|
autor: Hubert Zentkowski09-01-2009 Najlepsi do organów krajowych, cz. III
|
Dwa dni temu opisałem postępowanie dyscyplinarne przeciwko Wiesławowi Tajerowi, przewodniczącemu komisji rewizyjnej w KŁ Nr 76 "Jeleń" w Parczewie, który przez 2,5 roku próbował doprowadzić do usunięcia nieprawidłowości popełnionych przez zarząd tego koła pod kierownictwem mgr inż. Ryszarda Gierlińskiego, przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej. Ponieważ nawet spotkania z prezesem ORŁ Aleksandrem Witt-Kompą i przewodniczącym ZO Romanem Laszukiem niczego nie zmieniły, zdesperowany Wiesław Tajer wystąpił do prokuratury, aby ta zbadała, czy członkowie zarządu, a przede wszystkim prezes, nie popełnili w kole przestępstwa niegospodarności. Tak poważny zarzut wobec prominentnego działacza PZŁ nie mógł zostać puszczony płazem i OSŁ w Białej Podlaskiej, pod przewodnictwem prezesa tego sądu Stefana Karasińskiego, ukarał tego 75-letniego członka PZŁ z 50 letnim stażem, posiadającego brązowy, srebrny i złoty Medal Zasługi Łowieckiej, karą zawieszenia w prawach członka PZŁ na okres 1 roku. Zobowiązał też Wiesława Tajera do przeproszenia wszystkich członków zarządu koła i dwóch członków KR, podpisanych na doniesieniu na niego do GRD, poprzez wywieszenie tekstu przeprosin na tablicy ogłoszeń w siedzibie ZO PZŁ w Białej Podlaskiej.
Skład sędziowski uznał winę Wiesława Tajera, między innymi po wysłuchaniu zeznań Romana Laszuka i Aleksandra Witt-Kompą, dot. informowania ich przez obwinionego nt. nieprawidłowości podczas wspólnego spotkania w ZO, w lutym 2007 r. Fragmenty zeznań w/w prominentnych działaczy okręgowych, są nadzwyczaj interesujące. Przytaczam je dosłownie za protokołem z rozprawy.
Roman Laszuk: ..."Był ustalony wtedy termin spotkania z Kol. Prezesem ORŁ, nie pamiętam kiedy dokładnie to było (...) Na tym spotkaniu (...) obecny był kol. Gierliński (...) nie pamiętam z jakiego powodu przybył (...) nie pamiętam szczegółów wszystkich, ale kol. Tajer mówił o nieprawidłowościach (...) Były na pewno poruszane bliższe szczegóły ale ich nie pamiętam (...) My z Prezesem ORŁ nie traktowaliśmy tego spotkania jako spotkania formalnego (...) Nie pamiętam czy został ustalony termin na wyjaśnienie tych spraw. (...) Nie pamiętam, czy kol. Tajer konsultował treść tego pisma (chodzi o doniesienie do prokuratury - przypisek redakcji) z Zarządem Okręgowym. Nie pamiętam czy pismo kol. Tajera do Prokuratury czytałem z rąk kol. Tajera czy to pismo dostaliśmy do wiadomości. Na pewno czytałem na ten temat, ale szczegółów nie pamiętam. Nie pamiętam czy pismo to było konsultowane z Zarządem Okręgowym. (...) Nie potrafię powiedzieć w jakiej formie Zarząd dowiedział się o fakcie złożenia zawiadomienia do Prokuratury (...) Nie pamiętam, w każdym miesiącu jest dużo spraw, skarg i zażaleń, mogą się te szczegóły mieszać nie pamiętam, czy to było 26 lutego ale kol. Tajer dzwonił do mnie że chce spotkać się ze mną i Prezesem ORŁ w ważnej sprawie (...) nie pamiętam czy był omawiany protokół waszej komisji rewizyjnej, wiem, że były jakieś uwagi dotyczące kontroli przeprowadzonej przez Okręgową Komisję Rewizyjną. (...) nie pamiętam czy dotyczyły one również książki inwentarzowej.
Aleksander Witt-Kompa: ..."dokładnie nie pamiętam, myślę że było to może do roku temu, może w miesiącu lutym. (...) Do spotkania tego doszło w siedzibie ZO w obecności Łowczego Okręgowego i kol. Gierlińskiego (...) kol. Tajer przedstawił szereg zarzutów odnośnie nieprawidłowości (...) Notatki służbowej nie robiliśmy z tego spotkania. Ja jako Prezes ORŁ chcę aby nieprawidłowości w Związku były eliminowane. (...) Pamiętam, że kol. Gierliński zadeklarował się wszystko wyjaśnić (...) gdybym wiedział że będę dziś w sądzie to zrobiłbym notatkę. (...) nie mogę odpowiedzieć na to pytanie bo nie pamiętam czy taki fakt miał miejsce.
Choć czołowych działaczy okręgu w Białej Podlaskiej, a szczególnie jedynego chyba w Polsce myśliwego zawodowego Romana Laszuka, trapiła niepamięć co do zdarzeń sprzed roku, to nie ulegało chyba żadnej wątpliwości, że Wiesław Tajer próbował u najwyższych rangą w okręgu działaczy uzyskać jakieś działanie wobec 2,5-letniej zwłoki w usunięciu nieprawidłowości w kole. Trudno więc zrozumieć, dlaczego OSŁ uznał go winnym tego, że nie podjął działań wewnątrzorganizacyjnych. Nie podjęli ich przecież również prezes ORŁ AleksanderWitt-Kompa, przewodniczący ZO Roman Laszuk i przewodniczący Głównej Komisji Rewizyjnej mgr inż. Ryszard Gierliński. Czy Wiesław Tajer mógł znaleźć w PZŁ bardziej kompetentnych ludzi, którzy mogliby przeprowadzić postępowanie wewnątrzorganizacyjne, którego nie przeprowadzenie zarzucono obwinionemu?
Wiesław Tajer oczywiście złożył natychmiast odwołanie do Głównego Sądu Łowieckiego. Podniósł w nim, że umorzenie postępowania przez prokuraturę, ze względu na brak danych uzasadniających fakt popełnienia czynu zabronionego nie oznacza, że nieprawidłowości nie było. Były i to potwierdzone przez organa okręgowe PZŁ, tylko że nikogo to nie interesowało, bo dotyczyło tak prominentnego działacza jak przewodniczący Głównej Komisji Rewizyjnej, czyli osoby wobec której wyciąganie jakichkolwiek nieprawidłowości, choć prawdziwych, nie jest w PZŁ przyjęte. Wiesław Tajer przypomniał również, że to prezes GSŁ Zygmunt Jabłoński wyjaśniał, że sąd odwoławczy umorzy postępowanie, jeżeli czyn nie nosi cech przewinienia łowieckiego, jako nie związany z polowaniem i łowiectwem. W świetle takiego stanowiska najwyższego autorytetu w GSŁ, złożenie na podstawie Art. 304 kpk zawiadomienia o możliwości zaistnienia przestępstwa, nie jest czynem ani związanym z polowaniem, ani z łowiectwem. Odwołanie uzupełnił dodatkowo obrońca Wiesława Tajera, który zwrócił sądowi odwoławczemu uwagę na Art. 225 kpa, który stanowi, iż nikt nie może być narażony na jakikolwiek uszczerbek lub zarzut, jeżeli działał w granicach prawa oraz, że organy organizacji społecznych są zobowiązane przeciwdziałać hamowaniu krytyki.
Jak łatwo się domyślić, bo inaczej nie byłoby pewnie niniejszego artykułu, Główny Sąd Łowiecki w składzie Grzegorz Borkowski przewodniczący, znany już naszym czytelnikom ze swojej działalności w PZŁ oraz Jan Świecki i Marian Lendzioszek, utrzymał w mocy zaskarżone orzeczenie OSŁ w Białej Podlaskiej, uznając, że ..."Odwołanie jest oczywiście bezzasadne".... Czytamy w nim dalej m.in. ..."Obwiniony zdaje się nie rozumieć – a przynajmniej wywołuje takie wrażenie - co spowodowało, że jego postępowanie zostało uznane za rażąco naruszające zasady obowiązujące w PZŁ”.... Tym rażącym naruszenie miało być zdaniem sądu wystąpienie Wiesław Tajer do prokuratury jako przewodniczącego komisji rewizyjnej, do czego nie miał mieć prawa, bo powinna zrobić to komisja.
Jak widać z przedstawionego wyżej stanowiska, GSŁ jeszcze bardziej niż OSŁ położył nacisk na to, że Wiesław Tajer zastąpił jednoosobowo komisję rewizyjną, bo bez wiedzy jej członków wystąpił do prokuratury w imieniu komisji. Zabieg sądu, żeby jasno sprecyzowany zarzut rzecznika, złożenia doniesienia do prokuratury, zamienić na zarzut wystąpienia tamże w imieniu komisji, a nie własnym musiał powstać nie bez kozery. W ten sposób OSŁ i GSŁ chciały odciąć się od podejrzenia, że w sądzie łowieckim można być ukaranym za działanie uprawnione wskazanym wyżej art. 304 kpk, więc Wiesława Tajera ukarano za wchodzenie w kompetencje komisji rewizyjnej, do czego rzeczywiście nie miał on prawa. Czyżby więc przewodniczący składów orzekających, w OSŁ Stefan Karasiński i w GSŁ Grzegorz Borkowski sprawiedliwie osądzili członka Zrzeszenia, który podszywał się pod organ kolegialny koła?
Okazuje się, że było to czyste matactwo, do którego posunęły się oba sądy, mając najprawdopodobniej nadzieję, że w praktyce nikt nie ma dostępu do akt sprawy. A w aktach sprawy jest kopia doniesienia do prokuratury Wiesława Tajera, który sporządził je pod swoim imieniem i nazwiskiem i podając swój prywatny adres zamieszkania. Nie posługiwał się papierem nagłówkowym koła, nie wspominał ani jednym słowem, że prezentuje w doniesieniu stanowisko komisji rewizyjnej. Jedno, co Wiesław Tajer wspomniał o komisji rewizyjnej w doniesieniu, to poinformował, że jest przewodniczącym KR koła. Czyżby podanie prawdziwej informacji o pełnieniu takiej funkcji w kole jest na tyle naganne, że należy za to karać zawieszeniem w prawach członka na 1 rok? Ciekawą jest również druga część orzeczenia OSŁ, podtrzymana przez GSŁ, że Wiesław Tajer ma przeprosić dotkniętych prawdziwymi zarzutami członków zarządu i KR koła, w tym mgr inż. Ryszarda Gierlińskiego. Jeżeli Wiesław Tajer był winny wystąpienia w imieniu KR, to dlaczego miał przepraszać członków zarządu, a nie tylko członków KR, których niby nieprawnie reprezentował? A dlatego, że bez znaczenia było, czego uznano go winnym, bo najważniejszym było danie satysfakcji przewodniczącemu Głównej Komisji Rewizyjnej, bo ci najlepsi, których powołano do organów krajowych są przecież bez skazy. GSŁ dziwił się przy tym, że OSŁ nie zastosował jeszcze jednej kary dodatkowej, a to pozbawienia prawa pełnienia funkcji w organach koła.
GSŁ nie omieszkał w swoim uzasadnieniu poprzeć członków koła, którym przewodniczący KR postawił zarzuty niegospodarności i uchybień w dokumentach koła, a całkowicie zdyskredytować Wiesława Tajera. Czytamy więc w uzasadnieniu: ..."Należy się uznanie i szacunek kolegom, którzy kosztem własnego czasu podejmują się dla „wspólnego dobra” wykonywanie wiążących się z tym obowiązków. Uchybienia o charakterze formalnym, a takie tylko stwierdziły komisje rewizyjne, zdarzają się z przyczyn oczywistych niemal w każdym kole. Ich usuwaniu służą procedury wewnętrzne, zapewniające odpowiedni nadzór, a przy tym sprawdzone w wieloletniej praktyce Zrzeszenia”.... To wszystko oczywiście o prezesie mgr inż. Ryszardzie Gierlińskim i pozostałych mało kompetentnych członkach zarządu koła, którym OKR zarzuciła m.in. brak pokwitowań za pieniądze księgowane jako szkody wypłacone rolnikom, co budziło wątpliwości komisji, czy kwoty te zostały rzeczywiście wypłacone, czy też zakupienie sobie na koszt koła mundurów bez uchwały WZ. To, że żadne procedury wewnętrzne przez 2,5 roku nieprawidłowości w KŁ Nr 76 "Jeleń" w Parczewie nie usunęły, sąd oczywiście przemilczał. To są właśnie te praktyki ..."sprawdzone w wieloletniej praktyce Zrzeszenia”.... Wstyd.
Za to Wiesław Tajer został w uzasadnieniu potraktowany jak czarna owca Zrzeszenia. Jego już nie pochwalono, że też kosztem własnego czasu podjął się dla „wspólnego dobra” wykonywania obowiązków przewodniczącego komisji rewizyjnej. Jego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa określone zostało jako ..."działanie wskazujące na pieniacze skłonności (...) Godzi ono w dobro Zrzeszenia a w szczególności w dobre imię myśliwych przedstawionych przez obwinionego w pismach do instytucji państwowych jako niemal złodziei i malwersantów. (...) Zarzut, że naruszono przy tym normy prawa cywilnego i karnego jest tak absurdalny, że nie wymaga żadnego komentarza”... - a szkoda! Pewnie Grzegorz Borkowski przewodniczący składu orzekającego żadnych argumentów na obalenie tego "absurdalnego" zarzutu po prostu nie miał!
Zwycięstwo mgr inż. Ryszarda Gierlińskiego, przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej wydaje się być pełne. Jego doniesienie do GRD na Wiesław Tajer zakończyło się zawieszeniem obwinianego w PZŁ na 1-rok. Może oczekiwać też na przeprosiny na tablicy ogłoszeń w ZO w Białej Podlaskiej, gdzie Wiesław Tajer ma przeprosić cały zarząd koła. Dziwnym tylko pozostaje, że po tak pełnym zwycięstwie mgr inż. Ryszard Gierliński opuścił koło łowieckie Nr 76 "Jeleń" w Parczewie. Pozostali członkowie zarządu, jak i dwaj obrażeni członkowie komisji rewizyjnej, są już byłymi na tych funkcjach. Członkowie koła jakoś zupełnie nie docenili ich wielkich zasług, które tak podkreślał Grzegorz Borkowski w uzasadnieniu orzeczenia GSŁ. Znowu stanowisko działaczy rozminęło się z odczuciami szeregowych członków Zrzeszenia. Czy wszystkich działaczy? O tym będziemy mogli się przekonać, bo nad orzeczeniem OSŁ i GSŁ pochyla się teraz prezes GSŁ Zygmunt Jabłoński, do którego trafił wniosek Wiesława Tajera o skargę nadzwyczajną. Będzie musiał przeanalizować, w jaki to cudowny sposób zarzut rzecznika o złożeniu doniesienia do prokuratury zamiast do organów PZŁ, przekształcił się dzięki twórczym pomysłom składów orzekających OSŁ i GSŁ, w zarzut występowania do prokuratury w imieniu komisji rewizyjnej koła, chociaż w piśmie do prokuratury stoi jak wół, że składa je obywatel Wiesław Tajer, z prywatnym adresem zamieszkania, bez słowa o reprezentowaniu komisji rewizyjnej koła. Ciekawe, czy prezes GSŁ dostrzeże mechanizm spotykany w PZŁ, że jak się na kogoś kij ma znaleźć, to się musi znaleźć i co z tym fantem obecnie zrobi.
O stanowisku prezesa GSŁ oczywiście poinformujemy naszych czytelników. |
|
| |
17-01-2009 20:18 | osa | Apel "Hera' o wiecej takich postaw jak kol.wieslawa z KR ja tez uwazalem za słuszny.Jednak Prezes kola publicznie oswiadczyl ze mnie jako przew.KR zniszczy.Najpierw zlecil sledzenie mego polowania.wspolnie z ze swoim protegowanym gospodarzem óbwodu oskarzyli mnie w policji o strzelenie lochu. Sprawe w sadzie karnym w Ostródzie wygrałem. Prezes nie dal za wygraną .Posądzil mnie o sprawy w moim zakładzie pracy,chociaż nie zwiazane buly z lowiectwem lub polowaniem. Oskarzyl mnie ,ze 6 lat temu nie uiscilem naleznosci za swojego goscia.Brak na to dowodow. chociaz sprawa miala miejsce 6 lat temu /przedawnienie/.Protegowani prezesa bez zadnych dowodow oskarzyli mnie ze byłem niekolezeński na naszej prywatnej kwaterze
Inni odwazni potwierdzili zupelnie co innego okazując w tej sprawie dokumenty.Niestety WZ podjęlozgodnie z ustawieniem prezesa uchwałe o wykluczeni mnie z kola.
Ja w tym kole jestem ponad 20 lat. Nigdy nie bylem karany a odwrotnie ocznaczony BSZ kzaslugi lowieckirej.Bylemczlonkiem zarzadu i przew.KR. Prezes ustalił ze jestem niekolezenski.
Odwolanie się do ZOPZŁ nie odnioslo skutku.Sprawe mam w sadzie powszechnym. Tu licze na sprawiedliwość. Czas to potwierdzi.
Ja bronie sie sam ZK ma obronce z urzedu od ZG PZŁ mec.Marka.......
Mec. Marek jest oplacany m.in. z mojej skladki na ZGPZŁ. Czy powinien wystepowac w takiej roli? Ciekawy jestem pogladu na te sprawe kolegow. | 15-01-2009 22:22 | drwal2 | Kol. Tajer życzę zdrowia i dalszej konsekwencji w działaniu. Była już w tym kraju organizacja, której członkowie się wspomagali, jak obecni funkcjonariusze PZŁ wspomagają magistra inżyniera. Po tamtej organizacji pozostały wyprowadzone sztandary i niedobitki, które ulokowały się po różnych organizacjach, w tym PZŁ, i dobrze funkcjonują. Ale mam nadzieję, że ta ich sielanka zbliża się ku końcowi. Gratuluję odwagi i moralnego sukcesu. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Darz Bór.
Drwal2 | 12-01-2009 23:07 | HYRA | Lelek - może koledze azilowi "otworzyły się oczy" i teraz jest w szoku po tym co zobaczył. Ale na nawrócenie nigdy nie jest za późno. "Bez odbioru". Pozdrawiam, szczególnie kolegów nawróconych.DB. | 12-01-2009 22:08 | lelek_nowy | Coraz gorzej się dzieje z naszym Zrzeszeniem, sypie się! azil nie stanął w obronie działaczy z najwyższej półki!! Czyżby też zszedł na manowce jak komenatorzy poniżej, tylko nie śmie jeszcze się odezwać?!!! | 11-01-2009 09:12 | wilk21 | Koło Łowieckie nr 89 "Siemień " zob.: www.lowiecki.lublin.pl/zwiazek/kola/kolo-89/kolo-89.php - to koło z historią, tradycjami, w którym polują pożądni myśliwi, wielu znam osobiście. Koło byłego prezesa ORŁ, wielce szanowanego Kolegi wśród lubelskich myśliwych i nie tylko, który potrafił zachować się z "jajami ", rezygnując z urzędu w zrzeszeniu, dla obrony swych zasad i stanowiska w sprawie łowiectwa na Lubelszczyźnie. Nie mogę więc uwierzyć - po przeczytaniu tego artykułu - że, cyt.: " mgr inż. Ryszard Gierliński swym potencjałem intelektualnym "pożytecznym" w gospodarce łowieckiej i likwidowaniu dobrej atmosfery w kole dzieli się nim aktualnie z Kołem Łowieckim nr 89 "Siemień" w Lublinie, gdzie od lata 2008 koło to jest dla niego kołem macierzystym ". Może towarzystwo myśliwych z KŁ " Siemień " zmieni tego człowieka na lepsze ? ( każdemu należy dać szansę na poprawę, bo jak wnioskuję z serii artykułów i wypowiedzi na www.lowiecki.pl, w swoim byłym kole macierzystym stał się persona non grata ), bo nie sądzę, aby zdołał skłócić myśliwych w nowym dlań kole! Myślę też, ze sprawa Kol. Tajera jeszcze się nie zakończyła, a on sam, jescze nie powiedział ostatniego słowa :)))) Pozdr. DB.
| 10-01-2009 16:22 | antypod | Hyra. Gdy chodzi o drugą część wypowiedzi nic dodać nic ująć.
Nie znam środowiska i szczegółów i konkretnej osoby oceniać nie chcę.
Ale to kolejna żenada z udziałem sędziów PZŁ.
Wygodnie jest wyroki sądów uznawać i respektować. Zawsze można się łudzić, że dysponują większą wiedzą o sprawie i prawie.
Ale wymiar sprawiedliwości PZŁ ukazuje się nam jak karykatura wymiaru sprawiedliwości w wczesnego PRL-u. Tyle tam dyspozycyjności i obłudy. Gołym okiem widać, że służą dorażnym celom aktualnej ekipy.
Mój brak zgody dotyczy nierównego traktowania członków PZŁ przez organy PZŁ.
Raz jest tak:
"prezes GSŁ Zygmunt Jabłoński wyjaśniał, że sąd odwoławczy umorzy postępowanie, jeżeli czyn nie nosi cech przewinienia łowieckiego, jako nie związany z polowaniem i łowiectwem".
A gdy "zasłużony" pseudodziałacz w potrzebie już jest odwrotnie.
Więc po co tyle hipokryzji w wyjaśnieniach prezesa GSŁ?
Nie lepiej prosto i jasno, że "sąd odwoławczy umorzy, albo.......nie umorzy. Zrobi jak zechce. W zależności od dyrektyw "ekipy przy korytku" i potrzeb "zasłużonych" dla ekipy.
Tzw. "Masy myśliwskie" nie są zdolne, moim zdaniem do żadnej reakcji, więc............"piekła nie ma". D.B.
| 10-01-2009 09:09 | Kulwap | Jordan Jordanow! mgr inż. Ryszard Gierliński swym potencjałem intelektualnym "pożytecznym" w gospodarce łowieckiej i likwidowaniu dobrej atmosfery w kole dzieli się aktualnie z Kołem Łowieckim nr 89 "Siemień" w Lublinie, gdzie od lata 2008 koło to jest dla niego kołem macierzystym. | 09-01-2009 23:42 | HYRA | Kolega Wiesław Tajer nie mogąc pogodzić się z oczywistym dla siebie faktem awansu krętacza ze swojego koła na jeden z najwyższych "etatów" w najlepszym modelu PZŁ, postąpił zgodnie ze swoim sumieniem. Znając szerzej kulisy opisywanej sprawy i jej bohaterów włącznie z magistrem inżynierem, mogę stwierdzić, że sumienie nieznanego mi kol. Wiesława jest wyjątkowo szlachetne. Gdyby więcej kolegów odważyłoby się na podobne działania wobec szeroko panoszącej się hipokryzji w PZŁ, tworzonej przez pseudo myśliwych, nie byłoby takich "bastionów" jak Szczecin czy Biała Podlaska. ..................!!!!!!!!!!! Kolego Wiesławie - gratuluję wyjątkowo odważnej postawy wobec "miernoty" i życzę dużo zdrowia i cierpliwości. Karę może kolega traktować jako nobilitację. Wierzę, że wcześniej czy później, wywrotowe działania szumowiny zostaną rozliczone. Pozdrawiam. DB. ..........................................
P.S.Koledze mgr inż. zalecałbym, jako bardziej adekwatne, używanie na pieczątce PZŁ "tytułu" Kol. | 09-01-2009 23:24 | 192326w | Jak widać nikt nie jest zbytnio zainteresowany tym problemem.
Nie jest możliwe zgłaszanie takich problemów ministrowi środowiska, ministrowi sprawiedliwości, prezydentowi, premierowi.
Oni na te sprawy ślepi i głusi.
Kupuje taki prezenta za nasze składki i ma nas wszystkich w ..........
Dochodzenie w ZG. Wierzycie w cuda? Do czasu zakończenia dochodzenia powinno sie tym tworem pzetpeerowskim zarządzać komisarycznie, a jak jest.........?
Porządek mogą zaprowadzić i wymusić tylko przeciwnicy Łowiectwa.
Nikt nie reaguje na oczywiste łamanie prawa i prawa łowieckiego. Prowadzić dyskusje o Warszawie, Szczecinie, Lublinie, o tych i innych okręgach????????????
W jakim celu?
W JAKIM???????????
| 09-01-2009 17:43 | Jordan Jordanow | Czy można poznać nazwę Koła Łowieckiego, które przyjęło w swe szergi specjalistę od rozwalania gospodarki łowieckiej po opuszczeniu "Jelenia" w Parczewie? Pytam z obawy, czy przypadkiem na mózg nie padło mojemu zarządowi i czy nie muszę już chwytać się za portfel bo pewnie Gierlińskiemu mundurek się już przetarł albo z niego wyrósł i wszedł już nowy model więc zapewne nowe koło będzie musiało mu kupić! | 09-01-2009 14:24 | Stanisław Pawluk | Tak się składa, że osobiście czytałem akta prowadzonego przez asesora Prokuratury Rejonowej w Parczewie śledztwa. Nie omieszkałem także szefowej tej prokuratury przekazać swoje wrażenia po przestudiowaniu protokołów zeznań świadków. Moje zdziwienie wywołał fakt, że wprawdzie asesor bez doświadczenia ale z odpowiednią jak by się wydawało znajomością prawa zbyt pobieżnie ocenił materiał dowodowy. W aktach tych znajduje się potwierdzenie okoliczności, które w przypadku spółki zoo skończyły by się wyrokiem sądowym dla członków zarządu tej spółki. Podstawowe okoliczności to jednoosobowe dokonywanie czynności gospodarczych przez prezesa koła polegające na osobistym prowadzeniu spraw z naruszeniem kompetencji statutowych. Prezes osobiście dokonywał zakupów, osobiście prowadził książkę materiałowa, osobiście dokonywał zatwierdzenia rachunków i osobiście (rzekomo) wypłacał należności. Wątpliwa karma także magazynowana była na posesji prezesa. Piszę „rzekomo” bo w aktach sprawy nie ma przekonywujących dowodów na to, że np. wypłaty ponad 3 tysiące złotych zostały dokonane. Trudno bowiem za takie „dowody wypłat” uznać oświadczenia rolników napisane ręką prezesa i drugiego członka zarządu podpisane przez rolników po prawie trzech latach od chwili powstania rzekomej szkody rolniczej. Jeden z rolników w swym zeznaniu wprost stwierdza, że oświadczenie, że otrzymał on 500 złotych przed prawie dwoma laty napisał osobiście Ryszard Gierliński. Zadziwiające jest także i to, że dziki miały wagę w oku i robiły szkody o takiej samej wartości w różnych płodach rolnych np. po 500 złotych!. Najbardziej inteligentnym wydaje się być dzik, który dokonał zniszczeń na kwotę 70 złotych „brakującą do wypełnienia kwoty brakującej w kasie. Oświadczenia tych rolników pojawiły się na potrzeby prowadzonego przez asesora postępowania. Gdyby Tajer nie zainaugurował postępowania prokuratorskiego braków w kasie koła zapewne nie wyjaśniono by do dzisiaj. Niezależnie od braków finansowych stwierdzono zakupy chleba w ilości 1100 kg, którego mało kto oprócz chyba dwu najbliższych i związanych z prezesem myśliwych nikt nie widział na oczy, zakupiono w ilościach niespotykanych nawozy sztuczne ilości których nie powstydził by się PGR a nie koło łowieckie z paroma skrawkami poletek, zakupiono drewno w balach z którego według prezesa i jeszcze jednego zeznającego wykonano posypy dla bażantów. Świadek Ryszard Gierliński zeznał, że zakup mundurów z kasy koła dla członków zarządu jest praktyka normalną, że faktycznie brak jest podpisów na protokołach szacowania szkód, że nawozy dane były rolnikowi jako rekompensata za pracę, że osobiście prowadził książkę materiałową (która zaginęła?), że chleb spleśniał i nie nadawał się do wykładania ale dziki go zjadły. Stwierdził także, że dokarmianie zwierzyny dzikiej nie jest objęte żadnymi przepisami i nie jest określone szczegółowo a w ogóle to „Tajer obciąża mnie za sprawy za które odpowiadają członkowie koła a nie ja!”. Z akt sprawy wynika także, że asesor prokuratorski nie miał motywacji dla wydawania merytorycznych decyzji innych niż umorzenie z powodu braku dowodów dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa. Koło „jeleń” nie wystąpiło jako poszkodowane, bo trudno oczekiwać, aby Ryszard Gierliński reprezentujący wówczas interes koła jako prezes występował w imieniu koła w postępowaniu, gdzie właśnie on grał główna rolę jako magazynier, kasjer, szacujący szkody, zaopatrzeniowiec itp. I to właśnie w niego osobiście mogły uderzać rzetelne wyjaśnienia nieprawidłowości w gospodarce koła. Nie ma poszkodowanego – nie ma sprawy! Asesor zdobył więc swoje jedno z pierwszych doświadczeń jak usprawniać sobie pracę nie przemęczając się zbytnio. Szereg spraw jak np. niewyjaśnione wydatki z okazji jubileuszu koła i na druk monografii koła, którymi także zajmował się prezes Ryszard Garliński nie zostały wyjaśnione do dzisiaj. Ps. Rzecznik Dyscyplinarny dysponował tymi aktami. Jakoś nie chciał dołączyc do postępowania przed OSŁ kopii tych zeznań, które jednoznacznie wskazywały, że gospodarka prowadzona jednoosobowo przez prezesa Ryszarda Garlińskiego jest naganna a Tajer zwyczajnie ma rację i działa zgodnie z literą prawa! |
| |