Piątek
25.05.2018
nr 145 (4681 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Eliminacja dzikow

Autor: Lesław  godzina: 10:16
sumada dla przypomnienia bo do tego się nie odniosłeś : "Jeśli inwentaryzowano 50 to było w rzeczywistości sporo więcej może np. 200 a pewnie więcej. Liczono sobie przyrosty od 50 sztuk i tyle strzelano a rozmnażało się 200." Ehhh sumada, masz obwód polny. Robisz inwentaryzację w marcu (bo tak jest) i masz zero dzika, bo gdzie ma się niby schować. To ile masz dzika w rzeczywistości 0 ? 50 ? 200 ? Z czego policzysz przyrost ? Przyrost od zera wynosi zero, czyż nie ? Czy ktoś skłamał ? Sfałszował inwentaryzację jak to robiły nadleśnictwa ? Nie. A to że schodzą one z lasów w końcu kwietnia to już inna sprawa. Do kogo masz pretensje że źle została zrobiona inwentaryzacja ? W marcu w trakcie 2-dniowej inwentaryzacji nie było u nas żadnego dzika, zaś po zasiewach kukurydzy w kwietniu zeszły z gór, a co lepsze dalej się lochy proszą. Twierdzisz, że oszukaliśmy w marcowej inwentaryzacji ?

Autor: kompot z rabarbaru  godzina: 12:12
sumada Wybacz, ale zaszło jakies nieporozumienie. Piszac o inwentaryzacji miałem na mysli to, ze ta przeprowadzana przez mysliwych, zolnierzy nie daje gwarancji ze zwierzyny w obwodzie jest duzo lub malo. Co do publikacji naukowych i literatury wszelakiej to nigdy nie mowilem ze jest zła. Ktoś jednak sie wysilił zeby cos zbadać, sprawdzić i z tego mozna wyciagnac wnioski dla siebie, wyłuskać jeden rozdział, jedno zdanie ktore pozwoli spojrzec na dany problem z innej perspektywy. Mozliwe ze źle sie wyraziłem w poprzednim wpisie, przepraszam. Napisz jak Ty bys rozwiązał poruszany problem ?

Autor: sumada  godzina: 22:03
Lesław. Oszustwo jest jak coś się robi celowo. Ja też znam opowieść z "Szyszki" inwentaryzacji gdzie jedno koło nie spotkało u siebie dzika a sąsiedzi jednego a strzelają po 100 każde koło. A myśliwi znają takich faktów więcej niż ja. Twierdzę tylko że myśliwi nie wiedzą ile dzików jest i wszystko na to wskazuje, że liczą ich mniej nawet kilka razy mniej niż jest w rzeczywistości. Piszę myśliwi bo oni liczą, gdyby liczyli politycy, pediatrzy, ornitolodzy to wcale im nie musi wyjść lepiej. Przy czym żeby moje intencje wyjaśnić: to nie jest atak na myśliwych tylko próba niepolitycznego podejścia do tematu. Zwalanie tylko na dziki i kukurydzę odbieram jak skargę na gradobicie, zawieje i zamiecie. Nie mamy wpływu na to musimy przeczekać. Na wielkość populacji natomiast jakieś wpływy mamy choć są bardzo duże utrudnienia. Jak liczyć żeby wyszło ile jest na prawdę? To trudne dla mnie. Ja jestem tylko amatorem teoretykiem żadnych danych nie mam ani badań aby coś mądrego powiedzieć. Myślę że dane o pozyskaniu w kolejnych miesiącach z podaniem wieku i płci mogłyby na jakąś uproszczoną symulację pozwolić. Ale takich danych nie mam. "Doktoryzowałem" się tylko na populacji byków na podstawie wieku i ilości odstrzelonych samców. Jak znasz takie dane struktury pozyskania w ubiegłym roku to podaj sprawdzimy.

Autor: sumada  godzina: 22:27
kompot z rabarbaru Przychodzi dziecko do mamy i mówi: - Mamusiu ja umiem pisać - To napisz coś Dziecko skrobie. - To przeczytaj -mamusia prosi. - Mamusiu ale jeszcze nie umiem czytać Brak mi danych abym teorie mógł rozwinąć w recepty czy ostateczne wnioski wyciągnął. Znajomy myśliwy ma na ścianie kilka ładnych oręży dziczych. Wszystkie z czasów gdy strzelali kilka dzików w kole na rok. Wtedy to gdy dla kawału odbił rapetę dzika na drodze i pokazał koledze to ten zwyżkę zrobił i tydzień tam siedział. Z ostatnich czasów gdy strzelał po kilkadziesiąt dzików w roku on sam już takich oręży nie ma. Nie wiem jak to jest szerzej w kraju. Jaki jest odsetek szablastych odyńców teraz w stosunku do poprzednich czasów. Jeśli w kraju jest podobnie to jakby presja na samce wzrosła skoro nie mogą dorosnąć, albo jest inna struktura odstrzału i kiedyś oszczędzano wycinki może kosztem warchlaków. Nie mam danych a dokonania jednego myśliwego to mało. Zwierzyna dostosowuje swoją wielkość do warunków nawet bez odstrzału nie będzie rosnąć w nieskończoność (bobry, norki). Nie mam pojęcia na jakim etapie wzrostu są dziki. Czy człowiek je reguluje czy one tylko reagują na odstrzał zwiększoną podażą. Skoro stale rośnie to może jeszcze może być ich więcej. Aby ograniczyć, jeśli chce się je ograniczyć (mi jako mieszczuchowi nie przeszkadzają zupełnie, tylko ASF skłania mnie do myśli o ograniczeniu ilości w celu zahamowania choroby) to należy uderzyć w newralgiczne punkty populacji czyli lochy warchlaki i przelatki. W zależności od tego jaka głęboka miałaby być depopulacja należałoby robić rzeczy niegodne prawego myśliwego. Bardzo prawdopodobne że prawy myśliwy nie ograniczy dziś populacji dziczej. Podobnie jak Lesławowi proponuję jeśli masz jakieś dane przemyślenia o strukturze odstrzału to prześlij. Zobaczymy może coś wyjdzie z tego.