DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Hubert Zentkowski14-09-2009
Do NRŁ wybieramy tylko najlepszych, cz. I

Wiele zapytań i skarg wpływa do redakcji w sprawie odmowy wydania upoważnienia do wykonywania polowania indywidualnego wobec tych członków koła, którzy zostali ukarani przez zarząd karą porządkową lub zostali wykluczeni z koła, ale uchwały te nie są jeszcze prawomocne, bo zainteresowani złożyli od nich odwołania, albo wcale nie ukaranych ani wykluczonych, którym bez żadnej formalnej podstawy odstrzałów też się nie wydaje. Jest rzeczą oczywistą, że osoby takie są pełnoprawnymi członkami koła, ale czy na pewno? W wielu tego typu przypadkach nieprawomocnie ukarani lub wcale nie karani, albo nieprawomocnie jeszcze wykluczeni z koła, traktowani są inaczej niż wszyscy inni członkowie koła. Nie można mieć w tej kwestii pretensji do Statutu PZŁ, bo nie uznaje on za winnego i nie karze przed wydaniem i uprawomocnieniem się orzeczenia o winie, a uchwały nieprawomocne nie obowiązują wg Statutu. Czy tak samo rozumieją Statut prominentni działacze Polskiego Związku Łowieckiego? Prześledźmy w tym celu sprawę dwóch członków KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie, w tym Piotra Mądrego, którego sprawa dała możliwość działaczom Zrzeszenia z okręgu lubelskiego, wykazania się wiedzą i kwalifikacjami na zajmowanych stanowiskach.

KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie to nie takie tam szeregowe koło, bo jego prezesem jest Czesław Kowalski, prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie poprzedniej i części obecnej kadencji, który zrezygnował z tego stanowiska pozostając członkiem ORŁ i równocześnie członek najwyższego pomiędzy zjazdami organu PZŁ, czyli Naczelnej Rady Łowieckiej. Czesław Kowalski legitymuje się stopniem doktora, wprawdzie w specjalności odległej od łowiectwa, ale przecież tytuł wskazuje, że jest przygotowany, żeby swoją postawą wobec innych myśliwych, wiedzą i znajomością Statutu PZŁ dawać przykład nie tylko członkom swojego koła, ale również członkom i zarządom kół w okręgu lubelskim, a właściwie w całym kraju.

Osobą na co dzień kierującą okręgiem lubelskim i strzegącą przestrzegania Statutu PZŁ przez członków i zarządy kół w okręgu jest dr Marian Flis, przewodniczący Zarządu Okręgowego PZŁ, który trafił na to stanowisko z Katedry Ekologii i Hodowli Zwierząt Łownych z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, niechybnie z poparciem innego członka Naczelnej Rady Łowieckiej oraz członka ORŁ w Lublinie, prof. dr hab. Romana Dziedzica, kierownika w/w katedry. Z taką rekomendacją, z takim przygotowaniem i ze stopniem doktora, powinien dawać przykład swoim postępowaniem i znajomością prawa łowieckiego pomagać zarządom kół i szeregowym członkom Zrzeszenia w okręgu.

Piotr Mądry z kolegą utracili zaufanie prezesa Czesława Kowalskiego i zarządu KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie kiedy padło na nich podejrzenie, że, cytując za formalnym oskarżeniem, jeden ..."w książce ewidencji pobytu myśliwego w łowisku w obw. nr 56 poz. 70 dokonał dopisania przy nazwisku Kolegi (...) wyrazu 'kłusownik' oraz wyrazu 'psi huj'"..., a Piotr Mądry przy tym samym wpisie miał dopisać słowo „dzik”, jako wynik polowania tego myśliwego, czemu obaj obwiniani zaprzeczyli. Zarzut ten został dodatkowo podparty ekspertyzą grafologiczną, którą zarząd zlecił jakoby biegłej z zakresu kryminalistycznych badań dokumentów, która miała potwierdzić, że zarzucanych wpisów do książki dokonali z dużym prawdopodobieństwem obaj myśliwi. Tego badania grafologicznego, zleconego prywatnie przez koło, biegła dokonała nie w oparciu o jakiekolwiek próbki pisma podejrzanych, tylko w oparciu o inne wpisy w książce zgłoszeń. To wystarczyło, żeby w kole kierowanym przez Czesława Kowalskiego, członka Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie i równocześnie członka Naczelnej Rady Łowieckiej, zarząd klepnął wstrzymanie obu upoważnień do polowania indywidualnego w kwietniu 2008 r., do czasu zakończenia postępowania dyscyplinarnego w powyższej sprawie, zgłoszonej przez zarząd rzecznikowi dyscyplinarnemu. Myliłby się jednak ktoś, kto by pomyślał, że o wstrzymaniu upoważnień poinformowano zainteresowanych na piśmie. Musiała im wystarczyć informacja ustna, nie wspominając nawet o ich prawie do złożenia wyjaśnień jeżeli zarząd koła miał podjąć uchwałę w ich sprawie, bo widać § 40 pkt.4 Statutu PZŁ w koła „Nr 2 Leśnik” w Lublinie nie musi obowiązywać. Zarząd nie dał im możliwości obrony, bo prezes jest tym kole wystarczającą wyrocznią stosowania Statutu oraz oceny winy i kary i nie widział potrzeby, żeby zainteresowani składali jakieś wyjaśnienia.

Wiadomo z praktyki naszego Zrzeszenia, że sytuacja w jakiej znaleźli się obaj oskarżeni członkowie koła, mobilizuje zarządy kół do intensywnego szukania na takich haków. Dlatego też obaj zostali w kilka miesięcy później oskarżeni o nielegalne polowania, ale wykonywane już oddzielnie. Sprawy nielegalnych polowań miały wyjaśnić postępowania okręgowego rzecznika dyscyplinarnego i komendy powiatowej Policji, dokąd zarząd zgłosił swoje podejrzenia zaistnienia przestępstwa kłusownictwa. Za te jeszcze niczym nie potwierdzone przestępstwa, zarząd zawiesił obu podejrzanych w prawach członka koła, do czasu zakończenia postępowania prowadzonego przez komendę powiatową policji, pomimo braku w Statucie PZŁ przepisu upoważniającego do zawieszenia członka przez zarząd, ze względu na toczące się przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne lub karne. Ponieważ już wcześniej zarząd przyjął zasadę, że nie musi wysłuchiwać zainteresowanych zgodnie z § 40 pkt.4 Statutu PZŁ, zarząd nie wezwał ich celem złożenia wyjaśnień w określonych sprawach i po prostu zawiesił im członkostwo w kole, nie przekazując zainteresowanym swojej uchwały, tylko informując o zawieszeniu.

Jaki powinien być następny ruch zarządu kierowanego przez członka NRŁ, jak już napiętnowanym wpierw wstrzymano odstrzały, a potem zawieszono w prawach członka? Oczywiście wykluczenie z koła za te same zarzuty, co przy poprzednich decyzjach zarządu, do czego zarząd KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie przystąpił po przeszło roku od ujawnienia wpisów ”dzik”, ”kłusownik” i ”psi huj” w książce zgłoszeń. Jak napisał zarząd do WZ:...”uważa działanie takie za szkodliwe i budujące niewłaściwy wizerunek zarówno koła jak i całego PZŁ”... oraz dalej, że obwiniany ...”podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej i nie zasługuje na przynależność do społeczności myśliwskiej”.... Nie przeszkadzało zarządowi, że Okręgowy Sąd Łowiecki, do którego trafiła ta sprawa dyscyplinarna od rzecznika, w ogóle sie nią nie zajął, bo odrzucił dowód z ekspertyzy biegłej, jako nie spełniający wymogów Regulaminu Postępowania Dyscyplinarnego w PZŁ i zwrócił akta do rzecznika celem ...”uzupełnienia istotnych braków merytorycznych i formalnych”..., jeszcze przed zarządzeniem rozprawy przeciw nim, której już nigdy potem nie rozpoczęto, a sprawa po śmierci rzecznika już nigdy nie wróciła do sądu. Do tego prokuratura umorzyła w lutym 2009 r. postępowanie przeciwko Piotrowi Mądremu, a więc prawie dwa miesiące wcześniej niż rozpoczęto starania o jego wykluczenie ...”wobec braku znamion czynu zabronionego”..., co można przeczytać w postanowieniu. Jak nie znalazła przestępstwa prokuratura, nie potwierdził przewinienia sąd łowiecki, to sprawy wziął w swoje ręce zarząd KŁ „Nr 2 Leśnik” w Lublinie, chyba tylko żeby udowodnić, że działacz tej miary co Czesław Kowalski nie może się mylić w swoich ocenach.

Walne Zgromadzenie KŁ „Nr 2 Leśnik” w dniu 25 kwietnia 2009 r. pominęło zastrzeżenia obwinianych, że sprawę wpisów ”dzik”, ”kłusownik” i ”psi huj” w książce zgłoszeń prowadzą organa dyscyplinarne PZŁ, co najlepiej wyraził podczas WZ jeden z członków koła Paweł Pałys:...”Te pytania są nieistotne, bo te pytanie i na te pytanie będzie rozstrzygało dyscyplinarne posiedzenie, dyscyplinarny nie my, bo albo zbierze dowody albo nie. Albo powie nam Mądry czy był czy nie, nie jest istotne, to co powie ktoś czy był czy nie był nie jest istotne, ktoś musi udowodnić, czy to jest prawda, czy fałsz, od tego jest sąd, my możemy rozpatrywać sprawy, tylko że uważamy, że zachowuje się w stosunku do nas etycznie, czy nieetycznie. Czy chcemy albo był naszym kolegą, czy nie”...Wypowiedź rzeczywiście pełna koleżeńskiej troski i prawniczej mądrości, bardzo pasująca stanowisku zarządu, którego również nie interesowało, czy są dowody, czy nie ma oraz co wykaże postępowanie dyscyplinarne, bo Piotr Mądry jest oczywiście winnym, a dopisanie słowa „dzik” w książce musiało być dokonane jego ręką. Tego wymagał prezes Czesław Kowalski i zarząd koła, a więc zdecydowana większość członków koła przychyliła się do ich zdania i wykluczyła z koła Piotra Mądrego wraz z drugim obwinianym. Zgodnie z powielanym wielokrotnie w kołach standardem, nie głosowano żadnej uchwały o skreśleniu, tylko głosowano kto jest za, kto przeciw skreśleniu z listy członków, a zainteresowanych tylko powiadomiono o wykluczeniu, bez uchwały podającej podstawę prawną i bez uzasadnienia do niej.

Jak widać z powyższego, Czesław Kowalski było nie było członek Naczelnej Rady Łowieckiej, akceptował wszystkie nieprawidłowości, jakie poczyniono wobec Piotra Mądrego, tak jakby nie istniał Statut PZŁ, a on nie był najbardziej predystynowanym do jego stosowania. O tym, jak się na tym sparzył można będzie przeczytać w następnej części tego artykułu w środę 16 września.




16-09-2009 09:01 Troper Kolego Determinator mądże i sprawiedliwie napisałeś swój komentarz tak samo bardzo ładnie i sprawiedliwie skomentował te zajście Kolega _39 prawdę piszecie,że takie sytuacje dzieją się w większości Okręgów, tylko większośc szarych członków PZŁ boji się odezwac głośno w takiech sytuacach zastraszeni są a na tym żerują Ci o powinni byc dawno usunięci Polskiego Łowiectwa za swoje zachowanie w ZK,ZO itd zazdrośc ludzka nie ma granic a tym bardziej w byłych UB-kach,SB-ekach, byłych żołnierzach zawodowych z LWP PRL-u komuchach itp.Pozdr DB
16-09-2009 00:33 determinator _39 piszesz najszczerszą prawde, lepiej nie można było tego ując ! Łupur21 , co oznacza "oczyscic atmosfere "? Moim zdaniem wykluczenie z koła to jest ostateczność OSTATECZNOŚCI ... jasne , że im wiecej członków tym trudniej dogodzić wszystkim... jednak ten felieton opisuje coś innego ... wynika z niego wyraźnie , że opsiani myśliwi zostali zaliczeni do grona "nie swoich" i w zwiazku z tym prezes z pełną determinacją , krok po kroku doprowadził do ich wykluczenia . Dodajac przy tym , że jak przystało na pseudo działacza nie stosował się do statutu (bo z pewnością ma swój osobny statut -- tylko dla siebie),pomawiał jak sie okazało ...jednak mimo to myśliwi zostali wykluczeni przez własnych kolegow ! Wykluczeni za namową prezesa ,bo z pewnością prezes odwiedzał przed WZ członków i udawadniał swoja racje i "NAJSZCZERSZĄ PRAWDĘ" ... A koledzy uwieżyli ! Czy tak nie było ? Nie przecze , że opsiani przez Ciebie członkowie ZK są ludzmi szanowanymi bo nie znam tego srodowiska ale w felietonie nie ma o nich negatywnego słowa ... w tym felietoie wyraznie chodzi o prezesa... Komentuje ta sytuacje ponieważ znam bardzo podbne ze swojego okregu BP gdzie również prezes (tylko bez tytułu dr a tylko ze srednim wykształceniem więc tym sie róznią, prezes o którym w ostatno bardzo głośno w łowieckim ) podobnie postępuje w stosunku do myśliwych którzy go krytykuja albo czymś podpadną ! Mechanizm działania jest ten sam : anonimy pisane jego reką lub przez nakłonioną przez siebie osoba (czyt. zastraszoną)pomówienia ,kłamstwa , oszczerstwa... prawdy w anonimach nie można dostrzeć ani grama ! (jedyne co można dostrzec to zawiść tak jak napisał _39 za lepszy samochód , inteligencje , lepszą pozycję społeczną itp itd ) , nastepnie pozwy do sądu a w finale nastawienie jak najwięcej członków jak najabardziej negatywnie do delikwenta...! Znam przykład kiedy to myśliwy z ponad 20 letnim stażem łowieckim ,dokładnie takim schematem został wywalony z koła ! Jest to człowiek naprawde zasłużony dla łowiectwa i własnego koła , mający ogromna wiedzę na temat łowiectwa ! A skreślili go koledzy podczas tajnego głosowania... Tylko co to za koledzy skoro za namową jakiejś "łajzy"(łajzy bo takich ludzi inaczej nie można nazwać) stają po drugiej strony barykady..???? Ciekawe czy potrafią spojrzeć w lustro ? bo ja bym nie potrafił... Swoją droga jak miałbym mieć takich kolegów to wolałbym nie mieć wcale ..... a co do czystek to w szeregach pseudodziałaczy powinny zajsc NAPEWNO i to jak najszyciej ! Dla dobra Polskiego Łowiectwa !I TU sie z zgodzę ! Łowiectwo to przyjemność a nie walka , a dopóki tacy ludzie bedą we władzach dopóty taki cyrk bedzie trwał... Czy tylko w lubelskim tak sie dzieje ?
DB determinator
15-09-2009 03:15 _39 Witam. Ja już kiedyś o tym pisałem. My Polacy jesteśmy najbardziej wrednym społeczeństwem. Ponad dowody czyjegoś wykroczenia prawa ważniejsza jest wola Władzy. W przypadku KŁ, w KŁ najważniejsza jest wola Prezesa. Na jego żądanie wykluczamy z koła kolegów myśliwych tym chętniej, jeżeli uważamy, że temu myśliwemu np. lepiej się powodzi, ma lepszą pracę, może lepsze wykształcenie lub nie daj Boże lepszy samochód. Nie ważne, czy rzeczywiście popełnił jakieś wykroczenie. Prezes żąda, my głosujemy za wnioskami Prezesa. Tak ta sytuacja miała miejsce w kole Trop ze Szczecina. Nieważne jest dla członków tego wyróżnionego Złomem koła, że Sąd Okręgowy uznał prezesa za złodzieja, okradającego Koło a oskarżonego za naruszenie dóbr osobistych Koła i Prezesa członka koła uznał za niewinnego. DB
14-09-2009 23:58 Hupert Ten artykuł pokazuje relacje formalne i ich podstawy prawne, bo treść zarzutów dyscyplinarnych i przestępstw ma znaczenie dopiero, jak się te zarzuty dyscyplinarne lub przestępstwa potwierdząją, o czym jasno stanowi Statut PZŁ. Nie można twierdzić, że umorzenie sprawy jeszcze nic nie oznacza, bo sprawa zawsze może być podjęta na nowo, gdy pojawią się nowe okoliczności. To oczyszczony z zarzutów ma latami czekać, aż zarząd znajdzie nowe okoliczności? Nawet jak miałby czekać, to czekałby jako niewinny, a w opisywanym kole czeka jako obwiniony i to jest problem. Zarząd ma instrumenty procesowe, jeżeli uważa umorzenie prokuratury za przedwczesne. Nie korzystając z nich, uprawomacnia umorzenie i to jest demokratyczny porządek prawny, którego w tym kole zabrakło.
14-09-2009 22:27 Łupur21 Ad.lelek_nowy

Uważam, że jeżeli się tylko chce, to " paragraf " się zawsze znajdzie. Dla przykładu - w innej sprawie słynnej w Polsce, nie związanej z opisaną w tym felietonie, prokuratura postawiła pewnemu myśliwemu zarzut kłusownictwa, a następnie po kilku miesiącach sprawę umorzyła. Myśliwy triumfował w swoim kole łowieckim, kolegom mówił,iż mogą mu wszyscy "naskoczyć", gdyż "uniewinniono" go od zarzutu kłusownictwa. Prokurator nie rozważył jednak wszystkich okoliczności sprawy, tj. iż myśliwy polował z bronią nie myśliwską, ale tzw. specjalną zaopatrzoną w noktowizor, i po roku sprawa została podjęta przez Prokuraturę na nowo, a myśliwy skazany za posiadanie broni, na którą nie posiadał pozwolenia. Został skazany nie za kłusownictwo, ale za posiadanie broni, na którą nie posiadał wymaganego zezwolenia. Umorzenie sprawy jeszcze nic nie oznacza, gdyż sprawa zawsze może być podjęta na nowo, gdy pojawią się nowe okoliczności. Nie znam dokładnie opisanej w felietonie sprawy,podstawy umorzenia, stanu faktycznego i prawnego, ale wiem jedno, a mianowicie to, iż życiu różnie bywa, a sprawa sprawie nierówna. Myśliwi w kole, jako pewna zbiorowość, mogą nieakceptować pewnych postaw i zachowań. Przynależność do koła jest dobrowolna, i myśliwy decydując się na przynależeć do pewnego towarzystwa - koła, winien mieć na względzie panujące w kole zasady współegzystencji. Jeżeli ich nie akceptuje, zawsze ma prawo odejść z koła. Są jednak sytuacje, że koło musi podjąć drastyczne kroki, by "oczyścić atmosferę - sytuację w kole", dla dobra większości. Podjęcie decyzji słusznej, ale w formie nie odpowiedniej, dyskredytuje formę, a nie decyzję ( która np. może być przecież słuszna ). Nawet we wzorcowych kołach łowieckich zdarzają się "wpadki", nie powinno to jednak przesądzać o wartości koła i jego członków. Liczę na to, że autor felietonu przedstawi dwie strony "medalu". Pozdr. DB.
14-09-2009 21:42 lelek_nowy Łupur, czy to nie Ty argumentowałeś o potrzebie oddania spraw przestępstw łowieckich w ręce organów ścigania i sądownictwa powszechnego? A teraz nagle chciałbyś osądzać coś, co powszechny wymiar sprawiedliwości już osądził? Przecież w wymiarze sprawiedliwości są zabezpieczenia i pokrzywdzone koło, które zgłosiło domniemane przestępstwo mogło się odwołać i przymusić prokuratora do zbadania wszystkich okoliczności, jeżeli umorzenie było przedwczesne lub niezasadne. Jeżeli Ty nawołujesz do poznania szczegółów zarzutów, bo może prokurator się pomylił i zarząd koła miał rację, to nie dziw się, że zarządy kół i organa PZŁ stawiają się ponad powszechnym wymiarem sprawiedliwości, mając w nosie ustalenia organów ścigania. Prezes GSŁ Z.Jabłoński dalej uważa, że miał rację i W.Maziarz niesłusznie został przywrócony do PZŁ.
14-09-2009 20:08 _39 Witam. O możliwości polowania winna decydować nie wola jakiejś organizacji, lecz prawo nabyte na postawie np. egzaminu przed urzędem państwowym. Do polowania w Polsce i innych krajach. W ramach różnych organizacji łowieckich albo, jako niebędącego członkiem jakiejkolwiek organizacji.
Zgodnie z konstytucją, każdą decyzję można zaskarżyć do Sądu Powszechnego. Tak mówi Konstytucja, która jest aktem nadrzędnym nad prawem łowieckim. Zobaczymy, jakie będą konsekwencje zaskarżenia o odszkodowanie od ZG za szykanowanie, wniesione przez kol. Maziarza. Może otworzy to drogę i do zaskarżania innych decyzji. Jeżeli wyrokiem Sądu Powszechnego nie będzie można uchylić decyzji organów PZŁ, to można zaskarżyć je o odszkodowanie finansowe. A to zmusi w końcu Władze PZŁ do przestrzegania prawa, bo wygrana w Sądzie nie powoduje jakichkolwiek konsekwencji osobom z Władzy PZŁ, które naruszyły prawo. DB
14-09-2009 16:42 Łupur21 Kol. Hubercie !
To, że sprawa została umorzona, nie oznacza, że nie można być wznowiona np. przez organy ścigania, jeżeli pojawią się jakieś nowe okoliczności. Myślę, że autor felietonu powinien przybliżyć czytelnikom np. czyny o jakie podejrzewano wykluczonych z w/w koła kolegów oraz opisać je w skrócie. Takie podejście byłoby o tyle prawidłowe, że pozwoliłoby zrozumieć motywy jakimi kierował się ZK oraz WZCK podejmując określone działania i uchwały. Należy pamiętać, iż koło łowieckie jest zbiorowością osób, które łączy wprawdzie wspólne hobby, ale pod względem charakteru, zachowania różnią się w/w osoby między sobą, co jest szczególnie widoczne w kołach o dużej liczbie członków. ZK w tak dużych kołach narażony jest na większą krytykę, gdyż z zasady wszystkich myśliwych nie jest w stanie w pełni zadowolić. Należy tu pamiętać, że w KŁ decyduje większość, a nie mniejszość. Fakt, iż członkowie ZK od wielu lat pełnią swoją funkcję, uzyskują poparcie członków koła, daje mnie podstawę do przyjęcia założenia, że ZK realizuje prawidłowo swoje obowiązki i jest przez myśliwych akceptowany. ZK musi podejmować decyzje zgodne z wolą większości dla dobra społeczności myśliwskiej, którą reprezentuje. Wskazanym byłoby - w opisanej sprawie - przytoczenie stanowiska ZK oraz informacji o głosach oddanych ( za i przeciw wykluczeniu ) przez WZCK w sprawie opisanych w felietonie myśliwych. Osobiście dodam, że mam przyjemność znać Łowczego koła oraz Sekretarza koła. Pierwszy z nich jest osobą ciesząca się dużym autorytetem i szacunkiem wśród lubelskich myśliwych, jest osobą o wielkiej wiedzy łowieckiej i doświadczeniu myśliwskim. Jego wieloletnia społeczna praca na rzecz koła, umiejętność zachęcenia członków koła do wspólnej pracy, doprowadziła do sytuacji, iż obwody łowieckie „Leśnika ” obfitują w zwierzynę. Drugi z Kolegów, Sekretarz koła, kontynuując tradycje łowieckie swoich przodków, także zapisał się chlubnie w historii koła. Łączy on pracę zawodową z hobby, aktywnie angażuje się w życie myśliwskie na Lubelszczyźnie, stara się dbać o integrację tego środowiska i zawsze jest gotów służyć bezinteresowną radą i pomocą młodszym kolegom. Wokół jego osoby skupia się spora grupa myśliwych, zainteresowanych rozwojem myślistwa. Znając więc część ZK oraz wielu Kolegów w tym kole polujących, znając ich starania i pracę jaką wkładają oni kultywowanie tradycji łowieckich, przestrzeganie prawa łowieckiego i zasad koleżeńskości, nie mogę uwierzyć, iż opisana w felietonie historia odzwierciedla w pełni stosunki panujące w tym kole łowieckim.
Pozdrawiam. Darz Bór.
14-09-2009 13:14 192326w Kolego Hubercie .
Uważam postępowanie Czesława Kowalskiego (doktora)za w pełni uzasadnione. Jedynym błędem który popełnił, to to, że nie przestrzega regulaminowego ubioru i pokazuje się bez kapelusza myśliwskiego.
Z tego powodu światły umysł doktora mógł narażony zostać na działanie zewnętrznych zjawisk atmosferycznych co w pełni uzasadnia jego postępowanie.
Pozdrawiam

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.