![]() |
Niedziela
09.06.2013nr 160 (2870 ) ISSN 1734-6827 Hyde Park Corner Temat: Czy zabijanie to... Autor: ULMUS godzina: 21:19 Zakładasz u nich normalne myślenie. ... bracie to są fanatycy jakiejś chorej średniowiecznej wiary w miłość do istot typu ptak ssak . Roślinę według nich można zjeść i to jest ok ... chociaż na logikę plantacje soi dla wegetarian, to zbrodnia na ekosystemach w których żyły zwierzęta ale ... w imię religii płoną stosy. Możesz takiemu Mongołowi tłumaczyć rok że mówisz farba bo ci się podoba taka "grypsera" a on dalej pierdzi że mówisz tak dlatego żeby zamaskować wyraz krew mimo że nie ukrywasz że jesteś myśliwym . Autor: mcvein godzina: 22:46 Ja tam zawsze zakładam, że rozmawiam z rozumną istotą. Tak już mam. Dobra, głupawy bywam, wiem. Mimo wszystko z uporem maniaka będę tłumaczył takim jak Rokson ( przepraszam Cię Rokson za uogólnienie ale mam powody :-( ) , że farba to farba i w mojej "bandzie" nikt nie ukrywa przed sobą samym, że chodzi o krew. Zawsze proszę takich ekofiko próbujących mi wmówić, że mówiąc "farba" wyrzucam sobie coś z sumienia :-D , żeby wytłumaczyli mi psychologiczno psychiatryczne powody powstania słów typu biegi, trzeszcze, omyk, polano, badyle, tyki, świece, kwiat, kita, huczka, słuchy... No przecież skoro gwara powstała po to by żyło mi sie moralnie łatwiej to na pewno byl jaskiś cel powstania tych i innych słów ... Niezależnie od wszystkiego ... jak reagować na tego typu zjawiska/zaczepki? Tłumaczyć - nie chcą zrozumieć ... Atakować argumentem kontra - obrzygają czym tylko się da byleby nie sprowadzić rozmowy na merytoryczne tory... Olać - zostaniesz zadufanym bucem z piórkiem bez argumentów ... Ja wysiadam ... :-( mcvein Autor: jooopsa godzina: 23:04 @Autor: ULMUS "Możesz takiemu Mongołowi tłumaczyć rok że mówisz farba bo ci się podoba taka "grypsera" a on dalej pierdzi że mówisz tak dlatego żeby zamaskować wyraz krew" Akurat w tym przypadku będzie miał rację. Historyczna geneza "mylących" znaczeń języka myśliwskiego rzeczywiście miała na celu zamaskowanie rzeczywistego znaczenia, choć nie z powodu obaw typu "co sobie ludzie pomyślą", co z pobudek magicznych. Dawni ludzie (w tym dawni myśliwi) byli silnie przesądni. Bali się nazywać samca sarny słowem "sarnec" (prasłowiańskie określenie samca sarny), by nazwanie celu polowania jego własnym imieniem nie przyniosło pecha na łowach - więc określali go mianem domowego zwierzęcia trochę go przypominającego - czyli samca kozy domowej - KOZŁA. Podobnie z nazywaniem zająca kotem, samca cietrzewia kogutem (od koguta kury domowej) itp. Również na części tusz zwierząt łownych wymyślano oddzielne nazwy typu cewka, bieg, lub badyl, by czasem nie zapeszyć nazywając je po prostu nogą. I to samo dotyczy juchy, posoki, farby - każde określenie dobre, byle nie zapeszyć nazwaniem jej tym czym jest - czyli krwią. |