DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: lorek03-05-2011
Zlikwidować sądy łowieckie od zaraz, cz.2

Jak opisałem to wczoraj, dwójka obwinianych o przedstawienie do oceny innych rogaczy niż strzelone przez nich, pomimo nie przeprowadzenia żadnego postępowania dowodowego, nie przesłuchaniu ani jednego świadka i po złamaniu przez OSŁ w Gdańsku procedur wynikających z Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ, została uznana winnymi i orzeczono wobec nich zawieszenie w prawach członków PZŁ na okres 2 lat i zakazano pełnienia im funkcji w organach koła na okres lat trzech.

Obwinieni odwołanie od powyższego orzeczenia wysłali do GSŁ w dniu 3 stycznia 2011 r., choć mogli tego nie robić, bo wcześniej postępowanie wobec nich przedawniło się. Minęły po prostu 3 lata od momentu wszczęcia postępowania dyscyplinarnego (§ 139 ust.2 statutu PZŁ). W dniu upływu terminu przedawnienia mogli odebrać z ZO PZŁ legitymacje PZŁ, zabrane im na podstawie postanowienia sądu o zawieszeniu w prawach członków do momentu zakończenia postępowania dyscyplinarnego. Jednak spodziewając się braku informacji pomiędzy OSŁ i ZO PZŁ w Gdańsku, odczekali jeszcze 9 dni i po legitymacje zgłosili się w dniu, w którym niezależnie od terminu przedawnienia kończył się okres 6 miesięcy, określony jako maksymalny okres, na jaki OSŁ mogło zawiesić obwinianych (§ 53 ust.5 Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ). Tak jak w momencie składania legitymacji do depozytu w ZO, nie obyło się od przepychanek. Miła pani w ZO PZŁ w Gdańsku oświadczyła, że nie może wydać legitymacji, bo te pod kluczem trzyma instruktor w ZO Andrzj Jackiewicz i nie zostawia klucza jak jest nieobecny w biurze, a nie będzie go jeszcze 5 dni. W ten sposób całkowicie bezprawnie, organa PZŁ przedłużyły zawieszenie obwinianych o te 5 dni. Zresztą okres ten miał szansę jeszcze się wydłużyć, bo jak Andrzej Jackiewicz w biurze się pojawił, to podjął decyzję, że bez zgody prezesa OSŁ Ryszarda Kopickiego legitymacji nie wyda, choć zgodnie z przepisami, legitymacje zabiera i oddaje ZO, a nie OSŁ. Zapomniał, albo co bardziej prawdopodobne nie chciał policzyć okresu 6 miesięcy, choć legitymacje złożone były do depozytu za pokwitowaniem z datą i chyba jako pracownik ZO znał przepisy wewnątrzorganizacyjne. Dopiero energiczna interwencja u przewodniczącego ZO PZŁ Piotra Ławrynowicza prezesa koła obwinianych spowodowała wydanie legitymacji, ale też nie na podstawie upływu okresu 6 miesięcy, tylko na podstawie zgody prezesa OSŁ, którego zaczęto telefonicznie szukać. To jeszcze jeden przykład, że nie jasne zapisy prawa łowieckiego, tylko stanowisko działacza decyduje, czy przepis stojący po stronie szeregowego członka PZŁ można zastosować.

Tak praktycznie skończyło się postępowanie, którego w ogóle nie powinno być. Pomimo jasnych zapisów uchwały NRŁ nr 57 z 2005 roku, postępowanie dyscyplinarne w takiej sprawie mogło być wszczęte tylko na skutek zgłoszenia ZO PZŁ do ORD, po wyczerpaniu drogi formalnej, czyli po ocenie poroży dokonanej przez komisję odwoławczą. W tej jednak sprawie, przewodniczący okręgowej komisji oceny trofeów, przywołany już wyżej Andrzej Jackiewicz złożył doniesienie do rzecznika już po pierwszej ocenie, nie dopełniając obowiązku procedury określonej w w/w uchwale NRŁ, gwarantującej ocenę odwoławczą każdych kwestionowanych przez komisję poroży. Po co miał czekać na ocenę komisji odwoławczej i stanowisko ZO, co nakazywał w/w uchwała NRŁ? Od razu złożył doniesienie do rzecznika, a to jak pokazało życie, miało doprowadzić do ukarania, nawet bez żadnego postępowania dowodowego, choć postępowanie ciągnęło się prawie 3 lata. Ot rzeczywistość sądów łowieckich, o której nie przeczyta się w Łowcu Polskim, a szeregowi członkowie Zrzeszenia nic o niej nie wiedzą. Mają pozostawać w tej niewiedzy, bo dzięki temu działacze organów PZŁ mają wolną rękę w wykorzystywaniu sądów łowieckich do eliminowania niepokornych i chronienia swoich pozycji pod hasłami koleżeństwa i etyki, gwarantujące ich personalnie dożywotnie zajmowanie posad.

A co z dalszym ciągiem sprawy w GSŁ? Trafiła na wokandę GSŁ w marcu br. i pochylili się nad nią sędziowie: Grzegorz Borkowski, przewodniczący i zarazem sędzia referent, Bogdan Terlecki i Zbigniew Grondal. Orzeczenie było krótkie:

Pkt 1. Uchyla zaskarżone orzeczenie.
Pkt 2. Umarza postępowanie.


Powyższe nie mogło być niespodzianką, bo statut PZŁ jest jednoznaczny. Opóźnienia, za które odpowiada prezes OSŁ w Gdańsku Ryszard Kopicki nie pozwoliły na przeprowadzenie postępowania w ciągu statutowo określonych 3 lat. Jednak jakoś trzeba było dać odpór "nieuczciwym" obwinianym i stanąć po stronie kolegi sędziego z OSŁ w Gdańsku, a więc przyjęto następujące uzasadnienie do powyższego orzeczenia, które przytaczam w całości:

Stosownie do § 139 ust.2 Statutu PZŁ postępowanie dyscyplinarne umarza się, jeżeli nie zostało ono zakończone w terminie 3 lat od dnia jego wszczęcia. Bieg przedawnienia w niniejszej sprawie nie został przerwany przez wszczęcie postępowania karnego lub postępowania w sprawach o wykluczenia.

Postępowanie dyscyplinarne wszczęto 2.01.2008. postanowieniem Okręgowego Rzeczznika Dyscyplinarnego w Gdańsku (sygn. RSR - 2/2008) zatem termin przedawnienia upłynął z dniem 2.01.2011 r.

W tej sytuacji należało - mimo oczywistej bezzasadności obydwu odwołań orzec jak w sentencji


Spróbuję przybliżyć czytelnikom co oznaczać może dla nich powyższe uzasadnienie, na wypadek gdyby wobec nich wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Najmniej pewnie ważne, nie istnieją w PZŁ "postępowania w sprawach o wykluczenia" przerywające bieg przedawnienia, więc podpisujący się po takim uzasadnieniem sędzia, albo go nie czytał, albo nie bardzo zna statut PZŁ. Dużo ważniejszym dla zrozumienia istoty sądownictwa łowieckiego jest stwierdzenie o bezzasadności odwołań obwinianych. Jeżeli odwołania nie były rozpatrywane, bo od ponad dwóch miesięcy obwiniani nie byli już w świetle statutu obwinianymi i GSŁ umorzył postępowanie, to dlaczego uznał odwołania za oczywiście bezzasadne? Sam tego nie wyjaśnił, bo pewnie miałby z tym nie lada kłopot, ale jakoś wypadało stanąć po stronie swojego kolegi po fachu sędziego Ryszarda Kopickiego. Ale nie przejmujmy się brakiem wyjaśnienia dlaczego odwołania obwinianych były oczywiście bezzasadne. Ja z przyjemnością zastąpię sędziów GSŁ i podpowiem czytelnikom, co to może oznaczać dla nich samych, jeżeli znajdą się w sytuacji, w jakiej znaleźli się Ireneusz O. i Arkadiusz S., że przeciwko nim wszczęte zostanie postępowanie dyscyplinarne.

Po pierwsze, mogą zostać uznani winnymi bez przesłuchania choćby jednego świadka, w tym nie są sądowi łowieckiemu potrzebne zeznania nawet świadków oskarżenia.
Po drugie nie będą mogli skutecznie zgłosić jakiegokolwiek wniosku dowodowego w swojej obronie, co oczywiście sprowadza możliwość obrony przed zarzutami rzecznika do zera.
Po trzecie mogą zapomnieć o tych zapisach Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ, które dają im jakiekolwiek prawa. Niech sobie Regulamin stanowi, jak w § 24 ust.2, że "Oddalenie wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia", a przecież dla sądu to będą puste słowa. Niech sobie § 9 ust.4 tegoż mówi, że "W składzie orzekającym w kwestii wyłączenia nie może brać udziału sędzia, którego dotyczy wyłączenie.", a sąd w składzie podważanym wnioskiem o wyłączenie, odrzuci wniosek obwinianego, albo uda, że go nie było.
Po czwarte zapomnijcie, że zgodnie z prawem i nawet stanowiskiem prezesa GSŁ macie prawo do otrzymania kopii akt sprawy dla przygotowania obrony, bo to prezes OSŁ stanowi prawo, a nie kto inny i akt nie dostaniecie.
Po piąte, jeżeli uchwała NRŁ określa sposób postępowania, np. tak jak w sprawie ocen poroży, nakładając na organa i członków jakieś obowiązki, to można spokojnie stwierdzić, że nie dopełnienie tych obowiązków przez szeregowego członka będzie ścigane postępowaniem dyscyplinarnym, a nie dopełnienie obowiązków przez członków organów, np. nie dopuszczenie do oceny odwoławczej, nie zostanie nawet zauważone.

Po szóste, po siódme, itd., bo obwiniani w opisywanym postępowanie zgłosili w odwołaniu 17 zarzutów uznanych przez GSŁ za oczywiście bezzasadne, bo nie będzie obwiniany się szarogęsił, jak wiadomo, że jak oskarżony, to winny i po co przeciągać sprawę. Zasada ta jest w PZŁ do tego stopnia obowiązującym sposobem postępowania, że nikt czasu prowadzenia postępowania nie liczy, a potem, żeby uchronić się przed zarzutem spowodowania przewlekłości postępowania, zamyka się postępowanie dowodowe, nie przeprowadzając żadnego dowodu. A przejmować się tym sędziowie i prezes OSŁ nie muszą, bo pomocną dłoń kolegów z GSŁ zawsze mogą otrzymać, poprzez krótkie stwierdzenie, że odwołanie obwinianych wskazujące np. powyższe uchybienia jest oczywiście bezzasadne.

Autora omawianego wyżej uzasadnienia sędziego Grzegorza Borkowskiego czytelnicy powinni pamiętać z innych dwóch spraw opisywanych w dzienniku "Łowiecki". W jednej z nich, pomimo dwukrotnego ukarania zawieszeniem przez OSŁ w Białej Podlaskeij uczestników zbiorowego polowania w miesiącu lutym i strzelenie na tym polowaniu 3 dzików, GSŁ pod przewodnictwem właśnie Grzegorz Borkowskiego, zamienił zawieszenie na naganę. No ale jak za obronę obwinianych wziął się były członek NRŁ oraz b. członek komisji prawnej NRŁ, której sędzia Borkowski był kiedyś przewodniczącym, to wiadomo, że obwinieni byli "swoi". W drugiej sędzia Grzegorz Borkowski jako przewodniczący uznał odwołanie obwinianego za oczywiście bezzasadne, bo przecież ukarany w tamtej sprawie karą zawieszenia na 1,5 roku przewodniczący KR w kole, zgłosił do prokuratury podejrzenie popełnienia przestępstwa przez prominentnego działacza PZŁ, przewodniczącego GKR Ryszarda Gierlińskiego, bez zwołania posiedzenia KR nie wiedząc jeszcze, że obywatelski obowiązek wynikający z Art.304 kpk jest nieobowiązujący w PZŁ, jeżeli realizuje je sam przewodniczący KR, a nie cała komisja. Teraz mamy kolejną sprawę rozpatrywaną przez Grzegorza Borkowskiego, w której działania kolegi sędziego ratuje pojęciem oczywistej bezzasadności. Ot rzeczywistość, którą skrzętnie ukrywa się przed członkami i pod niebiosa wychwala dokonania Głównego Sądu Łowieckiego, co namiętnie czyni prezes tego sądu Zygmunt Jabłoński na łamach Łowca Polskiego.

A prawda jest oczywista. Wśród zmian, na jakie czeka Polski Związek Łowiecki, żeby móc nazywać się demokratycznym stowarzyszeniem dobrowolnie zrzeszających się myśliwych, likwidacja sądów łowieckich jest zadaniem o pierwszorzędnym znaczeniu. Tylko w ten sposób skończyć można z hipokryzją rzetelności, uczciwości i najwyższym profesjonalizmie rzeczników i sędziów działających w łowieckim "wymiarze sprawiedliwości". Fikcji potwierdzonej dziesiątkami spraw prowadzonych przez te sądy. Fikcji, której końca powinni się domagać wszyscy członkowie Zrzeszenia. Na razie domagają się przede wszystkim ci, którzy z sądami łowieckimi zetknęli się w praktyce, ale ponieważ świadomość wszystkich członków PZŁ rośnie, a Trybunał Konstytucyjny przyjął już jedną ze spraw z sądu łowieckiego pod swoje obrady, koniec sądów łowieckich w obecnym kształcie zbliża się nieuchronnie. Aby nastąpiło to jak najprędzej.




05-05-2011 16:17 azil II Tylko TVN i nie zapomnieć o tytułach przynależnych co niektórym odpowiedzialnym za ten stan rzeczy. Np. dr Lech Bloch - przewodniczący PZŁ, łowczy krajowy, TW (Tajny Współpracownik policji politycznej PRL-u).Jabłoński Zygmund - prezes głównego sądu łowieckiego TW (Tajny Współpracownik policji politycznej PRL-u). Gdula Andrzej - prezes Naczelnej Rady Łowieckiej (były szef MSW w PRL-u. Były przełożony TW powyżej wymienionych. Azil II
03-05-2011 17:50 Husky ANDY, jedno jest pewne-do TEGO SZAMBA nie wpadną NIGDY "swoi"!
Wspólny interes (czytaj: mięcho) potrafi zjednoczyć nawet najbardziej zatwardziałe kanalie!Potrafią one wtedy (te UB-eckie gnidy oczywiście)zamęczyć każdego szaraczka, bo działają jak watacha.... DB.
03-05-2011 14:07 azil II Dla tych co je czynią pachnie szmalcem, władzą i przywilejami.
Azil II
03-05-2011 14:03 Stanisław Pawluk ANDY! Dla tych co go czynią pachnie kadzidłami?
03-05-2011 14:02 ANDY Szambo - ma to do siebie ,że śmierdzi - równo. Dla tych co weń wpadają i tych co go sprzatają.
03-05-2011 12:49 MirekGrab Ale szambo.

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.