|
autor: Janusz Kibic28-05-2012 Bezprawiu w GSŁ patronuje prezes Zygmunt Jabłoński
|
Jak prawa się nie stosuje, to nastaje bezprawie. Smutne to szczególnie, jak przykład daje prezes Głównego Sądu Łowieckigo PZŁ.
Prezes GSŁ Zygmunt Jabłoński mąci w głowach polskim myśliwym od lat. Dziennik publikował krytyczne polemiki do jego artykułów w Łowcu Polskim, w tym do artykułu z numeru 11/2009 na temat świadomego oszukiwania członków PZŁ stwierdzeniem, że w przypadku wykluczenia z PZŁ przez sąd łowiecki nie jest możliwe skarżenie wykluczenia przed sądem powszechnym. Pisząc to prezes GSŁ znał już wydane wyroki Sądów Okręgowego i Apelacyjnego w Warszawie, które uchyliły orzeczenie GSŁ wydane pod przewodnictwem właśnie prezesa, przywracające członkostwo w PZŁ Witoldowi Maziarzowi wykluczonemu przez Główny Sąd Łowiecki.
Wcześniej, zaraz po tym, jak sądy powszechne przywróciły członkostwo w PZŁ Witoldowi Maziarzowi Zygmunt Jabłoński w innym artykule w Łowcu Polskim (ŁP nr 3/9009) tłumaczył się czytelnikom jak do tego doszło. Na rozprawie w GSŁ miał pomylić po prostu Kodeks postępowania karnego z Regulaminem postępowań dyscyplinarnych w PZŁ i zamiast odroczyć rozprawę, na którą Witold Maziarz wezwany został na 11 dni przed terminem, a powinien na co najmniej 14, poprowadził ją i wykluczył Maziarza z PZŁ, co prezesowi wytknąłem na forum. Tłumaczenie naiwne, ale jakieś jest. Warto przeczytać całość mojej wypowiedzi, bo poniżej opiszę, jak z dokładnie takim samym naruszeniem Regulaminu postępowań dyscyplinarnych w PZŁ Zygmunt Jabłoński zawiesił w tym roku na 3 lata innego myśliwego, choć wezwanie na rozprawę obwiniany też otrzymał na 11, zamiast na 14 dni przed terminem, przy czym tym razem prezes GSŁ nawet nie próbował się usprawiedliwiać pomyleniem Kodeksu z Regulaminem, tylko świadomie nie zastosował się do przepisów Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ, bo za kilka tygodni sprawa się przedawniała.
A było tak. Myśliwy Rafał Pasternak, relatywnie młody stażem członek PZŁ z okręgu kaliskiego, został oskarżony przez z-cę ORD w Kaliszu Arkadiusz Matuszewski o przedstawienie do oceny poroża rogacza innego, niż ten rzeczywiście odstrzelił. Publikowaliśmy już wzmiankę o tej sprawie przywołując ją w PS do artykułu o nierzetelności OSŁ w Gdańsku. Można tam przeczytać, że za zarzucany obwinionemu czyn rzecznik wnosił o wymierzenie mu kary nagany. Rzecznik i OSŁ w Kaliszu próbowali wymusić na Rafale Pasternaku zgodę na przyjęcie kary nagany, ale ten czuł się absolutnie niewinny, a jedyny zarzut, z którym się zgadzał, było nie najlepsze wypreparowanie czaszki, za co otrzymał od komisji oceny punkt żółty.
Tak jak to stało się już regułą, co opisywaliśmy w artykule dot. np. OSŁ w Gdańsku, obwiniony opierający się najuczciwszym z uczciwych, czyli działaczom łowieckiego wymiaru sprawiedliwości, przekonał się szybko co to oznacza, bo od razu ORD w Kalisz zmienił wnioskowaną karę nagany na 3 lat zawieszenia w prawach członka PZŁ. Sędziowie Marek Michocki przewodniczący oraz Aleksander Bella i Kazimierz Sobis, nie bawiąc się w jakieś rozpatrywanie dowodów, czy przesłuchiwanie świadków, a nawet nie przesłuchując obwinianego, ukarali go zgodnie z żądaniem rzecznika 3 latami zawieszenia w prawach członka PZŁ. Rafał Pasternak odwołał się oczywiście do GSŁ, ale zrobiła to samo z-ca ORD w Kalisz Ewa Marcinkowska, żądając zaostrzenia kary i wykluczenia obwinianego z PZŁ. O dziwo, GSŁ w Warszawie uchylił zaskarżone orzeczenie, nie podzielając zarzutów pani rzecznik, za to zauważył nierzetelne przeprowadzenie rozprawy i skierował sprawę do powtórnego rozpoznania. Warto przy tym zauważyć, że GSŁ swoją rozprawę przeprowadził z naruszeniem tego samego zapisu Regulaminu, którego naruszenie zarzuciły prezesowi Zygmuntowi Jabłońskiemu Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie, że obwiniany musi być powiadomiony o rozprawie na 14 dni przed jej terminem, a powiadomiono go na 9 dni przed, co samo w sobie powinno unieważnić rozprawę. Przez zwłokę GSŁ w zawiadomieniu Rafał Pasternak nie był obecny na rozprawie i nie mógł interweniować, żeby sąd rozważył wpierw uniewinnienie, o co wnosił w odwołaniu. Naruszanie prawa do obrony przez spóźnione zawiadomienia o rozprawie, które zdaniem sądów powszechnych jest wystarczająca przesłanką dla unieważnienia orzeczenia sądu łowieckiego, stało się w GSŁ regułą i nikt się tam tym nie przejmuje.
Powtórne rozpoznanie sprawy Rafała Pasternaka przez OSŁ w Kaliszu odbyło się już z dopilnowaniem procedur, żeby nie można było powtórzyć zarzutu, że rozprawa przeprowadzona została niezgodnie z Regulaminem postępowania dyscyplinarnego w PZŁ. Jak należało się spodziewać, sędziowie Aleksandra Zając-Hanulak przewodnicząca oraz Jerzy Poniatowski i Michał Nawrot przychylili się do wniosku z-cy ORD Ewy Marcinkowskiej, która tym razem już nie żądała wykluczenia, tylko 3 lat zawieszenia i taką karę orzekli wobec Rafała Pasternaka. Powie ktoś, że się Ewa Marcinkowska zreflektowała i z wcześniejszym wnioskiem o wykluczeniem przesadziła, ale w mojej opinii było to działanie perfidne, wyrachowane i niekorzystne dla obwinionego, bo zamykało mu możliwość dochodzenia swoich racji przed sądem powszechnym. Gdyby przyjrzeć się statystyce kar, jakie sądy łowieckie orzekają wobec członków PZŁ, to wyraźnie widać, że w miejsce wykluczenia stosuje się obecnie zawieszenie na 3 lata, bo to zamyka ukaranym drogę do podważenie orzeczenia w sądzie powszechnym, które zgodnie z ustawą mogą zajmować się tylko wykluczeniami z PZŁ, a nie zawieszeniami.
Rafał Pasternak powtórnie odwołał się do Głównego Sądu Łowieckiego, a ten powtórnie zwołując rozprawę naruszył §61 ust.2 Regulaminu postępowania dyscyplinarnego w PZŁ, powiadomiając o jej terminie obwinianego na 11, zamiast na 14 dni przed rozprawą. Rozprawie w GSŁ przewodniczył prezes Zygmunt Jabłoński, a asystowali mu sędziowie Kazimierz Gaczyński i Włodzimierz Maśliński. Tym razem, w przeciwieństwie do rozprawy Witolda Maziarza, przewodniczący zauważył naruszenie Regulaminu, tylko nic sobie z tego nie robił. W uzasadnieniu Zygmunt Jabłoński napisał ni mniej ni więcej, że obwiniony mógł sobie odebrać przesyłkę wcześniej na poczcie i wtedy opóźnienia by nie było, a sąd pod jego przewodnictwem doszedł do wniosku, że wezwanie zostało doręczone prawidłowo, zgodnie z treścią art. 61 Kodeksu Cywilnego, który ma się do postępowań dyscyplinarnych jak pięść do nosa. Równie dobrze mógł się GSŁ powołać na Kodeks Hammurabiego z XVIII wieku p.n.e. To całkowicie nowatorskie podejście do ściśle określonych przez Regulamin postępowania dyscyplinarnego w PZŁ, przepisów, które stanowią:
§29 ust.3. Pisma doręcza się za zwrotnym potwierdzeniem odbioru.
§61 ust.2. O terminie rozprawy zawiadamia się Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego, obwinionego i jego obrońcę nie później niż na 14 dni przed rozprawą.
Powie ktoś, a co tam 11 dni, czy 14 dni - żadna różnica. Może dla czasu oczekiwania na paczkę z Chin nie ma to wielkiego znaczenia, ale prawo jest prawem, o czym już raz przypomniały Zygmuntowi Jabłońskiemu Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie, w sprawie Witolda Maziarza, który wezwanie na rozprawę otrzymał tak samo na 11, zamiast na 14 dni przed jej terminem. Prezesowi Głównego Sądu Łowieckiego i wszystkim jego sędziom, którzy jak widać notorycznie lekceważą sobie cytowane wyżej przepisy, zacytuję uzasadnienie Sądu Apelacyjnego:
..... powód o terminie rozprawy został powiadomiony z dniem (...), a więc zaledwie na 11 dni przed datą rozprawy.
Tak krótki termin pomiędzy zawiadomieniem, a terminem rozprawy jest sprzeczny z cytowanym §61 ust. 2 Regulaminu. W konsekwencji Główny Sąd Łowiecki dostrzegając sygnalizowaną okoliczność winien był wobec nieobecności Witolda Maziarza odroczyć rozprawę na termin późniejszy. (...) skoro nie poczynił temu obowiązkowi, uniemożliwił tym samym powodowi wzięcie osobistego udziału w rozprawie. Okoliczność ta jest wystarczającym i zarazem samodzielnym powodem dla uchylenia (...) rozstrzygnięcia Głównego Sądu Łowieckiego (...), albowiem Witold Maziarz w wyniku opisanego uchybienia został pozbawiony prawa do obrony. (...)
Treść §61 ust.2 Regulaminu uznać należy za normę bezwzględnie wiążącą dla organu prowadzącego postępowanie, skoro w treści regulaminu nie dopuszczono ani możliwości skracania terminu ustalonego w tym przepisie, jak to przewiduje procedura cywilna, ani wymogu odroczenia rozprawy tylko na wniosek obwinionego, gdy termin z §61 Regulaminu nie został dochowany, analogicznie jak przewiduje procedura karna.
Innymi słowy, ani procedura cywilna, ani procedura karna nie mogą mieć tu zastosowania, a mimo to Zygmunt Jabłoński, doskonale znający cytowane wyżej uzasadnienie Sądu Apelacyjnego z Warszawy określające 14 dni jako termin bezwzględnie wiążący, kolejnego obwinianego stającego przed jego oblicze po prostu oszukuje, nie dając mu prawa do obrony i bezprawnie karze. W tej konkretnej sprawie ujawnił się jeszcze inny aspekt działania Głównego Sądu Łowieckiego. Przedstawiciel redakcji przysłuchiwał się większości spraw, jakie trafiły na wokandę GSŁ w Warszawie w bieżącym roku. Z jego obserwacji wynika, że GSŁ w ogóle nie zajmuje się merytoryczną i dowodową stroną stawianych zarzutów, choć to jego statutowy obowiązek, tylko interesuje się formalno-proceduralną stroną postępowania. W sprawie Rafała Pasternaka doszło przez to do kuriozalnej sytuacji, że wezwanie na rozprawę otrzymał również były obrońca obwinianego, któremu ten odwołał pełnomocnictwo na jednej z rozpraw w OSŁ w Kaliszu. Mało tego, w uzasadnieniu Zygmunt Jabłoński napisał, że powiadomienie obrońcy z zachowaniem 14 dniowego terminu dodatkowo dawała obwinianemu możliwość dowiedzenia się o terminie rozprawy. Tym stwierdzeniem prezes GSŁ potwierdził, że w ogóle nie czytał akt sprawy, bo gdyby przeczytał, to nie mógłby przeoczyć, że w protokole z rozprawy (pisanym pismem z komputera, a nie ręcznie) jest wyraźnie i jednoznacznie napisane, że Rafał Pasternak cofa pełnomocnictwo swojemu obrońcy i od tej chwili do końca postępowania występował już bez obrońcy.
Wstyd Panie prezesie i wstyd Panowie sędziowie GSŁ, że niby tacy mądrzy i tacy znający prawo, a jak przychodzi Wam zasiadać w sądzie łowieckim zapominacie o prawie i kierujecie się tylko jedną przesłanką, jak obwiniany to winny i należy go ukarać, bez konieczności wgłębiania się w akta sprawy, żeby tylko zdążyć przed przedawnieniem. Panie Prezesie Zygmuncie Jabłoński i Panowie sędziowie GSŁ, wszystkie stosowane przez Was karkołomne konstrukcje prawne, a to że można zastosować kodeks postępowania karnego, albom że kodeks postępowania cywilnego jest jawnym oszukiwaniem członków PZŁ i naigrywaniem się z prawa oraz wyroków sądów powszechnych, czego Wasze działanie jest żywym przykładem. Przykładem, który nie może dziwić, jeżeli do dzisiaj przez ostatnie kilkadziesiąt lat sądownictwo łowieckie stawiało się ponad sądownictwem powszechnym.
Nic dziwnego, że jest to możliwe. Przed 1989 r. sądownictwo łowieckie działało pod ścisłą kontrolą aparatu bezpieczeństwa państwa, jako wygodne narzędzie dla eliminowania lub zastraszania "wrogów" socjalistycznej Polski. Po zmianach w kraju w 1989 r., w kierownictwie naszego Związku znaleźli się aktywni przedstawiciele dawnego systemu, z przewodniczącym ZG PZŁ dr Lechem Blochem tajnym i świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa socjalistycznego o pseudonimie Kazimierz oraz jego zwierzchnikiem z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych prezesem NRŁ Andrzejem Gdulą, stąd nie może dziwić, że inny tajny i świadomy współpracownik organów bezpieczeństwa państwa socjalistycznego donoszący w środowisku sędziów sądów powszechnych Zygmunt Jabłoński może, albo musi być dalej dyspozycyjny. Ot rzeczywistość naszego Związku.
A co ma teraz zrobić oszukany Rafał Pasternak? Może napisać wniosek o skargę nadzwyczajną zarzucając sądowi pod przewodnictwem Zygmunta Jabłońskiego naruszenia prawa. Ale do kogo ma pisać, jak mu statut PZŁ daje tylko trzy możliwości. Ma pisać do dr Lecha Blocha, takiego samego tajnego współpracownika SB jakim był prezes GSŁ? A może ma pisać do GRD Tadeusza Andrzejczaka, którego już raz prosił o skargę nadzwyczajną, dokładnie w takiej samej sprawie, kiedy naruszono jego prawo do obrony nie informując o rozprawie na 14 dni przed terminem po pierwszym odwołaniu do GSŁ od orzeczenia OSŁ w Kaliszu i otrzymał po kilku miesiącach odpowiedź odmowną? No to może powinien napisać do prezesa Zygmunta Jabłońskiego, żeby ten zaskarżył własne orzeczenie, w którym świadomie odebrał obwinianemu prawo do obrony? Spróbujcie szanowni czytelnicy dokonać za niego wyboru. |
|
| |
03-06-2012 02:28 | azil II | Kolego Stanisławie...Tak jak w PZŁ mamy najlepszy model i osiągnięcia, tak jako kraj jesteśmy potęgą w każdej dziedzinie. Począwszy od ogórków, skończywszy na potędze militarnej którą prezentujemy. Tych "wytłuszczonych" powinno się natychmiast skierować na ważniejsze stanowiska dotyczące losów europy i świata, a nie pozwalać im swoich talentów organizacyjnych, przywódczych i zawodowych poświęcać wyłącznie dla chwały tysiąc letniego PZŁ i 100000 rzeszy myśliwych....
Podziwiam skromność sendziego Chmielewskiego Remigiusza i sendziego Krzysztofa Plichtowicza. Te osiągnięcia sendziów wcześniej wymienionych powinny być przykładem poważnego traktowania przez sondy łowieckie i ich przedstawicieli obowiązków dla których zostały one powołane. | 02-06-2012 14:59 | Stanisław Pawluk | Nie wszyscy sędziowie mogą pochwalić się wydaniem wyroku z karą śmierci. A sędzia Chmielewski Remigiusz ma na swoim "rozkładzie" taki wyrok! I to na ambasadora a nie na złodzieja z Pragi. We wkazanym linku: http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=1&n=C&idS=1377&sprawa=5730 znajdziemy obok Remigiusza Chmielewskiego także Krzysztofa Plichtowicza z tego samego "śmiercionośngo" składu z którym miałem przyjemność jako obwiniony przed OSŁ w Warszawie. Mi udało się wyjść bez "kaesa". | 02-06-2012 14:41 | Troper | Kol.Hupert masz słuszną rację.Pozdr DB | 01-06-2012 17:09 | Hupert | Sądzę, że członków PZŁ mało obchodzą prawne dywagacje o krętactwach Jabłońskiego. Oczy otwierają dopiero, jak na nich padnie i wtedy ratujcie ludziska, bo niesprawiedliwość się dzieje! | 29-05-2012 17:29 | kiryk | Są, są. Szczególnie aktywny w stanie wojennym Chmielewski Remigiusz,
http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=1&n=C&idS=1377 i Rypina Jerzy, http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=1&n=R&idS=2512&sprawa=692. Jak coś wiecie o innych z listy http://www.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow.pl&_PageID=1502&_CheckSum=-1328089824, to piszcie. | 29-05-2012 17:11 | rycerz | Czy sędzia Włodzimierz Maśliński z Konina przywołany w artykule wyżej, to nie ten sam sędzia, który w trybie doraźnym po 1,5 roku więzienia przyłożył dwójce organizatorów strajku w 1981 r., patrz: http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=1&n=M&idS=427&sprawa=294? Jeśli tak, to nic dziwnego, że z TW Zygmuntem Jabłońskim dobrze się rozumieją, a na liście http://www.pzlow.pl/palio/html.run?_Instance=www.pzlow.pl&_PageID=1502&_CheckSum=-1328089824 musi być więcej takich z kartoteką w IPN. | 29-05-2012 14:35 | Husky | Kol. azil II , nie łudź się że otrzymasz odpowiedź od TW Jabłońskiego-
chyba opuszcza Nowy Świat;
http://www.lowiecki.pl/listy/tekst.php?id=79
Każdy musi kiedyś odejść, tylko dlaczego to jego odejście trwa już trzy lata??? TW Jabłoński, doczekamy się w końcu? | 28-05-2012 23:19 | azil II | Wpis usunięty administracyjnie. Przyczyna: post bez związku z niniejszym tematem, a nie dający się przenieść do Hyde Park. | 28-05-2012 22:53 | azil II | Wpis usunięty administracyjnie. Przyczyna: post bez związku z niniejszym tematem, a nie dający się przenieść do Hyde Park. | 28-05-2012 22:33 | azil II | Wpis usunięty administracyjnie. Przyczyna: podawanie niezweryfikowanych faktów godzących w osoby trzecie. | 28-05-2012 19:43 | Alej..... | Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły... | 28-05-2012 15:20 | Husky | "...Gdyby przyjrzeć się statystyce kar, jakie sądy łowieckie orzekają wobec członków PZŁ, to wyraźnie widać, że w miejsce wykluczenia stosuje się obecnie zawieszenie na 3 lata, bo to zamyka ukaranym drogę do podważenie orzeczenia w sądzie powszechnym, które zgodnie z ustawą mogą zajmować się tylko wykluczeniami z PZŁ, a nie zawieszeniami...."
Oto jeden z bardziej upokarzających sposobów, w jaki można kroić swoich członków na kasę w majestacie tzw. prawa - trzy lata spokoju z niepokornymi banitami zmuszonymi płacić regularnie składki bo jak nie to...poszli won!
|
| |