|
autor: Hubert Zentkowski23-05-2011 Jak można w PZŁ kasę skołować
|
Żeby opisać mechanizm przepływu pieniędzy członków płaconych w składkach PZŁ i koła do kieszeni działaczy PZŁ prześledźmy szczegółowo jedną sprawę, jakich w Związku wiele. Walne Zgromadzenie KŁ nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi w Warszawie wykluczyło ze swoich szeregów w dniu 20 maja 2007 r. Sławomira L., stawiając mu 9 zarzutów, w tym 3 uporczywego uchylania się od wykonywania obowiązków i 6 rażącego naruszania zasady współżycia koleżeńskiego. Zarząd Okręgowy w Warszawie nie znalazł podstaw, żeby uchwałę o wykluczeniu uchylić, czym ją uprawomocnił i potwierdził, że zarzuty były uzasadnione. Sławomir L. Przestał być członkiem tego koła.
Korzystając z możliwości zapisanej w ustawie 'Prawo łowieckie', Sławomir L. złożył pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie przeciwko kołu i Polskiemu Związkowi Łowieckiemu o ustalenie, że nie utracił członkostwa w kole. Wyrokiem z dnia 14 maja 2010 r. Sąd Okręgowy przyznał mu rację, czym przywrócił go do koła i zasądził na jego rzecz koszty procesu w kwocie 1197 zł, po równo od koła i PZŁ. Z wyrokiem nie pogodziło się ani koło, ani PZŁ składając wspólną apelację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie i wnosząc o oddalenie powództwa i zasądzenie od Sławomira L. kosztów procesu za obie instancję. Na posiedzeniu w dniu 25 stycznia 2011 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie apelację oddalił, stwierdzając, że materiał dowodowy nie daje podstaw do podtrzymania większości zarzutów stawianych przez koło, a jeden z zarzutów, który można uznać za udowodniony, nie uzasadnia stwierdzenia, że Sławomir L. naruszył zasady współżycia koleżeńskiego w sposób rażący i wielokrotny, co czyni uchwałę WZ sprzeczną z zapisami Statutu PZŁ, dlatego wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie został utrzymany. Sławomirowi L. po 3 latach i 8 miesiącach zostało przywrócone członkostwo w kole.
Sprawa banalna, jak wiele innych, kiedy to koło i organa PZŁ wykluczają członków bez podstaw statutowych, a cały aparat organów Związku, wraz z działem obsługi prawnej nie widzi, że stawiane zarzuty nie mogą stanowić podstawy wykluczenia. Jednak mnie zainteresowała ta sprawa z innego powodu. Przez całe postępowanie sądowe pozwane koło i PZŁ reprezentowane było wspólnie przez prawnika Zarządu Głównego PZŁ Marka Duszyńskiego. Marek Duszyński pisał pisma procesowe, wnosił apelację i występował na wszystkich posiedzeniach sądu, jako pełnomocnik i koła i Polskiego Związku Łowieckiego. Jego pisma do sądu rozpoczynały się zawsze : ....Działając w imieniu pozwanych - Koła Łowieckiego Nr 40 przy MRiRW oraz Polskiego Związku Łowieckiego w Warszawie..... Pobierał w tym czasie wynagrodzenie w PZŁ i jako jego pracownik etatowy reprezentował Związek w sądach warszawkich, ale dodatkowo otrzymał od koła KŁ Nr 40 przy MRiRW w czerwcu 2009 r. co najmniej 2,689 zł. wynagrodzenia netto na rękę za tę samą pracę. Czy było to jedyne wynagrodzenie za tę sprawę od koła tego nie wiem, ale od dnia wypłaty do końca postępowania minąć miało jeszcze 1,5 roku i płatności mogło być więcej.
Ustalenie przez redakcję powyższego stanu faktycznego w kwietniu br. zbiegło się z wcześniejszym zapytaniem i odpowiedzią Marka Matyska opisana w artykule w dzienniku "Łowiecki" 22 lutego br. Komu pomoże, a komu zaszkodzi prawnik ZG PZŁ. Jak czytelnicy pamiętają z tamtej publikacji, rzecznik prasowy PZŁ wyjaśnił, że jeżeli ZG PZŁ udziela pomocy prawnej na rzecz koła łowieckiego przez prawnika ZG PZŁ, to czynności takie winny być wykonywane nieodpłatnie jako świadczenie Zrzeszenia na rzecz jego członka. Jeżeli zaś prawnicy ZG PZŁ świadczą pomoc prawną dla kół łowieckich, to robią to poza godzinami wykonywania obowiązków służbowych i w sprawach, w których ZG PZŁ nie udzielił danemu kołu pomocy prawnej. Zwrócił również uwagę, że każdy z prawników PZŁ podpisał oświadczenie, że został poinformowany o zakazie odpłatnego reprezentowania podmiotów zewnętrznych w godzinach pracy w ZG PZŁ.
Zderzając powyższe stanowisko ZG PZŁ z faktami dotyczącymi postępowań sądowych z powództwa Sławomira L., nic nie pasowało to tego, co wyjaśniał Marek Matysek czytelnikom dziennika. Przecież Marek Duszyński ewidentnie reprezentował koło sądach w tym samym czasie, kiedy reprezentował PZŁ i świadczył pomoc prawną dla koła pisząc równocześnie pisma w imieniu PZŁ i koła. Nie powinien więc pobierać dodatkowego wynagrodzenia od koła, bo to otrzymać mógł tylko wtedy, kiedy ZG PZŁ nie świadczyłby pomocy kołu i tylko poza godzinami wykonywania obowiązków służbowych wobec PZŁ, np. gdyby w danym postępowaniu sądowym nie byłoby PZŁ. W tej sytuacji redakcja zwróciła się ponownie z zapytaniem o relacje pomiędzy obowiązkami służbowymi prawnika ZG PZŁ i wykonywanej przez niego pracy na rzecz koła łowieckiego. Poniżej korespondencja redakcji z rzecznikiem prasowym Markiem Matyskiem w tej sprawie, która jednoznacznie pokazuje, jak rozmija się z rzeczywistością to, co kierownicze organa PZŁ próbują nam wmówić.
Dnia 03-05-2011
Kolega Marek Matysek
Rzecznik Prasowy PZŁ
W nawiązaniu do odpowiedzi udzielonej 27 stycznia br. w sprawie reprezentacji koła łowieckiego w sądzie uprzejmie proszę w trybie Art. 4 ust. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz.U. z 1984 r Nr 5, poz 24 ze zm.) o udzielenie informacji, czy w postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Warszawie (sygn. akt. IV C 1736/07), a później przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie (sygn. akt VI ACa 1021/10) Zarząd Główny PZŁ świadczył pomoc prawną na rzecz Koła Łowieckiego nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi jako członkowi Zrzeszenia, czy też nie udzielał temu kołu pomocy prawnej w tym postępowaniu.
Z poważaniem
Piotr Gawlicki
Redaktor naczelny
Warszawa, dnia 09.05.2011 r.
Piotr Gawlicki
Redaktor Naczelny
Dziennik „Łowiecki”
Odpowiadając na pytanie skierowane w dniu 3 maja 2011 r. informuję, że radca prawny Zarządu Głównego PZŁ, w podanych sprawach, reprezentował przed sądami zarówno Polski Związek Łowiecki jak i Koło Łowieckie nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Marek Matysek
Rzecznik prasowy PZŁ
09.05.2011
Kolega Marek Matysek
Rzecznik Prasowy PZŁ
Dziękuje za odpowiedź, która jednak nie odpowiada na postawione pytanie. Nie pytałem o to, czy radca prawny Zarządu Głównego PZŁ, w podanych sprawach reprezentował przed sądami Koło Łowieckie nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, bo to wynika z akt sprawy. Moim pytaniem było, czy ZG PZŁ świadczył pomoc prawną na rzecz Koła Łowieckiego nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi jako członkowi Zrzeszenia.
Powyższe pytanie wynika bezpośrednio z odpowiedzi udzielonej przez Kolegę w dniu 27 stycznia 2011 r., z której przeczytałem, że jeżeli pomoc prawna świadczona jest na rzecz koła łowieckiego przez prawnika ZG PZŁ czynności takie winny być wykonywane nieodpłatnie jako świadczenie Zrzeszenia na rzecz jego członka. Stąd pytanie o tę konkretną sprawę, w której redakcja stara się ustalić, czy ZG PZŁ udzielał temu kołu pomocy prawnej i pomoc radcy prawnego ZG PZŁ dla tego koła miała charakter nieodpłatny, czy też ZG PZŁ nie udzielał temu kołu pomocy prawnej, a pomoc prawna udzielona temu kołu przez pracownika ZG PZŁ świadczona była poza godzinami wykonywania obowiązków służbowych. W związku z powyższym powtórnie zapytuję uszczegóławiając pytanie.
Czy w postępowaniu przed Sądem Okręgowym w Warszawie (sygn. akt. IV C 1736/07), a później przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie (sygn. akt VI ACa 1021/10) Zarząd Główny PZŁ świadczył pomoc prawną na rzecz Koła Łowieckiego nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi jako członkowi Zrzeszenia, a tym samym radca prawny ZG PZŁ, w podanych sprawach reprezentował wskazane koło łowieckie nieodpłatnie, a czy też ZG PZŁ nie udzielał temu kołu pomocy prawnej w tych postępowaniach, a pomoc radcy prawnego ZG PZŁ świadczona była temu kołu poza godzinami wykonywania obowiązków służbowych.
Darz Bór
Piotr Gawlicki
Redaktor naczelny
Warszawa, dnia 12.05.2011 r.
Piotr Gawlicki
Redaktor Naczelny
Dziennik „Łowiecki”
W związku z pismem z dnia 9.05.2011 r. informuję, że Zarząd Główny PZŁ w opisanych sprawach nie udzielał Kołu Łowieckiemu nr 40 przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jako członkowi Zrzeszenia, nieodpłatnej pomocy prawnej. Postępowania sądowe w sprawach rozpoczęły się w 2007 r., a zakończyły po prawie 4 latach ( odbyło się ok. 20 rozpraw w tym dwie poza Warszawą). Pomoc radcy prawnego sprowadzała się w tym czasie nie tylko do reprezentacji wymienionego Koła przed sądami na rozprawach ale dotyczyła także obsługi poza salą sądową i godzinami jego pracy w biurze Zarządu Głównego. Dokładny zakres reprezentacji i jej warunki to przedmiot uzgodnień między zainteresowanymi stronami.
/-/ Marek Matysek
Rzecznik prasowy PZŁ
Czyli w świetla odpowiedzi Marka Matyska Zarząd Główny PZŁ w opisanych sprawach nie udzielał KŁ nr 40 przy MRiRW, nieodpłatnej pomocy prawnej, a pomoc prawna pracownika ZG PZŁ Marka Duszyńskiego dla koła sprowadzająca się do reprezentowania koła w sądach oraz poza sądem była, ale wtedy już poza godzinami jego pracy w biurze ZG PZŁ. Jak to takie proste i jasne, to ja stawiam następujące pytania:- Czy na tych 20 rozprawach i w kilku pismach procesowych Marek Duszyński reprezentował koło wspólnie z ZG PZŁ w czasie godzin pracy swojego etatu w ZG PZŁ, czy nie?
- Jeżeli nie, to czy może koło w osobie Marka Duszyńskiego pracującego poza godzinami służbowymi reprezentowało ZG PZŁ w tych sprawach?
- Jeżeli też nie, to może Marek Duszyński złamał złożone oświadczenia o zakazie odpłatnego reprezentowania podmiotów zewnętrznych w godzinach pracy w ZG PZŁ, przywołane wyżej przez Marka Matyska?
- A jak tak dużo pracował dla koła, to skąd było wiadomo w czerwcu 2009 r., kiedy koło płaciło pracownikowi ZG PZŁ, że do 2011 roku będzie razem 20 rozpraw w tym dwie poza Warszawą?
A może po prostu zasadą jest informowanie członków Zrzeszenia i prasę niegodnie z rzeczywistością, utrzymując w przeświadczeniu różnym od tego, co pokazują fakty skrzętnie ukrywane przed członkami Polskiego Związku Łowickiego? A na to ostatnie pytanie niech czytelnicy odpowiedzą już sobie sami. |
|
| |
31-05-2011 16:03 | marunio | Kolego Witoldzie, a jak do tego wszystkiego Sądy Powszechne podchodzą? Można liczyć na sprawiedliwość, bo tutaj koledzy różnie na ten temat piszą.
DB | 27-05-2011 22:25 | Witold Maziarz | To nie prawda, że "prawnicy" ZG nie znają statutu. Oni wg mnie z pełną premedytacją występując w Sądach Łowieckich i Sądach Powszechnych kłamią i naginają prawo. Dlatego tak często na nasze szczęście przegrywają. Tak postępuje zarówno Marek Duszyński i Marcin Pasternak. Są bezkarni, bo za nimi stoi Izba Radców Prawnych postępująca na zasadzie, że krukowi kruk nie może oka wykolić. I za nimi stoi też Władza Łowiecka, która wg mnie takiej postawy od nich oczekuje, byle tylko spróbować ukarać wskazanych przez siebie członków PZŁ. Mogę tego dać przykłady. Sam tego w mej walce z „mafią łowiecką” odczułem to w sądach.
DB
WM
| 26-05-2011 23:52 | Witold Maziarz | Wpis usunięty administracyjnie. Przyczyna: naruszenie dóbr osobistych osób trzecich. | 26-05-2011 14:50 | osa | szanowni Koledzy!
wiedza historyczna z czasów przeszlych w naszej dzisiejszej lowieckiej rzeczywistosci nic nie da.
Uwazam ,ze wobec takiego grabienia naszych pieniedzy skladkowych powinniśmy to pietnować a pozatym podawać jak przeciwdziałac takim faktom.
Wspomniałem o honorzei,etyce i sprawiedliwosci bo pare lat wstecz nasłuchalem sie o zasadach i przestrzeganiu etyki w PZł b.dużo i mądrze własnie od Marka D. /spotkania w zo PZŁ.
Dzisiaj tego moralistę widzę w działaniu etycznym. Smutny to obraz.
A co koledzy powiecie na sugestię aby wystapć do Wodza z pismem o wyjasnienie tej sprawy.
Do wodza ,bo to On wydał broszurę pt.Analiza funkcjonowania struktur PZŁ w latach 1075-2010'
na str.22 podaje się wiadomość o utworzeniu 0d 2007 r. Biura obsługi Prawnej Zarzadów Okregowych. Swiadczy ono usługi prawne dla ZO.
Pytam wiec Wodza jak sie miała ta obsługa prawna do opisanej sprawy sądowej Slawomira L.?
Dłaczego na etapie odwołania do ZO W-wa nie znalał sie prawnik który wydałby stosowną do sprawy opinię prawną efektem której winno być uchylenie uchwały Koła łowieckiego nr 40 W-wa./jako sprzecznej ze statutem/
ZO W-wa na WZ Delegatów w ub roku w sprawozdaniu z działalności grzmiał ze mysliwi nie znaja statutu co przysparza dla ZO ogrom pracy. Z opisanej sprawy SlawomiraL. widac co innego .To Struktura PZŁ jaką jest ZO W-wa niezna statutu i co gorsze, tą nieznajomością przysparza ogromnych klopotów czlonkom PZŁ,bowiem zmuszani oni sa do szukania wykładni statutu PZŁ w sądach powszechnych.
Za ten swój brak znajomosci statutu ci z bożej łaski prawnicy /MD/ każa sobie dodatkowo płacic nie male pieniadze!
Tę grabież naszych pieniedzy w tej sprawie zmuszeni byli ponosić i powód i pozwani???
Koledzy! trafił sie konkretny przypadek zmarnowania naszych pieniedzy. Uwazam, że nie powinno to skończyć sie na dyskusji.
Te sprawe trzeba doprowadzić do końca.Po drodze ujawnić i wyjasnić inne niedorzeczności jakie ta sprawa ujawniła ./np. wspomniany brak w PZŁ zasady OBIEKTYWNEGO stosowania prawa /.
DB osa | 26-05-2011 14:42 | KrzysztofL | Mógłbym powiedzieć, że ubawiła mnie ta sprawa. Dlaczego? Już wyjaśniam. Byłem członkiem Koła Łowieckiego nr 40 i zastałem z niego wyrzucony za w skrócie mówiąc niekoleżeńskość. Niestety wtedy nie było możliwości weryfikowania takich ":wyczynów" przez sądy powszechne więc ograniczałem sie do drogi wewnętrznej. Żeby było śmieszniej decyzję WZ ZO uchylił mimo to wszechwładny prezes miał t ądecyzję w 4 literach i głośnio to mówił, że komuchy nie będą mu dyktowały co ma robić. Tu trzeba zaznaczyć, że o większego komucha niż prezes byłoby trudno. Pamiętam nawet, że na kolejnym WZ obecny był z-ca rzecznika głównego i musiał przywoływać do porządku WZ i prezes który już był powyroku sądu zawieszającego go za nie respektowanie decyzji władz i uniemożliwianie mi polowania w kole nr 40 mimo uchylenia decyzji WZ nie miał prawa głosu a ja miałem. Oczywiście tylko nas walnym bo po wyjściu z-cy rzecznika prezes pokazał kto tu rządzi i dalej miał w 4 literach władze PZŁ. Cała sprawa rozbijała się o to, że prezes był przyjacielem pewnego posła polującego w tym kole a ten poseł również wysoki urzędnik państwowy został przeze mnie zrugany gdy podczas pędzenia w lesie zszedł ze stanowiska bo mu się stanie znudziło (cały czas grał pies który trzymał dziki między moim stanowiskiem a tegoż posła)i w tym momencie dzik ruszył przez linię i byłbym posła zabił gdyby nie refleks i dużo szczęścia. Dodać też należy że ten poseł strzelił klempę której nie było w planie i to o 12 w nocy i nawet zwymyślał strażnika w celu zmuszenia go do dostarczenia tuszy na skup. Poseł ten nawet ścieżkęwydeptał do mojego ówczesnego szefa w centralnej instytucji aby mnie z roboty wywalić. Szczęściem mój szef był na naciski odporny i miał swoje na temat posła zdanie. Kiedy sprawa tej niby "niekoleżeńskości" a ściślej zabicia lochy w okresie ochronnym (w to mnie usiłował prezes wrobić) trafiła do sądu PZŁ w Warszawie to pamiętam śmieszny moment gdy zeznawał skupowy z Morąga i dobrze pamiętał że na skupie wycinałem jego nożem pozostawione jądro (niezbyt często lochy mają jądra) ale sędzia kazał zapisać, że zdarzenie dotyczyło innego dzika ignorując moją uwagę, że w tym akurat roku to tylko jednego dzika dawałem na skup. Oczywiście sąd główny utrzymał wyrok dwu lat zawieszenia i już w ostateczności zreferowałem sprawę jednemu z wiceministrów który po moim zreferowaniu nie miał żadnych wątpliwości, że sprawa jest dęta. Istotnym jest też że sprawa była w sądzie powszechnym gdzie oczywiście mnie uniewinniono. Ale wyroki sądów powszechnych są w PZŁ mało istotne. Tenże wiceminister połączył się przy mnie (używając w telefonie głośnika zewnętrznego) z ówczesnym prezesem PZŁ niejakim Jackiem T. i usłyszeliśmy mniej więcej "..a co miałem zrobić jak pan poseł (tu padało jego nazwisko) sobie życzył ukarania... ale skoro Pan minister sobie życzy wniosę rewizję nadzwyczajną. I wniósł tyle że przed jej rozpatrzeniem wiceminister przestał być wiceministrem w związku z czym w rewizji nadzwyczajnej nadal uznano mnie winnym tyle że zmniejszono mi karę do roku zawieszenia. Oczywiście ja zaraz przedstawiłem zaświadczenie z magazynu klubu , że broń miałem w depozycie i okres zawieszenia nie trwał nawet chwili. Oczywiście do koła nie wróciłem a Pan Sławomir L. każdorazowo głosował za moim usunięciem. Po latach PZŁ-owska "sprawiedliwość" jego dosięgneła. Oczywiście żadna to dla mnie satysfakcji bo szubrawstwo jest szubrawstwem obojętnie kogo dotyka. Taki tylko chichot historii. Wtedy jak już pisałem nie było możliwości weryfikacji tzw. wyroków tzw.sądów pzł w sądach powszechnych bo też bym wygrał. I co z tego. Ta sytuacja tak mi całą otoczkępolowania obrzydziła, że praktycznie od tamtej pory (1991 rok) polowałem jedynie na obwodach wydzielonych a o pasji którą miałem mogłem już tylko powspominać. | 26-05-2011 07:53 | azil II | Kol. Osa ! "etyka honor i sprawiedliwość" To wielu z nich ma głęboko w d.... Wskaż mi nazwisko jednego oficera - członka "Układu Warszawskiego" który honorowo skwitował przejście do paktu NATO! Bawili się w wojenkę, patrząc tęsknie na zachód, a teraz bawią się dalej patrząc z obawą na wschód. Nie wspominaj lepiej o nich pisząc o etyce, honorze i sprawiedliwości, chyba że pisał byś o braku tych podstawowych cech charakteru które powinny cechować oficera jak również jego podwładnych. I nie zapomnij, że pisząc o Duszyńskim piszesz o tym który zwalczał demokrację w kraju... ( http://www.ipn.gov.pl/sip/index.php?opt=2&n=d&idP=439&sprawa=419 ) Azil II | 26-05-2011 01:44 | osa | PO pierwszw chcialby stwierdzić,ze Marek Duszynski w tym procesie sądowym wystepuje jako radca prawny ZG PZL ale też jako czlonek Zrzeszenia.
Z obu tych ról wynikaja dla niego prawne obowiazki; pracownika-umowa o pracę, i czlonka Zrzeszenia -Statut PZŁ.
Pytanie: czy M.Duszynski jako radca prawny ZG PZL powinien w opisanej sprawie bronić OBIEKTYWNIE prawa i i przestrzegania statutu PZL BEZ WZGLENDU KOGO DOTYCZY?
Czy też w zaleznosci, KTO PŁACI to ON /MD/,chociaz prawnik ZG PZŁ i czlonek Zrzeszenia - MOŻE odstapić od przestrzegania statutu, "bronić" jego łamania w sądzie?
W tym procesie M.Duszynski wybrał ścieżkę obrony bezprawia i łamania statutu przez PZŁ i Kolo lowieckie nr.40 W-wa. Ujawnił ten fakt wyrok Sądu Okregowego i Apelacyjnego, bo nie został obroniony ani jeden zarzut.
Ten wybór działania, łamania prawa ,statutu przez M.Duszynskiego wynikł z wysokiej oplaty Koła łowieckiego nr.40.
Radca prawny M.Duszynski miał zadanie obronić 9 zarzutow łamania przez Slawomira L.statutu par.44 ust 1 i 2.
Odrzucam znany poglad że nie kazdą sprawę prawnik wygrywa. W tej sprawie wiadomym bylo /wyrok/,że sprawy nie mozna bylo wygrać -9 zarzutow byłu nie do obrony !!
Jeżeli były to tak watpliwe do obrony zarzuty, to rolą radcy prawnego ZG PZŁ było NIE DOPUŚCUĆ do tego procesu. Za takie dzialanie powinien być On wówczas dodatkowo wynagrodzony.
Mareczek poczuł jednak kasę i słabego prezesa koła i nadał bieg sprawie piszac nawet /i przegrywajac/ APELACJĘ.
W zaistnialej sytuacji dostrzegam że, radca prawny M.Duszynski czlonek Zrzeszenia PZŁ za pieniadze powoda/myśliwy/ i pozwanych dopuscił sie naruszenia statutu par.11
ust.1.niesumienne wykonał zadanie dla Zrzeszenia,Koła Łowieckiego
nr.40 i Slawomira L.
ust.2. naruszył zasadę statutu, etyki i kolezeństwa/bezprawnie
popierał w śądzie oskarzenia sprzeczne z e statutem p-ko
Sławomirowi L. np. 2 zarzuty o tematyce pozałowieckiej/
ust.3. dopuścil do sprawy w sądzie, przez co naruszył dobre imię
łowiectwa polskiego i Zrzeszenia.
Moje uwagi do ZG PZŁ:
łowiecką pomoc prawna ZG powinien świadczyć czlonkom Zrzeszenia OBIEKTYWNIE
Ten proces uwidocznil brak obiektywnej oceny prawnej 9 zarzutow!
Smutne ,ze brak jest odpowiedzialnego za taki stan prawny ZG PZŁ.
W swietle korespondencji w tej sprawie Dziennika z ZG PZL/rzecznik Prasowy/ radca prawny M.Duszynski powinien zwrócić pobrana nalezność z koła łowieckiego nr.40. co nakazuje etyka honor i sprawiedliwość.
DB
| 25-05-2011 06:16 | azil II | Milicjanci strzelający do protestujących ludzi, też tłumaczyli się rozkazami. Pilnujący granicy DDR - Niemieckiej tłumaczyli się w ten sam sposób. Podwładni każdego okupanta tak się tłumaczyli i tak tłumaczyć się będą świadomie pobierając z tego tytułu korzyści materialne. Kto jest wydającym rozkazy w PZŁ? BLOCH, GDULA, czy też np. JABŁOŃSKI? A może NRŁ, jak KC w PRL-u........? Azil II | 24-05-2011 23:16 | Witold Maziarz | Przyjmijcie raz na zawsze zasadę, że prawnikom ZG żadne pieniądze nie śmierdzą. Bez względu, skąd pochodzą. Radca prawny Marcin Pasternak, który w pismach sądowych przeciwko mnie do sądu zawarł nie wyobrażalną ilość oszczerstw i pomówień tłumaczył się tym, że wykonywał to, co wymagał od niego jego płatnik, czyli Lech Bloch. Ciekawe, co by zrobił, gdyby Lech Bloch zażądał od Niego wynajęcie bandytów by mnie ostatecznie unieszkodliwić i uniemożliwić sprawianie kłopotów Władzy Łowieckiej. Zbrodniarze hitlerowscy twierdzili po zakończeniu wojny, że nie mogą odpowiadać za swe zbrodnie, bo wykonywali rozkazy Hitlera.
Czy w ZG PZŁ są obowiązujące też te zasady?
Wg mnie jak najbardziej, co widzimy w wielu rozprawach sądów łowieckich.
DB
WM
| 23-05-2011 22:03 | kiryk | Liber, Duszyńskiego, to się chyba artykuł najmniej czepia. Nawet jeżeli żądał i koło chciało mu płacić, to jest sprawa między nim i zarządem, a stratnych było tylko kilkudziesięciu członków koła, bo płacili za coś, co ich kołu się należało od PZŁ, jak im ZG pomagał w walce ze Sławomirem L. Mnie razi, że naczelny organ PZŁ mówi co innego i robi co innego, a jak sprawa wychodzi na wierzch, to rżnie głupa, że obecny na 20 rozprawach ich pracownik piszący w imieniu PZŁ i koła pisma procesowe wykonuje tę poza godzinami pracy. Publikę szkli nieodpłatną pomocą swoich pracowników, na których my wszyscy płacimy, a w rzeczywistości toleruje (podejrzewam, że wręcz zachęca), to łapania kasy nawet tam, gdzie oficjalnie twierdzi, że kasy brać nie można, przy okazji naciągając nieświadomych członków koła. Jeżeli następnym razem ZG publicznie oświadczy, że całe kierownictwo PZŁ walczy przeciwko prywatyzacji łowiectwa, to możesz być pewien, że każdy z nich już ma uwite gniazdko w prywatnym obwodzie, z budżetem rocznym min. 500 tys. i to jest to, na co artykuł otwiera nam oczy. | 23-05-2011 21:54 | Alej..... | Nie wiem co tu być może zaskakujące, czy niejasne...
PZŁ (już to, chyba, kiedyś pisałem) to swoiste perpetuum mobile. Z takim elektoratem (jak polski myśliwy) chłopaki nie zginą, a już na pewno nie w nędzy. | 23-05-2011 21:42 | lelek_nowy | Kantor, zgubiłem w zdaniu słowo "wydali". Wstaw przed słowo "wybrani" i wszystko powinno być jasne. | 23-05-2011 19:59 | Stanisław Pawluk | Nie wnikam czego czepia się redakcja. Ja czepiam się, że etatowy prawnik ZG PZŁ występuje przeciwko swemu chlebodawcy a więc członkowi ze składek którego ma wypłacaną pensję! Aktualnie przeciwko myśliwym przed Sądem Okręgowym w Lublinie występuje etatowy pracownik (wcześniej sam Pasternak!) także opłacani z kieszeni tego, którego starają sie pogrążyć. Czy to jest zgodne z etyką radcy prawnego? Pytam, bo etykę myśliwską tych "działaczy" potrafię sam ocenić. | 23-05-2011 19:40 | Liber | Pan Duszyński pobierał wynagrodzenie legalnie. Po drugie niniejsze koło łowieckie chcialo zapłacic i zapłaciło to czego redakcja czepia sie? | 23-05-2011 18:37 | Kantor | Kolego Lelku o co chodzi w ostatnim zdaniu. | 23-05-2011 15:26 | MirekGrab | BAGNO CWANIACTWO i PAZERNOŚĆ DNO | 23-05-2011 14:25 | lelek_nowy | Duszyński nie pobrał pieniędzy bezprawnie. Podpisał umowę, zapłacił podatek i ZUS, pracę wykonał, to i wynagrodzenie z koła wziął legalnie. Do niego nie ma co się przyczepiać, bo jak płacą, to dlaczego nie brać? A to, że za tę samą prace wziął dwukrotnie? Widać była warta więcej, niż jeden mógł zapłacić, dlatego było dwóch płacących. A może nie podoba się, że to są pieniądze nasze, ze składki na PZŁ lub składki na koło? Przecież pieniądze wybrani nasi przedstawiciele w organach, to o co chodzi? | 23-05-2011 12:19 | azil II | Jeżeli osobni pobrał pieniądze bezprawnie, to czy w takim przypadku można go nazwać "złodziejem". Jeżeli jest to kradzież, to czy należy powiadomić prokuraturę. Azil II |
| |