Stosownie do § 139 ust.2 Statutu PZŁ postępowanie dyscyplinarne umarza się, jeżeli nie zostało ono zakończone w terminie 3 lat od dnia jego wszczęcia. Bieg przedawnienia w niniejszej sprawie nie został przerwany przez wszczęcie postępowania karnego lub postępowania w sprawach o wykluczenia.
Postępowanie dyscyplinarne wszczęto 2.01.2008. postanowieniem Okręgowego Rzeczznika Dyscyplinarnego w Gdańsku (sygn. RSR - 2/2008) zatem termin przedawnienia upłynął z dniem 2.01.2011 r.
W tej sytuacji należało -
mimo oczywistej bezzasadności obydwu odwołań orzec jak w sentencji
Spróbuję przybliżyć czytelnikom co oznaczać może dla nich powyższe uzasadnienie, na wypadek gdyby wobec nich wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Najmniej pewnie ważne, nie istnieją w PZŁ "
postępowania w sprawach o wykluczenia" przerywające bieg przedawnienia, więc podpisujący się po takim uzasadnieniem sędzia, albo go nie czytał, albo nie bardzo zna statut PZŁ. Dużo ważniejszym dla zrozumienia istoty sądownictwa łowieckiego jest stwierdzenie o bezzasadności odwołań obwinianych. Jeżeli odwołania nie były rozpatrywane, bo od ponad dwóch miesięcy obwiniani nie byli już w świetle statutu obwinianymi i GSŁ umorzył postępowanie, to dlaczego uznał odwołania za oczywiście bezzasadne? Sam tego nie wyjaśnił, bo pewnie miałby z tym nie lada kłopot, ale jakoś wypadało stanąć po stronie swojego kolegi po fachu sędziego
Ryszarda Kopickiego. Ale nie przejmujmy się brakiem wyjaśnienia dlaczego odwołania obwinianych były oczywiście bezzasadne. Ja z przyjemnością zastąpię sędziów GSŁ i podpowiem czytelnikom, co to może oznaczać dla nich samych, jeżeli znajdą się w sytuacji, w jakiej znaleźli się Ireneusz O. i Arkadiusz S., że przeciwko nim wszczęte zostanie postępowanie dyscyplinarne.
Po pierwsze, mogą zostać uznani winnymi bez przesłuchania choćby jednego świadka, w tym nie są sądowi łowieckiemu potrzebne zeznania nawet świadków oskarżenia.
Po drugie nie będą mogli skutecznie zgłosić jakiegokolwiek wniosku dowodowego w swojej obronie, co oczywiście sprowadza możliwość obrony przed zarzutami rzecznika do zera.
Po trzecie mogą zapomnieć o tych zapisach Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ, które dają im jakiekolwiek prawa. Niech sobie Regulamin stanowi, jak w § 24 ust.2, że "
Oddalenie wniosku dowodowego następuje w formie postanowienia", a przecież dla sądu to będą puste słowa. Niech sobie § 9 ust.4 tegoż mówi, że "
W składzie orzekającym w kwestii wyłączenia nie może brać udziału sędzia, którego dotyczy wyłączenie.", a sąd w składzie podważanym wnioskiem o wyłączenie, odrzuci wniosek obwinianego, albo uda, że go nie było.
Po czwarte zapomnijcie, że zgodnie z prawem i nawet stanowiskiem prezesa GSŁ macie prawo do otrzymania kopii akt sprawy dla przygotowania obrony, bo to prezes OSŁ stanowi prawo, a nie kto inny i akt nie dostaniecie.
Po piąte, jeżeli uchwała NRŁ określa sposób postępowania, np. tak jak w sprawie ocen poroży, nakładając na organa i członków jakieś obowiązki, to można spokojnie stwierdzić, że nie dopełnienie tych obowiązków przez szeregowego członka będzie ścigane postępowaniem dyscyplinarnym, a nie dopełnienie obowiązków przez członków organów, np. nie dopuszczenie do oceny odwoławczej, nie zostanie nawet zauważone.
Po szóste, po siódme, itd., bo obwiniani w opisywanym postępowanie zgłosili w odwołaniu 17 zarzutów uznanych przez GSŁ za oczywiście bezzasadne, bo nie będzie obwiniany się szarogęsił, jak wiadomo, że jak oskarżony, to winny i po co przeciągać sprawę. Zasada ta jest w PZŁ do tego stopnia obowiązującym sposobem postępowania, że nikt czasu prowadzenia postępowania nie liczy, a potem, żeby uchronić się przed zarzutem spowodowania przewlekłości postępowania, zamyka się postępowanie dowodowe, nie przeprowadzając
żadnego dowodu. A przejmować się tym sędziowie i prezes OSŁ nie muszą, bo pomocną dłoń kolegów z GSŁ zawsze mogą otrzymać, poprzez krótkie stwierdzenie, że odwołanie obwinianych wskazujące np. powyższe uchybienia jest oczywiście bezzasadne.
Autora omawianego wyżej uzasadnienia sędziego
Grzegorza Borkowskiego czytelnicy powinni pamiętać z innych dwóch spraw opisywanych w dzienniku "Łowiecki". W jednej z nich, pomimo dwukrotnego ukarania zawieszeniem przez OSŁ w Białej Podlaskeij uczestników zbiorowego polowania w miesiącu lutym i strzelenie na tym polowaniu 3 dzików, GSŁ pod przewodnictwem właśnie Grzegorz Borkowskiego, zamienił
zawieszenie na naganę. No ale jak za obronę obwinianych wziął się były członek NRŁ oraz b. członek komisji prawnej NRŁ, której sędzia Borkowski był kiedyś przewodniczącym, to wiadomo, że obwinieni byli "swoi". W drugiej sędzia Grzegorz Borkowski jako przewodniczący uznał odwołanie obwinianego za
oczywiście bezzasadne, bo przecież ukarany w tamtej sprawie karą zawieszenia na 1,5 roku przewodniczący KR w kole, zgłosił do prokuratury podejrzenie popełnienia przestępstwa przez prominentnego działacza PZŁ, przewodniczącego GKR
Ryszarda Gierlińskiego, bez zwołania posiedzenia KR nie wiedząc jeszcze, że obywatelski obowiązek wynikający z Art.304 kpk jest nieobowiązujący w PZŁ, jeżeli realizuje je sam przewodniczący KR, a nie cała komisja. Teraz mamy kolejną sprawę rozpatrywaną przez
Grzegorza Borkowskiego, w której działania kolegi sędziego ratuje pojęciem oczywistej bezzasadności. Ot rzeczywistość, którą skrzętnie ukrywa się przed członkami i pod niebiosa wychwala dokonania Głównego Sądu Łowieckiego, co namiętnie czyni prezes tego sądu
Zygmunt Jabłoński na łamach Łowca Polskiego.
A prawda jest oczywista. Wśród zmian, na jakie czeka Polski Związek Łowiecki, żeby móc nazywać się demokratycznym stowarzyszeniem dobrowolnie zrzeszających się myśliwych, likwidacja sądów łowieckich jest zadaniem o pierwszorzędnym znaczeniu. Tylko w ten sposób skończyć można z hipokryzją rzetelności, uczciwości i najwyższym profesjonalizmie rzeczników i sędziów działających w łowieckim "wymiarze sprawiedliwości". Fikcji potwierdzonej dziesiątkami spraw prowadzonych przez te sądy. Fikcji, której końca powinni się domagać wszyscy członkowie Zrzeszenia. Na razie domagają się przede wszystkim ci, którzy z sądami łowieckimi zetknęli się w praktyce, ale ponieważ świadomość wszystkich członków PZŁ rośnie, a Trybunał Konstytucyjny przyjął już jedną ze spraw z sądu łowieckiego pod swoje obrady, koniec sądów łowieckich w obecnym kształcie zbliża się nieuchronnie. Aby nastąpiło to jak najprędzej.