|
autor: Stanisław Pawluk22-01-2009 Wspólnie i w porozumieniu
|
W moim artykule w dzienniku "Łowiecki" wykazałem, że prezes Głównego Sądu Łowieckiego Zygmunt Jabłoński strzelił sobie w stopę artykułem w Łowcu Polskim, nie zostawiając na mnie suchej nitki za filipikę na temat jednego z OSŁ nie rozumiejącego pojęcia "działania wspólnie i w porozumieniu". Zamiast zając się tym sądem, bo akurat mój i Pana prezesa pogląd na tę sprawę były identyczne, polemizował ze mną bez argumentów merytorycznych, ale za to nie szczędząc słów ostrych, wskazujących, że szyderstwo i obrażanie OSŁ i GSŁ oraz przewodniczącego ZG i jego samego stało się moją pasją.
Ponieważ opisywałem kiedyś krytycznie orzeczenie OSŁ w Białej Podlaskiej i Głównego Sądu Łowieckiego, które ukarały myśliwego zawieszeniem w prawach członka na 1 rok, za wspólny z innym myśliwym pobyt na polowaniu bez broni, kiedy ten myśliwy z bronią strzelił lochę w okresie ochronnym, prezes GSŁ Zygmunt Jabłoński wziął na warsztat ten właśnie przypadek i w artykule "Nieświadomy współsprawca" w Łowcu Polskim Nr 01/2009 udowadnia, że Marian Tadeusz P., nazywany w artykule "myśliwym B" był jak najbardziej winny, choć polowania nie wykonywał. Tym jednak razem autor polemik ze mną postanowił zastosować argumenty merytoryczne, które mają przekonać szerokie rzesze myśliwych, że nie polując i bez broni, też można działając wspólnie i w porozumieniu strzelić lochę w okresie ochronnym.
Wywód prezesa GSŁ jest ciekawy przede wszystkim dlatego, że ukazuje ustami najwyższego swojego przedstawiciela, jak rozumuje łowiecki wymiar sprawiedliwości. Nagannym i surowo ukaranym było, że jeden strzelił lochę. Za to został uznany winnym, choć nie za to, że lochę potem patroszył, studził i woził. Współsprawstwo drugiego myśliwego nie polegało na udziale w strzeleniu tej lochy, ani na podżeganiu lub wspólnym przygotowywaniu się do jej strzelenia, tylko zarzucono mu, że pomagał pierwszemu już po strzeleniu, czyli wtedy, kiedy mleko już się wylało. Żeby nie zarzucono mi braku rzetelności, przytoczę wpierw za artykułem w ŁP opis zdarzenia oraz argumenty i dowody, które zdaniem autora nakazywały OSŁ i GSŁ ukarać zawieszeniem na 1 rok "myśliwego B", który wybrał się na polowanie wraz z "myśliwym A", czyli Arkadiuszem P.. Zygmunt Jabłoński tak opisuje zdarzenie:
..."Ocenie Czytelników przedstawiam dziś opis polowania na podstawie wyjaśnień obwinionych i innych dowodów, o których pisałem w poprzednim tekscie. A i B przyjechali do łowiska i rozeszli się polować, każdy na swoim stanowisku. Po godzinie jednak zrezygnowali z polowania i postanowili wracać do domu. Jadąc samochodem, zobaczyli na polu watahę dzików. Kierujący samochodem myśliwy A na widok dzików zatrzymał się. Podbiegł w ich kierunku i oddał dwa strzały. Po oględzinach okazało się, że jeden z dzików okazał się lochą. (...) Myśliwy A, czyli niefortunny strzelec, bardzo się zdenerwował. Myśliwi załadowali dzika do samochodu i zawieźli go w ustronne miejsce, gdzie strzelec wypatroszył dzika. Pomagał myśliwy B (...) Myśliwi postanowili pozostawić dzika w lesie w celu wystudzenia. Aby nie zjadły go lisy, powiesili dzika na drzewie i postanowili poczekać na rozwój wypadków. Całe to zdarzenie widział inny myśliwy, który zawiadomił przez telefon prezesa i łowczego, którzy udali się do miejsca zamieszkania myśliwych. Podczas rozmowy myśliwy A przyznał się do strzelenia dzika i pozostawienia go w lesie. Należy tu dodać, że niechętnie - z początku temu zaprzeczał. (...) Członkowie zarządu rozmawiali również z myśliwym B, który potwierdził swój udział w zdarzeniu. (...) Zeznania świadków potwierdziły niezgodny z prawem odstrzał dzika. (...) Obwiniony B nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, że na polowaniu z A był, ale nie polował, gdyż nie miał ze sobą broni. Pomagał tylko koledze przewozić, patroszyć i wieszać dzika na drzewie. (...) W ostatnim słowie, wnosząc o uniewinnienie, dodał, że wiedział o nieprawidłowym polowaniu kolegi A, ale nie miał obowiązku na niego donieść. (...) Przewodniczący Zarządu Głównego PZŁ po analizie akt postępowania dyscyplinarnego oraz zapadłych orzeczeń nie znalazł żadnych uchybień w tym postępowaniu, uznając brak podstaw do złożenia skargi nadzwyczajnej."...
Z tego opisu czytelnik ma nabrać przekonania, że myśliwy B dokonał przewinienia łowieckiego, bo działając wspólnie i w porozumieniu stał się 'Nieświadomym współsprawcą', jak tytułuje prezes GSŁ swój artykuł. Nie wiem jak inni czytelnicy Łowca Polskiego, ale dla mnie powyższy opis żadnego przewinienia myśliwego B nie pokazuje i żadnych dowodów nie dostarcza, a przecież osoba, której nie udowodniono winy jest niewinna!!! Zastrzega się autor, że opis polowania przedstawił na podstawie wyjaśnień obwinionych, ale z tekstu wynika, że uzupełnił je własnymi interpretacjami (wskazałem je na czerwono), które pewnie miały być tymi dowodami przesądzającymi o winie myśliwego B, o któych pisał autor w poprzednim swoim artykule, z którego cytuję ......"Działaniem wspólnym i w porozumieniu może być późniejsze patroszenie dzika, załadunek do samochodu, wspólne przewożenie".... To czysta manipulacja mająca na celu wytworzenie wśród czytelników przekonania, że myśliwy B jest winny, na co nabierają się nie tylko oni, ale również sądy powszechne, jeżeli tylko działacze wystawią do nich "właściwych ekspertów". O tych "ekspertach" też kiedyś napiszę, ale tymczasem prześledźmy po kolei jak manipulacja zeznaniami obwinionych ma świadczyć o winie myśliwego B.
...rozeszli się polować.... Wprawdzie nie ma to znaczenia dla sprawy, czy B polował, czy też będąc, jak twierdzi, bez broni nie polował, gdyż nie ma to związku z przypisanym mu współsprawstwem, jednak wywołuje wrażenie, że B kłamie, a to już wskazówka, że pewnie jest winny.
...zawieźli go w ustronne miejsce.... Jak ustronne to znaczy, że chcieli się ukryć, ale zaraz dalej autor wyjaśnia, że chodziło tylko o powieszenie na drzewie przed lisami, co na polu nie jest możliwe.
...Pomagał myśliwy B... Jak pomagał, to wg prezesa GSŁ jest winnym. A co panie prezesie miał robić? W swoim poprzednim felietonie zapytałem się prezesa Zygmunta Jabłońskiego co należy zrobić w sytuacji nieprawidłowego strzału kolegi. Uciec z miejsca zdarzenia, żeby nie pomagać patroszyć, ładować i wozić, zostawiając kolegę z lesie? Na pytanie to jednak prezes nie odpowiedział, a to byłaby dobra wskazówka dla członków Zrzeszenia.
...Myśliwi postanowili pozostawić dzika w lesie... i ...postanowili poczekać na rozwój wypadków... A skąd wiadomo, że "postanowili"? Jaki był udział myśliwego B w tym "postanawianiu"? Jak mu to wspólne "postanawianie" rzecznik i sąd udowodnili? A może tak postanowił myśliwy A, który sam decydował, czy do samochodu dzika weźmie, bo to jego samochód, czy też zostawi do przestudzenia, szczególnie, że dzik ważył w skupie 100 kg. To są pytania, na które rzetelność kazałaby odpowiedzieć. Odpowiedzi takiej jednak nie otrzymaliśmy.
...rozmawiali również z myśliwym B, który potwierdził swój udział w zdarzeniu... To, że potwierdził udział w pomocy koledze, nie znaczy, że "potwiedził" udział w przewinieniu łowieckim, jak prezes chciałby, żeby jego tekst przyjęli czytelnicy.
Całe więc "udowodnienie" winy myśliwego, to przeświadczenie rzecznika i sądów łowieckich oraz przewodniczącego ZG i prezesa GSŁ, że B "jest winny" i już. Kolejny raz przeświadczenie prominentnych działaczy zastąpić ma rzetelny proces, w którym winę trzeba UDOWODNIĆ, a wszystkie niejasności rozpatrzyć na korzyść obwinianego. Tego sądownictwu łowieckiemu brakuje i dlatego jest ono tak ułomne.
Jedyną radą, jaką prezes GSŁ służy w swoim artykule członkom Zrzeszenia, jest przypomnienie, że
..."każdy obywatel i myśliwy ma obowiązek zawiadomić o popełnieniu przestępstwa lub przewinienia łowieckiego (art. 304 k.p.k. i par. 5 ust. 2 Regulaminu postępowania dyscyplinarnego PZŁ)."...
Panie prezesie Głównego Sądu Łowieckiego, czy Pan nie wie jak sądy łowieckie traktują takie sprawy? Przecież za złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, właśnie na podstawie art. 304 kpk, OSŁ w Białej Podlaskiej pod przewodnictwem jego prezesa Stefana Karasińskiego oraz GSŁ pod przewodnictwem Grzegorza Borkowskiego, orzekli karę zawieszenia w prawach członka PZŁ wobec Wiesława Tajera, przewodniczącego komisji rewizyjnej KŁ Nr 76 "Jeleń" w Parczewie, który podejrzewając popełnienie przestępstwa przez mgr inż. Ryszarda Gierlińskiego, przewodniczącego Głównej Komisji Rewizyjnej, po 2,5 roku bezskutecznych prób usunięcia nieprawidłowości w postępowaniu wewnątrzorganizacyjnym, złożył doniesienie do prokuratury. Pisał o tym inny dziennikarz w trzech felietonach w dzienniku "Łowiecki". Zastrzegam przy tym, że jeżeli podjął już Pan prezes decyzję lub zamierza ją podjąć, o zaakceptowaniu wniosku Wiesława Tajera o skargę nadzwyczajną, to wycofuje swoje powyższe słowa i przepraszam.
Powiem jednak szczerze, nie wierzę w taką Pana decyzję, ponieważ rzeczywistość PZŁ nauczyła już mnie, że osoby takie jak mgr inż. Ryszard Gierliński, to jednak coś bardziej cennego dla organów Zrzeszenia niż Arkadiuszem P. lub Marian Tadeusz P.. Szczególnie, że obaj mieli na pieńku z prezesem koła Ryszardem Mączyńskim, "swoim" wśród prominentnych działaczy okręgu Biała Podklaska. Dlatego właśnie nie wierzę, żeby poparł Pana skargę nadzwyczajną w obronie Wiesława Tajera i podejrzewam, że Pana stosunek do niego jest podobny do tego, jaki wyraził Pan wobec Marian Tadeusz P., w swoim artykule:
..."Nie mogę powstrzymać się od podsumowania, że myśliwemu B w postępowaniu dyscyplinarnym nie stała się żadna krzywda i chciał on jedynie przebiegle uniknąć odpowiedzialności dyscyplinarnej. Szkoda tylko, że sam i przy pomocy innych osób naraził na szkodę dobre imię Polskiego Związku Łowieckiego. Uważa Pan, że rok to nie wyrok, więc Marianowi Tadeuszowi P. nie stała się żadna krzywda? To, że był Pana zdaniem przebiegły, potwierdzać ma jego winę. A gdzie prawo do obrony, które daje obwinionemu wolna rękę w sposobie obrony, której żaden sąd powszechny nie ośmieliłyby się skrytykować, bo to jest prawo największego nawet przestępcy, które w sądach łowieckich też powinno być szanowane. Nie bardzo rozumiem tylko, jak on sam i jakie to inne osoby pomagały mu w narażeniu szkodę dobrego imienia PZŁ (może miał Pan na myśli mnie?) i jaką też szkodę poniósł PZŁ w wyniku takiego, a nie innego działania Mariana Tadeusza P..
Następnym razem, tak Marian Tadeusz P. jak i inni myśliwi, który znajdą się w jego sytuacji, natychmiast pójdą za radę przedstawioną wyżej i opuszczą swojego kolegę w lesie, zadzwonią na policję, albo widząc podobne zdrzenie z daleka, spełnią swój obywatelski obowiązek z art. 304 kpk. Jednak czy to zrobią nauczeni doświadczeniem Wiesława Tajera, nie mając pewności, czy przestępstwa nie dokonał ktoś taki jak mgr inż. Ryszard Gierliński lub Stefan Karasiński, któremu lisy wolno strzelać w okresie ochronnym. Ryzykują zawieszenie w PZŁ jak Wiesław Tajer. A tak na marginesie, czy myśliwy, który poinformował zarząd o odstrzale lochy przez Arkadiuszem P., zadzwonił natychmiast na policję spełniając ten obywatelski obowiązek? A jeśli nie, czy ORD też postawił mu zarzut jak Marianowi Tadeuszowi P.? Nie? To dziękuję w imieniu wszystkich członków PZŁ za te mądre nauki. |
|
| |
31-01-2009 19:30 | Jordan Jordanow | ajwa! Zajmij się lepiej tą trzydziestodwójką zanim potraktuje cię tak samo jak twoi koledzy na grobli! Tutaj łapiesz jedynie "punkty ujemne" a przy niej masz szanse, że zostaniesz doceniony np. za narąbanie drewna albo pozmywanie posadzki. Tam chyba się sprawdzisz bo nie trzeba używać głowy. | 30-01-2009 17:44 | ajwa | Ad Jordan
W twoim przypadku nawet koło zamachowe nie pomoże.I tak będziesz pisał dyrdymały zamiast wypowiadać się konkretnie w temacie.
| 29-01-2009 16:46 | Jordan Jordanow | Ajwa zachowuje się bardzo "etycznie"- rzuca bezpodstawne oskarżenia a pod wpływem argumentów ucieka w krzaki! Tak było w starych watkach z kulwapem i i innymi, którym zarzucił "zeszmacenie rodziny", którą de facto sam zeszmacił a potem niczym i tutaj zachował sie jak mały chłopczyk! Kazał zastosować koło! Myślę, że tego jegomościa należy traktować jak traktuje go kulwap: olewać! Z ajwy poza obrażaniem nic już dobrego nie wyciśnie! Syndrom grobli zbytnio odcisnął piętno na jego głowie i nawet 32-latka (którą się przechwala jak nową strzelbą!) zastosowana przez niego jako "recepta Marcinkiewicza na andropauzę" nie jest mu w stanie pomóc (poza daniem nicka do pisania jako "qura" (albo "kokoszka"- czy jakoś tak). | 29-01-2009 12:33 | ajwa | Ad antypod
Ta wersja z kołem będzie najskuteczniejsza.Stosuj codziennie rano i wieczorem. | 29-01-2009 09:09 | antypod | Panie ajwo. Mnie Pan tykasz jak dotąt w postach, choć też na tyczki z Panem.....
To, że Pan nie znasz prezesa GSŁ PZŁ Z. Jabłońskiego to znaczy, że artykułu Pan nie czytałeś.
Co jest typowe i nie po raz pierwszy ma miejsce, że wszystko jest pomylone oprócz przekazu nienawistnego do Pawluka i nieznajomych, których on broni.
Nie zrozumiałeś Pan tego co napisałem o talerzu, to trudno.
Nie trzeba profilu, żeby wiedzieć ktoś Pan.........Jesteś Pan fanem Kulwapa!!!!!!!!! Monotematyczna twórczość daje do myślenia i budzi politowanie dla uwikłanego beznadziejnie.
Głupszy mądremu ustąpi, bo znowu każesz Pan kołem w czoło......................................
Pan do dyskusji potrzebujesz Pana, więc czekaj Pan na tej grobli.
Na następną gromadę Panów myśliwych, tylko wynikami obdukcji nie zamęczaj Pan forum. D.B. | 29-01-2009 07:24 | 192326w | Zdziwiony bym nie był tym, jeżeli się okaże iż sędzia GŁÓWNEGO SĄDU ŁOWIECKIEGO ZYGMUNT JABŁOŃSKI był byłym (a może tak jest do dnia dzisiejszego?) podwładnym po UBECKIEJ lini byłego wysoko postawionego w MSW Andrzeja Gduli. Obecnie Prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej.
Do tego dodajcie doktorat Lecha Blocha, emerytowanych milicjantów, wojskowych w strukturach i być może macie wytłumaczenie wszystkich postępowań organów zrzeszenia w celu utrzymania jedynego słusznego Związku Łowieckiego........
Pozdrawiam
| 28-01-2009 21:18 | Deer35 | "..."każdy obywatel i myśliwy ma obowiązek zawiadomić o popełnieniu przestępstwa lub przewinienia łowieckiego (art. 304 k.p.k. i par. 5 ust. 2 Regulaminu postępowania dyscyplinarnego PZŁ"
A jak jest.Wracając z polowania po czarnej stopie bez księżyca widzę stojący samochód znanego mi myśliwego nie zawsze etycznego.Strzału w łowisku nie słyszałem ani myśliwy ze mną polujący.W odległości około 300m widzimy omiatający teren promień światła z latarki co powtarza się co parę minut.Po pewnym czasie decydujemy jechać do domu by to odkrycie zgłosić ZK. Przy wpisie do książki zakończenia polowania stwierdzamy że właściciel samochodu już dawno zakończył polowanie.Na drugi dzień około godziny 12.00 ten myśliwy zdaje strzeloną łanię.Powiadomiony łowczy nie reaguje. Powiadamiam RD, który umarza postępowanie.Odwołuję się od tej decyzji do przewodniczącego OSŁ.
Otrzymuję odpowiedź,że nie jestem stroną.Moja odpowiedź na piśmie że chyba jesteśmy w innych zrzeszeniach łowieckich pozostała bez odpowiedzi.I to jest właśnie to.!!!!!! Wg.naszych wybrańców jednym nawet diabeł dziecko kołysze a drudzy muszą mieć nisko pochyloną głowę i cały czas posypywać ją popiołem.Czy jest na to lekarstwo? Na pewno jest tylko trzeba je znaleźć i odpowiedni sposób zaaplikować. | 28-01-2009 16:44 | ajwa | Ad antypod
Po pierwsze na tyczki razem nie chodziliśmy a po drugie nie znam nikogo o nazwisku Jabłoński.Więc nie sugeruj mi żadnych powiązań.Mój profil jest pełen wiadomości o mojej osobie,nie jestem anonimem,czego nie można powiedzieć o twojej osobie. | 28-01-2009 16:18 | antypod | Ty i prezes Jabłoński. | 28-01-2009 14:53 | ajwa | Macie? to znaczy kto ma?
DB | 28-01-2009 14:21 | antypod | ajwa.
Jeżeli Pawluk podszył się pod Prezesa GSŁ Jabłońskiego........to go macie na talerzu. D.B. | 28-01-2009 14:16 | ajwa | Ad antypod
Tutaj to nie Jabłoński pisał.http://www.lowiecki.pl/felietony/tekst.php?id=114
DB | 28-01-2009 13:55 | antypod | Jeżeli był bez broni, to wszystko co stronniczo napisał, jak prokurator, a nie sędzia, Z. Jabłoński o wspólnym polowaniu, wspólnym upolowaniu lochy i wspólnym schładzaniu jest funta kłaków warte.
Nawet z opisaniem jazdy samochodem tak kręcił, że nie wiadomo czyj był samochód i kto kierował. I kto kogo odwiozł do domu. Żeby było wszystko wspólnie i w porozumieniu. I broń i samochód i locha.
Ja w pierwszym komentarzu oceniłem postawę ŚWIADKA zdarzenia, niezbyt pozytywnie, bo też mogę podejrzewać, że mógł nie być zbyt stanowczy w nakłanianiu sprawcy do natychmiastowego ujawnienia swojej winy, ale co innego mieć wątpliwości odnośnie czyjejś pryncypialnej postawy, czy cywilnej odwagi, a co innego skazać w sądzie za nie swoje winy.
Pomagałem na polowaniu zbiorowym załadowac wilka strzelonego przez innego członka koła. Jego ukarano, mnie nie. D.B. | 28-01-2009 13:23 | ajwa | Ad antypod
Schładzasz 92kg tuszę dzika w styczniu wieszając na drzewie?
DB | 28-01-2009 12:13 | antypod | Dobrze wiecie, o co chodzi, a pozwalacie stosującym oryginalne zasady solidarności kożeńskiej się manipulować, kto za co pociągał.
Chodzi i to jest jasne dla większości o to, że prawo sądy łowieckie stosują wybiórczo i stronniczo.
Interpretacja sędziego Jabłońskiego, prawdopodobnie też naciągana, jak wszystko w tym "wymiarze łowieckiej pseudo-sprawiedliowsci"
"..."każdy obywatel i myśliwy ma obowiązek zawiadomić o popełnieniu przestępstwa lub przewinienia łowieckiego (art. 304 k.p.k. i par. 5 ust. 2 Regulaminu postępowania dyscyplinarnego PZŁ)."...
Raz karzą, że nie zawiadomił, a w innym wypadku (Tajer kontra mgr inż Girliński z GKR, że zawiadomił.
Wszyscy możemy mieć wątpliwości, ale sąd ma sprawiedliwie orzekać.
Jedyne wspólne i w porozumieniu działanie widzę ze strony pseudodziałaczy w kole, okręgu i sądzie.
Jeden strzelił lochę a drugi nie strzelił. A kto by nie pomógł załadować orócz loftką_go co sam jeżdzi. D.B.
| 28-01-2009 11:56 | ajwa | Ad lelek
Po ilu piwach pisałeś poniższy tekst?Niech zgadnę minium 10.
DB | 28-01-2009 11:47 | lelek_nowy | loftką, wspólnie i w porozumieniu mogli pojechać strzelić dzika na mięso bez zgłoszenia, mogli wspólnie i w porozumieniu zawłaszczyć tuszę strzelonego dzika, a w końcu np. mogli wspólnie i w porozumieniu wprowzdzić tusze do obrotu bez badania na włośnia, ale wszystkie te występki trzeba UDOWODNIĆ. Nie wystarczy przestępstwo jednego, żeby każde działanie drugiego było "wspólne i w porozumieniu", szczególnie jak jednego przewinieniem jest strzelenie lochy, a drugiego tak naturalne czynności, jak patroszenie, czy ładowanie do samochodu. Mógł ten drugi oczywiście mieć zamiar zawłaszczenia tuszy, ale po pierwsze trzeba mu to UDOWODNIĆ, a po drugie nie można przyjąć, że "wspólnie i w porozumieniu" strzelił lochę. | 28-01-2009 11:40 | lelek_nowy | ajwa, jak kiedyś zdarzy ci się jechać z trzeźwym kierowcą samochodem na imprezę i kierowca na pasach i czerwonym świetle przejedzie matkę z dzieckiem, a prokuratura postawi Ci zarzut, że "wspólnie i w porozumieniu" spowodowałeś wypadek, to zrozumiesz o czym mówię. | 28-01-2009 09:39 | fenek | Koledzy! Gdzie mieszka Zygmunt Jabłoński - sędzia GSŁ? | 28-01-2009 00:11 | loftką _go | ad. lelek jakie warunki takiego wspólnego przekrętu powinny byś spełnione żeby można było uznać że było to działanie wspólne i w porozumieniu według Ciebie??? Jestem blisko prawdy : jeden celuje, a drugi pociąga za spust na trzy -cztery ??? | 27-01-2009 21:18 | Jordan Jordanow | ajwa! Dzięki, że jesteś na forum! Przez to wyraźnie widać, jak szkodliwy jest pourazowy syndrom grobli spowodowany nadmiarem koleżeńskości wyrażonym ciężkimi razami! Coraz mniej dziwię się tym, którzy staralli się mi wyjaśnić, że spowodowanie urazów twojej głowy było i tak aktem szczególnej łaskawości, bo zasłużyłeś na więcej. Ps. A kulwap mimo, że coraz bardziej poświadczasz jego wiarygodność i coraz bardziej mimo swej woli potwierdzasz jego wartość w swych wypowiedziach i tak ciągle nie reaguje na twoje wpisy! Olewa cię zwyczajnie- niewdzięcznik jeden! | 27-01-2009 20:58 | ajwa | Ad lelek_nowy
No i dlatego za to polowanie muszą teraz wspólnie odpowiadać.
DB | 27-01-2009 15:46 | lelek_nowy | ajwa, oczywiście, że polowali wspólnie i w porozumieniu. Tylko na szczeście nikt nikomu jeszcze nie zabrania polowania wspólnie i w porozumieniu. Nie ma też znaczenia, czy ten drugi miał, czy nie miał broni, bo gdyby udowodniono mu zamiar zawłaszczenia tuszy, to bez znaczenia byłoby czy miał broń i nikt nie czepiałby się tej sprawy. Problem w tym, że nie udowadniano mu zamiaru zawłaszczenia tuszy, tylko "wspólne i w porozumieniu" strzelenie lochy, czego dowodzić miało ładowanie, patroszenie i wieszanie dla wystudzenia. Nie znam gości, ale rozumiem, że artykuł podnosi słabość sądów łowieckich, które nie skupiają się na UDOWODNIENIU winy, tylko wyrokują tak jak Ty. Jak byli wspólnie w lesie, to jak jeden strzelił lochę (zresztą przez przypadek), to drugi automatycznie jest winny. | 27-01-2009 15:27 | ajwa | Fenek,może Ty jesteś łatwowierny ja nie.Kto przy zdrowych zmysłach wypisuje się w ksiażkę udając się do lasu bez broni.Co chciał ustrzelić i z czego z ptoka?Pojechali obaj na polowanie a że padła locha,błąd w sztuce,konsekwencje trzeba ponieść.Dla mnie byli od poczatku do końca wspólnikami.Dlaczego odwoził go do domu,raczej po to aby broń zostawić.Mogli przecież z lochą jechać bezpośrednio do skupu,co kogo obchodzi kto w samochodzie siedzi.Ważne jest kto zdaje.Jeśli się bał ze skupowy będzie wnikał dlaczego jest z kolegą mógł na pytanie skupowego powiedziec że po strzeleniu pojechał po kolegę żeby dzika załadować dzik był zresztą nie do załadowania w pojedynkę 92 kg.
Nie wiem jak ja bym się zachował w takiej sytuacji czy nie zrobiłbym tak jak "loftką _go" pisze,spacerkiem i do domciu.Dla mnie obaj polowali w tym dniu wspólnie i w porozumieniu.
DB | 27-01-2009 11:41 | fenek | Kolego Ajwa. Dobrze że zauważyłeś że jednak chodzi o walkę ze złem. Ten teatrzyk chyba jednak jest w całej Polsce, aktorami jest ok. 100000 myśliwych. To przypadek, że sceną aktualnego dramatu są wybrane tereny. Na pozostałych albo już się rozegrał, albo dopiero będzie. Obecnie występującym aktorom leży na sercu, żeby nie było dalszego ciągu. A wszystko przez to, że dawniej patronem wszystkich myśliwych był św. Hubert, dziś patronem wielu jest Feliks Dzierżyński. Historia i tradycja podniosły tym pierwszym wysoko poprzeczkę etyki i moralności. Ci drudzy, nawet nie zauważyli że pod nią przeszli. To nie jest walka przeciw wszystkim, tylko publiczne piętnowanie tych ostatnich. D.B. | 27-01-2009 11:02 | lelek_nowy | No to loftka jesteśmy coraz bliżej prawdy. Podpowiedz tylko jak wyczytałeś z tekstu, że myśliwy A był wyrywnym, oszołomem i pazerniakiem strzelających do wszystkiego co sie rusza? Albo skąd wiesz, że zarząd jego koła to nie oszołomy? Gdybyś czytał więcej, co Kulwap pisał wcześniej, to wiedziałbyś, że ten ich zarząd złożył do A i B propozycję, że jak podpiszą dobrowone ustąpienie z koła, to zarząd zachowa się jak "zarząd rozsądny", a ustępując z koła sami się ukarzą. Podpisali, a zarząd natychmiast złożył doniesienie do rzecznika i prokuratora.
PS - Czy B udawodniono, że miał zamiar dzika zawłaszczyć, choć nie zawłaszczył, ale wymyślono mu za to, że "wspólnie i w porozumieniu" działał z A, który do lochy strzelał. To jest w porządku? | 27-01-2009 07:55 | Kulwap | Mam pytanie do wiedzących: Czy sędzia GSŁ ZYGMUNT JABŁOŃSKI jest tym Zygmuntem Jabłońskim o którym piszą, że "był tajnym i świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa."? Ps. TW Zygmunt Jabłoński zamieszkuje w Lidzbarku- gdzie mieszka sędzia GSŁ nie wiem!.
| 27-01-2009 01:13 | loftką _go | ad.lelek, a Ty lelku to czytać umiesz??? bo mam spore wątpliwości, gdyż odpowiedź dostałeś przed zadaniem pytania. Nie jeżdżę na polowanie w towarzystwie wyrywnych , przekrętów , oszołomów, pazerniaków strzelających do wszystkiego co sie rusza. Od pewnego czasu poluję na ogół sam,
tak więc czysto teoretycznie, gdyby mój kolega strzelił lochę w okresie ochronnym to ja :1)wracam spacerkiem do domku sam, na piechotę
2)jeśli mam pewność że to "nieszczęliwy wypadek", a chłopisko wybitnie godne zaufania , nie zrobił tego z pazerności, sytacja jakaś nie typowa usprawiedliwiająca pomyłkę to :
a)przedstawiamy to zarządowi i kolega poddaje się karze dobrowolnie, jeśli zarząd rozsądny
b) przekręcamy wspólnie zwierza jeśli zarząd to oszołomy bardziej szkoda jednak kolegi niż lochy i nie dajemy się zlapać
c)przekręcamy wspólnie i dajemy się złapać , a ja mam na tyle ambicji że nie udaję głupa, że nie brałem w tym udziału | 26-01-2009 22:19 | ko-s | czekamy.. | 26-01-2009 21:29 | lelek_nowy | loftką, dobrze, że nie czytasz artykułów, bo mało rozumiesz z przekazywanych w nich treści. Pomogę Ci jednak w zrozumieniu. Myśliwego A skazano za strzelenie lochy w okresie ochronnym, a nie za ładowanie do samochodu , patroszenie i studzenie w lesie. Jaki tu jest udział myśliwego B w strzeleniu tej lochy, nie ważne, czy miał, czy nie miał broni ze sobą? Rozumiem, że dla Ciebie przekrętem tak A, jak i B była chęć zawłaszczenia mięsa, stąd czynności ładowania, patroszenia i studzenia były przekrętami obydu. Tylko że nikt tego mięsa nie ukradł i tusza wylądowała w skupie. Jeśli więc B ukarano tylko za zamiar zawłaszczenia mięsa, to należało mu udawodniać, że taki zamiar miał, a nie wymyślać, że "wspólnie i w porozumieniu" działał z A, który do lochy strzelał, dlatego tylko, że pomagał ładować, patroszyć i studzić. Bardzo dobrze, że nie polujesz z tymi, co do lasu po kawałek chabaniny jadą. Pomyśl jednak chwilę, co byłbyś zrobił, gdyby Twój towarzysz łowów, z którym do lasu jeździsz, strzelił przez pomyłkę lochę. Opisz nam uczciwie, co byłbyś wtedy zrobił. | 26-01-2009 20:43 | ajwa | Ad loftką _go
Daj sobie spokój,to nie te forum.Zauważ że w tym teatrzyku występują stale ci sami aktorzy i grają ciągle te same role.Im gorzej tym lepiej.A walka ze złem już dawno się przeistoczyła w walkę ze wszystkim i wszystkimi.
DB | 26-01-2009 16:01 | loftką _go | powiem szczerze: flaki z olejem, ja tam już tych mętnych wywodów , nie popartych dowodami ani faktami czytać nie mogę, dla mnie to są Wasze czysto prywatne rozgrywki -"kresowe rozgrywki".
Jeszcze to jednak przeczytałem, coś mnie tu zainteresowało i wyciągam następujące wnioski: jak myśliwy A jedzie na polowanie z myśliwym B, jednym samochodem, a A strzela lochę w okresie ochronnym , B pomaga ładować do samochodu , patroszyc i studzić w lesie to jest udziałowcem przekrętu i niech się z tego nie tłumaczy bo nie ma po co. Tego nie da się w żaden logiczny sposób wytłumaczyć. 1).Pojechał bez broni po co ??? -popatrzeć na polską przyrodę??? 2) Patroszył nieświadom przekrętu??? -nie rozpoznaje lochy od przelatka??? 3)pogał przewozić i studzić w dobrej wierze mając nadzieję że strzelec dobrowolnie podda się karze a tuszę odwiezie dobrze wystudzoną zarządowi koła??? - i nie ustalili jak podzielą studzona tuszę . Swięty Hubercie widziałeś bardziej naiwnych obrońców myśliwych B???
Nie jestem myśliwym bez skazy, ale jak wiem że A świerzbi palec , albo jest z natury pazerny i wyrywny, to z A nie wsiadam do samochdu, nawet w drodze na WZ, bo polowanie to ma być przyjemność, a nie pogoń za bagażnikiem chabaniny.
| 24-01-2009 15:26 | Jordan Jordanow | Czy znany jest przykład podania do sądu powszechnego sędziów łowieckich albo rzecznika, którzy z przekroczeniem swoich uprawnień (np. w sprawie Tajera) orzekli karę dla myśliwego za czyny nie mające związku z łowiectwem albo o ochronę dóbr osobistych w przypadku tendencyjnego orzeczenia za czyny zgodne z prawem? | 23-01-2009 21:45 | HYRA | Kulwap! Nie nazywaj siebie "szczekającym". W moim mniemaniu jesteś bohaterem, który odważył się głośno pisać o pseudodziałaczach bezkarnie kompromitujących PZŁ i przy tym upodlających porządnych kolegów myśliwych. Dla tych hipokrytów, którzy rozpanoszyli się w Zrzeszeniu, jesteś utrapieniem. ............... Koledzy! Nie dziwcie się, że np. po przeczytaniu artykułu o kol. Wiesławie Tajerze, ręce mi opadają. Bo co z tego, ze gdyby nawet skarga nadzwyczajna kol. Wiesława została przyjęta i pozytywnie rozpatrzona, to i tak sąd NIEKOLEŻEŃSKI w Białej dalej będzie wyrokował tak jak będzie chciała bezduszna elita pseudodziałaczy. Moim zdaniem jeszcze za mało kolegów doznało krzywd. Jeszcze należy poczekać, bo machina krzywdzenia NIE SWOICH dopiero się rozkreca. Ci którzy to rozumieją najczęściej siedzą cicho licząc na przetrwanie, bo tak wygodniej. ................... Koledzy- macie rację! Trzeba pisać i wyciągać na światło dzienne przekręty naszej, o zgrozo i utrzymywanej przez nas, ELITY. Aż do skutku! Obawiam się tylko, że któryś z zaszczutych kolegów w skrajnej desperacji może nie wytrzymać i ..... . Pozdrawiam.DB. | 23-01-2009 13:45 | antypod | Ad. fenek i Kulwap.
Ale, żeby zainteresowanie było bardzo widoczne, że kogoś prześladują to bez przesady.
Skargi zaczynają sie zwykle, gdy myśliwy sam poczuje na własnym karku but nieuczciwego urzędnika lub pseudodziałacza.
Albo większośc widząc przekręty elit, sama kręci "własne lody". Każdemu według potrzeb.
Mnie osobiście nikt krzywdy nie zrobił.
Chyba trzeba brać przykład z większości i myśleć tylko o sobie zamiast tracić czas na czytanie i pisanie o nieznajomych pokrzywdzonych.
D.B. | 23-01-2009 09:59 | fenek | Hyra! Trochę podcinasz skrzydła, bo ja uważam że należy nagłaśniać wszelkie patologie w naszym ( bo jedynym obligatoryjnym ) związku. Lawina składa się z drobinek. Medialna cisza oznaczałaby pozornie przyzwolenie na wszelkie draństwo, a tak dajemy do zrozumienia Władzy że coś śmierdzi. Dochodzenie do prawdy jest często procesem bolesnym i długotrwałym, ale jest nadzieja na sukces. Przykład - powstanie Komisja Śledcza i prawdopodobnie coś wyjaśni. Najważniejsze że członkowie lokalnych mafii na szczeblu powiatowym, choć tak uważali, przestaną być nietykalni. Już robi im się ciepło, będą wykonywać głupie i nerwowe ruchy, będą popełniali więcej błędów. To utwierdza w przekonaniu że warto!!! D.B. | 23-01-2009 09:18 | kresher | Czysta paranoja....mój ukochany łowczy dostał w Sądzie Karnym wyrok za poświadczenie nieprawdy i fałszowanie dokumentów kółkowych a OSŁ tak się przejął tą sprawą, że ukarał go .......naganą.
Nawet nikt nie pomyślał, żeby go odsunąć od funkcji łowczego i zakazać mu pełnienie tej funkcji, bo ręka rękę myje i to się długo nie zmieni.
No , ale cóż, jak to mówią prawo jest dla maluczkich. Co zaś do artykułu w Łowcu....ja nie pamiętam, żeby ktoś kiedykolwiek i jeszcze publicznie przyznał się do oczywistych manipulacji.
Pozdrawiam | 23-01-2009 07:20 | Kulwap | HYRA! "Kropla drąży skałę"! Jakiś czas temu byłem jedynym "szczekającym" na forum! Zobacz co dzieje się teraz... | 22-01-2009 19:44 | HYRA | Koledzy, że chce się Wam pisać gdy to pisanie jest biciem głową w mur. W obecnych czasach wszystkie lub prawie wszystkie środowiska borykają się z takimi samymi problemami jak w PZŁ. Może w PZŁ jest to bardziej widoczne i bardziej rażące, gdyż istota funkcjonowania Zrzeszenia to koleżeństwo i etyka oraz tradycja. Zamiast tych istotnych szlachetnych cech obowiązujących każdego myśliwego mamy dziś kolesiostwo, arogancję i mięsiarstwo, nie wspominajac już o rażącej niesprawiedliwości. Jak pseudodziałacz popełni przestępstwo, to pomyłka lub jakaś inna pomroczność jasna i delikwenta uniewinnia się. Jak nie swój pomyli się to pomimo okazywanej skruchy i chęci naprawienia błędu, robi sie z myśliwego przestępcę. Kojarzy mi sie takie powiedzenie: panu na trzy litery z kropką pluj w oczy, a on i tak powie że to deszcz pada.
Ale piszcie Koledzy - niech ci panowie wiedzą, że my rozumiemy i wiemy o ich zwyrodnialstwie. Wielka szkoda że ujmuje to, jeszcze dobremu wizerunkowi łowiectwa. DB. | 22-01-2009 13:49 | antypod | Ten bez broni nie był bez winy.
Ale wiem, że to co napisał Kulwap o wybiórczym traktowaniu przez sądy członków PZŁ to prawda.
Wszystko zależy od osoby winnego, pokrzywdzonego czy świadka.
Raz należy zawiadomić, bo to obowiązek, innym razem nie i należy schować głowę w piasek, bo będą konsekwencje.
Kolesie są bezkarni, najbardziej wartościowych, bo wyróżniających się intelektualnie tępią niemiłosiernie, często lekceważąc prawo.
Takie praktyki elit PZŁ, których świadkami jesteśmy prowadzą do demoralizacji części członków PZŁ.
Gdy prawo służy do bieżących rozgrywek to korzystają na tym zwykle cwaniacy tworząc w kołach coś na kształt małych gangów i hulaj dusza.
W takich kolach, jak ktoś wspomni o wadze do ważenia czy kłusownictwie wśród członków koła, to go wykluczą, oczywiście przy pomocy Organów. Wystarczy większość, a prawo można zlekceważyć.
GSŁ jak już czytelnicy wiedzą z wcześniejszych poblikacji raz zajmie się apelacją, a innym razem odrzuci. Raz uzna winnym innym razem uniewinni, w zależności od aktualnego zapotrzebowania władzy. Koniunkturalnie. D.B.
| 22-01-2009 13:27 | 192326w | Jeżeli prezes GSŁ twierdzi iż twoją pasją jest:"szyderstwo i obrażanie OSŁ i GSŁ oraz przewodniczącego ZG i jego samego stało się moją pasją.", a jest to nieprawda , to jest to obrażanie Twojej osoby i Twoich dóbr osobistych.
Ciekawa jestem , czy w przypadku pozwu przeciwko prezesowi GSŁ o ochronę dóbr osobistych ma on obowiązek stawienia się na rozprawę w charakterze oskarżonego w todze, czy też bez niej......... | 22-01-2009 13:17 | 192326w | Kol.Kulwap."A gdzie prawo do obrony,.......... które w sądach łowieckich też powinno być szanowane."
Co Ty Kolego piszesz? Chcesz, by ktoś doniósł o tym na policję? Uznają Kolegę za przysłowiowego CZUBKA za stwierdzenie iż prawo w sądach łowieckich powinno być szanowane. HA...HA..HA...
Pozdrowienia | 22-01-2009 12:41 | KO | heh dobre:) kto ich wybral bo nie ja;) a co do niby obowiazku powiadamiania organow scigania to jest to niby obowiazek ale jezeli nie zglosimy danego faktu to nie mozna wyciagac zadnych negatywnych konsekwencji wobec takiej osoby. paranoja te sady ale to chyba wiadomo nie od dzis. kolesiostwo i tyle i watpie ze to sie zmieni kiedys jedyna rada rozp caly PZL |
| |