|
autor: Stanisław Pawluk05-09-2009 SB i łowiectwo, cz.IV
|
Jest to już czwarty odcinek felietonu napisanego na podstawie malutkiego fragmentu akt SB ze sprawy obiektowej „Las”. Oprócz opisów zwykłych malwersacji, złodziejstwa, nielegalnie posiadanej broni, etc., znajdujemy tam także dokumenty jak w czasach działania SB realizowano opiekę, nawet w wydałoby się błahych sprawach.
Myśliwy popadł w konflikt z kolegą koła Ryszardem S., będącym etatowym pracownikiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR, a jednocześnie łowczym KŁ nr 27 w Bończy. Zdesperowany myśliwy licząc na pomoc pozwolił sobie napisać anonim do sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Chełmie. Naiwny nie zdawał sobie sprawy z głupoty tego czynu. Sekretarz zajął się sprawą i wystosował taki oto krótki tekst, który w tamtych czasach nie wymagał wielu słów i był rozkazem, a jednocześnie „wskazówką” co do dalszych działań i oczekiwanego wyniku.
Towarzysz Edward S.
Z-ca Szefa WUSW
W Chełmie
Przesyłam w załączeniu list anonimowy skierowany do mnie z uprzejmą prośbą o przeprowadzenie stosownego postępowania.
Sekretarz KW PZPR
Zbigniew Z.
Już po 10-ciu dniach powstał dokument czyniący zadość uprzejmej prośbie towarzysza sekretarza o następującej treści:
W wyniku podjętych czynności sprawdzających ustalono, że w Kole Łowieckim „Rogacz” Nr 27 w Bończy woj. Chełm w latach 1980-85 osobą stwarzającą ciągłe konflikty był myśliwy tego koła M. zam. Krasnystaw. W 1985 r. M. zrezygnował z członkostwa tego koła motywując to w swoim piśmie chęcią poprawienia atmosfery w kole. Przyczyną rezygnacji było wszczęcie przeciwko M. postępowania przez rzecznika dyscyplinarnego Wojewódzkiej Rady Łowieckiej, jak również skargi łowczego Koła nr 27 w Bończy Ob. Ryszarda S. pracownika W PZPR w Zamościu. Skarga skierowana była do szefa WUSW w Chełmie w której to S. prosił Szefa o zapewnienie mu bezpieczeństwa, gdyż w tym czasie Ob. M będąc jeszcze funkcjonariuszem MO groził mu zastrzeleniem. M. po przeprowadzonej rozmowie ostrzegawczej w USW w Chełmie przeprosił w obecności Zarządu Koła Ob. S. i jednocześnie złożył rezygnację z Koła.
Z ustaleń operacyjnych wynika, że obecnie M. w dalszym ciągu odgraża się Ob. S. kierując pod jego adresem anonimy pogróżkowe. S. odbiera również dość często w miejscu zamieszkania telefony pogróżkowe.
W chwili obecnej Ob. M. został ukarany przez Sąd Łowiecki karą nagany za przewinienia łowieckie, gdyż dopuszczał się fałszowania swoich odstrzałów jak również niezgodnie z przepisami na polowaniach używał broni myśliwskiej. Fakt nałożenia tak niskiej kary komentowany jest przez myśliwych jako efekt wykorzystania jego dobrych znajomości w środowisku myśliwskim również na szczeblu centralnym, ponieważ kilkukrotne wszczęcia spraw łowieckich przeciwko M. kończyły się korzystnym dla niego rozstrzygnięciem. Myśliwi tego koła obawiają się M. twierdząc, że jest to człowiek który nie powinien posiadać żadnej broni myśliwskiej, gdyż taki stan rzeczy zagraża nie tylko Ob. S. ale również każdemu który mu się sprzeciwi.
Stan zagrożenia życia potwierdzają anonimy sukcesywnie przesyłane do Ob. S. jak również do Prezesa Naczelnej Rady Łowieckiej w Chełmie. Anonimy pisane są ciągle przez tą samą osobę i zachodzi przypuszczenie, że pogróżkowe anonimy kreślone są przez Ob. M. lub osobę która kreśli je na jego polecenie.
Zdobycie, a następnie potwierdzenie uzyskanych informacji wymagało zaangażowania wielu tajnych wywiadowców. Formy „zapłaty” za współpracę było min. łagodniejsze traktowanie wywiadowców w przypadku ich podpadek przy naruszeniu prawa. Oto treść dokumentu, świadcząca o takiej opiece:
„NACZELNIK WYDZIAŁU IV WUSW
w Chełmie
W związku z popełnieniem przestępstwa przez pozostającego w naszym operacyjnym zainteresowaniu Ob. Jerzy Sz. zam. Podhuszczka gmina Skierbieszów, polegającego na wycięciu w m-cu lutym 1984 r. 1 sztuki modrzewia z lasu państwowego w Skierbieszowie, podległego Nadleśnictwu Krasnystaw-Borek ul. Leśna 1 - uprzejmie proszę tow. Naczelnika o spowodowanie – w miarę posiadanych możliwości – aby odstąpiono lub łagodnie potraktowano sprawę.
Ob. Sz. Jerzy po wycięciu wymienionego modrzewia przewiózł go do tartaku teścia Ob. Cz. Seweryna zam. Lipina Stara gm. Skierbieszów i bez jego wiedzy dokonał pocięcia na deski skradzionego modrzewia. Fakt ten został ujawniony przez funkcjonariuszy z PMO w Skierbieszowie, a następnie drzewo zostało zabezpieczone przez Waldemara T.- K-ta Posterunku Straży Leśnej Nadleśnictwa Krasnystaw.
Materiały dot. Ob. Sz. PMO w Skierbieszowie przekazał do dyspozycji Wydz. IV WUSW w Zamościu.
Proszę o pozytywne rozpatrzenie naszej prośby.
Wiele z tych osób, którzy tworzyli SB-cką historię łowiectwa sprawuje dzisiaj wysokie funkcja we władzach i organach Zrzeszenia różnych szczebli. Wśród nich są tacy, co na swoje żony doniesienia pisali i to w sprawach błahych, wręcz śmiesznych. Wydaje się, że to właśnie te osoby są strażnikami „ostatniej enklawy komunizmu” nie pozwalając, aby z łowieckiego życia na zawsze zniknęły metody z okresu „słusznie minionego”.
Redakcja jest w posiadaniu sporej ilości podpisanych „zobowiązań do współpracy”, kopii składanych meldunków z teczek pracy. Mam nadzieję, że czytelnicy będą mieli okazję zapoznać się z mechanizmami i motywacją podejmowania współpracy oraz o czym donosili myśliwi o statusie TW, a także dlaczego do dnia dzisiejszego nie są w stanie wyzwolić się z SB-ckich metod działania, piastując funkcje, na które nigdy nie powinny były być wybrane.
PS
Powyże felietony są częścią przygotowywanej obszernej publikacji obejmującej działalność PZŁ w okresie od 1945 do 2009 roku, zawierającej także personalne "kariery" władz i organów PZŁ szczebli wojewódzkich i centralnych. |
|
| |
11-09-2009 10:26 | 192326w | Biorąc po uwagę całość wątków na temat obsady stanowisk w PZŁ trzeba wziąć pod uwagę to, iż oni wszyscy mają coś za pazurami i posłuszni byli - są ? byłemu UB, potem SB, a obecnie pozostałym funkcjonariuszom po tych służbach.
Biorąc pod uwagę "wspaniałą" trójkę (Blocha, Gdulę i Jabłońskiego) ciężko uwierzyć by "działacze" okręgowi nie mieli nic wspólnego z nimi ......Przecież "wspaniała trójka" miała decydujący głos w obsadzaniu stanowisk w ZO PZŁ. To właśnie "działacze" szczebla okręgowego popierają negatywne postępowania zarządów kół łowieckich .......Pozdrawiam | 10-09-2009 23:05 | Jacek_Ol | A o czym tu na Boga pisać?
Wszyscy pamiętamy jak było. Nie chce mi się tych czasów nawet wspominać.
Jest mnóstwo bardziej aktualnych tematów... | 09-09-2009 21:12 | 192326w | Jeżeli redakcja portalu napisze że to nie ty "azil" takie numery wycinasz , to pokryje koszty zakupu i wysyłki skrzynki piwa na adres osoby która jako pierwsza potwierdzi to, lub zaprzeczy.
Naturalnie azil też możesz zaprzeczyć, a kwotę powyższą przeznaczyć możesz np. na propagowanie PZŁ w świecie jeżeli piwo opłacone z mojego konta nie przejdzie tobie przez twoje gardło.............
Pozdrawiam
| 09-09-2009 17:37 | Redakcja portalu | Użytkownika ze szczecińkiego ostrzegamy tą drogą, że jeżeli nie zaprzestanie praktyk głosowania seriami w ankiecie obok (kilkadsiesiąt razy na odpowiedź drugą), to będziemy zmuszeni do traktownie takiego zachowania jako naruszenia zasad obowiązujących w portalu i zmusi nas to do zablokowania dostępu do portalu. Wielokrotne głosowanie na tę samą odpowiedź nie ma sensu, bo i tak głosy wielokrotne od tej samej osoby zostają usunięte. | 08-09-2009 16:57 | 192326w | Co tutaj komentować..........?
Tak jak wcześniej w innym miejscu.........
PZPR-owskie popłuczyny powinny zostać skutecznie zneutaralizowane .....
Tz. zakaz zajmowania jakichkolwiek stanowisk w instytucjach, związkach, stowarzyszeniach itp. opłacanych z budżetu państwa, lub składek członkowskich..................
Ponadto obowiązkowy przydział pojazdu o nazwie "syrenka" i podniesienie emerytury do wysokości minimum socjalnego.................. | 08-09-2009 09:43 | Rolnik | Wydaje się, że jest.
Poza faktami historycznymi jest to kawałek naszego życia.
DB | 07-09-2009 15:57 | Kulwap | Z tą frekwencją jest jak z tą historią o ulotkach: Łapie milicja faceta jak rzuca ulotki na ulicy. Kują w kajdany, pałą i do "nyski"! Jeden z milicjantów podnosi ulotkę patrzy z jednej strony patrzy z drugiej i stwierdza, że to czysta kartka. Pyta więc aresztowanego: "a gdzie jest treść?" na to zatrzymany: "a p co treść? Wszystko jasne!". Można więc dojść do wniosku, że "po co mówić skoro nie ma o czym gadać?" | 07-09-2009 15:14 | Rolnik | Jak czytam co ,,Kulomiot" pisze, to przed oczyma pamięci rodzą się skojarzenia ze stałym pochodem zła w życiu Polski i chodzą mi ciarki po plecach, gdy kojarzę niektóre historie z własnego życia i też zastanawiam się kiedy to się skończy?
Coś słaba frekwencja wpisów i komentarzy pod ostatnimi felietonami.
Jak to tłumaczyć? Jest wiele możliwości. Może ktoś zacznie?
DB |
| |