|
autor: Piotr Gawlicki04-01-2010 Zasady selekcji w praktyce, cz.I
|
Jak co roku rzesze członków PZŁ ustawiają się grzecznie w kolejce do komisji oceny prawidłowości odstrzału samców zwierzyny płowej, w tym teoretycznie rzecz biorąc również obcokrajowcy. Moje koło w okręgu gdańskim przyjęło swego czasu na członka obywatela królestwa Szwecji, nazwijmy go J.K., który był wówczas członkiem PZŁ z okręgu warszawskiego, mieszkającym od 40 lat w Sztokholmie. Raz w roku J.K. zabiera jednego lub kilku swoich szwedzkich przyjaciół do Gdańska na dewizowe polowanie na rogacze. Tak dzieje się już od prawie 10 lat i też w tym roku przyjechał ze swoim kolegą do mojego koła na pierwszy weekend sezonu 9-11 maja.
Jak zawsze po polowaniu dewizowym, tak i w tym roku, odstrzelone rogacze wpisane zostały do właściwego arkusza oceny i przedstawione komisji. Oczywiście żaden z gości nie musiał się fatygować, bo zwyczajowo ocenę załatwiają koła goszczące cudzoziemców. Komisja, kiedy zorientowała się, że jeden z myśliwych szwedzkich jest równocześnie członkiem PZŁ, odmówiła oceny strzelonych przez niego rogaczy, nakazując przedstawić je na jesieni z porożami strzelonymi przez myśliwych polskich. Na nic zdały się wyjaśnienia, że od zawsze poroża strzelone przez J.K. oceniane były przez komisję powołaną dla polowań dewizowych, że J.K. w Polsce bywa tylko raz w roku właśnie na polowania majowe i odlatując do Szwecji chce zabrać poroża upolowanych przez siebie rogaczy. Nic z tego. Pytany o podstawę prawną takiej decyzji jeden z członków komisji powiedział, że podstawy takiej nie zna, ale w ubiegłym roku został w okręgu zbesztany za dokonanie oceny poroży J.K. i zagrożono mu wykluczeniem z komisji, jeżeli jeszcze raz dokona oceny poroży przedstawionych przez J.K. razem z innymi Szwedami nie należącymi do PZŁ. O to, czy ma to związek z tym, że prezesem koła jest ten Gawlicki, już się nie pytałem.
Cóż miał zrobić J.K.? Jako rzetelny członek PZŁ machnął ręką i zostawił poroża w moich rękach, żebym na jesieni przedstawił je do oceny. Tak też zrobiłem i jego poroża, wraz z moimi oraz kilku innych członków koła zaniosłem osobiście do komisji oceny. Jedno z ocenianych poroży ładnego szóstaka w II klasie miało na każdej tyce po jednej odnodze długości odpowiednio 2,9 i 2,8 cm. Zgodnie z kryteriami to odstrzał na punkt zielony, ale członkowie komisji nie ukrywali swojego niezadowolenia komentarzami "ja bym takiego nie strzelał", czyli prawo prawem, ale czemu nie pokazać swojej "etycznej" wyższości, wobec myśliwego dokonującego przecież odstrzału dokładnie wg zasad? Jeden w rogaczy strzelonych przez J.K., regularny widłak o krótkich bo ledwo ponad 10 cm, ale relatywnie grubych i już lekko uperlonych tykach z wyraźnymi różami, trochę zdziwiło komisję, bo rogacz strzelony 10 maja miał już wszystkie zęby stałe, więc usłyszałem od razu zarzut, że poroże jest podmienione, bo rogacz musiał byś strzelony jesienią. Ponieważ poroże było jeszcze w scypule, komisja dała sobie wytłumaczyć, że zarzut jest niepoważny, ale jej przewodniczący Andrzej Jackiewicz, instruktor ZO PZŁ w Gdańsku zawyrokował, że jest to pierwsze poroże, opatrując to komentarzem, że J.K. to "mięsiarz", jeżeli strzela takie rogacze. Mój głośny protest na tak skandaliczną wypowiedź komisja skwitowała, że oni nic takiego nie mówili i udali, że nie słyszeli komentarza swojego przewodniczącego.
Widłak w pierwszym porożu to zgodnie z obecnymi zasadami selekcji jeden punkt czerwony, a więc komisja wypełniła druk z oceną i dała mi do podpisu, że zapoznałem się z tą oceną i chciała mi kopię tego druku dla J.K. dać. Odpowiedziałem, że spełniam tylko dobry uczynek, bo kolega z koła nie będzie przylatywał ze Sztokholmu na ocenę i nie mam zamiaru niczego w imieniu J.K. podpisywać, a formularz oceny powinien trafić do zainteresowanego wysłany pocztą, do którego ZO ma adres, a nie cedować tego na mnie. W rezultacie dokument oceny pozostał w rękach komisji. Co zrobiła z nim później komisja lub ZO oczywiście nie wiedziałem.
W Komunikacie ZO w Gdańsku z października br. jest informacja, że ocena odwoławcza odbywa się 29 grudnia w godz. 11 - 13. Stawiłem się w tym terminie przed oblicze komisji odwoławczej kwestionując ocenę na pierwsze poroże, bo uważałem je za drugie. W komisji odwoławczej wiodącą rolę pełnił znów wspomniany wyżej instruktor ZO Andrzej Jackiewicz, który od razu zakwestionował prawo J.K. do oceny odwoławczej, bo myśliwy nie złożył odwołania. Kol. Jackiewicz wyjął druk oceny (taki jak ten, którego nie podpisałem i który powinien był trafić do J.K.) i zacytował, że w tym druku jest informacja, że odwołania składa się na piśmie. Na pytanie czy J.K. otrzymał pocztą ocenę swojego rogacza, z którym przyszedłem na ocenę odwoławczą, odpowiedział, że nie, bo nie mają obowiązku niczego myśliwemu wysyłać. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragment uchwały NRŁ Nr 57/2005 z dnia 22 lutego 2005 r. z poźn. zm., która na stronie 13 stanowi:
4) o wynikach oceny prawidłowości odstrzału skład oceniający powiadamia zarząd okręgowy, a ten w przypadku stwierdzenia odstrzału ocenionego na punkt lub punkty czerwone, niebieskie badź zółte, powiadamia zainteresowanego na piśmie;
5) od oceny dokonanej przez składy oceniające, z wyjątkiem przypadków, za które przyznano punkty żółte, zainteresowanemu przysługuje odwołanie do komisji odwoławczej, w terminie 14 dni od dnia powiadomienia o wynikach oceny;
Czy w świetle powyższego zapisu obowiązującego również ZO PZŁ w Gdańsku, J.K. o wynikach oceny został poinformowany? Jakie więc Andrzej Jackiewicz, miał prawo oświadczyć, że oceny odwoławczej komisja nie dokona, nie pytając zresztą o zdanie innych członków komisji? Decyzję wydał jednoosobowo, choć pewnie za aprobatą komisji, bo nikt nie protestował. Nie omieszkał też dodać, że oczywiście to ja jestem winny, bo druku oceny nie zgodziłem się wziąć i to mój problem, że J.K. nie złożył odwołania. Zdaję sobie sprawę, że zaraz odezwą się wprawieni w bojach obrońcy wszystkiego, co łączy się z postawami działaczy PZŁ. A bo przecież J.K. nie musiał się do PZŁ zapisywać, że przecież nie może się stawiać ponad innymi i powinien karnie na jesieni stawić się przed oblicze komisji, że to moja wina, że nie chciałem się za J.K. podpisać na druku oceny i to ja powinienem druk zabrać i przesłać do J.K. Czy rzeczywiście był to mój obowiązek?
W ten sposób J.K. ma możność poznania, jak w codziennej praktyce organa PZŁ dbają o swojego członka i wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby legitymację naszego Zrzeszenia wetknął przy najbliższej bytności w Polsce w drzwi ZO.
Po takich doświadczeniach cisną się na usta pytania, na które może działacze z Gdańska lub z Warszawy potrafią dać jasne odpowiedzi:
1. Skąd wynika zakaz wpisania rogaczy strzelonych przez obcokrajowca członka PZŁ na druku oceny wraz z rogaczami kolegów, którzy nie są członkami Zrzeszenia?
2. Dlaczego komisja oceny działająca w maju dla dewizowców nie może ocenić poroży strzelonego przez obcokrajowca członka PZŁ, który raz w roku przyjechał na 3 dni polowania z kolegami nie będącymi członkami Zrzeszenia?
3. Dlaczego obcokrajowiec nie będący członkiem PZŁ może strzelać co mu się żywnie podoba bez żadnych konsekwencji, a obywatel polski może mieć wstrzymane uprawnienia do odstrzału samców zwierzyny płowej, a nawet w wyniku orzeczenia OSŁ może utracić uprawnienia łowieckie, choć podobno naczelną zasadą zjednoczonej Europy jest równość praw i obowiązków wszystkich obywateli, bez względu na rasę, wyznanie i obywatelstwo?
4. Czyim obowiązkiem jest przesłanie oceny komisji zainteresowanemu myśliwemu? Samej komisji, ZO, zarządowi koła, czy też myśliwemu, który przyniósł poroże kolegi do oceny?
5. Czy odłożenie ad acta oceny i nie poinformowanie o dokonanej ocenie myśliwego jest wyrazem dbania o interesy członków Zrzeszenia, czy wprost przeciwnie?
6. Czy dopuszczalnym jest, żeby w ta sama osoba, która była przewodniczącym komisji, od orzeczenia której myśliwy składa odwołanie, była członkiem komisji odwoławczej i decydowała, czy odwołanie przyjąć?
Redakcja próbowała już uzyskać stanowisko Zarządu Głównego na poruszone wyżej tematy, kierując tamże w dniu 17 maja br. następujące pytania:
1. Czy kryteria oceny poroży jeleniowatych stosowane w PZŁ są jednakowe wobec:
- myśliwych zagranicznych polujących w Polsce,
- myśliwych polskich mieszkających za granicą,
- myśliwych zagranicznych członków PZŁ,
- myśliwych polskich mieszkających w Polsce?
2. Czy sankcje za nie przestrzeganie uchwały NRŁ Nr 57/2005 z dnia 22 lutego 2005 r. z poźn. zm., zapisane w tej uchwale, w tym kierowanie spraw na drogę postępowania dyscyplinarnego przed rzecznikiem dyscyplinarnym, dotyczą w równym stopniu wszystkich grup myśliwych wymienionych wyżej, czy też niektóre z tych grup, a jeżeli tak to które, są wyłączone przez PZŁ z tych sankcji i na jakiej podstawie?
3. Czy istnieje jakikolwiek wewnętrzorganizacyjny akt prawny PZŁ (uchwała, zarządzenie, instrukcja), który wyłącza możliwość wpisania do tego samego arkusza oceny z porożami myśliwych komercyjnych z zagranicy, poroży pozyskanych przez myśliwych cudzoziemców członków PZŁ lub myśliwych polskich polujących wspólnie z myśliwymi komercyjnymi z zagranicy?
4. Jeżeli nie istnieje żaden wewnętrzorganizacyjny akt prawny PZŁ, o którym mowa w pytaniu wyżej, to czy PZŁ wymaga i na jakiej podstawie, żeby poroża pozyskane przez cudzoziemców członków PZŁ lub myśliwych polskich polujących w kole wspólnie z komercyjnymi myśliwymi zagranicznymi, nie mogły być wpisywane do tych samych arkuszy ocen celem oceny bezpośrednio po polowaniu?
5. Jakie ilości poroży pozyskane przez zagranicznych myśliwych komercyjnych, w podziale na jelenie, daniele i sarny, oceniane są w PZŁ przez komisje oceny trofeów przy zarządach okręgowych w ciągu jednego roku i jaki procent z tych poroży oceniony został na 1 punkt zielony, 1 punkt czerwony, 2 punkty czerwone, 1 punkt niebieski i 1 lub 2 punkty żółte?
6. Jakie ilości poroży pozyskane przez myśliwych polskich, w podziale na jelenie, daniele i sarny, oceniane są w PZŁ przez komisje oceny trofeów przy zarządach okręgowych w ciągu jednego roku i jaki procent z tych poroży oceniony został na 1 punkt zielony, 1 punkt czerwony, 2 punkty czerwone, 1 punkt niebieski i 1 lub 2 punkty żółte?
7. Jakie ilości poroży pozyskane w Polsce, w podziale na jelenie, daniele i sarny, nie jest przedstawiane do oceny przez komisje oceny trofeów przy zarządach okręgowych w ciągu jednego roku i jaka ich część dotyczy poroży pozyskanych na polowaniach komercyjnych dla myśliwych zagranicznych?
W odpowiedzi przysłanej przez rzecznika prasowego PZŁ Marka Matyska można przeczytać:
W odpowiedzi na pismo z dnia 17.05.2009 r. dotyczące działania Komisji oceny trofeów w PZŁ informujemy że:
1. Kryteria oceny poroży jeleniowatych są jednakowe wobec wszystkich myśliwych polujących w Polsce.
2. Sankcje za nie przestrzeganie uchwały nr 57/2005 z dnia 22 lutego 2005 roku z późniejszymi zmianami dotyczą tylko członków PZŁ.
3,4. Ocena poroży jeleniowatych dla myśliwych krajowych dokonywana jest po zakończonym sezonie polowań na dany gatunek zwierzyny i w terminie wyznaczonym przez Zarząd Okręgowy PZŁ. Przypominam, że istnieje kryterium masy i zaraz po odstrzale masa jest wyższa niż np. po upływie 1 miesiąca.
5,6,7. Dokładne dane dotyczące ilości pozyskanych poroży z podziałem na zagranicznych myśliwych komercyjnych, myśliwych polskich mieszkających za granicą, myśliwych zagranicznych będących członkami PZŁ jak też myśliwych krajowych oraz jaki procent z przedstawionych poroży do oceny uzyskało 1 punkt zielony, 1 punkt czerwony, 2 punkty czerwone, 1 punkt niebieski, 1 lub 2 punkty żółte prowadzą Zarządy Okręgowe PZŁ. Dotyczy to również ilości poroży pozyskanych w Polsce, która nie zostały przedstawione do oceny przez myśliwych krajowych jak i zagranicznych.
Ocenę, czy są to pełne i merytoryczne odpowiedzi na postawione pytania, szczególnie na pytanie 3 i 4, pozostawiam czytelnikom. Mnie te odpowiedzi nie satysfakcjonują, bo uciekają od zagadnień podstawowych, nierównego traktowania myśliwych polskich wobec myśliwych zagranicznych oraz pokazują, że PZŁ nie prowadzi centralnie żadnego monitoringu tego, co się w Polsce strzela w oparciu o kryteria selekcji. Na jakiej więc podstawie NRŁ co jakiś czas zmienia kryteria selekcji, jeżeli ZG żadnymi danymi zbiorczymi nie dysponuje?
Opisana wyżej historia oceny poroży rogaczy strzelonych przez J.K. prowadzi do pewnych uogólnień dotyczących całej selekcji osobniczej prowadzonej przez PZŁ. Tym właśnie oraz tym, jaki jest praktyczny skutek tego, że NRŁ uchwala zmiany do zasad selekcji bez znajomości szczegółowych danych o procentowym udziale punktów zielony, czerwonych i niebieskich jak również ilości poroży pozyskanych w Polsce, która nie zostały przedstawione do oceny przez myśliwych krajowych jak i zagranicznych, zajmę się w drugiej części tego artykułu, którą dziennik "Łowiecki" opublikuje w środę 6 stycznia br. |
|
| |
07-01-2010 17:34 | Stanisław Pawluk | Fakt! Powinien wejść gniotąc nerwowo czapkę w rękach i z wyrazem twarzy durnowatym, patrząc w podłogę pokornie prosić! W końcu do działacza PZŁ przyszedł a nie do za przeproszeniem jakiegoś pierwszego lepszego myśliwego!!! Do siedziby gdzie znajdują się PANOWIE działacze plebs powinni tylko w krawatach wpuszczać! | 07-01-2010 14:56 | azil II | azil Kolego! Nie wmawiaj Kolegom że Działacze naszego Jedynego Związku przy ZO PZŁ dopuszczają się innego postępowania aniżeli to które dopuszcza statut PZŁ i logika. Twoje insynuacje pod kryptonimem: "gdyby rozmawiali jak „koledzy po strzelbie” nie wyszedłby z „kwitkiem”, ale z dokonaną „oceną”." uważam za działanie na ich szkodę, a za tym na szkodę Związku.
azil II | 07-01-2010 14:35 | Alej..... | Azil. O jakiej dobrej woli??? Czyjej? Dobra wola (lub zła) ma być kluczem w regulowaniu spraw pomiędzy organizacją jej członkami? Żartujesz - przyznaj no sie! | 07-01-2010 14:15 | azil | Alej.... Twój post dotyczy „wzrostu”, „ambicji”, czy podziału na właścicieli „folwarków”, bo wyraźnie napisałem o „dobrej woli” ...... | 07-01-2010 14:00 | Alej..... | Azil. Ja doskonale wiem o co Ci chodzi. Wiadomo (wszem i wobec) że gdyby był równiejszy to załatwił by, nie tylko taką zreszta, sprawę. Ale on jest widocznie ten "równy", a nie ten "równiejszy" ... | 07-01-2010 13:55 | azil | Alej.... Nie wiadomo kto uruchomił „czerwone światło”, a kto „wjechał na sygnale”, ale jedno jest pewne – nie było dobrej woli po obu stronach. Może gdyby rozmawiali jak „koledzy po strzelbie” nie wyszedłby z „kwitkiem”, ale z dokonaną „oceną”. Reszta, to „bicie piany”. Pozdrawiam DB | 07-01-2010 12:06 | Alej..... | Mnie sie wydaje, że jak Gawlicki wchodzi do siedziby ZO ... to aktywują sie alarmy nawet na Nowym Świecie. Syreny na korytarzach, czerwone światełka w pokojach, takie tam ... Tych parostków to nie mógł dostarczyć jakiś, dajmy na to, Kowalski? Przeszły by gładko. | 06-01-2010 13:25 | Stanisław Pawluk | LDormus Pokarz mi drugie takie miejsce nie tylko w UE aby tylu "frajerów" płaciło tylko po to, aby tych kilku mieli "tanio"! | 06-01-2010 12:41 | LDormus | Stanisławie kłania się czytanie ze zrozumieniem. Nie myl pasji czy hobby z pragmatyzmem.
Pasja w tym przypadku to łowiectwo a pragmatyzm to realizowanie tej pasji praktycznie za free.
Pokarz mi w EU drugie takie miejsce gdzie jest to możliwe.
DB
| 06-01-2010 07:16 | Stanisław Pawluk | LDormus! W piękny sposób i z wiarygodnych ust pokazałeś do czego potrzebny jest monopol PZŁ! Opisany "pragmatyzm", który ja nazywam "łowiecką pasją" nie pozwala na włożenie "legitymacji w drzwi" bo tym samym traci się możliwość uprawiania ukochanego zajęcia! Nawet w zapartym komuniźmie można było legitymacją partyjną walnąć w pysk sekretarzowi i zapisać się do innej parti! A w "dobrowolnym" zrzeszeniu "dobrowolnie" MUSISZ należeć bo alternatywny nie masz. Jest to najwyższa demoralizacja jaka dotrwała do XXI wieku gdzie ponad 100 tysięcy "mężczyzn" prostytuuje się przynależnością do "modelu" dla dobra osobistego jaką jest możliwość uczestniczenia w łowiectwie. A cała ta "wycena" to na wój przyrodzie przydatna! | 05-01-2010 23:27 | LDormus | Pozwoliłem sobie przeczytać ten artykuł kilkukrotnie szukając w jego treści uzasadnienia dla tytułu, jakim opatrzył go autor. Selekcja to może tam gdzieś w tle się przebija, ale na pierwszy plan wysuwają się problemy całkiem innej natury. Należałoby dodać ze takie postrzeganie słowa pisanego pozostało mi z poprzedniego okresu gdzie sedna trzeba było szukać miedzy wierszami. Co ja tu widzę, jakaś durnowata nie wiadomo, komu i po co potrzebna komisja utrudnia i dezorganizuje robotę jednemu z najbardziej rzutkich i przedsiębiorczych prezesów kół łowieckich w kraju. Malo tego to wredne i nieuzasadnione postępowanie komisji może doprowadzić do tego ze Polski Związek Łowiecki może stracić jednego z myśliwych, bo tenże wsadzi legitymacje w drzwi ZO i to już była by naprawdę niepowetowana strata. Ale o to na miejscu autora artykułu bym się aż tak bardzo nie obawiał, bo tych myśliwych cechuje pragmatyzm i zmienić to on zmieni, ale biuro polowań, z którym współpracuje, wiadomo, jaka jest konkurencja na tym rynku.
Jeżeli to sa zwidy i omamohalucynacje to autora proszę o sprostowanie.
DB
| 05-01-2010 22:04 | rycerz | szunaj, kredytowa, czy gotówkową, ale kara jest dla obu. A myśliwy Polak może dwa lata nie polować, a zagraniczniak będzie strzelał po kilka poroży na 2 czerwone i co miesiąc może przyjeżdżać, bo płaci. To może zaproponujesz do NRŁ, że zawieszony Polak za nieprawidłowy odstrzał będzie mógł polować za pieniądze? Byłbyś za takim rozwiązaniem, to go zgłoś na Nowym Świecie. | 05-01-2010 21:58 | rycerz | hulas, a po co NRŁ uchwala prawo wewnątrzorganizacyjne, jak np. uchwałę Nr 57/2005 z dnia 22 lutego 2005, cytuję: "4) o wynikach oceny prawidłowości odstrzału skład oceniający powiadamia zarząd okręgowy, a ten w przypadku stwierdzenia odstrzału ocenionego na punkt lub punkty czerwone, niebieskie badź zółte, powiadamia zainteresowanego na piśmie;"? Żeby stworzyć ramy prawne nam szeregowym myśliwym, czy tylko po to żeby się zebrać oraz dietę wziąć, a potem prawo prawem, a ma być tak jak panowie działacze zechcą? Gawlicki mógł ale nie musiał wyręczać poczty, a Jackiewicz powinien dopilnować, żeby J.K. otrzymał ocenę na piśmie, bo tak mu NAKAZAŁA NRŁ!!! Pisz tak dalej, a masz gwarancję, że na OZD nie zostaniesz zapomniany i też się na 5 lat na jakieś dietki załapiesz. | 05-01-2010 21:45 | Kazimierz Szumski | Hulas dobrze gadasz, niech Poczta Polska reprezentuje Cię przed sądem jak wezwanie dostarczyła a co? i niech podpisuje się pod werdyktem. Pozdrawiam | 05-01-2010 21:17 | hulas | Skoro JK zlecił dostarczenie strzelonego przez siebie rogacza P. Gawlickiemu to udzielił mu swego rodzaju upoważnienia do reprezentowania swojej osoby przed komisją. Skoro P. Gawlicki zdecydował się przynieśc na ocenę trofeum rogacza pozyskanego przez JK to przejął na siebie pewną odpowiedzialność polegającą na tym, że podpisuje on w imieniu JK zapoznanie się z oceną rogacza i rozumie idące za tym konsekwencje. Odmowa podpisania przez P. Gawlickiego orzeczenia o ocenie rogacza na pkt czerwony powinna skutkować tym, ze komisja oceny trofeów powinna odstąpić od oceny tego rogacza gdyż osoba reprezentujaca JK nie potrafi wywiązać się z czynności związanych z reprezentowaniem JK i po przedstawieniu rogacza do oceny odmawia podpisania się pod werdyktem komisji oceniającej. Dla mnie to dziecinada ze strony P. Gawlickiego, a zarazem spory błąd Komisji Oceny Trofeów w Gdańsku. Ja na ich miejscu odstąpiłbym od oceny i oddałbym trofeum P. Gawlickiemu i powiedział, że skoro on nie podpisze się pod werdyktem Komisji Oceny to niech z rogaczem przyjdzie JK i może on jako strzelec rogacza podpisze negatywną ocenę i zapozna się z trybem odwoławczym i wykorzysta ten tryb w by bronić swojego zdania. | 05-01-2010 21:12 | czarny flet | Spring, "legislatorze-nieborze".
Na koniec ja zapytam: Jak się Tobie może "przydarzyć kłopot", jak Ty sobie sam "prawo" wymyślasz, jak Tobie aktualnie pasuje.
To już kolejna wpadka świadcząca o ledwie pobieżnej znajomości łowieckich praw i obowiązków.
Może tytuł /co go tak uparcie chcesz zmienić/ w sytuacji, gdy miało być "mądrze" i jak zwykle, złośliwie, a wyszło głupio, powinien brzmieć: "Trafił..... Spring z pouczaniem Kazia, kulą w płot" DB | 05-01-2010 18:38 | szunaj | Kolego Rycerz, ja widze to troche inaczej. Nie ma innego traktowania polskich i zagranicznych mysliwych. Mysliwy zagraniczny przyjezdza na kilka dni, poluje, placi i jedzie do domu. Placi tez za wycene i spisanie protokulu (50 euro). Przecietnie tygodniowy pobyt obcokrajowca, ktory pozyskal 4 rogacze kosztuje go 1500 do 2000 euro.
Jesli chcesz moge przyslac Ci cennik polowan dla dewizowcow.
Ile placisz za rogacze, ktore sam pozyskales? Placisz skladke, pracujesz w lowisku, dostajesz odstrzal i idziesz do lasu. To wszystko.
Takze porownanie do kierowcow jest bledne. Nasz kierowca np. za przekroczenie predkosci moze zaplacic mandatem kredytowym. Zagraniczny musi zaplacic na miejscu. Tak samo jak Polak za granica.
DB | 05-01-2010 16:23 | rycerz | To, że organa olewają prawo i za nic mają szeregowego myśliwego, już od dawna mnie nie dziwi. Zdziwiony trochę jestem milczeniem kolegów, wobec grandy jakiej dopuszcza się PZŁ, traktujac inaczej Polaków i obcokrajowców, choć kryteria oceny poroży stosuje takie same dla obu grup myśliwych. To przecież analogia do sytuacji całkowicie niedorzecznej i abstrakcyjnej, że choć przepisy o ruchu drogowym są identyczne dla wszystkich, to kary za ich przekroczenie nakładane byłyby tylko na Polaków. Czy Nowy Świat nie widzi tego nonsensu? | 05-01-2010 13:07 | lelek_nowy | szunaj, nie rób czytelnikom artykułu wody z mózgu. W artykule stoi jak drut, że "Na pytanie czy J.K. otrzymał pocztą ocenę swojego rogacza, z którym przyszedłem na ocenę odwoławczą, odpowiedział, że nie, bo nie mają obowiązku niczego myśliwemu wysyłać." Nie wymyślaj więc, że wysłano na adres polski, bo to nieprawda, no ale zasługi z tytułu komentarzy niżej w swoim ZO pewnie masz. Potrzebne ci one w jakiejś sprawie? | 05-01-2010 11:41 | MAK | szunaj! Po pierwsze- Nie jesteś wyjątkowo uparty nie używając naszego alfabetu. Ty nie potrafisz przestawić DWOMA "KLIKNIĘCIAMI"swojego komputera.Idiotyczne tłumaczenia w tej sprawie są nie do przyjęcia. Po drugie- Popieranie tych którzy nie respektują prawa łowieckiego ma swoje korzenie w tym iż prawdopodobnie wżeniłeś się w rodzinę której głową jest myśliwy. Tak jak na tym forum już pisałeś przebywasz w Niemczech. Twój ZO wie o tym i moim zdaniem jest to jeden z powodów dla których popierasz członków PZŁ którzy mają wpływ na twoje uprawianie łowiectwa w naszym kraju. Jestem przekonany iż w rozmowach z takimi członkami PZŁ posługujesz się hasłami z niechlubnej przeszłości tak słodko brzmiącymi w uszach tych którzy z rozkoszą wprowadziliby dział cenzury w PZŁ i podpisywanie "lojalki". Na forum w idioty.... i prosta... sposób robisz to samo. Z powodu tego uważam iż w ustawie o broni palnej powinien być zapis o poziomie intelektualnym ewentualnych posiadaczy takowej.
W powyższym przypadku poroże zostało dostarczone w terminie określonym dla nas wyłącznie z powodu tego iż "kacyk" z komisji pokazać chciał swoją władzę nad facetem z KASĄ której on nie posiada.
Pozostała część tej historii została opisana wystarczająco dokładnie.
Pytasz o medale? No cóż.. dla wielu jest to ważniejsze od logiki i dla ciebie również. | 05-01-2010 09:07 | szunaj | Wtrace jeszcze swoje dwa slowa.
Czy komisja wyceniajaca musi wysylac powiadomienie o nagannym odstrzale do Szwecji?
Czy kolega JK jest tez zameldowany w Polsce i komisja ma ten adres?
Mysle, ze komisja ma jego adres w Polsce i wyslala list, ktory JK nie odebral, bo byl w Szwecji. Ja tez dostaje wszystkie listy na moj adres w kraju, ktore sa wkladane w koperty i wysylane do Niemiec.
Dziwi mnie tez zachowanie kolegi Gawlickiego, ktory trofea przedstawil komisji, ale dalej koledze JK nic nie pomogl. W dzisiejszych czasach godzine po wycenie mogl zadzwonic, wyslac mailem, faksem wiadomosc do JK i poinformowac go, ze musi napisac odwolanie. Ten pisze sam, lub prosi swojego kolege w Gdansku o napisanie i nastepnego dnia komisja ma odwolanie na biurku.
Moim zdaniem ten temat nie dyskredytuje komisji oceniajacej, tylko kolege Gawlickiego jako przyjaciela JK.
To, ze w Ameryce nie ma wycen nie znaczy, ze u nas nie musi ich byc. W innych krajach europejskich tez sa. W Niemczech bardzo "ostre".
Wyobrazacie sobie "dziennikarza", czy "prawnika" powiedzmy gdzies na lubelszczyznie majacego odstrzal na rogacza majacego do wyboru slabego widlaka i przyszlosciowego szostaka pozyskuje tego pierwszego.
A co z medalami?
Nie ma wyceny - nie ma medali.
DB
| 05-01-2010 08:52 | Bear | Między innymi w tym oto artykule Piotra Gawlickiego mamy "czarno na białym" po co i czemu służą te "zasady selekcji" - ano służą, o czym już wie każdy średnio i wyżej rozgarnięty myśliwy z pewnym stażem "selekcji myśliwych" i tak też powinny być nazywane. Ponadto jedynie te kryteria niosą za sobą realne namacalne efekty - bo że mają wpływ na populację to wiemy ale nie płowej, tylko "jeleniowatych".
Koleżeńskie DarzBór
| 05-01-2010 07:21 | Stanisław Pawluk | Mark - 2 Nie bądź taki delikatny w ocenie wypowiedzi Springa! On nie tylko tutaj ale w każdym swoim poście mija się z prawdą w myśl zasady: jeśli fakty świadczą przeciwko mnie- tym gorzej dla faktów! A swoją drogą ta cała "wycena" i te "zasady selekcji" to jeden wielki cyrk nie potwierdzony naukowo (ostatnio nawet kwestionowany) stworzony jako bat na myśliwych aby mieć możliwość powoływania komisji do wycen, wkładania do legitymacji członkowskiej piętna w postaci wkładki i celebrowania "swojej" władzy np. przez takich popapranych instruktorów jak w felietonie. Parafrazując mało logiczną wypowiedź Springa zapytam: Ile "wycen" jeleni dokonałeś podczas wieloletniego pobytu w USA? Wpisywano ci jakieś idiotyczne adnotacje do dokumentu jakim jest legitymacja? | 04-01-2010 23:58 | Mark - 2 | Nie chcę się zbytnio wtrącać - ale Springu troszeczkę rozmijasz się z prawdą.
Np. to z obowiązującego aktualnie zarządzenia o ocenie trofeów:
"4) o wynikach oceny prawidłowości odstrzału skład oceniający powiadamia zarząd okręgowy, a ten w przypadku stwierdzenia odstrzału ocenionego na punkt lub punkty czerwone, niebieskie bądź żółte, powiadamia zainteresowanego na piśmie;
5) od oceny dokonanej przez składy oceniające, z wyjątkiem przypadków za które przyznano punkty żółte, zainteresowanemu przysługuje odwołanie do komisji odwoławczej, w terminie 14 dni od dnia powiadomienia o wynikach oceny;"
Przeczytaj więc jeszcze raz felieton, a potem komentuj - bo mówiąc delikatnie rozmijasz się z prawdą i obowiązującym prawem ustanowionym przez tak uwielbiany przez Ciebie PZŁ. | 04-01-2010 23:39 | Spring | Kaziu, Ty wiesz lepiej,to jest dla mnie oczywiste, ale dostarczenie porozy do oceny, to obowiazek mysliwego i jego miejsce zamieszkania nie ma tutaj zadnego znaczenia, nikt i nigdy o wyniku oceny nie jest informowany zadnym listem, dowiaduje sie tego przy ocenie, lub gdy jest nieobecny, to wlasnie od "poslanca" lub z zestawienia trafiajacego do ZK. W statucie PZL nie rozroznia sie praw, czy obowiazkow czlonkow w zaleznosci od miejsca zamieszkania, lub w zaleznosci od osoby "poslanca". Podtrzymuje jednak, ze tytul powinien brzmiec, "Trafil swoj na swojego", bowiem, ja nie mam nigdy zadnych klopotow niezaleznie od tego, czy poroze dostarczam sam, czy przy pomocy kolegi(najczestszy przypadek). Na koniec zapytam, a ile Tobie Kaziu porozy oceniali?;-))) | 04-01-2010 22:51 | Kazimierz Szumski | Tadek, z całym szacunkiem bajdurzysz. Gawlicki był za gońca - doręczył paczkę ale już pełnomocnictwa do wnoszenia odwołań (reprezentowania przed komisją) nie dołączał. Decyzja winna być wysłana na adres stałego zameldowania strony.Inaczej to partyzantka. Żadnego dokumentu rodzonej żony nie odbierzesz bez pełnomocnictwa, nawet listu za potwierdzeniem odbioru. Tylko nie pisz mi, że robisz inaczej, bo "co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Pozdrawiam | 04-01-2010 21:33 | Spring | Bardzo mi sie podoba artykul Piotra Gawlickiego, ale zmienil bym tytul,moim zdaniem lepiej pasowalby tytul "Trafil swoj na swojego" Autor powoluje sie np. na "rownosc" wszystkich mysliwych, ale taka jaka jemu odpowiada,tzn dla czlonka PZL mieszkajacego za granica(tez mi wielka rzecz) troche inna "rownosc". Poza tym, zobowiazal sie przedstawic poroze do oceny, obrazil sie jednak na "niewlasciwa" jego zdaniem ocene i zamiast dokonczyc sprawe skladajac odwolanie w imieniu nieobecnego kolegi, probuje narzucic swoje warunki komisji, sugerujac, ze komisja powinna pisac do mysliwego. Wg. mnie typowy przyklad zlej woli i szukania tematu wg. znanego schematu, jacy to zli ludzie ci dzialacze, bo instruktor ZO to olbrzymia figura,a sam Gawlicki bedac od lat czlonkiem ZK i prezesem KL rak sobie dzialaczowaniem nie pobrudzil.
Czy mozna bylo dokonac oceny razem z dewizowcami, oczywiscie, ze mozna, ale wtedy autor moglby nie zostawic suchej nitki na komisji za jego ulubiona "rownosc" wiec najrozsadniej postapic "rowno". | 04-01-2010 21:32 | Alus | Sam jestem działaczem PZŁ i to, że tak powiem bardzo „pro-pezetełowskim”, ale to co czytam w felietonie po prostu mi się „w pale nie mieści”. Co warte są słowa etyka, koleżeńskość i wzajemna życzliwość? Gdzie tu o nich mówić kiedy człowiek mało, że członek tego samego Zrzeszenia, to zatrudniony w nim za pieniądze innych jego członków miast pomagać tym innym, utrudnia i komplikuje sprawy ewidentnie proste. Nie rozumiem co stało na przeszkodzie żeby Komisja na czele z panem Andrzejem Jackiewiczem (kolegą trudno mi go nazwać) skoro już się zebrała, „za jednym posiedzeniem” oceniwszy rogacze z polowania dewizowego oceniła też te, strzelone przez członków Naszego Zrzeszenia, a których parostki dostarczono razem z „dewizowymi”. Czasu by to im za wiele nie zabrało jako że ocena jednego rogacza to nie więcej niż 3 min. Nie wyobrażam sobie żeby Komisja w której oceniam od ponad 20-tu lat w podobnej sytuacji odmówiła koledze zamieszkałemu nie tylko w innym kraju ale i w którymś z odległych okręgów w Polsce. Wg mnie może być tu tylko jedno wytłumaczenie. Podobno „cel uświęca środki”. Tym celem jest pewnie „dokopanie temu Gawlickiemu”. I tyle. | 04-01-2010 21:27 | Rafał Witkowski | Jaka reguła zazwyczaj ma zastosowanie kiedy krajowy myśliwy (wtedy musi być członkiem PZŁ) kupuje sobie odstrzał na rogacza czy byka na zasadach dewizowych ? Po odstrzale czeka, czy po zakończeniu polowania dokonuje się oceny ? Jeżeli ocena okaże się negatywna, to kto oficjalnie go powiadamia i kto wyciąga konsekwencje ?
Zachowanie Kolegów z Gdańska jest dla mnie żenującym przykładem niekoleżeństwa i braku życzliwości. | 04-01-2010 20:57 | szunaj | Pisz na temat, albo idz spac zeby wytrzezwiec. | 04-01-2010 20:27 | Stanisław Pawluk | szunaj jak zwykle głupio napisał: "...i po co je zmieniac." A no po to trzeba zmienić te zasady abyś min. znajomym albo teściem tyrać nie musiał bo cię w końcu pogonią! | 04-01-2010 20:21 | szunaj | kolego Hupert,
dewizowemu mysliwemu nie mozemy kazac czekac kilka miesiecy na wycene trofeum. On przyjezdza, poluje, placi i zabiera co upolowal do domu. Tak samo jak polski mysliwy polujacy w Rosji, Danii, Afryce itd. Wyobrazasz sobie polowanie na rogacza syberyjskiego gdzie mowia Ci, ze trofeum dostaniesz za rok, bo wlasnie byla wycena i nastepna bedzie w przyszlym roku? Poza tym ja nie widze problemu co do kolegi JK. Jezeli polowal na warunkach dewizowych, to placi i zabiera np. parostki, a jezeli na warunkach naszych, to tak jak kazdy polski mysliwy musi czekac na termin wyceny. Nie widze w tym nic zlego. Sam tez tak robie. jezeli w terminie wyceny nie ma mnie w Polsce, to tesc lub kolega bierze moje "zdobycze" i pokazuje komisji. Takie mamy prawa, mysle, ze dobre i po co je zmieniac.
DB | 04-01-2010 14:17 | Mark - 2 | Przeczytajcie sobie na spokojnie to:www.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow.pl&_PageID=120&_RowID=946&_CheckSum=1629784731, a potem jeszcze to:www.lowiecki.pl/prawo/zasady_selekcji_4.pdf.
I spróbujcie zgadnąć kto ma rację.
Niestety nie wiem jak w komentarzach wstawić link - za co przepraszam z góry.Bo mnie się wydaje - jeżeli JK polował jako członek koła to chyba jednak ZO. | 04-01-2010 14:02 | Hupert | Szunaj, piszesz to samo o czym jest artykuł, czyli o tym jak jest. Czy wiesz co powodowało, że pozyskane przez Ciebie poroże zabierałeś? Czy to pieniądze zmieniają prawo w PZŁ? | 04-01-2010 13:41 | szunaj | Wiele razy bylem w Polsce z dewizowcami na polowaniu jako tlumacz. Jezeli polowalismy w moim kole, to jesli mialem odstrzal i dewizowcy nie mieli nic przeciwko, to polowalem. Moje trofea zostawaly w kraju do wyceny, a ich byly wyceniane przed wyjazdem. kazdy mysliwy zagraniczny dostal protokol w ktorym byly opisane i zwazone parostki.
Inaczej wyglada sprawa, gdy pozyskujemy rogacza i za niego nic nie placimy, inaczej, gdy kosztuje kikaset euro. Bylem tez w kilku kolach, gdzie pozwolono mi polowac na warunkach mysliwego dewizowego. Musialem zaplacic za odstrzal wedlug cennika i moglem zabrac parostki ze soba. Dlatego moje pytanie dotyczylo statutu mysliwego JK. Czy byl jako "dewizowiec", czy jako tlumacz z mysliwymi zagranicznymi a przy okazji polowal majac odstrzal ze swojego polskiego kola.
DB
| 04-01-2010 13:04 | lelek_nowy | szunaj, dewizowiec też musi chyba mieć odstrzał? I jeszcze jedno, czy Polak kupujący odstrzał komercyjny w jakimś kole, nie musi przedstawiać poroża do oceny? A może poroże przedstawić do oceny z dewizowcami polującymi równocześnie w tym kole? | 04-01-2010 12:56 | Hupert | Kolego szunaj, czy dobrze zrozumiałeś podniesiony problem? Chodzi o to, czy istnieje przepis prawa łowieckiego, który nie pozwala ocenić poroża pozyskanego przez członka PZŁ, przez komisję oceniającą poroża dewizowców, jeżeli zgodnie z informacją rzecznika prasowego Marka Matyska, kryteria oceny poroży jeleniowatych są jednakowe wobec wszystkich myśliwych polujących w Polsce. Inaczej, czy umiesz podać podstawę tego, że jeżeli płacił, to zabiera parostki ze sobą, a jeśli jest nasz, to musi zostawić trofea do wyceny? A zapłaconych to już nie trzeba oceniać? Czyżby pieniądz rządził w tej sprawie w PZŁ? | 04-01-2010 12:22 | szunaj | Czy mysliwy JK pozyskal rogacze jako dewizowiec i zaplacil za nie wedlug cennika, czy jako polski mysliwy majacy odstrzal?
Jezeli placil, to zabiera parostki ze soba, jesli jako nasz, to musi zostawic trofea do wyceny.
DB
|
| |