|
autor: Stanisław Pawluk16-11-2005 Polowania w KŁ nr 9 ciąg dalszy...
|
W dniu wczorajszym, 15 listopada 2005 w Warszawie, odbyła się rozprawa trzech członków KŁ Nr 9 LTM w Lublinie ukaranych przez okręgowy sąd łowiecki w Białej Podlaskiej za odstrzelenie podczas zbiorowego polowania z naganką trzech dzików w miesiącu lutym.
Jak informuje pracownik sekretariatu Głównego Sądu Łowieckiego Zbigniew Przenicki, obrony uznanych winnymi w pierwszej instancji Marka D. Witolda M. i Krzysztofa W., podjął się, i zaopatrzony w pełnomocnictwo prowadził, znany w środowisku lubelskim Julian Bluj,. Sąd postanowił przekazać sprawę do Białej Podlaskiej dla ponownego rozpatrzenia. Jakich nieprawidłowości dopatrzono się w poprzednim orzeczeniu Zbigniew Przenicki nie chciał powiedzieć twierdząc, że postępowanie to jest poufne!! Dla przypomnienia jedynie przytaczam treść paragrafu 42 regulaminu sądów łowiedkich, obowiązującego od 2002 roku: "Rozprawa przed sądem łowieckim jest ustna i jawna....". Wydany w formie instrukcji komentarz autorstwa Zenona Jankowskiego do tej ustawy podnosi między innymi pozytywne cechy jawności jako sprzyjające obiektywnej ocenie, mającej wpływ mobilizujący dla stron, itp.
Na marginesie warto zauważyć, że jak dotychczas wszystko przebiega zgodnie ze znanym w środowisku lubelskim schematem "wybielania czarnego". W stosunku do winnych nie stosuje się nawet podstawowych przepisów jak chociażby paragraf 21 statutu KŁ nr 9 "Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie", który stwierdza: "W przypadku wszczęcia przeciwko członkowi Koła postępowania karnego, karno-administracyjnego lub dyscyplinarnego o naruszenie przepisów Rozdziału X ustawy Prawo Łowieckie lub w sprawach dotyczących naruszenia bezpieczeństwa na polowaniu, Zarząd Koła zobowiązany jest zawiesić go w prawach członka Koła. Zawieszenie nie może przekraczać okresu 6 miesięcy".
W KŁ nr 9 LTM jak widać są równi i równiejsi wobec prawa. Skazani w sądzie łowieckim członkowie koła nie dość, że zgodnie z postanowieniem statutu nie zostali zawieszeni, to jeszcze cieszą się szczególnymi względami zarządu koła i komisji rewizyjnej, która przymyka oko na ewidentne łamanie przepisów nie tylko statutowych. Skazany Witold M. nadal pełni funkcję w zarządzie koła, na którą to funkcję został wybrany już jako "podsądny" sądu łowieckiego. Pełnił także zaszczytną funkcję prowadzącego polowanie na Huberta, w którym udział brali także pozostali skazani. Udziału w Hubercie nie brał natomiast Bogdan S. którego sprawy zawieszenia w prawach członka po wykluczeniu go z koła i przywróceniu przez ORŁ, zarząd koła do chwili obecnej pozostawia bez biegu. W planie polowań na ten sezon, skazanym powierzono prowadzenie aż cztery z 12-tu planowanych polowań zbiorowych co świadczy, iż zarząd pod kierownictwem prezesa Macieja G. i z udziałem skazanego Witolda M. stawia na członków mających do prawa łowieckiego własny stosunek i własną interpretację. A że jak w tym przypadku niewłaściwą, zarządowi nie przeszkadza. Na marginesie jedynie należy wspomnieć, iż Hubertus był wyjątkowo minorowy, a jedyną aktywną osobą był prezes Maciej G. mówiący w kółko to samo na temat Bogdana S, którego nie lubi i chce pozbyć się z koła, o czym pisałem wcześniej.
Pragnący zachować anonimowość członek LTM powiedział mi, że członkowie mają już dość prywatnej wojny prezesa i narastających negatywnych opinii o kole, coraz częściej pojawiających się w środowisku, za sprawą wciągania w tą wojnę coraz większej ilości osób i instytucji, w tym sądu powszechnego. Tenże sam pragnący zachować anonimowość członek KŁ nr 9 twierdzi, że zawziętość urażonego prezesa i wykazywana małostkowością powodują, że za wszelką cenę pragnie on zachować w prawach członka koła trzech skazanych, gdyż są to jego ludzie i są niezbędni do "wywalenia Bogdana S. z koła na zbity pysk". Z protokołu WZCz, na którym skutecznie próbowano wykluczyć z koła Bogdana S. wynika, że na oddanych ważnych 40 głosów 31 dało się nakłonić do głosowania za wydaleniem, 2 się wstrzymało, a 7 głosów było przeciw. Z liczb tych wynika, że przy braku 3 osób i ich głosów za powtórnym wykluczeniem Bogdan S., może być problem z "z wywaleniem...", zwłaszcza, gdy do członków zaczyna docierać, iż ich rękami wykonywana jest wendetta za urażoną ambicję.
Zamierzam nadal bacznie obserwować rozwój sytuacji. Zechcę też zadać pytania znanym w środowisku lubelskim myśliwym o ich stanowisko w sprawie „burzy” jaka aktualnie przybiera na sile w KŁ nr 9. I co sądzą zarówno o tym nielegalnym polowaniu na dziki jak też o polowaniu na Bogdana S.
|
|
| |
17-11-2005 11:05 | JMarian | Członek zarządu podlega ORŁ i ona powinna zawiesić. | 16-11-2005 23:13 | Patron | Ci koledzy nie sznujący prawa łowieckiego zostaną i tak uniewinnieni od zarzutu kusownictwa ewidentnie im udowodnione ale nie zostaną uniewinnieni napewno nie przez sad powszechny. We władzach PZŁ jest sitwa, która dba o swoje interesy i nie dopuści do usunięcia z związku prominętnych myśliwych z Lublina. Tu przykład: Pan Smiłowa i okolic członek NRŁ starający sie o obwód po celowo upadłum OHZ jest na dobrej drodze do jego przejęcia.
Darz Bór | 16-11-2005 16:22 | Wiesław Nitka | Niestety kolejny przykład negatywnych dla związku postaw myśliwych (członków władz), którzy swoim postepowaniem udawadniają, że aby komuś zamknąć usta najlepiej się go pozbyć z stowarzyszenia dla ochrony własnych klikowatych interesów. Takie sprawy muszą być zbadane a w wypadku udowodnienia winy takie osoby nie mogą zajmować dożywotnio żadnych stanowisk w organach PZŁ - o ile wogóle mają być członkami stowarzyszenia. | 16-11-2005 13:30 | Step2 | Nic nowego, zwykłe prostactwo niektórych działaczy PZŁ; jeszcze jedna sprawa świadcząca o tym, że o kraju i środowisku stanowią ludzie. Przykre jest to ,że istnieje taka jaskrawa nierówność członków organizacji wobec prawa. Typowa polska rzeczywistość. Warcholstwo obyczajowe i organizacyjne. |
| |