|
autor: Piotr Gawlicki31-10-2008 Czy wybory w PZŁ są demokratyczne?
|
W jednym z postów na forum użytkownik Mareczek wskazał drogę, na której szeregowi myśliwi mogą doprowadzić, do poprawy działania organów PZŁ, cytuję: ..."na walnym WYBIERZCIE mądrych delegatów z koła. Niech oni WYBIORĄ mądrych ludzi do Okręgowej Rady Łowieckiej. Ta z kolei niech WYBIERZE satysfakcjonującego Was, także pod względem wykształcenia, łowczego okręgowego. Teza brzmi atrakcyjnie, ale w warunkach i strukturach PZŁ jest absolutnie nieprawdziwa. Dlaczego tak jest, wyjaśnię tak Mareczkowi, jak i innym czytelnikom w niniejszym felietonie.
Mareczku, prześledźmy po kolei, zaczynając od wyborów delegatów na zjazd okręgowy w kole, jak działa Twoja teza. Postulujesz wybory najmądrzejszych ludzi, którzy demokratycznie wybrani wybiorą podobnych z zjeździe. Jednak w większości kół szeregowi członkowie dysponują małą wiedzą jak działają organy PZŁ, statut pamiętają najbardziej ten z czasów, kiedy zdawali egzamin, a czas zaciera pamięć. Tymczasem Zrzeszenie nie prowadzi ŻADNEJ działalności edukacyjnej i informacyjnej, z której szeregowi członkowie mogliby się dowiedzieć cokolwiek o praktycznym działaniu organów. Ponadto, członkowie kół generalnie nie znają działaczy okręgowych, bo ci w kole się przez lata nie pokazują. Kontakt myśliwych z ZO, to najczęściej podstemplowanie legitymacji, a ci którzy mieli jakiś kontakt z organami i wiedzą cokolwiek o ich pracy, są w zdecydowanej mniejszości. Skąd więc mają mieć jakiekolwiek pojęcie, kto jest dobry i mądry, a kto tylko załapał się na jakąś funkcję z układów? Gdyby zaś w jakiś sposób wiedzieli, że działaczy obecnej kadencji trzeba zastąpić mądrymi, to skąd mają wiedzieć, kto też mądry wybrany zostanie w innych kołach okręgu, kogo należałoby popierać? Nie ma przecież w Zrzeszeniu ŻADNYCH struktur poziomych, w których członkowie kół mogliby sobie wyrobić pogląd i przedyskutować, kto będzie wartościowym kandydatem i do jakiego stanowiska. A w ogóle członkowie kół nie mają zielonego pojęcia, kto będzie kandydował na stanowiska przewodniczącego ich Zarządu Okręgowego i Prezesa ich ORŁ, nie mówiąc już o Przewodniczącym Zarządu Głównego i Prezesie NRŁ.
Ukształtowany w latach 50-tych ubiegłego wieku centralizm Związkowy, nie dopuszczał w PRL i nie dopuszcza w III RP możliwości dogadywania się szeregowych myśliwych na poziomie choćby tylko kół dzierżawiących obwody w gminie, czy powiecie. To również dlatego portal i dziennik "Łowiecki" są postrzegane w organach wszystkich szczebli PZŁ jako zagrożenie, bo promują wymianę myśli i poglądów wśród szerokich rzesz członków, a nie przesyłają jedynie słusznych tez z góry na dół, jak to przez ostatnie 50 lat w PZŁ było i jest dalej np. poprzez miesięcznik Łowiec Polski. No ale powiedzmy, że choć członkowie w Twoim kole nie wiedzą, na kogo przyjdzie głosować delegatom, to wierzą w Twoją Mareczku mądrość i powierzają Tobie oraz drugiemu mądremu członkowi honor reprezentowania koła na zjeździe okręgowym.
Znacie oczywiście problemy, które chcielibyście, żeby zostały podjęte na zjeździe, ale nie znacie delegatów z kół z tej samej gminy, czy powiatu, nie mówiąc już o całym okręgu. Nie wiecie, czego oni oczekują od zjazdu, tak samo jak oni nie wiedzą nic o waszych poglądach i oczekiwaniach. Nikt z was nie ma pojęcia, kogo przyjdzie wam wybierać na zjeździe, ani nie znacie żadnej z osób, które będą na zjeździe rekomendowane jako kandydaci do ORŁ, NRŁ, czy na zjazd krajowy. O zgłaszaniu się kandydatów wcześniej, tak jak to po 1989 r. stało się regułą poczynając od patii politycznych, po związki zawodowe i samorządy, PZŁ nie zająknął się przez ostatnie 19 lat.
Przyjeżdżacie na zjazd i wchodzicie na salę o 9:00, gdzie siedzi np. ca 150 delegatów, generalnie sobie obcych oraz delegowani na zjazd przedstawiciele krajowych organów Zrzeszenia, członkowie okręgowej rady łowieckiej, prezes OSŁ, przewodniczący OKR, ORD oraz członkowie honorowi z okręgu (cytuję statut) i zaproszeni goście. W ten sposób mamy już na sali ca 200 osób, a tym np. Ty i drugi mądry delegat z Twojego koła, patrzący bezradnie, czy są tu jeszcze inni mądrzy i zastanawiacie się, kogo też będziecie wybierać.
Rozpoczyna się zjazd. Ustępujący prezes ORŁ zaprasza do prezydium gości, reprezentantów organów krajowych PZŁ i ewentualnie inne osoby, może wojewodę i dyrektora RDLP. Proponuje kandydaturę przewodniczącego prezydium zjazdu. Z sali propozycji nie ma, bo ludzie się nie znają, a zwyczaju zgłaszania się samemu nie ma. Gdybyś Mareczku sam zgłosił drugiego delegata z Twojego koła na przewodniczącego, to nikt go przecież nie zna i nie ma szans na wybór. Kandydata zgłoszonego przez prezesa ORŁ zna co najmniej z nazwiska połowa, albo i więcej delegatów. Dużo o nim nie wiedzą, bo jawność działania i pełne informowanie członków to ostatnia rzecz, na jaką pozwalają ZO i ORŁ, biorące przykład z ZG i NRŁ, no ale siedzi już długo na stanowiskach w okręgu, zna się pewnie na organizacji zjazdu i przeprowadzi go sprawnie. Więc bez bólu, bo to i mała rzecz, kandydat ORŁ wybrany zostaje na przewodniczącego.
Teraz ta sama procedura powtarza się z członkami prezydium, których w ten sam sposób na wniosek przewodniczącego zjazd wybiera. Porządek obrad przygotowała wcześniej i wydrukowała ORŁ, ale przed jego przyjęciem, zrywasz się z miejsca i składasz propozycję dodania punktu dot. koniecznych Twoim zdaniem zmian w Statucie oraz propozycji podjęcia uchwały, żeby protokoły z posiedzeń ZO, ORŁ, NRŁ i ZG były dostępne dla zainteresowanych członków Zrzeszenia, a obrady Kapituły Odznaczeń Łowieckich zostały odtajnione. Na to prosi o głos Przewodniczący ZO i tłumaczy, że zaproponowana tematyka nie mieści się w kompetencjach Zjazdu Okręgowego, wyjmuje Statut, czyta §124 statutu i stwierdza, że tematyka ta nie może być na zjeździe poruszana, bo łamano by Statut. Głos zabiera również przedstawiciel organów krajowych i jest nim np. prawnik z Biura Prawnego ZG. Wyjaśnia, że taka zmiana porządku obrad nie może być głosowana. Zaczynasz coś mówić o łamaniu demokracji, na sali robi się coraz głośniej, jedni byliby gotowi poszerzyć porządek inni, w tym wszyscy obecni działacze oczywiście nie, ale trudno wśród siedzących rozpoznać, kto delegat, a kto tylko gość, a wszyscy się przekrzykują. Przewodniczący ucisza salę (ma przecież jako jedyny mikrofon) i przypomina, że na godz. 13:30 planowany jest obiad i będzie serwowany pieczony dzik, a salę mamy udostępnioną tylko do godz. 17:00, więc również z tych powodów musimy się spieszyć, a przecież porządek obrad i tak jest rozbudowany. Ogłasza, że przychyla się do zdania osoby najlepiej znającej prawo łowieckie (dziękuje przy tym koledze prawnikowi za wyjaśnienia – część sali bije brawa) i poddaje pod głosowanie porządek obrad zgłoszony przez ORŁ. Jest kilka głosów przeciw, Ty również, ale większość nie chce łamać prawa, które słabo zresztą zna i chce iść dalej z programem, bo przecież i tak najważniejsze są wybory. Na razie wszystko idzie jak za starych dobrych czasów sprzed 1989 r., tak było na zjazdach spółdzielców, zebraniach partyjnych, obradach Wojewódzkiej Rady Narodowej, czy też zjazdach PZŁ z lat 60-tych, 70-tych i 80-tych ub. wieku. I tak będzie dalej.
Po przyjęciu porządku, przychodzi czas na regulamin zaproponowany przez ORŁ. Najważniejsze zapisy tego regulaminu, to prawo odbierania głosu dyskutantom wypowiadającym się na tematy spoza porządku obrad (teraz wiadomo, dlaczego tak broniono porządku przygotowanego przez ORŁ) oraz tym, którzy przekroczą wypowiedzią limit 3 minut. W tym kontekście może dziwić zapis regulaminu, że czas wystąpień gości zjazdu nie jest limitowany i każdy z nich może zająć na mównicy tyle czasu ile tylko zechce. Delegat z innego koła, również mądry i odpowiedzialny jak Ty z kolegą, prosi o głos i proponuje, żeby ograniczenia czasu wypowiedzi wykreślić z regulaminu. Na to przewodniczący obrad, albo ktoś z członków organów okręgowych rzuca retoryczne pytanie. „Czy Koledzy zdajecie sobie sprawę, że na zabranie głosu przez 150 delegatów przy tylko 3 min. na delegata, potrzeba 450 min., a więc 7 i pół godziny? A co będzie, jak ograniczeń żadnych nie będzie? Zgodzicie się Koledzy siedzieć tutaj do jutra?” Oczywiście nikt nie zaplanował sobie obrad dwudniowych, duża część obecnych ma do swoich miejsc zamieszkania podróż 1-2 godz., a jeszcze trzeba zjeść obiad, no i zwolnić salę do 17:00. Propozycja zmian do regulaminu nie przechodzi, w imię sprawności logistycznej zjazdu, a w ogóle to najważniejsze są wybory.
Jest już godz. 10:30, a za 3 godz. jest obiad. Trzeba raźnie zabrać się za kolejne punkty porządku obrad, czyli sprawozdania prezesa ustępującej ORŁ oraz przewodniczących innych organów okręgowych. Odczytanie sprawozdań trwa ca 2 godz., w tym przerwa na papierosa. Po sprawozdaniach rozpoczyna się dyskusja. Zgodnie z regulaminem, do głosu trzeba zgłaszać się pisemnie na kartkach składanych w prezydium. Mądrzy, ale i śmiali delegaci zapisują się wśród innych, ale tłoku nie ma. Kiedy przychodzi kolej na jednego z nich, to np. podnosi niekompetencje zarządu okręgowego, który przez 5 lat niczego nie wniósł do pracy jego koła, a jak już, to nie potrafił kołu pomóc tylko przeszkadzał. Wypowiada się krytycznie o ustępującej ORŁ, która np. nie potrafiła uporać się z przekrętami działaczy, skutkującymi wkroczeniem prokuratora z zarzutami wobec niektórych działaczy okręgowych. Żeby w przyszłości nie dopuszczać do takich sytuacji, proponuje zawrzeć w uchwale obowiązek udostępniania protokołów z posiedzeń ORŁ i ZO na życzenie każdego członka PZŁ. Na sali podnosi się szum oraz słychać tupania, ale znów nie wiadomo kto tupie, delegaci czy goście, bo pod blatami nie widać czyje nogi podskakują. Przewodniczący oczywiście ucisza salę i informuje mówcę, że jego czas upłynął, a on jako przewodniczący nie dopuści, żeby łamany był regulamin obrad przyjęty demokratycznie przez delegatów. Następnych kilku delegatów wygłasza hymny pochwalne wobec ustępujących władz, nagradzane oklaskami, dalej nie wiadomo, czy delegatów, czy gości zjazdu. Następny mądry delegat, próbuje w swoim wystąpieniu nawiązać do wypowiedzi krytycznych, ale ma za mało czasu, żeby rozwinąć temat. Goście zjazdu, którzy też zabierają głos w dyskusji, żadnych ograniczeń czasowych nie mają i godzina dyskusji upływa bardzo szybko. Teraz tylko obiad i po nim wybory, które może spowodują zmiany na kluczowych stanowiskach w okręgu, na co mają nadzieje mądrzy delegaci, liczący, że może ich 3 minutowe wypowiedzi, dotarły do delegatów.
Zgodnie z regulaminem wybory rozpoczynają się od zgłaszania kandydatur. Ustawia się długa kolejka i zgłaszane są z mównicy kandydatury. Ty Mareczku zgłaszasz do ORŁ oraz jako delegata na zjazd krajowy tą osobę, która chciała zmienić regulamin obrad, ale sam się nie zgłaszasz poprzez kolegę z koła, bo masz dość dotychczas pełnionych funkcji i niech nowe twarze pokażą się w okręgu. Kończąc proponujesz, żeby wszyscy kandydaci wypowiedzieli się, jak widzą swoją pracę w organie, do którego kandydują oraz odpowiedzieli na ewentualne pytania z sali. Przewodniczący obrad odpowiada, że wystarczy rekomendacja zgłaszającego, a gdyby wszyscy kandydaci, których już jest kilkudziesięciu zechcieli się wypowiedzieć, albo odpowiadali na pytania delegatów z sali, to obrady nie skończą się do nocy. Poza tym oczywiście regulamin obrad tego nie przewiduje, a przyjęliśmy przecież ten regulamin w demokratycznym głosowaniu. Ostatecznie członek komisji wyborczej odczytuje nazwiska kandydatów z pytaniem, czy zgadzają się kandydować. Kandydaci podnoszą się z miejsc i wszyscy się zgadzają i to jest 5 sekund, kiedy możesz choć optycznie zobaczyć, kto jest kto na liście kandydatów. Rekomendacji już nie pamiętasz, bo dotyczyła konkretnego nazwiska, a teraz trudno jest w kilka sekund skojarzyć twarz z nazwiskiem i rekomendacją. Nagle przy jednym nazwisku cisza, bo nie ma kandydata na sali. Na to przewodniczący ustępującego ZO wchodzi na mównicę i informuje, że ten kandydat jest już od trzech kadencji członkiem ORŁ i na pewno zgodziłby się kandydować, ale ważne dla państwa Polskiego sprawy nie pozwoliły mu na obecność na zjeździe. Brzmi bardzo poważnie, a Przewodniczący ZO proponuje, żeby przyjąć jego osobiste zapewnienie, że kandydat wyraża zgodę. Nie jest to zgodne z regulaminem, ale nikt nie oponuje i kandydat ten z listy nie spada.
Komisja skrutacyjna rozdaje kartki do głosowania, a Ty i Twój kolega z koła intensywnie próbujecie znaleźć na liście osoby mądre, które zgodnie z Twoją tezą wybiorą mądrego łowczego okręgowego. Idzie Wam to opornie, bo ewentualnie znacie nazwiska działające w poprzedniej kadencji, ale większości kandydatów nie znacie, więc jak wybrać tych mądrych? Wybierasz tego, którego rekomendowałeś oraz jeszcze dwóch, których znasz ze wspólnej pracy w poprzedniej kadencji i podpowiadasz koledze z koła ich nazwiska, jako ludzi mądrych. Z ławek obok słyszycie, że jeszcze ten i tamten to dobrzy kandydaci, sami ich nie znacie, ale osoby obok wyglądają wiarygodnie, więc głosujecie również na nazwiska podpowiedziane przez sąsiadów. Pozostałych kandydatów skreślacie, żeby nie narazić się na poparcie kogoś głupiego, albo zostawiacie też neutralnych, o których nie wiecie nic gorszącego. Ci delegaci, którzy pełnili jakieś funkcje w kończącej się kadencji znają się nawzajem i zostawiają na liście tych, którzy z nimi w organach pracowali. Podobnie głosują inni, nie wiadomo, czy mądrzy, czy też nie, którzy zostawiają najbardziej znane sobie nazwiska, pomijając sobie obcych, co preferuje dotychczasowych działaczy, których mądrzy członkowie Twojego koła chcieli wymienić.
Po zliczeniu głosów komisja ogłasza, kto został wybrany i ile głosów otrzymał. Na szczęście przy uchwalaniu nowego statutu Zrzeszenia w 2005 zrezygnowano z forsowanego przez działaczy i przez Marka Duszyńskiego zapisu, że wyborów dokonuje się większością względną, dlatego osoby wybrane musiały otrzymać głosy ponad połowy delegatów. Pomimo to, stwierdzasz Mareczku, że właściwie, to nic się w stosunku do poprzedniego roku nie zmieniło i do ORŁ, do NRŁ i na zjazd krajowy wybrano w większości te same osoby co rok temu. Teraz zarządzana jest przerwa, w czasie której nowo wybrani członkowi ORŁ zbierają się na pierwszym posiedzeniu. Zamyka się z nimi przedstawiciel Łowczego Krajowego, patrzy kogo też wybiorą na swojego Prezesa, a następnie informuje, że Łowczy Krajowy wyraża zgodę i proponuje na stanowisko Łowczego Okręgowego ..... tę samą osobę, która pełniła tę funkcję w poprzedniej kadencji. Gdyby nawet znalazł się ktokolwiek, kto zaproponowałby inną kandydaturę, na przykład Ciebie, to pomijając, czy większość wie kim jesteś i czy zna Twoje plany zmian w działaniu okręgu, to nawet Cię nie poproszą na salę, bo przedstawiciel z Warszawy krótko stwierdzi, że Łowczy Krajowy na Twoją kandydaturę nie wyraża zgody. Cóż pozostaje członkom ORŁ? Oczywiście wybrać dotychczasowego przewodniczącego ZO, bo w końcu jaki był, taki był, ale wielkich szkód nie zrobił. Czyli zostaje po staremu.
Jak jest na zjeździe krajowym nie będę już szczegółowo opisywał. Ogólnie biorąc, tam też delegaci nie mają żadnego wpływu na porządek obrad, nie mogą poruszyć spraw wcześniej nie zaakceptowanych przez NRŁ, a kandydaci na członków NRŁ są jeszcze mniej znani ogółowi, niż było to na zjeździe okręgowym, ale za to życiorysy w rekomendacjach mają już na skalę krajową. Oczywiście nikt z delegatów nie ma pojęcia, kogo NRŁ wybierze na Łowczego Krajowego, ba, nawet nie wiedzą, kto będzie kandydował. Wszystko załatwione zostanie w gronie zasłużonych działaczy, wśród których nie zabraknie polityków na emeryturze. Delegaci tak na zjazd krajowy, jak i wcześniej ci ze zjazdów okręgowych rozjadą się do domów i przez następne 5 lat nie będą potrzebni. Ani razu się nie spotkają, bo zjazdy będące formalnie wg statutu najwyższą władzą Zrzeszenia, nie mają praktycznie ŻADNEJ władzy, nad ŻADNYM organem Zrzeszenia. System jest tak skonstruowany, że żaden organ PZŁ bez wiedzy Łowczego Krajowego nie odważy się samodzielnie nawet kichnąć, czyli tak samo jak za czasów PRL, kiedy cała realna władza należała do I sekretarza PZPR, a nie do Sejmu, Rady Państwa, premiera, ministrów i innych organów wybieralnych, w których obowiązywały te same co opisane wyżej zasady wyborcze.
Tak więc Mareczku, Twoja teza, choć brzmi teoretycznie bardzo dobrze, po prostu nie jest prawdziwa. Gdybyś jednak uważał w dalszym ciągu, że to tylko koła odpowiadają za to, że nie WYBIERAJĄ na zjazdy mądrych, a ci nie WYBIERAJĄ mądrych do ORŁ, co przekłada się na słabego łowczego okręgowego, to wytłumacz dlaczego pomimo Twojego udziału w zjeździe, zmian w okręgu też nie było. A na zakończenie, uprzedzając głosy, że wszystko co wyżej to tylko malkontenctwo i niekonstruktywna krytyka, możesz oczekiwać, tak jak i pozostali czytelnicy, że niedługo przedstawię konieczne zmiany, które zagwarantują, że członkowie będą mogli odzyskać rzeczywisty wpływ na wybór ludzi do organów Zrzeszenia. Innymi słowy jak zmienione powinno zostać zasady wyborcze w PZŁ, żeby demokracja socjalistyczna w końcu opuściła nasze szeregi, bo sposób przeprowadzania wyborów jest najlepszym probierzem demokracji w każdej organizacji. |
|
| |
06-11-2008 09:29 | mysliwiec34 | Witam Naczelnego i Szanownych Kolegów
Czytam i czytam i zastanawiam się jak to wszystko wobec powyższego (PZŁ) przez tyle lat się jeszcze toczy?
To chyba jakiś fenomen.
Pozdrawiam
Marcin. | 04-11-2008 11:12 | Piotr Gawlicki | Ad Kazimierz Szumski), jednozdaniowa informacja jak elektorzy wybierają prezydenta nie była żadnym hymnem na temat sytemu wyborczego USA, bo jest mi on obojętny, tylko wyjańieniem i sprostowaniem nieprawdy, że "prezydenta wybiera grono bezimiennych i kryjących się w cieniu ludzi". Każdy elektor jest jak najbardziej "imienny", bo powoływany jest przez sztab wyborczy kandydata. | 04-11-2008 07:15 | Kazimierz Szumski | Panie Piotrze niech Pan przeanalizuje swój hymn na temat systemu wyborczego USA. Po pierwsze stany mają różne ilości głosów elektorskich, niby w zgodnie z demokracją, bo w zależności od liczebności ale nie ma to nic wspólnego z arytmetyką czy głosowaniem bezpośrednim w skali całych USA. Po drugie zdarzają się przypadki, że elektorzy głosują inaczej niż wynika z preferencji wyborczych stanu i NIGDY Sąd Najwyższy USA nie zajął w tej sprawie stanowiska co znaczy, że tego typu przewałki są zgodne z prawem. Ostatnie wybory pokazały, że wygrały głosy elektorskie (a nie głosowanie powszechne) z Florydy gdzie rządziła partia i brat zwycięzcy. Czyli jak w PZŁ ;-)Na szczęście Polska nie ma aż takich zadęć do dawania przykładu światu i propozycja okręgów jednomandatowych jest w przypadku parlamentu (moim zdaniem słuszna) Nic mi nie wiadomo o propozycjach zmiany zasad wyboru prezydenta.Czyli deczko Pan namieszałeś. Pozdrawiam | 04-11-2008 03:02 | marcino | wszystko ładnie, pięknie - zmiany zmianami ale większość członków tychże skostniałych struktur jest zadowolona z obecnego stanu rzeczy i szczerze wierzy w to, że model polskiego łowiectwa jest wzorcowy i że jakiekolwiek manipulowenie przy obecnym stanie rzeczy jest wielce ryzykowne i napewno skończy się prywatyzacją. Kawał pola do przeorania i mało tego jeszcze trzeba ludziom wytłumaczyć po co je orać. | 04-11-2008 00:42 | cienias | Po tej analizie "zastanego" zawołania kilku kolegów z forum, w rodzaju:
"Jak się nie podoba to wybierzcie swoich, lepszych, mądrzejszych, uczciwszych czy siebie", w kontekście tez zawartych w artykule, /gratuluję szczerze autorowi celnych spostrzeżeń oraz dogłębnej i trafnej analizy stanu faktycznego/, ujawniają swój cyniczny lub żartobliwy, charakter...............
"Nie ma przecież w Zrzeszeniu ŻADNYCH struktur poziomych"...................
Na podstawie, swoich, bogatych, doświadczeń, potwierdzam. A próby poziomego kontaktu doprowadzały do paniki. Piszę o moim środowisku i okresie, gdy inicjowaliśmy tego typu przedsięwzięcia wśród zaprzyjażniających się kół. Wtedy bez żadnych podtekstów, w atmosferze, wydawało się, pełnej akceptacji stron.
Wszystkie, wytłuszone tezy autora, potwierdzam i uważam za przedstawione z pozycji znawcy problemu.
Jak kilku kolegów, wyżej, miałem doświadczenia z okręgowymi czy wojewódzkimi zjazdami.
Niewiele lub nic nie wniosłem, jako delegat, co przyznaję. Ale też, jeszcze, byłem przed traumatycznymi doświadczeniami, jakie zafundowali kilku myśliwym z koła obecni decydenci koła i okręgu w postaciu serialu bezprawnych wykluczeń, autoryzowanych przez urzędników ZO i ZG, naprzemian z wyrokami sądów powszechnych stających w obronie myśliwych przed władzą PZŁ.
Wtedy widziałem PZŁ innymi oczyma, i wierzyłem głęboko, że takie wydarzenia, jak te, opisywane od dwóch lat w "łowieckim", w PZŁ zdarzyć sie nie mogą.
Życie zweryfikowało wyobrażenia i ujawniło kruchość fundamentów, zbyt słabych na "podkute buty" jednego czy dwóch, okręgowych skandalistów-zamordystów.
Słyszę wołanie kolegów, którym zainteresowani,słusznie, krytycznie, oceniani, decydenci, przypisują rolę wrogów i szkodników...........
Wołanie o niewiele.
Tak niewiele, że budziło to na forum lekceważąco-współczujące odruchy kilku forowiczów popierających obezny stan.
O przestrzeganie obowiązku postępowania przedstawicieli władz zgodnie z aktualnie obowiązującym prawem........
Jak o ścianę.............................
Jeżeli, w sytuacji, gdy naprzeciw zmianom na lepsze, stoi, doskonale zorganizowana "machina centrali" do selekcji kandydatów do funkcji w okręgu i ponad okręgiem, wspomagana często konformizmem, egoizmem i nawykami sprzed lat, trudno o pozytywne efekty demokratyzowania wyborów, to skupienie wysiłku na kontroli i wymuszeniu, obowiązku przestrzegania prawa, może, moim zdaniem, przynieść korzyści dla PZŁ, już.............. Aby zmienić trafnie opisany stan obecny, trzeba wiele determinacji i czasu.
Pozdrawiam
| 03-11-2008 21:16 | Piotr Gawlicki | Ad Rolnik), zgadzam się absolutnie, że wybór najmądrzejszych w strukturach obecnego PZŁ niczego nie zmieni. Artykułem dałem tylko odpowiedź Mareczkowi, że "mądrych" nigdy nie da się w obecnym systemie PZŁ wybrać. Zmiany w PZŁ muszą być o wiele większe, niż tylko sposób wyboru delegatów. O zmianie struktur PZŁ pisałem bardzo dużo przy okazji zmiany statutu, postulując zmiany, które ciągle są na stronach portalu pod http://www.lowiecki.pl/prawo/statut/ oraz wśród artykułów http://www.lowiecki.pl/redaktor/index.php. Od tego czasu minęły już 3 lata i proponowane wówczas rozwiązania dzisiaj mam jeszcze bardziej przemyślane. Obiecałem, że do nich wrócę i wówczas wszystcy będą mogli wypowiedzieć się jak powinien zminić się PZŁ. Ad azil), nie wszystko od razu, doczeka się Kolega tych propozycji, a popędzanie nic tu nie da, bo sam planuję kolejność swoich działań. Ad Kazimierz Szumski) prezydenta w Stanach wybiera Kolegium Elektorskie, a kandydaci na elektorów pochodzą z nominacji poszczególnych partii, wystawiających kandydatów na prezydenta, ale WSZYSCY elektorzy z danego stanu oddają swój głos na tego kandydata, który wygra w danym stanie i nie jest to żadna grupa kryjących się w cieniu ludzi, tylko element systemu wyborczego, podobnego do postulowanego w Polsce systemu jednomandatowego, w którym zwycięzca w okręgu reprezentuje cały okręg, a nie tylko swoich wyborców, tak zwycięzca w danym stanie USA otrzymuje wszystkie głosy elektorów w tym stanie. | 03-11-2008 19:55 | Kazimierz Szumski | Chłopy czego Wy chcecie??? Macie Hamerykę u siebie w PZŁ : "Większość ludzi na świecie, a zapewne i większość Amerykanów, jest przekonanych, że stawiając krzyżyk przy nazwisku i zdjęciu kandydata na prezydenta, oddaje głos bezpośrednio na niego....W rzeczywistości prezydenta wybiera grono bezimiennych i kryjących się w cieniu ludzi, o których istnieniu większość świata nigdy nie słyszała. Nie chodzi tu o żadną lożę masońską, lecz o Kolegium Elektorskie."
Macie takie swoje "Kolegium Elektorskie", przyzwyczajcie się do NIEGO, pokochajcie JE i bądźcie dumni z najlepszego modelu demokracji. Pozdrawiam
| 03-11-2008 19:42 | azil | Kolego Piotrze! Zima nadchodzi, może się wreszcie doczekam odpowiedzi:”
jak zmienione powinno zostać zasady wyborcze w PZŁ, żeby demokracja socjalistyczna w końcu opuściła nasze szeregi”. Nawet armia (żołnierz) jest po stronie zmian. Pozdrawiam
| 03-11-2008 15:56 | Rolnik | Piotrze, wiedziałem, że nie udzielisz odpowiedzi, bo sam nie wierzysz, że wybór innych osób, nawet gdyby były kryształowe niczego w funkcjonowaniu łowiectwa nie zmieni. Zmieni jedynie wybranych, bo za jakiś czas zaczną działać identycznie jak dotychczasowy ,,aktyw".
Gdyby faktycznie całe życie można było oprzeć na wierze w ,,dobrych " ludzi, Rzymianie nie kodyfikowali by wszystkiego co da się skodyfikować, a Ojciec wszystkiego stworzenia nie inspirowałby nas wiecznością.
A teraz coś z mechaniki. Pamiętamy udziały naszych Syrenek i Fiatów w rajdach Monte Carlo? pamiętamy! Czy sadzając za ich kierownicami najlepszych rajdowców mógłbyś napisać, że dzięki temu wygrają rajd?
A nasze łowiectwo , to jeszcze takie wdzięczne Syrenki i Fiaciki. Niestety. A dalej, czy nie szkoda by Ci było dobrych ludzi do rajdu, który z góry jest skazany na przegraną? Co zatem może stać się z nimi, gdy raz, czy drugi przegrają? To chyba nie ta stawka, żeby było warto za każdą cenę.
DB | 03-11-2008 10:31 | Alej..... | Marcin, jakże mogłoby być inaczej? Przecież to jeden Model ...
Przyszły zjazd krajowy mają w telewizji (jak ten pzpnu), podobno, na żywca, pokazywać. No, tak przynajmniej słyszałem ...
| 03-11-2008 10:00 | MARS | Byłem, widziałem, było IDENTYCZNIE jak w felietonie mimo iż okręg oddalony o kilkaset km. | 02-11-2008 22:02 | ŻOŁNIERZ | Dziękuję redaktorowi Gawlickiemu za ten tekst ! Zgadzam się z treścią w 100%.Jeśli Dzienik Łowiecki ma dużo "mądrych" czytelników, to jesteśmy silni, więc jednoczmy siły i działajmy.
Pozdrawiam! żołnierz. | 02-11-2008 21:42 | HYRA | Ładnie opisał kolega system wyborów w PZŁ funkcjonujący na oczywistej filozofii: "IM GORZEJ, TYM LEPIEJ". Niech by sobie się wybierali, ale niech pozwolą spokojnie żyć i cieszyć się pasją łowiecką innym. Niech przynajmniej stwarzają pozory, że coś pozytywnego robią dla łowiectwa. Gdyby nie ŁOWIECKI wielu kolegów nie dotkniętych jadem wybranych maluczkich baronów, nie wiedziałoby o istnieniu w Związku takich anomalii jak: etatowy instruktor ZO z wyrokiem, czlonek ZO jawnie uprawiający kłusowniczy proceder, rzecznik "sprawiedliwy", łowczy koła pozbawiony od lat pozwolenia na broń, przewodniczący OKR rządny krwi kolegi z koła w którym poluje, niekompetentny łowczy okręgowy, itd. itd........................... . Jedyny cel, jaki realizują dzałacze to mocne trzymanie się stołków. Ta karawana daleko nie dojdzie. Żaden jazgot jej nie uratuje od rychłej niechlubnej agonii. DB. | 02-11-2008 18:47 | 192326w | FraM .Dlaczego piszesz"Jeśli chodzi o wypowiedź pana " bez odbioru " , to jego wypowiedź jest jednym wielkim nadużyciem ."?
Trzeba napisać.
Azi.., ten który często chwali się obsikanymi nogawkami.
Czyżby wierzył iż pomaga to na reumatyzm?
Ten który skomli iż pomawia się działaczy PZŁ, a w szczególności tych z
ZO PZŁ w Szczecinie i "łyka" te pomówienia jak pustynia wodę.
Potrzeba jednak trochę wyrozumiałości, bo takiego znawcy UBeckiej, SBeckiej demokracji jak on trudno będzie zastąpić.
"Zagrożeni działacze, po kilku miesiącach od wyboru , doprowadzili do jego odwołania"
Działacz.Roman Schramm członek OKR w Szczecinie niewątpliwie przybliżyć może tą historię, jak również kulisy zatrudnienia w ZO PZŁ w Szczecinie milicjantów, wojskowych i córeczek. | 02-11-2008 17:39 | antypod | Kuraś, ja jestem prosty myśliwy i nie chcę być nigdzie wybierany. Ja chcę wygodnie polować i mieć dużo zwierzyny w terenie.
A pomimo to chcę być reprezentowany przez elity wybrane w prawdziwie demokratycznych wyborach. Żebym miał wpływ na wybór a nie tylko dwór z Nowego Światu.
Idealnie nigdy nie będzie, ale przynajmniej niech dbaja o pozory, że starają się. D.B. | 02-11-2008 17:33 | FraM | Czytając felieton Kolegi Piotra Gawlickiego mam wrażenie , że opisał Zjazd Delegatów w Szczecinie , w którym kilka lat temu brałem udział jako delegat .Zobaczyłem wtedy do czego działaczom potrzebni są delegaci. Zostali wybrani ci co mieli być wybrani . Nie było niespodzianek .No może niezupełnie , bo wybrali na prezesa ORŁ nowego człowieka ( nadleśniczego z Nowogardu ) , który ochoczo zabrał się do pracy ( rządzenia ).Jak sądzicie , długo porządził ? Zagrożeni działacze, po kilku miesiącach od wyboru , doprowadzili do jego odwołania .Wiem , że chciał zwolnić jednego z etatowych pracowników ZO , niedawnego bohatera felietonów Kibica .Chciał zwolnić z ZO pracownika( starszego instruktora ) , który miał prawomocny wyrok sądowy za niewłaściwe użycie broni myśliwskiej .
Zgadzam się z opiniami Kolegów : Bociana 4 i Rafała Witkowskiego .
Jeśli chodzi o wypowiedź pana " bez odbioru " , to jego wypowiedź jest jednym wielkim nadużyciem . | 02-11-2008 17:31 | antypod | _39. Chyba jesteś w błędzie:
"W październiku 2008 r.
co najmniej 72,379 różnych osób
choć raz czytało portal,
otwierając jego strony 1,431,385 razy"
72.000 ludzi otwierało średnio 20 razy w miesiącu "Łowecki"
20 razy otwierając można się nieżle naczytać.
Mogę się mylić, ale miesięczniki ŁP i BŁ są drukowane maksymalnie do 10.000 tysięcy egzemplarzy. D.B. | 02-11-2008 12:21 | _39 | Witam. Artykuł Piotra Gawlickiego „Czy wybory w PZŁ są demokratyczne” zrobił na mnie wstrząsające wrażenie. Wiedziałem, że tak się dzieje źle, ale przeczytać, jak to krok po kroku odbywa się manipulacja delegatami wyjaśnia, dlaczego na zjeździe nie można niczego zmienić i stara gwardia władzy nie oddaje. Konieczny jest rzeczywiście z góry ustalona ordynacja wyborcza, zapewniająca możliwość demokratycznych wyborów.
Jako pierwsze winna być wcześniejsza, przed zjazdem prezentacja kandydatów ze wszystkich struktur łowieckich. Prezentacja winna podawać wykształcenie kandydata, skrócony życiorys, karierę zawodową i zajmowane funkcje w PZŁ. Winna być też deklaracja o niebyciu członkiem i współpracownikiem SB i UB. Ta prezentacja winna być dostępna dla wszystkich w ZO i na stronach internetowych ZO i ZG. Nie powinne mieć władze główne prawa do wysuwania własnych kandydatów w Okręgach. Przy każdym kandydacie winna być informacja, kto tę kandydaturę wysuwa. Zdaję sobie sprawę, obecnie nie realne jest oczekiwanie na taką ordynację wyborcza. Tym bardziej, że zasięg naszej strony internetowej jest niewielki, na „Łowca” nie można liczyć, a „Brać Łowiecka” boi się wystąpić z ostrzejszymi postulatami przeciwko obecnej Władzy PZŁ. A szkoda, bo Brać Łowiecką niewątpliwie czyta więcej myśliwych, niż nasz portal internetowy.
DB
| 02-11-2008 11:47 | lelek_nowy | Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Kuraś musi coś wiedzieć, że w jego okręgu też stosowano praktyki z Białej Podlaskiej. | 01-11-2008 18:41 | cedan | Czytam te Wasze wypowiedzi i właściwie to nie chce mi się nic w tej sprawie więcej pisać.Napisano już dostatecznie wiele, ale są to tylko słowa za którymi nie idą czyny. Za swój sukces poczytuję sobie coraz częstsze zaniechanie stosowanego przez Kolegów określenia "model łowiectwa", na rzecz właściwego zdefiniowania stanu rzeczy, to znaczy określenie obecnej sytuacji jako SYSTEM : zniewalający i marginalizujący człowieka. Tu nie pomoże żadna kosmetyka, pudrowanie na "ludzką twarz". Jedynym rozwiązaniem jest zmiana tego SYTEMU, ale to musi jeszcze trochę potrwać! | 01-11-2008 16:38 | gach_ | Kolego Kuraś to nie rozumowanie to są nieodparte fakty.Ja bym się nigdy nie zdecydował na takie poczynania jak Grzegorz L. czy bialscy baronowie. Mnie po prostu takie rzeczy brzydzą.Tobie natomiast takie poczynania "demokratyczne" widać odpowiadają kiedy ich nie potępiasz. | 01-11-2008 14:59 | kuraś | "Grzegorz L. rozdawał prezenty delegatom, a w moim okręgu kilku baronów przed zjazdem PZŁ odwiedziło z karpikiem i wódeczką wszystkich delegatów ustalając na kogo mają głosować."
...ludzie trzymajcie mnie!
Kiedyś już był poruszany temat "suto zakrapianych" imprez lobbingowych. Skoro tak prosto zdobyć te głosy to gach do roboty i będziesz zadowolony z wyborów. Przecież większość delegatów za wódkę i prezenty zrobi co tylko chcesz.
Gratuluje rozumowania. | 01-11-2008 14:14 | gach_ | W PZPN również jak w PZŁ beton trzyma się mocno i trudno go ruszyć.Również identyczne metody działania.Grzegorz L. rozdawał prezenty delegatom, a w moim okręgu kilku baronów przed zjazdem PZŁ odwiedziło z karpikiem i wódeczką wszystkich delegatów ustalając na kogo mają głosować.Takie to są "demokratyczne" wybory.Musi jeszcze dużo wody upłynąć żeby coś się zmieniło.Jednak dzięki głównie łowieckiemu światełko w tunelu się żarzy. | 01-11-2008 10:19 | Bocian4 | Byłem delegatem na poprzedni Zjazd Okręgowy i niestety, w rozmowach z kolegami, w bardzo podobny sposób opisywałem rzczywistość zjazdową, a w szczególności dotyczącą znajomości wybieranych osób. Kolejna uwaga, która nasunęła mi się na zjeździe, to taka, że znaczna większośc delegatów była tam tylko po to żeby być, zjeść obiad a spora część dopytywała się jak rozliczyć delegację. Może zabrzmi to naiwnie, ale dla mnie nobilitacją było być delegatem koła, zwrot kosztów wydawał mi się czymś nieistotnym, dlatego słowa: farsa i fikcja coraz częściej oddają stan faktyczny, takich "demokratycznych" związków. | 01-11-2008 09:42 | kominek | Próbę zmiany dobrego na leprze mieliśmy ostatnio w PZPN,w którym rządzi taka sama demokracja jak w PZŁ. Co z tego wyszło to każdy wie. Pozdrawiam | 01-11-2008 08:31 | antypod | Ad. Wiesław Nitka. Popieram. Gdyby nie PRZYMUS członkostwa, demokracja w PZŁ mogła by być pełniejsza. W niektórych kołach, a powyżej koła zawsze to już tylko karykatura demokracji.
A co np. gdy zdarzy się nieprzewidziany wypadek przy pracy i nowa ORŁ ma kandydata na łowczego okręgowego nie po myśli jego jedynego pracodawcy?
Demokracja demokracją a lejce trzyma doktor. Gdyby nie _39, o prezesie NRŁ nikt nie słyszał, to świadczy ile ma do powiedzenia. D.B.
| 01-11-2008 03:36 | Wiesław Nitka | Problem leży już w samej formie istnienia, działania organizacji jaką jest PZŁ. Ustawodawca odebrał bowiem to co było i powinno być kluczowym charakterem organizacji czyli jej związkowość. Związkowość w tym przypadku powinna cechować się dobrowolnością wstępowania do Zrzeszenia myśliwych nie ze względów możności wykonywania polowania ale identyfikowania się z określonym wariantem łowiectwa, kultywowania określonych tradycji itp. W związku z tym już sam przymus przynależności daje dwa główne negatywne czynniki dla demokracji w Zrzeszeniu. Pierwszy z nich stanowi fakt że z masy poczynionej nie z wyboru lecz konieczności nie zawsze wyrośnie dobry placek a przeważnie zakalec a drugi stanowi ,że jeśli nawet "coś" powstanie to władze Cos-ia niezależnie jak będą rządziły to masowych odejść nie będzie ( bo i dokąd ) a nowi czonkowie i tak dojdą ( bo i gdzie ). Przechodząc do meritum tematu stwierdzić można , że choć niewątpliwie w pewnych obszarach szkielet wyborczy ma charakter demokracyjny to już forma korzystania z niego może z powodów przedstawionych powyżej od demokracji odbiegać. Pozdrawiam DB! WN
| 31-10-2008 19:57 | wilk21 | Nawet gdyby z koła łowieckiego wytypować odpowiednią - odpowiedzialną osobę, to i tak, taka osoba nic tam sama nie zdziała ! Nie ma co zawracać sobie głowy, trzeba polować i cieszyć się każdą chwilą, dbać należy o własne koło łowieckie i obwody łowieckie, a pozostała reszta i tak za jakiś czas p.......e! Mam tylko nadzieję, że ci pseudodziałacze PZŁ, czesto u władzy, kiedyś za ten stan polskiego łowiectwa dostaną w d..ę ( np. taki jeden cwaniaczek ze szczecińskiego ), a ich poplecznicy - najcześciej prości, normalni, zwyczajni ludzie - zostaną na lodzie, gdy ci co mają kasę, ziemię i władzę, będą mieli wyłączność na polowanie ! Nie chcecie zmian w zrzeszeniu - może to i dobrze, szybciej to p........e! Idea PZŁ a faktyczne funkcjonowanie tej organizacji, to coraz bardziej odległe już historie !
Baronowie nikogo nie dopuszczą do władzy, nie zachęcą w żaden sposób myśliwych do społecznego działania, a każdą formę zainteresowania zrzeszeniem zduszą w zarodku, aby później głosić hasła, że nikt się nie interesuje zrzeszeniem i pracą społeczną, a mysliwi prawa nie znają i nie korzystają ze swych praw. Oni tyko więc trwają na swych stołkach, bo nikt inny nie chce, a oni pokornie czakają na propozycje ! Dlaczego nie zrezygnują sami i nie dopuszczą do władzy młodych ? Dlaczego jeśli tacy uczeni i niezastąpieni, sami nie zaproponują zmian ? Wiadomo - to im nie na rękę !
| 31-10-2008 19:11 | Rafał Witkowski | Dwa razy byłem delegatem na Zjazd Okręgowy i niestety muszę przyznać rację Kol.Gawlickiemu. Może tylko z tą małą uwagą że tych pozytywnych osób, przynajmniej w naszym białostockim okregu jest więcej. Tylko problem w tym że ludziom się najzwyczajniej nie chce użerać z tym chorym PZŁ-owskim systemem. Głównie z powodu, że żyjemy w czasach kiedy ludzie ambitni, kreatywni mają zbyt mało czasu, a łowiectwo traktują jako przyjemność i hobby. Ich będzie stać na polowanie kiedy nasz idealny PZŁ i ten zakłamany, obłudny system łowiectwa szlag trafi. Natomiast cały świat "leśnych dziadków", ludzi strachliwych, posłusznych systemowi i bez kręgosłupa wymrze śmiercią naturalną. Trzeba tylko czasu i zmiany pokoleniowej która własnie zachodzi. | 31-10-2008 18:07 | saampek | Z całym szacunkiem dla Ciebie Piotrze potrzebne są nie zmiany w istniejącym systemie ale nowy system.Proponujesz natomist zmianę zasad w ramach istniejącego systemu.Socjalizm z ludzką twarzą ,socjalizm tak ,wypaczenia nie-te hasła nigdy się nie sprawdzą. Kto by miał wprowadzić te zmiany w opisywanej przez Ciebie hierarchi zdarzeń ,jak je przeforsować kiedy prosty wybór delegata na szczeblu okręgowym jest praktycznie niemożliwy.
Potrzebne są zmiany na szczeblu ustawodawcy i w tym kierunku powinni lobbować sympatycy myślistwa. | 31-10-2008 17:45 | antypod | Autor: azil
" bez jazgotu tzw. „komentatorów”, którzy z zachwytem „konsumują” rolę „edukacyjną” tego portalu, stanowiąc jego „intelektualne wsparcie” i zaplecze."
Jazgot azila, azil toleruje z "oczywistych powodów".
Bo to jazgot wyjątkowy.
Nawet nie ma sensu prosić o dowód, że zarzut o "ostrym nadużyciu" to nie kłamstwo. Nigdzie w artykule nie ma słów "bezwolne barany".
Autor: azil
"Twierdzenie, że poza mareczkiem j jego kolegą cała reszta to „bezwolne barany” jest ostrym nadużyciem."
Żaden wpis azila nie może obyć się bez wściekłego ataku i prób poniżania forumowiczów?
Pisanie o tym, że artykuł odzwierciedla dokładnie stan faktyczny nie ma sensu, bo nawet azil nie mogąc zaprzeczyć wprowadził swój poziom "bluzgania" epitetami. D.B.
| 31-10-2008 17:02 | kuraś | ...bardzo obrazowo i nietypowo przedstawiony obecnie funkcjonujący model.
Uznanie tym bardziej, że forma konkluzji sprowadza się do działania w celu zmiany zasad na lepsze. | 31-10-2008 15:23 | Piotr Gawlicki | Wybór mądrych zaproponował Mareczek, stąd kanwa artykułu. Zgadzam się, że demokracja nie gwarantuje wyboru mądrych, ale gwarantuje wyższą niż w demokracji socjalistycznej świadomość kogo wybieramy i ułatwia uzyskanie pełnej informacji o kandydatach, m.in. poprzez ich starania o głosy wyborców. | 31-10-2008 15:01 | Rolnik | Czekam na propozycje z zainteresowaniem.
Proszę wyjaśnij tylko w jakim celu potrzebny jest wybór mądrych kolegów do władz?
DB. | 31-10-2008 13:43 | azil | Relacja ze ZD np. w Gdańsku, jak najbardziej prawdopodobna, bez opisu próby tzw. „puczu”...................;).
Jeżeli szeregowy myśliwy nie zna statutu i zasad funkcjonowania zrzeszenia, to chyba jego wina i wstyd. Jeżeli interesuje go wyłącznie „prawo do polowania” (co na każdym kroku redakcja podkreśla), a prawa wybierania i być wybieranym, oraz obowiązek poszerzania wiedzy i możliwość uczestniczenia w życiu zrzeszenia nie leży w jego „polu zainteresowania” – trudno go siłą do tego zmusić. Twierdzenie, że na Zjeździe Delegatów poza Mareczkiem i jego kolegą, cała reszta to „bezwolne barany” jest ostrym nadużyciem. Zmiany systemowe są z pewnością potrzebne.
Mile widziana propozycja Kol. Redaktora w sprawie: „jak zmienione powinny zostać zasady wyborcze w PZŁ”, bez jazgotu tzw. „komentatorów”, którzy z zachwytem „konsumują” rolę „edukacyjną” tego portalu, stanowiąc jego „intelektualne wsparcie” i zaplecze. Z
zainteresowaniem i pokorą czekam na propozycje Kol. Redaktora. Pozdrawiam .......... Komentarzy do mojego komentarza, z przyczyn oczywistych - nie oczekuję. |
| |