|
autor: Piotr Gawlicki21-12-2007 "Baron" suwalski, cz. III
|
Jak wiemy z publikacji przedwczorajszej i wczorajszej ”Baron” suwalski, cz.II w dzienniku „Łowiecki”, umorzona została przez OSŁ w Suwałkach sprawa łowczego KŁ nr 1 w Ełku za istnienie 3 książek na dwóch obwodach łowieckich, a organa ścigania odmówiły wszczęcia postępowania o pomówienie przez niego prominentnych członków koła Wiesława Konecko, Przewodniczącego OKR w Suwałakch i służbowo jego przełożonego Jerzego Gąsiewskiwego. W tej sytuacji należało spodziewać się nowej inicjatywy przeciwko Ryszardowi Mielziukowi.
Nie tylko Przewodniczącemu, ale również całej Okręgowej Komisji Rewizyjnej w Suwałkach musiał nie podobać się łowczy Ryszard Mielziuk, bo 13 kwietnia 2007 r. podjęła ona kuriozalną uchwałę, z której cytuję: ...”udzielamy pełnomocnictwa naszego organu Przewodniczącemu OKR Kol. Wiesławowi KONECKO do wystąpienia w postępowaniu dyscyplinarnym przeciwko łowczemu KŁ NR 1 w Ełku Ryszardowi MIELZIUKOWI, który poprzez fałszywe pomówienia, m.in. Kol. Przewodniczącego, naruszył zasady etyki i koleżeństwa obowiązującego w PZŁ”.... No to teraz to już łowczy miał zupełnie przechlapane, bo stanęła przeciwko niemu cała OKR, a na swojego reprezentanta do zwalczania łowczego wyznaczyła Wiesława Konecko, bo przecież tylko on mógł obiektywnie występować w swojej sprawie. Warto przedstawić autorów w/w uchwały, którą obok samego zainteresowanego Przewodniczącego OKR Wiesława Konecko, podpisali: Henryk Ołdakowski z Suwałk, Andrzej Ołownia z Orzysza, Jerzy Chmielewski z Giżycka i Andrzej Czuper z Augustowa.
Mając pełnomocnictwa całej Okręgowej Komisji Rewizyjnej, Wiesław Konecko mógł jeszcze bardziej zdecydowanie uderzyć w coraz bardziej zagubionego Ryszarda Mielziuka. Może skorzystał z doświadczeń działaczy z Białej Podlaskiej, bo rozpoczął procedurę wykluczenia go z koła. W tym celu 10 maja 2007 r. zawnioskował do zarządu KŁ Nr 1 w Ełku o umieszczenie w porządku obrad najbliższego Walnego Zgromadzenia, punktu o wykluczeniu Ryszarda Mielziuka z koła. Uzasadnienie swojego wniosku rozpoczął następująco:
.....”MIELZIUK Ryszard (dla mnie i Kol. Gąsiewskiego nie jest już ani Kolegą, ani Panem) jest synem Śp nieżyjącego leśnika, skazanego wyrokiem sądu karnego za kłusownictwo (wcześniej myśliwy naszego koła), z czego może wynikać jego kompleks i uprzedzenia do uczciwych, etycznych oraz praworządnych myśliwych, który w 50-letniej historii Naszego Koła spowodował zapewne największe i niepowetowane szkody dla dobrego imienia Koła i całego PZŁ-u”.....
O zmarłym mówi się tylko dobrze lub wcale, a jeszcze przypisywanie potknięć życiowych zmarłego jego dzieciom, w potocznie rozumianej kulturze polskiej przekracza wszelkie miary chamstwa. Ale często właśnie działacze PZŁ o tak niskiej postawie moralnej i etycznej stają przeciwko szeregowym członkom Zrzeszenia.
Zarząd KŁ Nr 1 w Ełku nie przychylił się do wniosku Przewodniczącego OKR, bo tak ten zatytułował swój wniosek, co w kontekście w/w uchwały Okręgowej Komisji Rewizyjnej dającej Wiesławowi Konecko pełnomocnictwo do występowania przeciwko Ryszardowi Mielziukowi mogło oznaczać, że o wykluczenie łowczego z koła występuje cała Okręgowa Komisja Rewizyjna w Suwałkach. Odmowa zarządu nie zniechęciła jednak Wiesława Konecko od zaatakowania łowczego podczas Walnego Zgromadzenia, miedzy innymi za wydanie pieniędzy koła na zakup amunicji dla drużyny koła podczas zawodów strzeleckich w Giżycku. Pomimo takich „uchybień”, łowczy wraz z pozostałymi członkami zarządu uzyskali absolutorium.
Podczas Walnego Zgromadzenia Ryszard Mielziuk zapytał się Wiesława Konecko, czy możliwe jest, aby doszło między nimi do porozumienia, żeby nie cierpiało na tym koło. W odpowiedzi usłyszał wymijającą odpowiedź, a to że ten musi zapytać się Jerzego Gąsiewskiego o zgodę i że toczy się przeciwko R. Mielziukowi jakieś postępowanie karne o fałszowanie dowodów, pomówienie i poświadczenie nieprawdy, a dodatkowo R. Mielziuk ma jakąś sprawę u GRD i GSŁ w Warszawie. Takim stanowiskiem przyznał, że jest tylko zainteresowany prowadzeniem dalszych działań wykańczających łowczego. Co to za sprawy łowczy nie wiedział, bo w żadnej z nich nie był proszony o jakiekolwiek zeznania, czy wyjaśnienia.
Należy przypomnieć wcześniejszy tekst w tej sprawie, w którym wspomniano, że łowiecka Temida miała jeszcze rozpatrzyć odwołanie od postanowienia ORD w Suwałkach o odmowie wszczęcia postępowania przeciwko Przewodniczącemu OKR Wiesławowi Konecko. Ponieważ sędziowie OSŁ w Suwałkach wyłączyli się z rozpatrywania sprawy działacza w swoim okręgu, sprawa trafiła do Głównego Sądu Łowieckiego, który wyznaczył OSŁ w Olsztynie do rozpatrzenia sprawy.
Ryszard Mielziuk otrzymał wezwanie z OSŁ w Olsztynie na rozprawę jako oskarżony o dopuszczenie do funkcjonowania trzech książek wpisów w obwodach. Zaskoczony pisemnie odpowiedział OSŁ w Olsztynie, że ta sprawa już dawno została zakończona umorzeniem w OSŁ w Suwałakach. W wyniku jego pisma do OSŁ w Olsztynie zadzwonił do niego sędzia G., przyznając, że z akt sprawy którą otrzymał nie wynikało po co akta zostały skierowane do Olsztyna, w teczce były nie rozdzielone sprawy Wiesława Konecko i Jerzego Gasiewskiego o polowanie bez wpisu i Ryszarda Mielziuka o 3 książkach, a na wierzchu leżał akt oskarżenia właśnie przeciwko niemu, więc sąd zabrał się za jego sprawę. Pomimo wyjaśnienia tego nieporozumienia, R. Mielziuk został wezwany przez Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego do Olsztyna w celu złożenia zeznań, w jakiej sprawie nie wiedział. W Olsztynie został poinformowany, że czeka na niego właśnie rozprawa przed OSŁ, który jak sie okazało znowu rozpatrywał zarzut o dopuszczeniu do istnienia 3 książek na 2 obwody w KŁ Nr 1 w Ełku. OSŁ na rozprawie w Olsztynie sprawę umorzył, podobnie jak sąd w Suwałakch. Ryszard Mielziuk nic z tego nie rozumiał, a czytelnicy niniejszego prawdopodobnie tym bardziej.
Rozprawy o odmowę wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko W. Konecko i J. Gąsiewskiegmu łowczy KŁ Nr 1 z Ełku w Olsztynie się nie doczekał i nie ma do dzisiaj zielonego pojęcia dlaczego nie została ona rozpatrzona w Olsztynie i po co sąd olsztyński zajmował się jego już raz umorzoną sprawą. Ponieważ relacja Ryszarda Mielziuka brzmiała jakoś nieprawdopodobnie, co mogło być spowodowane brakiem znajomości regulaminu postępowania dyscyplinarnegow PZŁ i procedur z tym związanych, redakcja zwróciła się do Głównego Sądu Łowieckiego w Warszawie z prośbą o informację, jakie to sprawy z polecenia GSŁ rozpatrywane były w Olsztynie. Dodatkowo zwróciliśmy się do Zarządu Okręgowego w Suwałach, do którego zgodnie z w/w regulaminem trafiają akta okręgowych spraw sądowych i możliwość wglądu do nich.
W odpowiedzi Przewodniczacy ZO w Suwałkach Jan Goździewski stwierdził, że akta do Suwałk nie wróciły, a Główny Sąd Łowiecki w Warszawie nabrał wody w usta. Zapytaliśmy więc Rzecznika Prasowego PZŁ Marka Matyska, gdzie można zapoznać się z aktami spraw suwalskich, które przez Warszawę i Olsztyn, nie trafiły z powrotem do Suwałk. Pomimo przypominania się, odpowiedzi nie otrzymaliśmy, co upoważnia nas do postawienia tezy, że albo sądy łowieckie są tak nieprofesjonalne, że gubią się w tym co robią, albo wiedzą co robią kombinując z ukrywaniem akt, tylko nie dopuszczą nigdy żeby, „swój” został w nich ukarany. I jedna i druga odpowiedź źle świadczy o sądach w PZŁ, a dodając do tego inne sprawy, które nt. OSŁ i GSŁ trafiały do redakcji i częściowo były już opisywane w dzienniku „Łowiecki”, sądownictwo organizacyjne w PZŁ staje w czołówce spraw kompromitujących nasze Zrzeszenie. Tematowi temu poświęcimy w redakcji więcej uwagi.
Po wyjeździe do Olsztyna i po przeszło dobrze roku od spotkania przez leśniczego w lesie Wiesława Konecko i Jerzego Gąsiewskiego bez wpisu do książki i powiadomienia o tym łowczego koła, ten ostatni miał nadzieję, że krucjata Przewodniczącego Okręgowej Komisji Rewizyjnej w Suwałakch przeciwko niemu nareszcie się skończyła. O naiwności ludzka! Następny atak Wiesława Konecko przeciwko R. Mielziukowi już się rozpoczął, ale łowczy jeszcze o tym nie wiedział.
O tym w dzienniku „Łowiecki” proszę czytać jutro. |
|
| |
21-12-2007 21:16 | wini | Kol.Tomek i Kol.iwona
Pytanie czy w całym PZŁ jest tak jak na WSCHODNIEJ ŚCIANIE? Trudno powiedzieć , pozwolę sobie tylko przypomnieć , że w TYCH stronach w ostatnich wyborach zdecydowanie wygrała partia , która ma w nazwie PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ. | 21-12-2007 17:40 | iwona | ,, I nie dopuszczą nigdy żeby, „swój” został w nich ukarany ''- to jak przykazanie !!!
Lublin , Biała Podlaska , Suwałki -- K T O N A S T Ę P N Y ???
A my liczymy 1 , 2 , 3 ....
I co ze zjazdem ? Starzy ,, sami swoi '' ? | 21-12-2007 16:48 | Tomek67 | Czy takie sprawy dzieją się tylko na wschodniej ścianie Polski czy całe PZŁ tak wygląda. Jeżeli tak to strach się bać. Mam nadzieję że to tylko ostatnie ostoje po minionym okresie. Pewnie czas na wymianę kadr w związku tylko jak to zrobić???????? | 21-12-2007 16:40 | cienias | Kolego łowczy Mielziuk, wyrazy solidarności i wsparcia.
Wesołych Świąt!
| 21-12-2007 15:44 | Step2 | Sądziłem, że to tylko w przy ZO PZŁ w Bialymstoku mogą rozgrywać się horrory z kategorii "indolencja i niezrozumienie i upier.....lenie niepokornego członka koła " ale jak widać suwalskie pozwala na jeszcze mocniejsze wybryki osób prominentnych działaczy zrzeszenia PZŁ. Rewolucja, ale właśnie ekonomiczna może obecnych członków władz i organów jak wyżej, działających z pobudek ideowych , niekomercyjnych, społecznych wyrwać z ich pozycji społecznych i wrzucić do "szamba moralnego zepsucia" - tam, gdzie jest ich miejsce. Każdy czytelnik portalu "łowiecki.pl" musi być świadom jednej rzeczy: zrzeszenie liczy ponad sto tysięcy członków, działacze są zbyt mocno okopani na swoich pozycjach i są zbyt zgraną grupą ludzi, by opisywanie ich postaw na forum mogło spowodować uszczerbek na opinii w oczach pozostałej reszty: raz dany mandat zaufania przy wyborach do władz okręgowych pieczołowicie przechowują i traktują jak "Dar Niebios" do końca kadencji, przygotowując nowe rozdanie na kolejny zjazd wyborczy... I tak to trwa.Stworzenie podstaw prawnych w formie ustawy do powołania nowej organizacji łowieckiej, alternatywnej dla zgnilizny PZŁ może ten stan zmienić ale nie do końca... Co dla jednych jest hobby dla innych jest sposobem na życie: są nieźle uposażeni i dostają krzyże zasługi..... Lat temu kilkanaście, gdy byłem kandydatem na zjazd okręgowy i padła propozycja spośród uczestników na kandydowanie mojej osoby do władz okręgowych obecny przewodniczący ZO PZŁ w Białymstoku chodził i namawiał: "nie głosujcie na gościa, nie nasz, niebezpieczny" a potem jednemu ze swoich zaufanych w moim macierzystym kole polecił: "uwalcie frajera, ja sprawy nie puszczę dalej i będzie spokój...". Dzisiaj niektórych sumienie zaczyna męczyć, bo widac stać ich jeszcze na ludzkie odruchy... Wymienionego wyżej przew. OKR w Suwałkach życie odruchów cywilizacyjnych chyba pozbawiło, szkoda... Warto się teraz zastanowić nad sobą, przed Kostuchą Panie "Baronie" będzie za późno.... zresztą, jej idea jest Panu narazie obca, bo jesteś Pan zbyt zadufany w sobie, a przyjdzie czas i towarzysze pójdą do spowiedzi...
Brzydki przykład z sąsiedztwa, a można zupełnie inaczej.... | 21-12-2007 15:41 | saampek | Gratuluję Piotrowi dobrego pióra trzymającego w napięciu bo ciężko jest zainteresować słuchaczy skomplikowanymi sprawami obcych osób.
Jak ciążko doswiadczyłem sam broniąc się na szczęście skutecznie przed wyrzuceniem z koła w kilkukrotnym głosowaniu przeprowadzanym przez kolejne trzy walne zebrania wnioskowanym przez prezesa mojego koła nomen omen Jerzego Chmielewskiego przytoczonego jako członka OKR w Suwałkach.Jak widać praktyka z przed kilkunastu lat nie poszła koledze Jerzemu na marne.
Przy okazji nasuwa mi się pewna refleksja:Wszyscy wiemy jak wyglądają wybory delegatow w kołach.Delegatów z których powstaje później zrąb naszych baronów.najczęściej jest to jednym z ostatnich punktów walnych zgromadzeń ,przygotowana lista jest najczęście w pośpiechu klepnięta bez zastanowienia a jest to przecież pierwszy stopień gdzie można mieć jakiś wpływ na przyszłą władzę.Oczywiście na szczeblu okręgowym powstaną listy jedynie słusznych ale nie ułatwiajmy im zadania. | 21-12-2007 14:21 | disco | Przeczytałem dwie wcześniejsze części i myślałem, że w części trzeciej będzie konkluzja tematu, a to chyba dopiero początek relacji z przebiegu "choroby" na jaką choruje zawiązek. Ta choroba to połączenie schizofrenii z amnezją. Działacze zapomnieli kto ich posadził na stołkach, za to bardzo dobrze im idzie polwanie na swoich kolegów.Łowczy chciał sprawę wyjaśnić po koleżeńsku (tak wynika z reportażu i ja w to wierzę), ale chora ambicja działacza dała znać o sobie.Wydaje mi się,że tylko komercjalizacja łowiectwa zmiecie z powierzchni tych pseudo działaczy. Dzięki pełnionym w związku funkcjom załatwiają swoje prywatne sprawki, dodając sobie "prestiżu" ,a nam niechlubnej opinii.Za dużo jest komuny, a za mało rynku i demokracji ,tej oddolnej.Chyba czas na rewolucję,bo na wychowanie i edukację stanowczo mamy za mało czasu.
Pozdrawiam Darz Bór
| 21-12-2007 12:24 | BOTANG | Dawno, dawno temu czekało się z niecierpliwością do każdego poranka, żeby jak najwcześniej wyjść z pieskiem na spacer i w najbliższym kiosku, po odstaniu w kolejce, zakupić codzienną gazetę, w której można było przeczytać kolejny odcinek przygód Oberleutenanta Klossa. Teraz trzeba czekać aż do 12.01, żeby przeczytać kolejną część kryminalno-horrorowo-komediowej powieści. Piotrze Gawlicki - litości! A tak poważniej - gratuluję tematu i wykorzystania jego dramaturgii. Pozdrawiam. |
| |