DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Stanisław Pawluk25-08-2008
Meandry sprawiedliwości I

Często zastanawiamy się, jakie kryteria obowiązują wymiar łowieckiej sprawiedliwości. Dlaczego w stosunku do jednych stosowane są kary niczym za carskiego zaboru, natomiast innym, o wiele cięższe przestępstwa uchodzą z co najwyżej pogrożeniem palcem! Takie skrajne przypadki zmuszają do smutnej refleksji, że łowiecki wymiar sprawiedliwości nie trzyma się norm prawnych, a rządzą tu jakieś inne, niepisane i niewidoczne prawa. Czy tak jest naprawdę? Chciałbym wierzyć, że nie, ale życie ciągle dostarcza nowych przykładów.

*** Dwu myśliwych na łowach ***

Dwaj myśliwi Tadeusz Ł. i Krzysztof K., uważający się za lepszych członków koła oraz takich, którym wolno więcej z racji zamieszkania w obwodzie, gdzie są częstymi gośćmi w kniei. Jeden prawie nemrod, drugi kilkudniowy myśliwy, zgodnie uważali, że zapisywanie się w książce ewidencji myśliwych na polowaniu indywidualnym jest zbędne. Zarząd na corocznych zebraniach koła systematycznie przypominał o tym obowiązku, a prezes koła wręcz kategorycznie podkreślał, że polowanie bez wpisu jest karalne.

2 września 2007 obaj zostali spotkani na polowaniu, które tradycyjnie wykonywali bez wpisu. Już na drugi dzień, do zarządu koła i ORD wpłynęło pismo powiadamiające o odbytym polowaniu oraz o nie wykazaniu w rubryce „pozyskana zwierzyna” dwu strzelonych kaczek. Kopie pisma otrzymała także PSŁ w Lublinie. Państwowa Straż Łowiecka, według niepotwierdzonych informacji, od pewnego czasu interesowała się tym łowiskiem z nadzieją, że znajdzie „haki” na myśliwego, który konsekwentnie dążył do wykazania nieudolności jej komendanta. Traf chciał, że w dniu 8 września 2007 „dopadli” na polowaniu nie myśliwego, na którego „polowali”, a Krzysztofa K. - tego samego, który tydzień wcześniej polował z Tadeuszem Ł., także bez wpisywania się do książki. Tym razem Krzysztof K. polował bez dokumentów i jak poprzednio - nie był wpisany w książkę ewidencji polowań indywidualnych. PSŁ ukarała Krzysztofa K. za te przewinienia mandatem karnym w wysokości 100 zł. Na marginesie jedynie dodam, że poszukiwanego wroga byłego komendanta PSŁ Andrzeja Sieńko mimo zaangażowaniu wszystkich dostępnych PSŁ sił i środków, a także osobistych wyjazdów samego komendanta na niczym nie złapano, a komendant wkrótce pożegnał się ze stanowiskiem.

Okręgowy Rzecznik Dyscyplinarny bardzo sprawnie i szybko wniósł akt oskarżenia wobec obu obwinionych myśliwych. Mimo, że wezwano świadków, rozprawa odbyła się bez ich wysłuchania i przy drzwiach zamkniętych. Jak stwierdził ORD Jacek Kuźma dowody były tak mocne, że zbytecznym okazało się słuchanie świadków i OSŁ zastosował najprostszą z możliwych procedur. Obaj obwinieni zostali ukarani naganą. W kuluarach mówiło się, że w pomoc obwinionym zaangażowała się ta część zarządu koła, której Tadeusz Ł. i Krzysztof K. świadczyli różnego rodzaju usługi, w tym informując na bieżąco, kto w lesie puścił przysłowiowego bąka. Sprawą żywo interesował się były wieloletni instruktor ZO w Lublinie, który na czas tej rozprawy przybył osobiście do pomieszczeń sędziowskich. Chyba w ramach ocierania łez Krzysztof K., pomimo rocznego zaledwie stażu łowieckiego, został wyznaczony do prowadzenia jednego z ważniejszych polowań zbiorowych, a jego nazwisko pojawiło się w „Łowcu Lubelskim” jako autora reportażu. W kole twierdzi się, że prawdziwym autorem tekstu jest znany w kole wieloletni pisarz i autor książek Roman W., łowczy, od lat zajmujący się publicystyką prasową, a „autorstwo” zostało przekazane jako rekompensata za niemożliwość całkowitego ukręcenia sprawie łba.

*** Trzeci myśliwy na „spacerku” ***

Mniej więcej w tym samym czasie inny myśliwy z tego samego koła Tadeusz P. udał się na urlop do chaty jaka pozostała mu po rodzicach. Chata znajduje się w samym środku obwodu, w pobliżu jezior i lasów, więc wykorzystywana jest przez niego do relaksujących pobytów urlopowych i sobotnio-niedzielnych. Za kilka dni miało odbyć się zebranie inauguracyjne rozpoczynające sezon łowiecki, więc Tadeusz P. zabrał jedyną broń jaką w owym czasie dysponował, czyli dryling. Planował, że na zebraniu w dniu 15 sierpnia "pobierze" od łowczego tzw. "odstrzał", a uzyskawszy go, z czym nigdy problemów nie było, zapoluje na dziki. W dniu 12 sierpnia, a więc na trzy dni przed planowanym spotkaniem z łowczym Tadeusz P., zarzuciwszy dryling na ramię, udał się o godz. 5.15 - jak twierdzi - na spacer. Traf chciał, że w tym samym czasie dwaj inni myśliwi przebywali na polowaniu. Pojawienie się uzbrojonego łowcy pod amboną i nie wpisanego do książki wejść, wywołało irytację polujących. Doszło do wymiany nieuprzejmości i do zarządu koła wpłynęła informacja pisemna, podobnie jak to miało miejsce w przypadku dwu myśliwych wymienionych wyżej. Tadeusz P. tłumaczył się, że w chacie po rodzicach nie ma sejfu, w którym mógłby pozostawić broń podczas swej nieobecności. Chata ma liche zamknięcia nie wystarczające dla bezpiecznego przechowania broni, więc idąc na spacer zarzucił dryling na ramię, aby nie obawiać się o jego kradzież. Nie polował i nie miał zamiaru polować - tak stwierdził.

Od tej chwili miały miejsca wydarzenia, których nie tylko szary członek Zrzeszenia, ale wytrawni prawnicy szybko pojąć nie mogli.

*** Postawa zarządu i rzecznika ***

Zarząd wezwał Tadeusza P. na zebranie, a jego wynikiem było skierowanie sprawy do ORD. Tadeusz P. otrzymał także wkrótce decyzję zarządu koła następującej treści:
(...)„Zarząd Koła swoją decyzją z dnia 19 sierpnia br. postanowił zawiesić Kolegę w prawach członka naszego Koła do czasu wyjaśnienia Pańskiej sprawy przez Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego przy Zarządzie Okręgowym PZŁ w Lublinie.”(...)
Dlaczego zarząd koła zastosował „prewencyjne” zawieszenie, do którego nie miał kompetencji statutowych, bo takie przewidziane są tylko dla zarządu okręgowego (§ 142 pkt 3 statutu)? Z rozmów z członkami zarządu wynika, iż byli przekonani, że takie prawo zwyczajnie „im przysługuje”. Dlaczego zastosowali je jedynie w stosunku do Tadeusza P., a nie zareagowali tak samo przy jawnym naruszeniu przepisów łowieckich przez Tadeusza Ł. i Krzysztofa K., można się jedynie domyślać.

Jacek Kuźma Okręgowy Rzecznik Dyscyplinarny odmówił rozmowy na temat swych działań pozbawiając w ten sposób możliwości uzyskania informacji o motywach swego działania jak też wyjaśnienia, czy i przez kogo był inspirowany, aby sprawa Tadeusza Ł. i Krzysztofa K. została załatwiona szybko i zaledwie naganą oraz dlaczego przeciwko Tadeuszowi P. wytoczono najcięższą artylerię, o której niżej.

Decyzje i wnioski Jacka Kuźmy, oprócz funkcji ORD pełniącego stanowisko wysokiej rangi prokuratora Prokuratury ongiś Apelacyjnej, a aktualnie Okręgowej, wydawały się być przewidywalne zwłaszcza, że na taką okoliczność jak polowanie bez wpisywania się do książki ewidencji ORD wyrażał już swoje stanowisko w sprawie łowczego Koła Łowieckieg nr 3 „Jeleń” Wojciecha K. Wówczas na podstawie jego wyjaśnień, Prokuratura Rejonowa w Lublinie umorzyła prowadzone za sygn. akt 3 Ds. 433/07 postępowanie, a decyzję prokuratora podtrzymał Sąd Rejonowy stwierdzając min. (...)”Podobnie kwestia niedopełnienia przez Wojciecha K. obowiązku wpisu do książki wyjść na łowisko była przedmiotem badania przez Rzecznika Dyscyplinarnego Polskiego Związku Łowieckiego w Lublinie, który nie dopatrzył się w zachowaniu wymienionego łowczego jakichkolwiek uchybień, w związku z czym nie zaistniało również przestępstwo z art. 51 ust. 1 pkt. 7 ustawy z dnia 13 października 1995 r. Prawo Łowieckie.”(...)

*** Przepisy nie równe dla każdego? ***

W przypadku Tadeusza P. sposób postępowania i pojmowania tych samych przepisów był odmienny. W dniu 4 grudnia 2007 do prokuratury wpłynęło pismo opatrzone stemplem Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego PZŁ w Lublinie Jacka Kuźmy, w załączeniu którego przesłał on także zebrane przez siebie materiały i napisał: (...) ”W mojej ocenie treść tych materiałów uzasadnia podejrzenie popełnienia przestępstwa z art. 53 pkt 4 ustawy z dnia 13 października 1995 r. Prawo łowieckie.” (...)

Za pośrednictwem prokuratora sprawa trafiła do Sekcji Kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w miejscu rzekomego przestępstwa, gdzie zajmował się nią st. sierż. Marcin Kowalczyk. Po dokonaniu „zintesyfikowanych” czynności st. sierż. zredagował postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia, w którym napisał min.:
(...) "W myśl § 17.1 Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 27 grudnia 2005 r w sprawie uprawnień do polowania, Polski Związek Łowiecki wydaje osobie, która zdała egzamin z wynikiem pozytywnym, dokument potwierdzający uzyskanie uprawnień do wykonywania polowania. Czyn popełniony przez Tadeusza P. stanowi przewinienie łowieckie (dyscyplinarne) określone w § 137 pkt. 1 Statutu Polskiego Związku Łowieckiego.”(...)


*** Zamiast dwu granatów w świątecznym ubraniu.... ***

Po otrzymaniu tego postanowienia Jacek Kuźma redaguje kolejne pismo do prokuratury w L. pisząc min.:
”Szanowna Pani
Małgorzata Duszyńska
Prokurator Rejonowy
w L(...)

W związku z otrzymaniem odpisu postanowienia z dnia 19 grudnia 2007 Nr Ds. 1819/07 o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie nielegalnego polowania w dniu 12 sierpnia 2007 roku, (...) nie mogę zgodzić się z poglądem wyrażonym w pisemnym uzasadnieniu tego orzeczenia dotyczącego wykładni art. 53 pkt 4 ustawy z dnia 13 października 1995 roku Prawo Łowieckie.
W moim przekonaniu nie można postawić znaku równości pomiędzy „uprawnieniami do wykonywania polowania” w rozumieniu przepisów cytowanego przez autora postanowienia rozporządzenia Ministra Środowiska z uprawnieniami o jakich mowa w art. 53 pkt 4 Prawa łowieckiego.
To ostatnie pojecie jest bowiem znacznie szersze i obejmuje ono niewątpliwie także zgodę na wykonywanie polowania udzielona przez dzierżawcę lub zarządcą obwodu łowieckiego. Polowanie bez takiej zgody stanowi przestępstwo kłusownictwa niezależnie od tego, czy sprawca ma ogólne upoważnienie do wykonywanie polowania, potwierdzone złożeniem stosownego egzaminu łowieckiego.
W związku z powyższym zwracam się z uprzejmą prośbą o dokonanie ponownej oceny prawnej przedmiotowego zdarzenia w trybie § 193 ust. 1 „Regulaminu prokuratorskiego” uwzględniającej przepisy art. 4 ust. 3 i art. 42 ust. 1 wyżej wymienionej ustawy.
Wdzięczny będę za poinformowanie mnie o zajętym stanowisku.” (...)


*** Zmiana zdania? ***

Powtórnie pod inną sygnaturą wszczęte zostało drugie już w tej sprawie postępowanie. Ponownie st. sierż. Marcin Kowalczyk przesłuchał świadków. Wszyscy trzej występujący w sprawie świadkowie nie obciążali „podejrzanego” i ograniczyli swoje zeznania jedynie do stwierdzenia faktu, że spotkali się w lesie z Tadeuszem P., że miał on wówczas broń, ale żadnych strzałów ani przed ani po spotkaniu nie słyszeli. Owszem słyszeli strzały, ale w innych niż spotkaniu dniach. Zeznania łowczego koła także do sprawy nic nie wniosły, zwłaszcza, że nie był on świadkiem zdarzenia i jak stwierdził do protokołu, Tadeusz P. jest doświadczonym myśliwym, posiada 20-letni staż łowiecki i w przeszłości nie było żadnych problemów dyscyplinarnych z jego udziałem. Stwierdził także, że Tadeusz P. zawsze otrzymywał odstrzały, a warunkiem jego uzyskania jest osobisty odbiór od łowczego koła. W dniu 1 marca 2008 st. sierż. Marcin Kowalczyk wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów, które opisał następująco: (...)
”W dniu 12 sierpnia 2007 w m. F. województwa lubelskiego (...) za pomocą broni myśliwskiej z celownikiem optycznym wykonywał polowanie indywidualne na zwierzynę łowną nie posiadając uprawnień do polowania, tj. o czyn z art. 53 pkt. 4 ustawy z dnia 13 października 1995 Prawo Łowieckie.” (...)
Taką też treść zawierał sporządzony przez st. sierż. Marcina Kowalczyka akt oskarżenia zatwierdzony przez prokuratora Modesta R. Rubackiego.

*** A co na to sąd powszechny? ***

Nad sprawą Tadeusza P. pochylił się Sąd Rejonowy w L., który podsumował dwukrotne postępowanie prokuratorsko-policyjne i wysiłek rzecznika Jacka Kuźmy i wydał stosowne postanowienie. Jak ocenił sąd wiedzę i pracę wykonywaną za pieniądze nie tylko myśliwych, ale także zwykłych podatników, opowiem słowami sędziego wyrokującego w tej sprawie. Następny odcinek w czwartek będzie jednym wielkim cytatem sądowego uzasadnienia. Jego lektura zapewni czytelnikowi niezapomnianych wrażeń, a w tym spełni role edukacyjną, nie tylko wobec szeregowych członków PZŁ, ale przede wszystkim zadedykuję ją okręgowym rzecznikom dyscyplinarnym.




24-04-2011 21:53 kokosz Panie Stanisław Pawluk,dlaczego Pan nie napisał że to Pan był tą osobą która już na drugi dzień wysłała pismo do zarządu koła i ORD o odbytym polowaniu oraz o nie wykazaniu w rubryce „pozyskana zwierzyna” dwu strzelonych kaczek. Kopie pism wysłał pan także PSŁ w Lublinie.
Przecież to pańskie koło Miś w Kocku co pan skrzętnie przemilcza, i pańscy koledzy.
Może pan coś wyjaśni teraz.
28-08-2008 10:59 wielotykowiec1 Trochę na przekór autorowi tekstu, moje stanowisko wobec obydwu przypadków jest jednoznaczne.......................
Wszyscy popełnili czyny zabronione i nie ma co usprawiedliwiać..............
Potem jednak zadziałała ta brzydka i godna potępienia przypadłość PZŁ, kolesiostwo w najgorszym wydaniu..................... "Mafijne układy i układziki" funkcjonujące, choć potępiane, ciągną na dno koleżeńskie zasady współżycia..............................
Czyn zabroniony powinien być sprawiedliwie osądzony i potępiony.
Ciąg czynów po zdarzeniu, jeszcze surowiej. D.B.
26-08-2008 18:05 kuraś Inaczej by się to wszystko czytało, gdyby autor próbował choć w niewielkim stopniu być obiektywny. Z góry wiadomo kto tu jest czarny a kogo próbuje sie wybielić. Kara dla jednego i drugiego przypadku powinna byc nieunikniona, natomiast autor w jednym przypadku jest prokuratorem a w drugim obrońcą.
26-08-2008 13:02 R.D. Kulwap, gdybys widział niektóre absurdalne oskarzenia przed sądami powszechnymi... to ta sprawa wogóle by Cię nie dziwiła. Co do równych standardów, to się zgadzam. W tym zrzeszeniu ich nie ma i nie będzie, na tym właśnie polega wzorowość modelu, którego zazdroszczą nam wszystkie narody zjednoczonej Europy.
26-08-2008 12:57 Kulwap Ad. R.D. tu bardziej chodzi o przestrzeganie pewnych podstawowych standardów prawnych. Miara tu zastosowana jest bardzo różna w poszczególnych przypadkach a zdziwienie wywołuje fakt, iż podejście do sprawy jest różne w wykonaniu tych samych osób. A co robił Tadeusz P. o 5.15 rano w lesie? Powiem prawdę: nie wiem! Mogę się najwyżej domyślać i to prawie ze 100% pewnością. Ale to za mało aby stosować sankcje sądowe. Sprawa moim zdaniem podlegała rozpatrzeniu w organach PZŁ a nie przez sąd powszechny. Władny był tu chocby ORD czy zarząd koła bez konieczności przekraczania swych kompetencji.
26-08-2008 12:54 Kulwap wilk21! Czytelnicy lowieckiego.pl nie mieli szansy poznać tej "fajności" gdyż Pan Jacek zignorował możliwość wypowiedzenia się w tej sprawie. Z tą „fajnością” to także różnie bywa... Do jednego ucha mówią mi jedno a w drugim słyszę o takich rzeczach, że strach silny bierze! A może jest i tak, że dla innych „fajny chłop” a dla innych nie bardzo? Radzę także zastanowić się nie nad „fajnością” a nad faktem, że ORD dla jednego w takiej samej sprawie (Wojciecha K. z „Jelenia”) stworzył podstawy dla umorzenia śledztwa i ten sam ORD w sprawie Tadeusza P. zajął sprzeczne ze swoim poprzednim w identycznej sprawie stanowisko i namolnie domagał się „powieszenia”!
26-08-2008 12:20 wilk21 No nie wiem, Kol. Jacka znam i jest OK! Wielu z Nas Myśliwych go ceni, gdyż to Kolega, który się nie wywyższa i służy każdemu dobrą radą. Fajny chłop ! A sprawa sprawie nie równa, to samo życie.
26-08-2008 12:09 nowy21 Że tak postępuje RD w Lublinie traktując myśliwych w zależności od własnego upodobania to nic nowego.W Białej Podlaskiej postępuje tak samo.Chyba nie ma co się dziwić przecież to jedno województwo to i takie same metody.DB.
26-08-2008 10:15 R.D. No dobra, ale co robił o 5.15 z drylingiem w lesie. Spacerował? nie bądźmy dziećmi. Rozumiem, że niesprawiedliwość polega na łagodnym wyroku dla swojaków a nie na porucie wobec "spacerowicza"?
26-08-2008 06:26 Kulwap Paragraf 152 mówi o KARACH porządkowych a nie zawieszaniu "prewencyjnym" w związku o podejrzeniem/oskarzeniem o naruszenie rozdzialu X ustawy Prawo Łowieckie.
25-08-2008 21:38 lelek_nowy Jak zrozumiałem autora, chodziło mu raczej o par.142 ust.3 i 143 statutu, które dają ZO takie kompetencje wobec członków kół.
25-08-2008 21:20 specjall Witam, redaktor Pawluk pisze, że "...zarząd koła zastosował „prewencyjne” zawieszenie, do którego nie miał kompetencji statutowych, bo takie przewidziane są tylko dla zarządu okręgowego (§ 142 pkt 3 statutu)?". Otóż w Statucie paragraf 152 pkt. 1 i 2 o tym mówią, pkt. 3 mówi o członku niestowarzyszonym, a z tekstu wynika, że Tadeusz P. był członkiem koła. Jak to jest?
Pozdrawiam, darz bór,
specjall

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.