sprzyjającemu per saldo
efektywnej pracy dla łowiectwa znacznie bardziej niż "przepychanki" pod "demokratycznymi" hasłami z pewnością poprą to rozwiązanie.
- Uwagi o wydawaniu zarządzeń przez ZG PZŁ traktuję jako przejęzyczenie; ta instancja związkowa ma określony zakres kompetencji! Jest przeto aż nadto oczywiste, że owe "zarządzenia" mogą dotyczyć wyłącznie spraw mieszczących się w tych kompetencjach.
- Deklarując poszanowanie dla zasad demokracji trzeba ją szanować!
Zanim wprowadzono nowy podział administracyjny terytorium kraju
KRAJOWY ZJAZD DELEGATÓW PZŁ jednogłośnie podjął uchwałę o
zachowaniu struktur wg układu 49 województw. Ta uchwała nie pozostawiała wyboru zarówno ówczesnej Komisji Statutowej jak i Naczelnej
Radzie Łowieckiej. Kolejny Zjazd Krajowy miażdżącą większością głosów
przyjął to rozwiązanie do statutu.
Rozumiem, że Pan Redaktor (gdyby zgodnie z wolą gdańskich myśliwych
został delegatem KZD) byłby w znakomitej mniejszości głosującej
przeciwko temu rozwiązaniu. Gwarantuję, że byłoby to bez wpływu na
uchwałę Zjazdu! Proszę zatem wykazać wspomnianej przytłaczającej większości, z reguły
głosującej zgodnie ze stanowiskiem rad okręgowych, słuszność głoszonych przez Pana opinii... Wszakże zanim Pan Redaktor podejmie się tego zadania, proszę zważyć,
że:
- do chwili przekształcenia w okręgowe organizacje te przez 25 lat stworzyły ogromny dorobek, także materialny,
- w oparciu o zasady i procedury demokratyczne wygenerowały bardzo
liczną grupę autentycznych działaczy łowieckich,
- stworzyły możliwość autentycznego decydowania o lokalnych sprawach łowieckich znacznie większej liczbie myśliwych,
- uzyskały prawo reprezentowania swojego terenu zarówno w zjazdach krajowych jak i w NRŁ.
Nadto przedstawione dywagacje o rzekomym obniżeniu kosztów poprzez
zredukowanie liczby organizacji związkowych do aktualnej liczby województw nie znajdują potwierdzenia w przeprowadzonych symulacjach -
były dostępne! Dodam że nie uwzględniały one kosztów i niewygód,
które stałyby się udziałem szeregowych myśliwych przy przyjęciu proponowanego rozwiązania, czego Pan Redaktor jako mieszkaniec ośrodka
wielkomiejskiego będącego siedzibą okręgu być może nie uwzględnił.
Zatem nie tylko zrozumiałe względy ambicjonalne poszczególnych lokalnych środowisk łowieckich, ale również kalkulacja ekonomiczna przemawiają przeciwko Pańskim poglądom.
Dodam, jako członek komisji statutowej pracującej nad dotychczasowym
statutem, że zapoznaliśmy się z ponad ośmioma tysiącami nadesłanych
uwag, wniosków i postulatów. Analogiczne do Pańskich również były, tyle, że w promilowej mniejszości.
Wreszcie pozycja okręgów została niemałym wysiłkiem ugruntowana
w formie zapisu ustawowego, zgodnie z wolą zdecydowanej większości
myśliwych. Czy dla Pana ów wysiłek to "para w gwizdek"!? Niepotrzebnie
wydatkowana energia tysięcy ludzi warta zmarnotrawienia ponieważ
Pana pogląd jest odmienny. Proszę to skalkulować.
Proszę również zauważyć, że jak dotąd nie zanotowano ż a d n e j
oddolnej inicjatywy zmierzającej do połączenia okręgów, mimo iż
taka możliwość istnieje. Czy w tym kontekście Pańska propozycja nie
zmierza do "uszczęśliwiania na siłę" lokalnych środowisk łowieckich i to wyraźnie wbrew ich woli?
- Nie przesadzajmy z podejrzeniami o demoniczny charakter lub
dyktatorskie zapędy osób piastujących godność Łowczego Krajowego!
Względy pragmatyczne nakazują, aby nieliczne grono ludzi którzy
odpowiadają nie "przed Bogiem i historią" lecz karnie i materialnie za swoja pracę w Zrzeszeniu oceniać - z konsekwencjami - nie wg lokalnych
układów towarzyskich, ale wg kompetencji i solidności w działaniu oraz uzyskiwanych rezultatów. Każda z tych osób, nie wyłączając Łowczego
Krajowego może być w każdym czasie odwołana; jednocześnie stawia
się im wysokie wymagania zawodowe. Wiadomo, że specyfika pracy w
PZŁ wymaga posiadania nie tylko określonej wiedzy zawodowej, ale
również doświadczenia, które nabywa się przez lata pracy. Zatem, o ile
chcemy posiadać wprawdzie nieliczną - ze względów ekonomicznych -
ale kwalifikowaną i stabilną kadrę to, przy uwzględnieniu wskazanych
okoliczności winniśmy stworzyć warunki zachęcające kompetentnych,
wykształconych ludzi do pracy w Związku, niezależnie od
wspomnianej możliwości ich odwołania w każdym czasie, a nie odwrotnie. A swoją drogą, czy nowowybrany Łowczy Krajowy może obiektywnie ocenić swoich pracowników na początku kadencji?
Jako uczestnik batalii o polski model łowiectwa i naszą wspólną organizację pamiętam doskonale buńczuczne zapowiedzi ich likwidacji.
Wielkim wspólnym wysiłkiem oparliśmy się tym zakusom. Sadzę że
fakt, iż stanowimy jedyną i stutysięczną organizację zrzeszającą polskich
myśliwych odegrał w tej walce niebagatelna rolę. A przecież ciągle
słychać opinie o "monopolistycznych praktykach", "monopolu PZŁ", ba!
nawet "niekonstytucyjnosci" prawa łowieckiego w tym względzie. Jest
to kraszone hasłami o demokracji - jak najbardziej! Spróbujmy sobie
zatem wyobrazić, że oto w imię tej swoiście rozumianej demokracji
zostaniemy rozbici i zatomizowani na autonomiczne "organizacyjki", które "nawiedzony" decydent będzie mógł
"postawić do kąta", jeśli wypadkiem taka będzie jego wola! Na co dzień jesteśmy świadkami brutalnych gier interesów z aktywnym
udziałem wielu osób publicznych oraz z próbami - w imię
tychże interesów - pomawiania i kompromitowania ludzi uczciwych.
Nie oszukujmy się, polskie łowiectwo i nasz wspólny dorobek stanowi
łakomy kąsek dla niektórych rodzimych (i nie tylko!) kręgów, które nie
ustają w bardziej lub mniej zręcznie kamuflowanych działaniach
zmierzających do rozbicia jedności Polskiego Związku Łowieckiego i
zepchnięcia ogromnej większości z nas na łowiecki margines. Nie tylko w sferze publicznej, ale także, a może przede wszystkim materialnej, tj. przejęcia dobrych obwodów łowieckich i decydowania kto i za ile (lub za co!) będzie tam polował, bądź zamierzają polskie łowiectwo
uczynić "elitarnym" mając za kryterium owej "elitarności" zasobność
portfela, albo "demokratycznie" zrównać łowieckie prawa Polaków
z nieporównanie zamożniejszymi obywatelami krajów Unii Europejskiej.
Jak Pan Redaktor, jako obywatel Gdańska ocenia fakt, że w tym polskim
mieście polską wodę sprzedają nam Francuzi, a miejsca parkingowe
Amerykanie? A jednak znaleźli się ludzie którzy piastując odpowiedzialne stanowiska doprowadzili do podpisania stosownych umów?
Jest to zresztą "temat-rzeka" - podobne przykłady idą w tysiące.
Tak długo jak zachowamy jedność naszej organizacji, a w 1923 r. nasi
ojcowie i dziadowie doskonale wiedzieli co robią jednocząc polskich
myśliwych pod jedna egidą, mamy ogromna szansę, że to schorzenie
ominie łowiectwo w naszym kraju. Jeśli jednak takich czy innych
względów damy (pod pozorem) demokracji zielone światło dla
liberum veto przegramy ...
Może Pan Redaktor, jako właściciel dobrze prosperującej firmy
potrafiący komercyjnie zdyskontować przynależność do PZŁ poradzi
sobie w takiej sytuacji. Zapewne. Ja mam natomiast na względzie
los i perspektywy dziesiątków tysięcy "szarych" myśliwych i bardzo
bym nie chciał, by podzielili oni los kilkunastotysięcznej rzeszy
pracowników Stoczni Gdańskiej, którzy byli jednym z motorów
demokratycznych przemian, a w zamian znaleźli się na bruku.
Dlatego, uznając oczywiste prawo do głoszenia własnych poglądów
proponuję, by w dyskusji o nowym statucie Polskiego Związku Łowieckiego - tej toczącej się na Waszym forum odejść od budzącej uczucia mieszane anonimowości. Niech uczestniczący w tej formie dyskusji
internauci nie ukrywają swojej tożsamości. Podważa to zarówno wiarę
w czystość intencji jak i autentyczność . Konsekwentnie, pozdrawiając
Pana Redaktora tradycyjnym "Darz Bór" podpisuje się jako w pełni
odpowiedzialny za to co mówię lub piszę.
Piotr Ławrynowicz
członek N.R.Ł.
członek Komisji Statutowej
Łowczy Okręgowy w Gdańsku
Powrót
| |