|
autor: Piotr Gawlicki26-02-2014 Praktyczne sposoby ukrywania redukcji jeleni w Polsce
|
Wielokrotnie w swoich artykułów na temat selekcji jelenia szlachetnego podkreślałem, że koncentrując się przede wszystkim na selekcji osobniczej, Polski Związek Łowiecki całkowicie odpuścił selekcję populacyjną, choć oba te zadania są równo traktowane przez ustawę 'Prawo łowieckie'. O artykule z dnia 28-11-2013 pt. Wielkie oszustwo PZŁ w selekcji jelenia w Polsce postawiłem kilka pytań pod adresem organów PZŁ, na które do dzisiaj nikt nawet nie próbował opowiedzieć, co rozumiem, bo jakakolwiek odpowiedź musiałaby tylko dodatkowo obnażać brak wiedzy decydentów w PZŁ o procesach zachodzących w populacjach jelenia szlachetnego. Przypominam te pytania.- Czy ktokolwiek w komisjach hodowlanych PZŁ, a w szczególności w tej przy NRŁ, albo może w nadleśnictwach z ochotą stosujących obecne zasady selekcji, zająknął się choćby raz przez ostatnie 4 lata, że przyrost zrealizowany nie może być przez lata stały, jeżeli każdego roku odstrzeliwuje się więcej łań, niż się urodzi?
- A może ktoś protestował, że przyrost zrealizowany liczony jest od całej populacji, a nie od liczby łań, powodując sumaryczny odstrzał w roku większy, niż się w danym roku urodziło cieląt?
- Nie zauważył nikt lub ukrywano to, że przyrost zrealizowany jest z roku na rok coraz bardziej zawyżany w oderwaniu od rzeczywistości, bo łań ubywa?
- A czy w kolejnych latach zmieniano w planach łowieckich strukturę płci populacji, odpowiadającą zwiększonemu odstrzałowi łań, która w ciągu 4 lat zmienia się na odwrotną?
Liczba pytań, które zamierzam postawić wzrosła, kiedy otrzymałem rzeczywiste dane nt. postępowania z populacjami jelenia szlachetnego w trzech nadleśnictwach, dwóch sąsiadujących ze sobą na południu Polski - Nadleśnictwo Rudziniec i Nadleśnictwo Kędzierzyn oraz jednego z północno-zachodniej Polski - Nadleśnictwo Dębno. Otrzymane dane dotyczą parametrów populacji, inwentaryzacji, planów i wykonania w latach 2009 - 2013, a więc obrazują 5-letni okres stosowania selekcji populacyjnej przez koła łowieckie, nadleśnictwa i zarządy okręgowe PZŁ w obwodach łowieckich znajdujących się na terenie wymienionych wyżej nadleśnictw. Obraz, który wyłania się podczas analizy tych danych pokazuje całkowity brak jakiejkolwiek polityki populacyjnej i całkowitą indolencję podmiotów odpowiedzialnych za realizację tej polityki, za to z wyjątkową skuteczność Lasów Państwowych i Polskiego Związku Łowieckiego w lawinowo następującej redukcji jeleni w naszym kraju.
Żeby nie być gołosłownym, wpierw przedstawię i omówię 5-letni okres postępowania z populacjami jelenia szlachetnego w każdym z wymienionych wyżej nadleśnictw. Zacznijmy od Nadleśnictw Rudziniec i Kędzierzyn mających pod sobą bogaty w jelenia wspólny kompleks leśny, bo oba nadleśnictwa graniczą ze sobą przez granicę województw śląskiego i opolskiego, a więc również działają w dwóch różnych okręgach PZŁ: katowickim i opolskim, choć na terenie taj samej katowickiej RDLP. Na terenie Nadleśnictwa Rudziniec jest 10 obwodów łowieckich dzierżawionych przez 7 kół łowieckich okręgu śląskiego, z których najbogatszym w jelenie jest obw. 124 koła Łoś Gliwice, a dalej dookoła w tym samym kompleksie leśnym obwody dzierżawią koła: Daniel Gliwice obw. 115, Ostoja Gliwice obw. 133, Darz Bór Gliwice obw. 123 i Bór Katowice obw. 104. Przyjrzyjmy się jak te koła, wspólnie z nadleśnictwem i ZO PZŁ w Katowicach gospodarują populacjami jelenia, co zostało opisane szczegółowo danymi liczbowymi otrzymanymi z nadleśnictwa, a dotyczącymi wszystkich 10 obwodów nadleśnictwa na przestrzeni ostatnich 5 lat.
Nadleśnictwo Rudziniec | rok | opis | z poprz. roku | inwenta-ryzacja | przed sezonem | odstrzał | po sezonie |
2009 | byki | ? | 612 | 612 | 145 | 467 |
łani | ? | 751 | 751 | 340 | 411 | cielaki | ? | x | 323 | 60 | 263 | populacja | ? | 1363 | 1686 | 545 | 1141 | struktura | ? | 1:1,23 | | | | przyrost | | 24% | | | | 2010 | byki | 598 | 624 | 624 | 197 | 427 | łani | 542 | 762 | 762 | 346 | 416 | cielaki | x | x | 253 | 104 | 149 | populacja | 1141 | 1386 | 1639 | 647 | 992 | struktura | 1:0,91 | 1:1,22 | Skąd przybyło byków: | 26 ? | przyrost | | 18% | Skąd przybyło łań: | 220 ? |
2011 | byki | 501 | 774 | 774 | 262 | 512 | łani | 490 | 1125 | 1125 | 393 | 732 | cielaki | x | x | 391 | 150 | 241 | populacja | 992 | 1899 | 2290 | 805 | 1485 | struktura | 1:0,98 | 1:1,45 | Skąd przybyło byków: | 273 ? | przyrost | | 21% | Skąd przybyło łań: | 635 ? | 2012 | byki | 632 | 840 | 840 | 257 | 583 | łani | 852 | 864 | 864 | 394 | 470 |
cielaki | x | x | 237 | 159 | 78 | populacja | 1485 | 1704 | 1941 | 810 | 1131 | struktura | 1:1,35 | 1:1,03 | Skąd przybyło byków: | 208 ? |
przyrost | | 14% | Skąd przybyło łań: | 12 ? | 2013 | byki | 622 | 950 | 950 | 323 | 627 | łani | 509 | 893 | 893 | 452 | 441 |
cielaki | x | x | 553 | 258 | 295 | populacja | 1131 | 1843 | 2396 | 1033 | 1363 | struktura | 1:0,82 | 1:0,94 | Skad przybyło byków: | 328 ? | przyrost | | 30% | Skąd przybyło łań: | 384 ? |
Sumarycznie nadleśnictwo w 4 lata znalazło | byków: | 835 | łań: | 1251 |
| | Tabela przedstawia inwentaryzację, liczebność i odstrzał jelenia w kolejnych sezonach i w ostatniej kolumnie podaje, jaka populacja pozostała po wykonanym odstrzale. Przykładowo w roku 2009 zinwentaryzowano 612 byków i 751 łań, co wskazywało na strukturę płci 1 : 1,23 na korzyść łań oraz przyjęto 24% przyrostu zrealizowanego. W sezonie odstrzelono 145 byków, 340 łań i 60 cieląt, tj. 545 sztuk z 1686 przed sezonem, co koła, nadleśnictwo i ZO PZŁ wspólnie planowały i ujmowały w sprawozdaniach. Ja dodatkowo ująłem w tabeli wielkości, ile jelenia pozostało w obwodach po sezonie. Było tego po roku 2009 ogółem 1141 sztuk, na co składało się 467 byków, 411 łań i 263 cielęta, które inwentaryzowane w roku 2010 powinny były pokazać liczbę 598 byków i 542 łanie, ponieważ statycznie stosunek płci nie odstrzelonych cieląt jest pół na pół. I tak powinna była wyglądać populacja podczas inwentaryzacji w 2010 r., z gwałtownie pogorszonym stosunkiem byków do łań wynoszącym 1 : 0,91, co oznaczało przewagę byków w stosunku 1 : 1,1.
| Ale okazuje się, że inwentaryzacja tej samej przecież populacji w Nadleśnictwie Rudziniec w 2010 r. wykazuje zupełnie inne wielkości. Struktura płci wraca do wielkości "książkowych" i wynosi 1 : 1,22 na korzyść łań i nie wiadomo skąd przybywa na terenie nadleśnictwa 220 łań i 26 byków, a całkowita liczebność populacji przed sezonem maleje z 1686 rok wcześniej do 1639 osobników, co uzyskano zmniejszając przyrost zrealizowany do 18%. Choć łań "zinwentaryzowano" tyle samo co rok wcześniej, to nagle ich zdolność płodzenia została ograniczona i zamiast wynosić jak w 2009 r. 43% (751/323) wyniosła tylko 33% (253/762). Dlaczego tak się stało, prawdopodobnie nikt z odpowiedzialnych za planowanie populacji nie umiałby odpowiedzieć. Po prostu miały się zgadzać liczby na drukach planów. A czy ta mniejsza przed sezonem 2010 r. populacja miała być słabiej eksploatowana? Okazuje się, że nie, bo sumaryczny odstrzał rośnie w stosunku do poprzedniego roku z 543 do 647 osobników, z czego 53,5% to łanie, 30,5% byki i 16,0%. Strzelając 1,75 razy więcej łań niż byków (346 i 197) musimy zachwiać strukturę płci, która po sezonie 2010 zmienia się z 1 :1,22 na 1 : 0,98, a więc mniej więcej zrównuje się liczba łań i byków w populacji.
Czy w planowaniu populacji na terenie Nadleśnictwa Rudziniec stan populacji po sezonie jest wytyczną dla planowania kolejnego roku? Oczywiście nie, bo inwentaryzacja w kolejnym 2011 roku pokazuje znowu przyrost osobników w populacji i to tym razem drastyczny. Liczba łań rośnie o 635 sztuk, a byków o 273 sztuki i wszyscy odpowiedzialni za planowanie populacji się z tym godzą. Skąd się wzięły takie ilości oczywiście nikt się nie zastanawia i nikt skutecznie nie protestuje Chociaż koła wyśrubowanych planów pozyskania jeleni nie wykonały w żadnym roku w okresie 2009 - 2013, to pewnie były zadowolone, bo można było odstrzeliwać coraz więcej sztuk jelenia, np. w 2011 r. 805 szt. zamiast 647 w roku poprzednim i 545 w roku 2009), co przekładało się na dodatkowe pieniądze w kasie. I nikt się nie zastanawiał, dlaczego dynamika odstrzałów rośnie, wpierw o 18,7% i w kolejnym roku o 24,5%, żeby w ubiegłorocznym sezonie osiągnąć 27,5%. Nadleśnictwo było szczęśliwe, mając radykalnie redukowaną populację bez formalnej swojej inicjatywy, bo przecież plany przedkładają koła, a nadleśniczy je tylko zatwierdza. A udział w tym ZO PZŁ w Katowicach? Ten albo realizuje uzgodnioną z RDLP politykę, dzięki której może się wykazać postarzaniem populacji (obniżony odstrzał byków kosztem łań), albo na chwilę refleksji nad "sufitowymi" inwentaryzacjami nie ma ochoty. Tak jak w całym PZŁ nie rozumiano planowania populacji przez lata, czego efektem były np. zaskoczenia, że byki w populacjach się odmłodziły, tak dalej brnie się w swojej niewiedzy i indolencji, bo nawet członkowie komisji, dumnie zwanych hodowlanymi, nie mają zielonego pojęcia o procesach zachodzących w populacjach w dłuższym okresie czasu, zadawalając się corocznie parametrami populacji z danych inwentaryzacyjnych.
Ten sam schemat przybywania na teren nadleśnictwa dodatkowych byków i łań powtarza się w każdym następnym roku. Jak króliki z kapelusza pokazują się podczas inwentaryzacji dodatkowe byki i łanie, w czarodziejski sposób zmieniając strukturę płci z przewagi byków po sezonie na przewagę łań przed kolejnym sezonem. W ten sposób, w ciągu 4 lat objętych tabelą wyżej, na teren Nadleśnictwa Rudziniec pokazało się znikąd 835 byków i 1251 łań, a więc ilości prawie dwukrotnie wyższe niż corocznie inwentaryzowane i odstrzał roczny zwięszył się o 90%. Powie ktoś, że jeleń migruje i w ostatnich latach wybrał sobie teren Nadleśnictw Rudziniec, bo tam po pożarze lasów wyrosło wiele hektarów upraw sosnowych. Ja na to bym odpowiedział, że to mrzonka, bo po prostu w nadleśnictwie Rudziniec redukuje się drastycznie populacje jelenia, zresztą tak jak w całym kraju. Gdyby teoretycznie jelenie migrowały, to zwiększone ilości jeleni powinny zniknąć z inwentaryzacji i planów w sąsiednich nadleśnictwach, a jest wprost przeciwnie, tam też liczba osobników rośnie, co pokazują przedstawione niżej dane z Nadleśnictwa Kędzierzyn, graniczącego od zachodu z Nadleśnictwem Rudziniec.
Nadleśnictwo Kędzierzyn | rok | opis | z poprz. roku | inwenta-ryzacja | przed sezonem | odstrzał | po sezonie | 2009 | byki | ? | 170 | 170 | 47 | 123 | łani | ? | 221 | 221 | 127 | 94 | cielaki | ? | x | 170 | 33 | 137 | populacja | ? | 391 | 561 | 207 | 354 | struktura | ? | 1:1,30 | | | | przyrost | | 43% | | | | 2010 | byki | 191 | 287 | 287 | 74 | 213 | łani | 162 | 312 | 312 | 127 | 185 | cielaki | x | x | 157 | 43 | 114 | populacja | 354 | 599 | 756 | 244 | 512 | struktura | 1:0,85 | 1:1,09 | Skąd przybyło byków: | 96 ? | przyrost | | 26% | Skąd przybyło łań: | 150 ? | 2011 | byki | 270 | 312 | 312 | 81 | 231 | łani | 242 | 312 | 312 | 128 | 184 | cielaki | x | x | 246 | 57 | 189 | populacja | 512 | 624 | 870 | 266 | 604 | struktura | 1:0,90 | 1:1,00 | Skąd przybyło byków: | 42 ? | przyrost | | 39% | Skąd przybyło łań: | 70 ? | 2012 | byki | 325 | 331 | 331 | 80 | 251 | łani | 378 | 379 | 379 | 126 | 253 | cielaki | x | x | 211 | 65 | 146 | populacja | 604 | 710 | 921 | 271 | 650 | struktura | 1:0,86 | 1:1,15 | Skąd przybyło byków: | 6 ? | przyrost | | 30% | Skąd przybyło łań: | 101 ? | 2013 | byki | 324 | 240 | 240 | 97 | 143 |
łani | 326 | 258 | 258 | 134 | 124 | cielaki | x | x | 420 | 84 | 336 | populacja | 650 | 498 | 918 | 315 | 603 | struktura | 1:1,01 | 1:1,08 | Gdzie zniknęło byków: | 84 ? | przyrost | | 84% | Skąd przybyło łań: | 68 ? | Sumarycznie nadleśnictwo w 4 lata znalazło | byków: | 60 |
łań: | 253 |
| | Tabela jest identyczna jak ta dla Nadleśnictwa Rudziniec. W obwodach Nadleśnictwa Kędzierzyn w roku 2009 zinwentaryzowano 170 byków i 221 łań, co wskazywało na strukturę płci 1 : 1,30 na korzyść łań oraz przyjęto 43% przyrost zrealizowany, prawie dwa razy większy, niż w tym samym czasie w sąsiednim Nadleśnictwie Rudziniec. Dlaczego w populacje w sąsiednich nadleśnictwach mają tak różny przyrost cieląt? Nie można wykluczyć, że wpływ na to miał fakt, że oba leżą w różnych okręgach PZŁ, choć przecież oba podlegają tej samej RDLP w Katowicach. W sezonie 2009 odstrzelono w nadleśnictwie 47 byków, 127 łań i 33 cielęta, tj. 207 sztuk z 561 przed sezonem. Po sezonie powinno było pozostać w obwodach ogółem 354 sztuk, na co składa się 123 byków, 94 łanie i 137 cieląt, które inwentaryzowane w roku 2010 powinny były pokazać liczbę 191 byków i 162 łanie. I tak powinna była wyglądać populacja podczas inwentaryzacji w 2010 r., z gwałtownie pogorszonym stosunkiem byków do łań wynoszącym 1 : 0,85, co oznaczało przewagę byków nad łaniami w stosunku 1 : 1,18. | Przyglądając się rzeczywistym wielkościom, jakie w planowaniu łowieckim na obszarze Nadleśnictwa Kędzierzyn akceptowały koła, nadleśniczy i ZO PZŁ w Opolu w okresie 2009 - 2013 widzimy, że metody prowadzące do celu jakim jest redukcja populacji i postarzanie byków są takie same jak w Nadleśnictwie Rudziniec. Nie wiadomo skąd w kolejnych rocznych inwentaryzacjach pokazują się zwiększone liczby byków i łań, oczywiście ze zgodną z zasadami selekcji populacyjnej NRŁ strukturą płci, która po sezonie polegającym na zwiększonym odstrzale łań zmienia się na odwrotną, czym nikt się nie przejmuje i w kolejnej inwentaryzacji dopisuje się z sufitu liczby byków i łań dla uzyskania ustabilizowanej struktury populacji. W Nadleśnictwie Kędzierzyn najbardziej radykalnego zwiększenia liczby jeleni dokonano w 2010 r., znajdując podczas inwentaryzacji dodatkowe 96 byków i 150 łań w stosunku do wielkości po zakończeniu sezonu 2009, co poprawiło strukturę płci byków do łań z 1 : 0,85 na 1 : 1,09. Podobnie duży przyrost łań wystąpił w 2012 r., kiedy to po sezonie 2011 łań zostało 278, a zinwentaryzowano ich o 101 więcej, poprawiając tym na papierze strukturę płci w populacji z 1 : 0,86, na 1 : 1,15. Tę politykę prowadzono w nadleśnictwie co najmniej przez trzy lata 2009 - 2012, zwiększając inwentaryzacje w tym czasie o 144 byków i 351 łań, czyli sumarycznie o 494 szt. odpowiadające ca 75% corocznych inwentaryzacji w nadleśnictwie. Opamiętanie przyszło w ub. roku, kiedy to w stosunku do populacji pozostałej po 2012 r. zmniejszono stany byków i łań w inwentaryzacji 2013 r. o 150 sztuk (84 byki i 68 łań), ale Bóg tylko wie po co ustalono wskaźnik przyrostu zrealizowanego na rekordowe chyba w Polsce 84%, bo pomimo spadku liczby zinwentaryzowanych osobników, przyrost cieląt zaplanowano w podobnej liczbie jak w poprzednich latach. Gdyby na poważnie przyjąć ten wskaźnik, to 258 łań na terenie nadleśnictwa musiałoby rzucić średnio po 1,6 cielaka w roku 2013. Planowanie populacji na najwyższym światowym poziomie.
Biorąc pod uwagę istnienie Wieloletnich Planów Hodowlanych (WPH), powinny one być wytyczną dla corocznego planowania populacji na dużych obszarach, czyli na poziomie nadleśnictw i rejonów hodowlanych. Czy nadleśnictwa zgrupowane w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych oraz Zarządy Okręgowe Polskiego Związku Łowieckiego robią to w sposób ciągły, rok po roku? Zapytane odpowiedzą na pewno, że oczywiście, bo mają specjalistów i wiedzę. A ja się pytam, o jakiej to wiedzy i jakich specjalistach mówią jeżeli populacje po zakończeniu sezonu łowieckiego nie są w żaden sposób analizowane i każdy kolejny rok w WPH rozpoczyna się inwentaryzacją od zera, w żaden sposób nie nawiązując do stanu populacji sprzed roku i po sezonie, czy też do tej sprzed lat w pierwszym roku WPH włącznie?
Powie ktoś, że powyżej opisane planowanie populacji jelenia to wyjątek lub przedstawione dane są zmanipulowane. A ja na to odpowiem, że jeżeli wyjątek, to potwierdzający regułę, a dane dostarczyły same nadleśnictwa z podpisem nadleśniczych. Żeby zobaczyć jak gospodaruje się populacjami jelenia w innym rejonie Polski przyjrzyjmy się danym z oddalonego o ok. 450 km Nadleśnictwa Dębno, należącego do RDLP w Szczecinie i leżącego na terenie okręgu gorzowskiego PZŁ. Nie będę już prezentował tabeli pokazującej planowanie populacji jelenia szlachetnego na terenie tego nadleśnictwa, a zainteresowanych odsyłam do wszystkich trzech tabel, gdzie planowanie jeleni w tym nadleśnictwo jest w tabeli szczegółowo przedstawione. Polityka kół, nadleśnictwa i ZO PZŁ w Gorzowie była w latach 2009 - 2013 prawie identyczna z tą opisaną wyżej. W kolejnych latach, nie wiadomo skąd, pokazywały się podczas inwentaryzacji dodatkowe łanie, których po poprzednim sezonie nie było, naciągając strukturę płci tak samo jak w nadleśnictwach Rudziniec i Kędzierzyn. Jedyne novum w tym szaleństwie dostosowywania struktury do wielkości "książkowej" było równoległe z corocznym przyrostem łań, ubywanie byków. W ten sposób w okresie lat 2010 - 2013 przybyło w nadleśnictwie znikąd 204 łań i znikło nie wiadomo gdzie 127 byków. Jeżeli w dalszym ciągu znajdą się sceptycy, dla których przedstawione przykłady nie potwierdzają reguły cudownego rozmnażania się liczby łań w całej Polsce, to czekam na dane z nadleśnictw, w których liczby jeleni po sezonie odpowiadały inwentaryzacji w nowym roku, a struktura płci wynikała w kolejnych latach 2009 - 2013 z odstrzału w poprzednim roku. A tymczasem postawię tezę, którą udowadniają dane przedstawione wyżej.
Jest nią całkowity brak jakichkolwiek działania Polskiego Związku Łowieckiego i Lasów Państwowych nad planowaniem populacji jelenia szlachetnego. Oba te podmioty całkowicie odpuściły sobie monitorowanie populacji w okresie obowiązywania wieloletnich planów hodowlanych, a to co robią, to czyste oszustwo na tych populacjach w imię redukcji jelenia w Polsce. Lasy redukują populacje jelenia jako szkodnika, a PZŁ chce się wykazać postarzoną populacją byków, nie mając głowy, chęci lub wiedzy do spojrzenia na populacje trochę szerzej. Ciągłe dopisywanie łań do corocznych inwentaryzacji w połączeniu ze stosowaną w okresie 2009 - 2013 uchwałą nr 71/2009 NRŁ z dnia 8/09/2009 w sprawie okresowych zasad selekcji dla zwiększenia udziału III klasy byków wskazuje, że co najmniej dla PZŁ stan populacji i ich planowanie jest absolutnie obojętny. Nie prowadzi się w zarządach okręgowych żadnych analiz kroczących populacji jelenia na terenie okręgu z roku na rok, w tym, w ramach WPH. Populacjami po sezonie koła, nadleśnictwa i PZŁ nie interesują się zupełnie, zadawalając się planowaniem w ramach jednego sezonu, od inwentaryzacji do wykonania w danym sezonie i następny rok jest już nową czystą kartą zapisywaną od zera. A przecież to nie kto inny, jak właśnie PZŁ ma ustawowo zapisane ustalanie zasad selekcji populacyjnej, czyli to właśnie PZŁ powinien określać, jak populacja przed sezonem ma się do tej samej populacji po poprzednim sezonie. Czy to robi, przecież nie, chociaż ma do tego ustawowe narzędzie. Jest nim zapis Art. 8 ust. 3a ustawy Prawo łowieckie, zobowiązujące PZŁ do uzgadniania rocznych planów łowieckich. Uzgadniają, ale nie wg kryteriów właściwego planowania zasad selekcji populacyjnej, których Związek nie traktuje przecież poważnie, ale wg zasad selekcji osobniczej, która od dziesięcioleci jest w Związku faworyzowana. Co tam populacja, której właściwą strukturę kształtuje się kilkanaście lat, jak można co roku oceniać i analizować kształt poroży, a przy okazji mieć bicz na całą brać myśliwską
Stąd więc akceptacja w Zwiazku dla pokazujących się znikąd łań w inwentaryzacji lub dla znikania z niej byków, które jeszcze w lutym były na podstawie poprzedniego planu, ale w marcu znikły z druków planów kolejnego roku. Do tego akceptacja dla branych nie wiadomo skąd procentów przyrostu zrealizowanego i struktury płci, które przy systematycznym od 2009 r. wyższym odstrzale łań niż byków pozostają nie zmienione, a na każdym, lipnym w tym kontekście, rocznym planie łowieckim w okręgu znajduje się podpis ZO PZŁ sankcjonującego rok po roku fikcję. Już słyszę głosy oburzenia działaczy, że przecież to nie oni odpowiadają za inwentaryzację, bo tę robią koła i to ze wsparciem nadleśnictw. Nota bene, Boże chroń nas przed tym wsparciem, bo polega ono tylko na tym, żeby koło złożyło podpis pod drukiem inwentaryzacji, w którym łanie mnożą się co roku jak króliki. A przecież koła łowieckie, to ustawowo podstawowe ogniwo PZŁ prowadzące gospodarkę łowiecką, a nad kołem, też zgodnie z ustawową, nadzór pełnią zarządy okręgowe PZŁ, więc zrzucanie na koło odpowiedzialności za brak ciągłości w planowaniu populacji jelenia byłoby nadużyciem i próbą zrzucenia z siebie odpowiedzialności nałożonej ustawą.
A gdyby znalazł się ktoś w organach PZŁ oburzony powyższymi stwierdzeniami, to zanim zacznie szukać na nie odpowiedzi, niech spróbuje dać sobie samemu odpowiedź na pytania, te na wstępie niniejszego artykułu oraz te poniżej. - Czy ktokolwiek w komisjach hodowlanych PZŁ, a w szczególności w tej przy NRŁ, albo może w nadleśnictwach, brał pod uwagę liczebność populacji po sezonie, jako wytyczną do planowania kolejnego roku?
- Czy uczciwym jest dopasowywanie liczebności populacji, szczególnie łań, do założonych sobie wskaźników przyrostu zrealizowanego, struktury płci i planowanego odstrzału?
- Dlaczego komisje hodowlane w PZŁ i zespoły tworzące przez lata kolejne zasady selekcji populacyjnej i osobniczej koncentrowały się przede wszystkim na tej drugiej, zaniedbując tę pierwszą?
- A w końcu, dlaczego PZŁ nie tylko akceptuje, ale bierze czynny udział w redukcji jeleni ze środowiska naturalnego Polski?
Jak się wczytać w projekt zmian zasad selekcji przygotowywany przez ostatnie 10 miesięcy w zespole powołanym przez NRŁ, to nie może być wątpliwości, że selekcja osobnicza dalej zasłania działaczom wagę selekcji populacyjnej. Stwarza to nieodparte wrażenie, że ważniejszym dla środowiska naturalnego ma być wielkość odrostka na porożu byka niż istnienie lub nie populacji jelenia szlachetnego w Polsce w ogóle. Czy dzieje się to z braku wiedzy o procesach zachodzących w populacji, czy też z braku chęci do zmiany sposobu myślenia po kilkudziesięciu latach trzymania się kształtu poroża jako wyznacznika jakości populacji, nie wiem. Wiem za to, że selekcja populacyjna jest dalej traktowana po macoszemu, o czym postaram się napisać niedługo w kontekście przywołanego wyżej projektu zmian zasad selekcji populacji i osobniczej jelenia szlachetnego w Polsce. |
|
| |
13-03-2014 21:41 | sumada | W ŁP 3/2014 "Z życia związku" str 66-67 poznajemy 8 kół łowieckich. Podają pozyskanie jeleni i seren. I tak mamy dla jeleni w kolejnych kołach proporcje byków do jeleni ogółem: 18/70, 15/60, 22/100, 4/17, 2/10, 0/4, 1/3, 15/43. Dla saren proporcje kozłów do saren sumarycznie już inaczej: 35/80, 57/124, 60/120, 25/52, 20/50, 20/50, 42/87, 26/60.
Nie licząc dokładnie wychodzi, że na 4 pozyskane jelenie jeden jest bykiem a na 4 pozyskane sarny są dwa kozły. | 01-03-2014 18:54 | Jurekel | daka - nie wystarczy pisać , czasem też trzeba przeczytać innych głupszych.
Nowatorskie podejście nie zawsze można stosować wobec zastanych ograniczeń. System jest jak klocki i wyjęcie jednego nie oznacza modyfikacji, może nowy klocek w ogóle nie pasować do całości i zatrzymać system. Nie jestem inwentaryzacyjnym fetyszystą tylko wskazuję na działanie w obecnym systemie którego inwentaryzacja jest częścią.
Chętnie poczytam coś więcej niż tylko ocenę stanu obecnego. Napisałem, każdy wie , że BMW jest lepsze, spróbuj je wykonać w stodole przy pomocy siekiery i w 24 godziny , żeby jutro nie iść do pracy piechotą. Ja daka nie jestem decydentem , na dziś inwentaryzacja jest narzędziem, może przestarzałym i niepotrzebnym ale jest jakimkolwiek, której poprawne wykonanie może polepszyć sytuację leśnikom i stan finansów kół. Co proponujesz w zamian niej aby system działał ? Tylko proszę nie pisz , że "Afrykanin ma wyrzucić kopaczkę bo wymyślono kombajn" jego na niego nie stać. W Puszczy Niepołomickiej w 1979 roku z 1250 ha lasu strzelano przez kilka lat 150 sztuk sarny wobec 30 strzelanych przed eksperymentem. Jak to się udawało przeczytasz u prof. Bobka to jego badania. Ameryki nie odkrywasz. W sprawie jelenia sami autorzy badań mają wątpliwości co do możliwości masowego stosowania takiej metody a twoich ulubionych kosztach takiego zagospodarowania obwodu nie wspomnę i jak się ma to do łowiska gdzie zagęszczenie wynosi np. 19 sztuk na 100 ha. Oceniasz system z jakiego punktu widzenia ? Myśliwego , leśnika, rolnika, czy ustawodawcy, ochroniarza przyrody, ekonomisty , inżyniera, specjalisty od zarządzania - ocena i wnioski będą całkowicie inne. | 01-03-2014 17:31 | daka | Jurkuel
Chyba jednak nie stuknales w ten mur......szkoda.
Tego typu rozwiazania nie sa wylaczne domena ALP, z fachowoscia ktorego kadr delikatnie rzecz biorac roznie wyglada. Rozejrzyj sie
na Dolnym Slasku. Zastosowaniu na wieksza skale tego typu rozwiazan w Polsce nie sprzyja nie tyle brak fachowosci w tych czy innych strukturach, lecz wlasnie szablonowosc myslenia i rozwiazan, ktora
tutaj reprezentujesz. Destrukcyjny fetyszyzm inwentaryzacyjny z
totalna ignorancja realiow - plus te irracjonalne kulty.
Gleboko siedzacy w palach decydentow. I dosc zarazliwy -
jak to widze.
No i odprawianie gusel z udzialem naukowcow zreszta - spojrz co dzieje
sie w N-ctwie Kluczbork. Z eksperymentow tamtejszych plantatorow desek
smiac sie niedlugo bedzie pol Europy - jesli do tej pory tego chichotu nie slychac to dlatego, ze wiesc sie jeszcze nie rozeszla.... W te gusla wpisuje sie zreszta doskonale tfurczosc
Gawlickiego, nad ktora sie tutaj bije tyle piany.
pozdr
| 01-03-2014 17:14 | Jurekel | Broxen - nie pozwalaj sobie. Wypowiedz się w temacie nie o mnie. | 01-03-2014 17:12 | Jurekel | daka - byłbym zapomniał, nawet w tym nowym podejściu strzelać trzeba i to jeszcze więcej jak widać można. taki model hodowli z dokarmianiem zimowym. Inny sposób eksploatacji populacji bez hodowania jak to nazywasz rogów i z uwzględnieniem "kompensacji naturalnej śmiertelności" zwiększenie udziału odstrzału samców w stosunku do samic i tak nie zwalnia z ich odstrzeliwania i utrzymywania na odpowiednim poziomie w lesie. Czy może być powszechnie stosowany przy obecnym systemie prawnym lub czy ma sens taka zabawa na poziomie koła. Może zarządzanie należy w pełni oddać ALP i stać się tylko narzędziem wykonawczym. Może przenieśmy tę ciekawą rozmowę na zielone strony. | 01-03-2014 17:12 | Broxen | ad daka, odpuść sobie, dysputa z tym matołem to czas stracony.
Ten tuman w swoim zacietrzewieniu już zaczął „odpowiadać” na własne posty, a do rana jeszcze tu z piętnaście zamieści.
| 01-03-2014 16:32 | Jurekel | daka - wydałem na sms za ściągnięcie artykułu i zmarnowałem pieniądze a jak wiesz jestem z Krakowa i tego nie lubię. : ) :) Ciekawy ale nie odkrywczy.Ludzie pracujący jako zawodowi myśliwi na OHZ ALP powiedzą Ci to samo bez badań, które potwierdzają takie obserwacje. Pracują jednak w pewnym systemie i w jego realiach muszą się poruszać. Co nie oznacza jednak, że są pozbawieni kontaktu z niemieckimi kolegami i ich doświadczeniami a wręcz przeciwnie. Miałeś styczność z poligonem Drawskim ? Radzą sobie leśnicy doskonale na 30 tyś ha. Warto też porozmawiać z Szefem.
Podobnie OHZ Czarnobór i OHZ Okonek to dawne treny poligonowe Bornego Sulinowa, młodniki wrzosowiska największe w Polsce , odnowienia 20 letnie - tylko żeby myśliwi chcieli się uczyć od leśników od spraw łowieckich to byłoby cudownie.Tyle wystarczy. Wiesz gdzie sprawny doświadczony leśnik ma inwentaryzację. Wiesz. Wnioski końcowe artykułu są ciekawe co do możliwości zastosowania tego rodzaju gospodarki w obwodach niemieckich. Dodatkowo zauważ , że do wdrożenia takiej gospodarki potrzeba kadr i pieniędzy i koordynacji na terenach przynajmniej kilku kół. To w Polsce uważam za niemożliwe przy zarządzaniu zwierzyną przez koła bez odpowiedzialności finansowej.W końcu to nic innego jak elastycznie rozdzielany odstrzał w ramach rejonu hodowlanego w okresach koncentracji sztucznej lub naturalnej. Był taki eksperyment w dolinie Sanu w Bieszczadach , polegał na zimowej koncentracji jeleni w dolinach, przez między innymi zimowe dokarmianie ( baloty z kiszonkami wywiezione jesienią i składowane) w celu miedzy innymi ograniczenia szkód i wprowadzenie elastycznych odstrzałów dla wykonania planów. W Polsce też czasami się coś dzieje ciekawego.
Pozdro | 01-03-2014 15:22 | Jurekel | daka - ja , Ci już napisałem co sądzę o prof. Bobku , masz problem z jego metodami skrytykuj metody. Jeżeli wolisz gdybanie od jakiejkolwiek próby ujęcia naukowo tematu , twój wybór, ja wierzę w postępującą naukę w każdej dziedzinie a nie we wpisy na portalu. Jeszcze 15 lat temu badania genetyczne wilków były abstrakcją a dziś ? Wszelka nauka się rozwija. Jaka była wtedy telemetria ? Jednak ją stosowano. Czekam na propozycję rozwiązań z twojej strony nie tylko samej krytyki i porównań "modela" z zachodnim sąsiadem oczywiście w innym temacie na forum..
Ja też wiem , że lepiej produkować BMW niż Fiata , że jest lepszy, wiem że Blaser jest lepszy niż wyroby z Radomia, że Niemiec lepiej zarabia a ich gospodarka bije naszą na głowę , tylko co z tego. Inaczej jest w twoim przywoływanym "wzorcowym" modelu i inaczej w Polsce. Inna struktura własności lasów i inne ich finansowanie ( zadaniowe z budżetu ) z tego powodu inny sposób zarządzania zwierzyną w lasach, skupiony w jednych rękach, inne tradycje kulturowe i łowieckie i iny stosunek do zwierzyny, trofeów, inny sposób dzierżawy i naliczania czynszu i jego wysokość. Jeżeli przyjdzie decyzja o prywatyzacji lasów i wszystko wyrówna rynek na pewno nie będę wypisywał nic o inwentaryzacji a ta będzie służyć jedynie naukowcom w szacowaniu populacji innych niż łowne gatunków ( bo do tego też jest wykorzystywana i nikt z tym nie ma problemu a wyniki są akceptowalne ) skończy się selekcja i ograniczane nią plany do wykonania. Jednak na dziś jest tak a nie inaczej i w tym całym systemie ograniczeń prawnych inwentaryzacja jest elementem całości , jest częścią systemu, obowiązującego myśliwych , leśników i rolników. Więc jej złe lub nie wykonywanie wcale i tym samym minimalizowanie planów dostosowanych nie do potrzeb leśników i rolników tylko możliwości fizycznych myśliwych w kole ( bo pieniądze jako bodziec systemowo nie działają ) rozkłada cały system już dokumentnie. Czy jest ona zasadna czy nie , w jakim systemie i co ma się nią osiągnąć, ile kosztuje i czy jest racjonalna i co w zamian to inny temat. To są osobne tematy , na dziś rozmawiamy o obecnym systemie i sprawozdawczości i planowaniu nim wprowadzonej. W tym temacie została przywołana w kontekście "ukrywania" redukcji, której moim zdaniem nikt nie ukrywa. Trzymam się więc tego tematu jej znaczenia w obecnym systemie. Nawet jak jej nikt robił nie będzie nie zmieni to obrazu wpływu zwierzyny na las. Leśnicy podnoszą problem szkód i żądają zwiększonych odstrzałów bo oni są też oceniani i rozliczani z tej części swojej pracy i wydawanych pieniędzy. Czy lasy są dobrze zarządzane i właściwym jest oddzielenie gospodarki łowieckiej jako produkcji ubocznej i oddanie jej innemu społecznemu podmiotowi, być może nie. Nie o tym jednak rozmawiamy. Staram się trzymać faktów i obowiązującego prawa i uważam, że wykonywanie obowiązków jest jedną rzeczą a krytyka rozwiązań drugą i należy te rzeczy oddzielić. Na dziś poruszamy się w takich realiach systemowych, przynajmniej róbmy to co jest zlecone sumiennie wtedy uwierzę , że dorośliśmy do innych rozwiązań. Jeżeli myśliwych do polowania zmusza plan a podstawą planu jest inwentaryzacja a nie ekonomia i pasja to przynajmniej niech ten plan sporządzony jest w sposób racjonalny bo okazuję się , że polowanie to nie tylko jest przyjemność darmowa dla kolegów z łowieckiego tylko problem gospodarczy przy okazji rozwiązywany jak widać nieudolnie. Tymczasem nawet ten element leży i jeleń i dzik ma się dobrze. To jest zarzewie konfliktu, bo sarenka niby lasożerca ale jednak to nie lejeń. Róbmy to co do nas ustawowo należy a równolegle szukajmy innych rozwiązań bo anarchizowanie nie jest żadnym rozwiązaniem. Chce PZŁ hodować i mieć wysokie stany musi mieć w tym celu argumenty i rachunek ekonomiczny zysków i strat takiej polityki nie tylko dla kół łowieckich. Chce niech zapłaci jak w każdej innej dziedzinie życia.
Choć sprawy przyrody są skomplikowane i słabo poznane podobnie jak nasze możliwości wpływania na rzeczywistość to jednak wydaje mi się , ze zbyt komplikujesz te zależności a poziomie kół. Są centra zarządzania i komórki wykonywania decyzji. | 01-03-2014 13:23 | daka | Jurkuel,
Ja mam propozycje. Przeczytaj sobie w BL 11/2013 maly artykulik na
stronie 32. Porownaj z tym co proponuje Bobek dla Rudzinca.
Tez w Braci Lowieckiej - link jest tutaj gdzies w komentarzach.
Potem wez sie rozpedz porzadnie, pierd....lnij glowa w jakis murek,
Tylko mocno. To moze Ci ten szablonik z paly wypadnie.
Innym tego nie proponuje po tam szabloniki sa wrosniete na stale
i pomoc moze tylko amputacja organu gdzie wrastaja szabloniki.
Plasterek i lod trzymam na podoredziu jakby cos....Chyba, zeby Ci
ten szablonik tez wrosl na stale, tak jak innym.
pozdr | 01-03-2014 10:16 | Jurekel | daka - w Polsce leśnik jest "właścicielem" lasu i trudno mieć do niego pretensje, że wykonuje swoje obowiązki zawodowe działając w imieniu właściciela. Tu nic się nie zmienia jest właściciel i jest dzierżawca. To, że dzierżawca nie chce z nim współpracować powinno kończyć się tak samo dla dzierżawcy jak w Niemczech. Mogę nie liczyć ale na dziś prawnie taki jest a nie inny sposób ustalania ilości zwierzyny do odstrzału. Jeżeli tylko panowie w kole znają przybliżoną liczbę zgodną z rzeczywistością mogą to wykorzystać nikogo do pracy nie zmuszam. Mają swoją dobrą metodę ok powinni ją nawet propagować. Jeżeli rozbieżności między szacunkami metodą obserwacji a tropieniami na transektach lub pędzeniami próbnymi wynoszą w niektórych rejonach do 300 % jest to warte uwagi. Taka "gospodarka" to zwykłe działanie na niekorzyść "właściciela" leśników , członków koła, rolników. Za płową nie płacimy za szkody lasom to jest wojenka, gdyby było przynajmniej podobnie jak z dzikiem sytuacja wyglądała by inaczej. Te 10 % kary to jest jakiś śmiech, równie dobrze może jej nie być wcale i powoduje owe zapędy hodowlane. Wolę wiedzieć , że sarny jest np. 150 a nie 50 lub 300 a nie 500. Nie musi to być ustalane inwentaryzacją tylko niech wreszcie będzie jakikolwiek narzędzie wspólne lub zwolnienie PZŁ z zarządzania populacjami w porozumieniu z ... i sprowadzenie polowania do jego jedynie wykonywania bez elementu "gospodarki". Myśliwy ma znać gatunki , rozróżniać płeć i przestrzegać okresów ochronnych. Jak umowa dzierżawy nosi elementy cywilizowane np. obowiązki dzierżawcy i warunki jej wypowiedzenia przez "właściciela" to krzyk jest niemożebny. Zaproponuj Kegom - model Niemiecki, pewnie będą zachwyceni jeżeli nie potrafią skorzystać z obecnego super dla nich wygodnego systemu gdzie mają wpływ na ilość zwierzyny przeznaczonej do odstrzału i jeszcze ich to nic nie kosztuje poza minimalną pracą i +/- 1 zł za ha. Koła nie gospodarują , nie wykorzystują swoich możliwości bo stworzono takie mechanizmy prawne. Wpływ z dzierżawy do ALP to 6 mln. Wiesz jaka to kwota dla ALP :) żadna a kłopotu za 150 mln. Nawoływanie do pogłębiania tego stanu jest złe. Nie ważne czy państwo jest właścicielem zwierzyny i z jego zarządcą rozliczają się myśliwi czy osoby prywatne, ważne aby te rozliczenia miały charakter rzeczywisty i regulowały w sposób adekwatny zobowiązania z umów. Państwo uczestniczy jako podmiot gospodarczy na rynku w różnej postaci np. jako właściciel nieruchomości i jest to normalne. Czy jest to wydajne ? Jeżeli ludzie są uczciwi i rzetelni tak. Oczywiście daka - można zorganizować łowiectwo w Polsce na wzór niemiecki to jest tylko kwestia koncepcji, ja i tak mam już większość rzeczy w domu niemieckich łącznie z AGD to nie jest problem wystarczy zmiana jednego zapisu o własności zwierzyny. Dobrze by było jednak , zmienić nasze uwarunkowania ekonomiczne i mentalne. Jak właściciel ziemi nigdy nie polował to łowiectwa czuł nie będzie zwłaszcza przy obecnej sytuacji wokół niego. Problem nie jest prosty a dalsza hodowla jelenia i dzika jak tu postulowana tylko pogarsza sytuację i będzie przyczyną rozwiązania PZŁ w obecnej postaci a nie chodzenia po sądach. | 01-03-2014 08:23 | Rzecznik Prasowy | Czy nie jest tak ze jeleniowi obrywa sie za....losia? Ktorego jest ogromne przegeszczenie... Ciekawe jak to wyglada w tych 3 nadlesnictwach.... | 01-03-2014 08:09 | daka | Jurkuel, fetyszysto Ty inwentaryzacyny kochany. Tyle samo wiesz na temat "Twojej" sarny, w Twoim lowisku co poprzednik - tylko glebiej w te niewiedze wierzysz. I przestan sie prosze podpierac koslawymi przykladami od sasiadow, bo wychodzisz na manipulatora lepszego
niz ten pracujacy przy pomocy tabelkowego p...na wode.
Pieprzac o lesnikach zmuszajacych u sasiadow bucow w zielonych kapelusikach do mordowania bambi na skale wieksza nie zapomnij
dodac ze w niemieckich lasach w Niemczech nierzadko Lesnik = Wlasciciel lasu = posiadacz prawa do polowania = mysliwy.
Wiec opisz kolegom scenke jak rano ten sam gosciu lesnik = mysliswy
stojac przy goleniu przed lusterkiem, rozkazuje temu z lusterka
....a dzisiaj to ty ch...ju musisz zaje.... co najmniej trzy sarenki,
bo jak nie....to.....
I co sie dzieje jak ktores dnia odwrotnie - to mysliwy stoi przed lusterkiem i rozkazuje swojemu lesniczemu odbiciu w lusterku......
| 28-02-2014 23:21 | Jurekel | lelek - zrób raz porządną inwentaryzację i wtedy będzie można zaczynać jakiekolwiek rozmowy w oparciu o dokumenty. Bez tego ani rusz. Wolę rozmawiać tam gdzie taka została wykonana nawet z 20% błędem niż tam gdzie opieramy się na wiedzy myśliwego będącego 10 razy w roku na polowaniu. Na 5 kolegów w kole będzie 5 różnych zdań. Wiesz ile jest sarny w twoim łowisku z 20% błędem ?
Najlepiej rozmawiać przy ognisku o "wrażeniach". Ile jest 50 , 75, 80, 120, 150 ? jaki stosunek płci i tempo rozmnażania, jaka rotacja osobników, ile strzelać zanim zjedzą psy te sarny ?
W Niemczech nie liczą tylko strzelają tyle ile każą leśnicy na podstawie szkód.
| 28-02-2014 23:11 | Jurekel | Panie Piotrze - nie o to przecież chodzi w opublikowanym artykule, bądźmy dorośli. Nikt w całej Polsce nie ukrywa , że redukcja jeleni jest konieczna i mówi się o tym zupełnie jawnie i głośno od kilku lat. Nie wierzę , że pan jako prezes koła i redaktor gazety łowieckiej o tym nie słyszał.
Bez względu na metodę liczenia mamy do czynienia ze wzrostem populacji jelenia i stanowi to problem w którego rozwiązaniu powinien uczestniczyć PZŁ. Dyskusyjny może być poziom zagęszczeń które należy osiągnąć to prawda. Do takiej dyskusji można przystąpić i artykułować swoje argumenty poparte wiedzą a nie emocjami. Jakie zagęszczenia są akceptowalne przez leśników i rolników a jakie przez myśliwych i gdzie leży kompromis mogą określić tylko takie spotkania i rozmowy. Jakie zagęszczenia gwarantują właściwe funkcjonowanie populacji to jest istotne dla przyrody a nie pozyskanie łowieckie. Najważniejsze jednak są dokumenty i opracowania a nie uczucia i emocje a tych w PZŁ brakuje. | 28-02-2014 22:49 | Piotr Gawlicki | Jurekel, spotkanie w nadleśnictwie Rudziniec znakomicie uzasadnia tezy mojego artykułu. Wydźwięk jaki daje sprawozdanie ze spotkania jest jednoznaczny, wszyscy chcą redukcji, więc redukujmy dalej. Są pokrzywdzone szkodami gminy i rolnicy, no i oczywiście nadleśnictwo wydające miliony na grodzenia, a odszkodowania płacone rolnikom przekraczają rocznie 600 tys. złotych. Ale jest za to zwierzyna, w tym jelenie, których stany ilościowe ciągle rosną. A Piotr Wosinek, prezes Zarządu Koła Łowieckiego „Daniel” w Gliwicach miał za co dziękować organizatorom spotkania. Nadleśnictwo i ZO PZŁ w Opolu pozwoliło jego kołu lawinowo zwiększać plany odstrzału jelenia w obwodzie nr 115: w 2009 - 69 szt, 2010 - 117 szt, 2011 - 145 szt, 2012 - 154 szt., a w 2013 - 185 szt. Tylko z tusz, nie licząc polowań komercyjnych koło wyciągnąć mogło 375 tys. zł. w 5 lat. I na taką dynamikę planów odstrzału jeleni, prawie 270% przez 4 lata, bez mrugnięcia okiem patrzyli prominentni przedstawiciele Polskiego Związku Łowieckiego na czele z Wiesławem Tomeckim, członkiem Naczelnej Rady Łowieckiej, a zarazem wiceprezesem Okręgowej Rady Łowieckiej w Katowicach oraz mało pewnie z tego rozumiejący samorządowcy. Wszyscy wyszli zadowoleni z obietnic dalszej reduckji zwierzyny, tylko w sprawie zachowania środowiska naturalnego dla potomnych panowało jak zwykle milczenie. | 28-02-2014 22:16 | lelek_nowy | W sprawie planowania łowieckiego w perspektywie jednego sezonu polowań prawo polskie jest klarowne i jednoznaczne. Gospodarkę łowiecką w obwodzie prowadzi koło łowieckie (art. 8 ust 1 ustawy) i na tej podstawie przeprowadza inwentaryzację. Na bazie inwentaryzacji powstaje w kole plan, który opiniuje gmina i zatwierdza nadleśniczy, albo nie zatwierdza, jak widzi, że koło źle planuje, źle inwentaryzuje lub źle sprawozdaje rok poprzedni (art. 8 ust 3a ustawy). Do tego jest ZO PZŁ, który bierze udział w uzgadnianiu planu z nadleśniczym (ten sam przepis ustawowy). Tyle od strony formalnej. A od strony merytorycznej, nadleśniczy pilnuje interesów Lasów na terenie nadleśnictwa i realizuje politykę, jaką wobec łowiectwa określa RDLP i DGLP w Warszawie. PZŁ ma ustawowe uprawnienie do określania zasad selekcji populacyjnej (Art. 34 pkt 4), więc powinien pilnować realizacji określonych przez siebie zasad na terenie okręgu, godząc się na przedstawione do zatwierdzenia plany, jeżeli są zgodne z polityką populacyjną wytyczaną przez PZŁ, albo nie godząc się na zatwierdzenie, jeżeli koła i nadleśniczy, gotowy zatwierdzić plany, działają wbrew polityce selekcji populacyjnej definiowanej przez Związek. A co mamy np. w Opolu? Poczytaj Jurekel uważnie, to zobaczysz, że wszystko stoi na głowie i nie ma żadnego umocowania w przywołanym wyżej prawie (jacyś kordynatorzy rejonów hodowlanych, jakieś "właściwe" druki, dostarczanie inwentaryzacji do ALP, jakiś uzgodnienia w jakiś okręgach, na który dzielony jest okręg, z łowczymi okręgowymi? lub osobami zajmujacymi się nadzorem?), a w końcu prawie jawne nawoływanie do redukcji populacji zwierzyny płowej, które mają niby mieć tendencje wzrostowe. Ciekawe, że te tendencje występują lawinowo każdego roku, kiedy, jak słusznie wskazano w artykule wyżej, dorosłych łań przybywa jak królików z kapelusza, choć z liczonego skrupulatnie co roku przyrostu to nie wynika. Poza tym ciągłe posługiwanie się pojęciem "populacji ustabilizowanej", choć co roku każda populacja przestaje być we skaźniku struktury płci ustabilizowana. co nie przeszkadza, żeby po inwentaryzacji w następnym roku cudownie robiła się znowu ustabilizowana, bo tego wymaga dalsza redukcja. | 28-02-2014 21:49 | ulot | Witam.
Nadleśnictwo Dębno to też okręg szczeciński | 28-02-2014 21:39 | Jurekel | kiryk - pewne rzeczy ustala się na odpowiednim szczeblu i nie ma tu nic sensacyjnego i nadzwyczajnego ale widać nadal wielu uważa , że dyrektor RDLP lub nadleśniczy powinien termin i metody inwentaryzacji uzgadniać z gospodarzem terenu w kole a najlepiej z Kolegami na łowieckim - jak zechcą wysłuchać nadleśniczego. Znajdź inną sensację. | 28-02-2014 21:09 | kiryk | Ten Plewka ciągle jeszcze żyje w czasach rozkwitu prawa powielaczowego, rozpoczynając stwierdzeniem "ustala n/w zasady", ale czuje już chyba ducha obecnych czasów, kończąc: WSZYSTKIE UZGODNIENIA POWINNY BYĆ OWOCEM POROZUMIENIA A NIE NAKAZÓW. No to czy ZO ustalając nakazuje, czy tylko tak sobie pisze? | 28-02-2014 20:49 | Jurekel | Czy takie postępowanie też jest złe i jest "ukrywaniem" ? Czy może próbą współdziałania i wypracowania kompromisów ?
http://starostwo.gliwice.pl/pl/pages/posts/lesnicy-i-mysliwi-z-samorzadowcami-2995.php
Nie są to jedyne informacje na ten temat w internecie całkowicie natomiast pominięte w artykule chociaż tam dawano medale "działaczom".
| 28-02-2014 20:12 | Jurekel | Komunikat z Opola - http://www.zopzl-opole.pl/?wpfb_dl=296 | 28-02-2014 18:57 | Gonczak | Tak sie sklada ze poluje w jednym tu wymienionym nadlesnictwie i musze z przykroscia przyznac ze jelen zostal maksymalnie zredukowany, pomimo przeprowadzanych inwenteryzacji na ktorych widziano max. 10szt.jelenia nadal sa wysokie plany pozyskania. Kolo pisalo kilkakrotnie o pomoc do ZO niestety do dzis bez odpowiedzi. Jelenia juz prawie u mnie w lowisku nie ma. Nadlesnictwo narzuca wysokie plany i mimo aneksow nic nie mozna zrobic.
Darz bor. | 27-02-2014 23:08 | Jurekel | MAUZES - oczywiście możesz nie czytać ale nie wypowiadaj się co do ich treści bo to pozostaje w sprzeczności. Nikogo ni e krytykuję , jedynie zwróciłem uwagę na artykuł który tłumaczy skąd wzięły się dodatkowe jelenie w przytoczonym nadleśnictwie w tak ogromnej liczbie. Tłumaczy to też inne zjawiska w populacji jeleni w Polsce wynikające ze złego oszacowania ich liczebności. | 27-02-2014 23:00 | MAUZES | Przepraszam Cię kolego, ale nie rozumiem o co Ci chodzi w ostatnim wpisie! Od jakiegoś czasu przestałem czytać Twoje wpisy! Z góry założyłem, że jak coś piszesz to krytykujesz dziennikarzy portalu, kolegów/koleżanek, którzy wykładają na tacy zarówno głupotę decydentów jak i nie prawidłowości w Naszym dobrowolnym a zarazem przejrzystym związku! Nie myliłem się:(! | 27-02-2014 22:47 | Jurekel | MAUZES - ja napisałem ten artykuł w Braci i informację o korekcie wielkości populacji w 2011 roku ? Teraz wiadomo skąd się w 2011 roku wzięły te dodatkowe łanie. Mleko się wylało i tyle a właściwie wyjaśniła przyczyna. Przykro mi , że nie jestem po linii ale dlaczego miałem to przemilczeć ? | 27-02-2014 22:35 | MAUZES | Z wielkim zainteresowaniem czytam artykuły kol. Piotra, często rozmawiamy z kolegami o problematyce poruszanej w różnych artykułach przez kol. Piotra, który niestety otwiera nam oczy na sprawy, które powinny być dla Nas oczywiste, ale nie koniecznie dla działaczy PZŁ!
Jurekel! Taka mała mądrość życiowa dla Ciebie-Czasami człowiek mądrzej wygląda jak się nie odzywa! | 27-02-2014 22:20 | Jurekel | kiryk - chodzi o artykuł i zawarte w nim omówienie pozyskania w tym Nadleśnictwie. O inwentaryzacji jej zasadności i sposób wykonywania możemy porozmawiać innym razem. Ta tabela miła zilustrować ukrytą redukcję a zobrazowała całkowicie jawną. Krytycznie o przeprowadzaniu inwentaryzacji przez koła wypowiadałem się nie raz. Wszystko to jest wina PZŁ i braku kadr do zarządzania a nie ALP. Pewne rzeczy trzeba przyjąć na klatę. Nie dość , że kompletnie nie mamy pojęcia co to jest ta inwentaryzacja to jeszcze ją krytykujemy. To jest najgorsze co można zrobić i zwalamy winę na ALP.Jak znamienici członkowie PZŁ sami nie potrafią jej wykonać to niech ją zlecą a z wynikami idą zatwierdzać plany. Wszyscy winni tylko nie my najmądrzejsi od gospodarki łowieckiej. | 27-02-2014 22:07 | kiryk | Przewartościowana, niedowartościowana, z sufitu, czy p... na wodę, jakby nie patrzeć, przez lata była lipna w tych opisanych, czy w innych nadleśnictwach, bo taka lipna wszystkim pasowała, no może z wyjątkiem środowiska naturalnego, ale kto by się czyms/kimś takim przejmował. | 27-02-2014 21:56 | Jurekel | Hupert nie zmienia to postaci rzeczy że w omawianym nadleśnictwie planowanie i imwentaruzacja była przewartościowana w 2011 o czym w artykule nie napisano. Kto i ile niea sensu dyskutować bez materoałow co pisałem od początku. Dla mnie sprawa jest prosta i artykuł zmienia ocenę tabeli i wnioski.
| 27-02-2014 21:41 | Jurekel | Hupert jeżeli jest tak kak piszesz to po co są te rozważania i powoływanie sie ma liczby w twierdzeniu o ukrytej redukcji ? Bez inwentaryzacji co można stwierdzić ? Ja napisałem że nic. Na podstawie pozyskania można przeprowadzić też analizy . Czy inwentaryzacja jest potrzebna? Czy inna metoda określenia pozyskania zadowoli mysliwych ? Chyba nie jeżeli dziś nie potrafią zrobić tego sami tak aby nie mieć kłopotów. Pytanie czy jest za mało bo nie płacimy za szkody w lasach? Z dzikiem jest inaczej , prawda ? | 27-02-2014 21:36 | Hupert | Jurekel, ten artykuł w Braci Łowideckiej nie jest o tym CO ZROBIONO w Nadleśnictwie Rudziniec w 2011 roku, tylko o tym, co pracownicy Zakładu Ekologii, Badań Łowieckich i Ekoturystyki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, kierowanego przez prof. Bogusława Bobka PLANOWALI samodzielnie z inicjatywy szefa lub w zleconych im przez kogoś pracach. A p. Katarzyna Kopeć nie jest nawet pracownikiem tego Zakładu, no ale może jako doktorantka pełniła rolę asystentki prof. Bobka, dlatego mogła opublikować ten artykuł w prasie łowieckiej. Pomimo prezentowanego zaangażowania w problematykę inwentaryzacji i promocję profesora Bobka, musiało umknąć Twojej uwadze, że plan profesora zakładał liczebność populacji przed sezonem polowań 2011/12 na 2987 osobników, a tak odpowiedzialni wg Ciebie leśnicy przyjęli, że osobników jest tylko 2290 sztuk. Prof. Bobek planował nadleśniczemu pozyskanie na poziomie do 1198 osobników, a nadleśniczy zatwierdził w planach tylko 945 osobników (wielkość przekazana mi przez nadleśniczego), z czego koła wykonały tylko 805 sztuk. O różnicach w pozostałych latach między planem profesora i rzeczywistością możesz się przekonać porównując wielkości z tabel z obu artykułów. Tam też odczytasz, że profesor planował w sezonie 2013/14 odstrzał maksymalnie 691 sztuk, a nadleśniczy zatwierdził plany na 1033 sztuki. Sumarycznie przez trzy sezony 2011/12 - 2013/14 prof. Bobek proponował odstrzał w nadleśnictwie 2459 jeleni, a nadleśniczy podpisał plany na 2828 sztuk. Widać był bardziej chętny do redukcji niż prof. Bobek, uchodzący za głównego mnożącego stany inwentaryzacyjne jeleni w Polsce. | 27-02-2014 21:16 | Led | Jurekel - słyszysz to co chesz słyszeć, a głuchy jesteś jak pień. (czytaj niżej i jeszcze niżej). Perfidnie wścibski jesteś, a goowno wiesz:)) Śmieszne są te twoje dywagacje, zresztą nie wiele komu potrzebne do życia tak jak te twoje karteluszki obserwacyjne. Możesz je sobie powiesić zamiast toaletowego pod ręką obok portretów tych profesorów od liczenia i zasad. Staraj się mocniej, może zapracujesz i któryś z nich wykorzysta twoje świstki i światły artykuł napisze z pomocą jakiegoś niedouka studenta typu flisiastego:)) | 27-02-2014 20:53 | Hupert | Daka, pełna zgoda, że wszystkie kolumny oprócz pozyskania to p... na wodę i o tym właśnie autor pisze. To nie autor wymyślił te wszystkie liczby, tylko wszystkie zainteresowane planami rocznymi strony, a więc koła, nadleśnictwa i PZŁ tworzyły i brały ten p... na wodę na poważnie. Nikt nie pofatygował się, żeby zweryfikować wpisywane do planów, a następnie uzgadniane w ZO i zatwierdzane przez nadleśniczych, wielkości. To jest smutna rzeczywistość, choć pewnie dla Ciebie ważniejszym jest nie jaką informację autor nam przekazał, tylko jakby autora zdyskredytować. | 27-02-2014 20:25 | daka | Bendonc uczciwym (choc to dzis cholernie rzadkie) trza sobie uczciwie
powiedziec ze te tabelki redaktorowe to jest p...na wode. Oparty na
p...na wode. Tam jest tylko jedyna wiarygodna, weryfikowalna i uczciwa
szpalta. Ta z pozyskaniem. Reszty nie wypada komentowac bo trza by
bylo uzyc brzydkich slow. | 27-02-2014 20:12 | Jurekel | Led słyszałem, że mają zobowiązać ALP do pozostawiania 50% upraw do zgryzania przez połową. Wreszcie będzie myśliwych interes na wierzchu ; ) Rolnicy też chcą oddawać połowę płodów dla zwierzyny . Twoim zdaniem jest zwierzyny zamało ? O prof. Bobka to już się nie martw. On jest profesorem nie ty. | 27-02-2014 19:48 | Led | LP prowadzą swoja politykę hodowlaną i mają głeboko w d... jakieś karty obserwacji, które z wielkim napinaniem ktoś tam sobie prowadzi. A jeszcze głębiej niż w d... mają jakąkolwiek selekcję populacyjną. Za każdym razem usilnie tylko dążą do zwiękaszenia w RPŁ pozyskania jelenia. PZŁ nie chce i nie potrafi dać po łapach. Biorąc pod uwagę stan osobniczy jelenia na dzień 10 marca na obszarze danego nadleśnictwa, ostateczne ilości w RPŁ powinien przyklepać ZO na uzgodnieniu w tym samym dniu i w swojej siedzibie biorąc pod uwage inwentaryzacyjne wyniki kół sąsiadujących obwodami.
Ten pie... -nik w planowaniu powinien się skończyć raz na zawsze jak i monopolistyczny PZŁ. Bobek już pokazał swój "talent" inwentaryzatorski, a teraz Dziedzic_team pewnie korzystał z wybiórczych statystyk Flisa do opracowania kryteriów. Jaki uczeń taki mistrz, jaki nauczyciel taki wychowanek. | 27-02-2014 19:04 | Rzecznik Prasowy | A czego nadlesnictwa tak boja sie jeleni skoro grodza wszystko co popadnie?
Niedlugo sobie biurka i krzesla z siatki zaczna robic. Hmm, albo zamiast medalowych trofeow na niektorych scianach zagoszcza rozne modele siatki.... | 27-02-2014 18:42 | Jurekel | Wana - a czytałeś artykuł z Braci Łowieckiej ? Co zrobiono w Nadleśnictwie Rudziniec w 2011 roku ?
To jest chyba odpowiedź na stawiane pytania. Nic i nikogo nie zakrzykuję. Wyszło jak wyszło, akurat w tym Nadleśnictwie odbywa się oficjalna redukcja jeleni spowodowana między innymi skargami rolników.
Czasem warto sprawdzić co piszą na ten temat inni i co mają do powiedzenia sami zainteresowani. | 27-02-2014 18:34 | Wana | 80% tekstu komentarzy od jednej osoby, to najlepszy dowód na próbę zakrzyczenia rzeczywistości. | 27-02-2014 17:49 | Jurekel | To może ten artykuł coś wyjaśni :
http://www.lowiecki.pl/nowosci_dodawanie.php?act=redir&id=682
| 27-02-2014 17:02 | Jurekel | kiryk - czy ja napisałem , że te dane są fałszywe ? Nie , tylko nie wiem czy jest to zestawienie dokonane w nadleśnictwie czy to dane z kół i zestawianie zostało dokonane przez redakcję samodzielnie ? Nie wiem dla jakiej powierzchni, wiec nie można wyliczyć zagęszczen, jaką metodą, jaki błąd, został lub nie, wzięty pod uwagę, nie nie ma do tego map, struktury wiekowej lasu i wielu innych danych potrzebnych do opracowania wniosków.
Nie przekręcaj. Tak się wykonuje analizę we właściwy sposób. Wymienione czynniki nie tylko wpływają na zmniejszenie populacji. Sam dobór prób do wykonania inwentaryzacji może zaburzać jej wynik i są odpowiednie metody statystyczne aby tego uniknąć. Dlaczego leśnicy mają udzielać korepetycji nieukom z PZŁ, którzy kwestionują metody naukowe i wprowadzają własne nie rozumiem. Piszą , że wykonali inwentaryzacje w terenie takie mają wyniki i tyle planują w tym roku. To skąd to wiedzą nie podlega ocenie nadleśniczego. Za to odpowiada ten podpisany , który plan sporządził. Nadleśniczy ma dość swojej pracy i nie musi odwalać za kogoś jego roboty. | 27-02-2014 16:56 | Jurekel | To , że nie gra to widać, tylko nie wiadomo dlaczego. Które wartości przyjmiemy jako wiarygodne i dlaczego ? Te z lat 2009, 10, 11, 12 , 13 ? Dlatego ważne są dokumenty z liczen- jak były przeprowadzane. Bardzo dużo od tego zależy i różna może być interpretacji tych cyfr. Kiedy populacja była niedoszacowana lub przeszacowana, jaki był przyrost itp.
Inne wnioski wysnujemy przyjmując za podstawę wiarygodną stany z roku 2009 a inne jeżeli z roku o najwyższej liczbie łan czyli 2011.
Ja bym chciał poznać stanowisko autorów planu i dopiero wtedy wyciągać wnioski. Tymczasem ponieważ nie zgadzam się z taką analizą tego materiału i wnioskami, zostałem znowu zepchnięty na pozycję obroncy kogoś lub czegoś. Zależy Kolegom na wskazaniu przyczyn takich rozbieżności czy też wystarczy ta jedna teza postawiona w artykule ? Moim zdaniem przyczyn jest kilka i nakładają się na siebie potęgując błędy.
Dlaczego jako rzeczywisty wynik przyjęto stan z 2009 ? Przyjmijmy ten najwyższy i dodajmy 20 % błąd zaniżenia osobników a otrzymamy kompletnie inne wnioski. Co wtedy ? W niepublikowanej tabelce rozbieżności są na poziomie błędu przez 5 lat. Gdyby nawet przyjąć,że na całym terenie nadleśnictwa łowczy ( zarządy) kół działają niezgodnie z prawem i fałszują dokumentację trudno sobie wyobrazić sytuację , że są do tego zmuszani przez nadleśniczego i ryzykują wyrok.Jeżeli jednak myśliwi nie mają nic więcej na poparcie swojego zdania niż tylko wyniki całorocznej obserwacji przeciw protokołom z inwentaryzacji ALP to trudno się dziwić, że nie są w stanie skutecznie bronić interesów PZŁ. Jeżeli wnioski są poprawne o fałszowaniu dokumentacji należy to zgłosić do prokuratury, plany to w koncu są dokumenty urzędowe a nie makulatura. | 27-02-2014 16:48 | kiryk | To co Jurekel piszesz, to stara śpiewka tych, którym ujawnianie rzeczywistości uwiera, więc insynuują, że autor, dla wielu autorytet (dla ciebie Jurekel nie musi być), będzie fałszował dane otrzymane od nadleśniczych. To byłoby kłamstwo na krótszych nogach niż jeden dzień, bo posypałyby się protesty tych nadleśnictw lub ZO, którzy przecież znają te liczby. A dlaczego za źle przygotowane plany mają odpowiadać leśnicy? A dlatego, że to oni zatwierdzaja te plany i to oni są beneficjentami takiego wadliwego planowania, choć muszą sobie zdawać sprawę, że np. strzelając więcej łań, struktura płci nie może być stała, a to akceptują. Twoje dywagacje o relacjach między liczbą osobników po sezonie i tą przed nowym sezonem są funta kłaków warte, bo wskazane przez ciebie czynniki mogą zmniejszać populację, a nie ją zwiększać. Zwiększyć może tylko migracja, tyle, że nie da się wytłumaczyć migracją wzrostu liczby osobników we wszystkich nadleśnictwach w kraju w tym samym czasie. A jeżeli wyniki inwentaryzacji powinny być korygowane co roku zgodnie z WŁPH, to kto powinien to robić? Chyba ci co odpowiadają za stworzenie i nadzorowanie WŁPH, bo to oni uzgadniają i zatwiedzają plany roczne. Koła nie biorą udziału w tworzeniu WŁPH i pewnie w ogóle go nie znają, bo ich zainteresowanie dotyczy obwodu, a nie terenu nadleśnictwa, czy rejonu hodowlanego. Od tego są powołane ustawowo nadleśnictwa i ZO PZŁ. | 27-02-2014 13:18 | Mnich | Metody inwentaryzacji na pewno nie są doskonałe.
Jednak zastanawiające jest zupełnie co innego.
Jeżeli przez 4 kolejne lata strzela się na terenie danego Nadleśnictwa uśredniając 2 razy więcej łań niż byków, a stosunek łań do byków w zasadzie nie zmienia się i oscyluje rok do roku w granicach 1:1 to nie trzeba wielkiej przenikliwości aby dostrzec, że coś tu nie gra. | 27-02-2014 12:56 | Jurekel | Kantor - takie pisanie w gazecie , bez wyjaśnień stron sporządzających te dokumenty koła łowieckie jest mało profesjonalne dziennikarsko ale do tego jestem już przyzwyczajony. Jeżeli populacja była niedoszacowana w roku 2009 a znam przypadki sięgające do 300% różnicy ( (Zachodniopomorskie )pomiędzy całoroczną obserwacją a np. liczeniami na transektach to przy zmianie metody inwentaryzacji taki wzrost nie jest niczym dziwnym. Zanim wysnuje się jakiekolwiek wnioski wnioski należy zbadać wszystkie aspekty ale aby to zrobić należ wykonać przynajmniej kilka inwentaryzacji.
Nie wystarczy wiedzieć, że trzeba liczyć, trzeba jeszcze wiedzieć jak i właściwie interpretować wyniki w korelacji z innymi faktami. Czemu sytuacją za źle przygotowane plany mają odpowiadać leśnicy nie rozumiem. To w końcu Redakcja stale podkreśla, że wykonywanie wspólnych inwentaryzacji z ALP jest niepotrzebne a wręcz szkodliwe a całoroczna obserwacja jest jedyną słuszną "metodą".
Ja chciałbym zobaczyć dokumenty a nie tabelki bez podpisu. Czyli protokoły z inwentaryzacji lub składane dokumenty do Nadleśnictw przez koła. Chciałbym się dowiedzieć jaką metodą i na jakich powierzchniach otrzymano takie wyniki, czy we wszystkich kołach postępowano według tego schematu, co mają do powiedzenia podpisujący się pod tak sporządzonymi dokumentami. Jeżeli Tobie wystarcza taka analiza ok. Mnie nie. Niestety na podstawie publikowanych materiałów inna jest niemożliwa. Jednak w wyliczeniach należy uwzględnić błąd ilości przynajmniej 20 % , być może większą liczbę samic niż się zakłada wtedy tempo wzrostu - przyrost jest całkowicie inny niż się wpisuje, wpływ warunków pogodowych, strukturę wiekową pozyskania, wpływ ewentualny wilka i inne czynniki. Błąd matematyczny ludzki, liczenie podwójne lub nawet potrójne tych samych zwierząt. W końcu mamy wyliczyć przyrost ex post czy założyć jego wielkość przed sezonem ? Czy inwentaryzacja jest potrzebna i jak ją wykonywać to inny temat - na taką analizę zjawiska można tylko napisać : " Eunuch i krytyk z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi".Dla mnie Redakcja popełnia taki sam błąd zakładając, że liczba osobników po sezonie musi się zgadzać z liczbą osobników zinwentaryzowanych w marcu. Ta liczba ma się zgadzać tylko z jednym z ilością osobników w łowisku. Inne działanie i przyjmowanie jakichkolwiek wartości "podręcznikowych" wypacza sens inwentaryzacji. Dlaczego osobników jest mniej lub więcej to powinno być przedmiotem analizy jak i inne wyniki inwentaryzacji. Wyniki inwentaryzacji powinny być korygowane co roku zgodnie z WŁPH. Nie ma tu miejsca na sztywne przepisywanie rubryk i wyliczanie na tej podstawie czegokolwiek. Tymczasem tak własnie wygląda "inwentaryzacja" w wielu łowiskach "wykonywana" przy stole w oparciu o całoroczną obserwację czyli widzimisię sporządzających plany. Taki sposób też jest popierany przez Redakcję. Czy owe wyniki to celowe działanie ALP czy też wynik owej " metody obserwacji" , która dała taki obraz w skali nadleśnictwa na dużych liczbach to należałoby ustalić zanim napisze się o ukrywaniu redukcji i celowym działaniu. Krytykowanie czegoś czego się nie wykonuje w praktyce jako złego, złej metody i otrzymanych wyników jest z punktu widzenia rozsądku nieuprawnione. Kiedy metoda jest zła lub jest niewłaściwie stosowana to i wyniki otrzymane są błędne. Jeżeli mamy planować to należy mieć do tego metodę - narzędzie i nim się posługiwać. W przypadku określonej metody inwentaryzacji powinna ona być jednakowa na całej powierzchni rejonu hodowlanego hodowlanego i wykonywana w tym samym czasie a obserwatorzy powinni umieć rozróżniać wiek i płeć osobników. Najpierw niech PZŁ poczynając od koła do ZG przeprowadzi solidną inwentaryzację i przeszkoli odpowiedzialne osoby a potem możemy zaczynać dyskusję na ten temat. Na dziś można postawić hipotezę ze względu na sposób "wykonywanej" inwentaryzacji - "metoda i jej błąd" , że w wielu częściach kraju populacja jelenia jest znacznie niedoszacowana, jej struktura nie jest znana i dlatego pomimo znacznego wzrostu ilości pozyskiwanych osobników populacja nadal wzrasta pomimo wyliczanych na papierze redukcji i pozyskiwania łań kosztem byków. Wszelkie dywagacje na ten temat bez "spisu z natury" nie mają sensu bo wszyscy się mylą. Nie da się prowadzić "firmy" bez rzetelnych okresowych remanentów. Być może należy odejść od takiej metody pozyskania i selekcji to jednak inna dyskusja, na dziś prawo zakłada taką formę sporządzania dokumentacji. Czytając ten tekst sam nie wiem cz Redakcja popiera inwentaryzację czy też nie ? Czy uznaje, że obecna sytuacja jest zła i należy zacząć współdziałać z ALP w tym kierunku przeprowadzając wspólne faktyczne udokumentowane liczenia według przyjętej metody przynajmniej na terenie rejony hodowlanego. Dobrze jest więc liczyć czy też nadal będzie Redakcja pisać jak postępować z nadleśniczymi w sprawach zatwierdzania planów nie przedkładając ich do zatwierdzenia ? | 27-02-2014 09:35 | Kantor | Kolego Jurekel kończ Waść wstydu oszczędź! | 27-02-2014 07:29 | Jurekel | Lelek - nie rozmydlam, jedynie nie zgadzam się z wnioskami bo uważam, że zostały wysnute po pobieżnej analizie i jedynie w oparciu o cyfry.
Moim zdaniem to ty nie rozumiesz czym jest inwentaryzacja. Krótko ujmując jest to "spis z natury " lub "remanent początkowy", który musi być wykonany !
Potem powinien być powtarzany i a podstawie wyników dokonywane analizy i prognozy. Dlatego stan z roku poprzedniego ma tu jedynie wartość pomocniczą i niezgodność tych cyfr jest tylko informacją o możliwej nieprawidłowości inwentaryzacji ale nie o przyczynie tej niezgodności. Dla mnie odpowiedzi na pytania zadane przez Redakcję gdzie podziały się lub skąd wzięły "osobniki na papierze" nie otrzymałem. Otrzymałem jedynie hipotezę , że sfałszowano wyniki a uczyniły to służby leśne celem i PZŁ z premedytacją w celu redukcji jelenia. Czy tak jest w istocie nie wiem bo brak tu materiałów. Nawet gdyby przyjąć to jako twierdzenie udowodnione zwracam uwagę na takie kwestie jak:
- plany sporządzają koła PZŁ, kto więc fałszował dokumentację podając nieprawdziwe stany ?
- jaką przyjęto metodę i czy była ona wspólna dla wszystkich kół ?
- czy wykonano inwentaryzację w jednym terminie ?
- na jakiej powierzchni liczono i jakie otrzymano zgęszczenia ?
- czy tabele są tabelami zbiorczymi dla kół i jak rozkładają się te różnice w poszczególnych obwodach ( kołach ) ?
- jaki jest błąd "metody" zwanej całoroczną obserwacją i ile może on wynosić w poszczególnych kołach- obwodach ?
- czy uwzględniono koncentrację zwierzyny w określonych rejonach ?
Takie pytania można poszerzyć o jeszcze o biologię zwierzyny. Moim zdaniem przyczyną takich wyników nie jest jedynie "dopisywanie" osobników przez leśników.
Zwracano już tu uwagę na takie aspektu gospodarki jak intensywność gospodarki populacją i zwiększenie odstrzału nie musi automatycznie skutkować zmniejszeniem populacji ( Niemcy i odstrzał 1100 tys saren) . Tak wiec istotnym jest ten stan faktyczny zastany co rok w marcu przy uwzględnieniu innych czynników właściwie wyliczony. STAN Z NATURY , nie cyfry ! Niestety w obu tabelkach Redakcja podobnie jak sporządzający plany nie jest w stanie oderwać się od książkowego wzorca i pod tym kontem dokonuje analizy - dopasowując cyfry. Popełniła przy tym sama błędy matematyczne. Czyli nie są ważne stany wynikające z papierów a rzeczywiste w łowisku, których nikt ani koła ani Redakcja nie policzyła. Stan ten pozostaje nadal nie znany a obie strony dokonują analiz fikcyjnej papierowej populacji. Nikt nie zna stosunku płci, przyrostu, ilości osobników itp. Trudno opisywać rzeczywistość na podstawie wątpliwych danych z 2009 i porównywać je z latami następnymi kiedy mogły inwentaryzacje być dokonywane innymi metodami. Dodatkowo dziw mnie fakt posługiwania się inwentaryzacją do udowodnienia czegokolwiek kiedy kwestionuje się jej zasadność, wytyka nieskuteczność i zarzuca się błąd nawet kilkuset procentowy. Analizując jedynie stan zeszłoroczny i stan po inwentaryzacji trudno wskazać jaka jest przyczyna owych zauważonych różnic. To tyle. | 26-02-2014 22:40 | Hupert | Zauważyliście, że w żadnych zasadach selekcji opracowanych w PZŁ, w tym tych ostatnich prof. Dziedzica, nie ma jednego słowa nt. kontrolowania popawności planowania populacji i nigdy nikt nie słyszał w PZŁ, żeby kontrolować poprawność inwentaryzacji liczbą osobników po sezonie pozostałych po planowaniu i odstrzale poprzedniego roku. Za to kontrolowanie każdego (prawie, bo te najlepsze wyjeżdżają za granicę lub nikną w piwnicy) osobnika męskiego, którego odstrzelono, z nakazem wizyty przed wysoką komisją dwa razy w roku, karami zawieszenia, a nawet rzecznikami i sądami, które nie pomogły w najmniejszym stopniu poprawić populacji przez 60 lat, za to udało się populacje odmłodzić, nakazując strzelanie do osobników starszych, żeby populacje postarzyć. A teraz postarza się przez redukcję łań i to się nazywa dbałością o zachowanie środowiska natualnego w nienaruszonym stanie. Ręce opadają. | 26-02-2014 22:13 | lelek_nowy | Jurekel, próbujesz rozwodnić temat, bo wnioski ci nie pasują. Nie krytykuj metody całorocznej obserwacji, bo na niej Twoi mocodawcy lub bohaterowie budują "selekcję". Dzięki corocznemu "liczeniu" mogą redukować jelenie nie biorąc za to odpowiedzialności, bo to koło ustawowo odpowiada za inwentaryzację. Poza tym nie pasuje decydentom analizowanie populacji po sezonie, bo to zmuszałoby do wykonania co najmnij raz rzetelnej inwentaryzacji, czego ani Lasy, ani PZŁ nie chcą. A argumenty o pomijaniu praktyki związanej z warunkami pogodowymi, bazą pokarmową , dokarmianiem, śmiertelnością , drapieżnikami itp. parametrami określającymi liczebność, żeby opierać się na sztywnych parametrach świadczy, że nie rozumiesz problemu. Jeżeli w całym kraju populacje po sezonie rosną, to nie jest to wynikiem pogody, pokarmu, śmiertelności, drapieżników, etc. bo te czynniki nie produkują osobników na Św. Mikołaja, których nie było na wiosnę i latem. | 26-02-2014 22:00 | Jurekel | Niestety nie mam dostępu do całości materiałów ale za to znalazłem taką informację : http://www.episteme-nauka.pl/index.php/numery/22-nr-12-2011-t-2/186-analiza-inwentaryzacji-i-pozyskania-populacji-jelenia-europejskiego-w-lasach-gliwicko-raciborskich i może jeszcze dla zobrazowania problemu : http://cepl.sggw.pl/sim/pdf/sim36_pdf/Bobek_i_in.pdf | 26-02-2014 21:45 | Jurekel | Wszystko ładnie tylko nic nie wiemy o metodach , terminach i terenie inwentaryzacji. Trudno rozmawiać o wynikach jeżeli nie wiemy nawet czy takie inwentaryzację się odbyły bo jak wiadomo inwentaryzacja ( z wyjątkiem całorocznej obserwacji ) to wróg nr. 1 a przeprowadzona wspólnie z leśnikami to zdrada stanu łowieckiego i wazeliniarstwo.
Dziwi rozprawianie o czymś co jest wynikiem inwentaryzacji zgodnej z propozycjami ośrodków naukowych a ta jako ich podstawa jest notorycznie tu negowana w całej rozciągłości jako zbyteczna. Tak jak i wyniki otrzymywane na jej podstawie. Natomiast gloryfikowana i proponowana jest "całoroczna obserwacja" jako "metoda" bez wypełniania nawet kart obserwacji. To jest ponowna próba dopasowywania cyferek do zaleceń a nie faktyczne policzenie zwierzyny. Choć raz policzyć należy w sposób prawidłowy i na tym budować następne roczne plany łowieckie. Zarówno myśliwi jak i redakcja błądzą nadal wokół teorii przyjmując całkowicie sztywne parametry z literatury nie uwzględniając całkowicie praktyki związanej z warunkami pogodowymi , bazą pokarmową , dokarmianie, śmiertelnością , drapieżnikami itp. parametrami określającymi liczebność populacji.
Dopóki nie będzie wiarygodnych wyników jedyna odpowiedzialna odpowiedź brzmi nie wiem ile jest sztuk w danym roku na danym terenie. Być może różnić w ilości jeleni należy dopatrywać się w zastosowaniu różnych metod, terminów, błędu pomiaru, migracji, wieku i rodzaju drzewostanów, dokarmianiu i wreszcie sumy tych elementów. Bez tej wiedzy analiza Redakcji jest niekompletna a wnioski bardzo jednostronne. Dlaczego przybyło jeleni, na podstawie tych danych nie można stwierdzić. Czy wniosek , że spowodowane jest to działaniem z premedytacją jest słuszny nie wiem. Jednak należy zapytać czy np. nie było zmiany metod i wykonawcy inwentaryzacji. Jeżeli PZŁ nie chce bądź nie umie wykonywać inwentaryzacji należy rozważyć odejście od tej metody planowania i przekazać ją ALP. Leśnicy wyznaczą limity do wykonania na podstawie szkód w lasach podobnie jak robią to w Niemczech. | 26-02-2014 19:04 | haroldzik | Pisałem już nie raz, że w końcu trzeba poruszyć odpowiednie organa aby dobrały się do PZŁ i GDLP za naruszenie zapisów ustawy PŁ zawarych w art.1, art.2 3), art 4.1 ! Jak to zrobić? | 26-02-2014 16:58 | Broxen | W naszym „modelu” nie ma przecież żadnych selekcjonerów, są co najwyżej uprawnieni do strzelania samców płowej. Praktyczny skutek tego jest taki, że jak 22 sierpnia uprawniony strzeli byka to w marcu lub kwietniu następnego roku dowie się od „komisji” czy ubity byk był selekcyjny. Gdyby dziś ustalić, że każdy myśliwy który ma wpisanego w zielonej karteczce samca płowej może strzelać do samców płowej, to okazało by się, że nic się nie dzieje, bo i ten nazywany „selekcjonerem” i ten bez tej nazwy do oceny komisji niesie.
Jaka by była praktyczna różnica, czy czerwone dostanie ten nazywany „selekcjoner” czy ten bez tej nazwy ?
Tak jak każdy myśliwy po zdaniu egzaminów i ten „selekcjoner” musi przestrzegać co do dnia okresów ochronnych, tak samo ten co zdał dwa dni temu egzamin będzie przestrzegał jakichś zasad przyjętych przy odstrzale samców płowej.
To co jest teraz, to zwyczajne skecze.
| 26-02-2014 16:04 | Rzecznik Prasowy | PO CO SA JAKIEKOLWIEK ZASADY SELEKCJI BYKOW, KOZLOW...?????
Ile jest na wycenie wiencow/parostkow na dwa czerwone punkty????
Ze zadam pytanieglupie i naiwne... po co poszukuje sie slabych lbow??? Po co komus tzw "podkladka"... wszyscy wiemy o czym mowie... To skad sie te na podkladke biora? Spadaja z nieba, rosna na grzadce? Gdzies i skads te podkladowe znikaja...
Moznaby pojechac po bandzie i zaryzykowac stwierdzenie ze restrykcyjne kryteria oceny wieku, punkty wyceny itp itd w naszej polskiej obyczajnosci powoduja wiecej szkod niz pozytku.... Po ustaleniu ze popelnilo sie blad na 2 czerwone zaczynaja sie kombinacje, nagle z obustronnie koronnego robi sie szpicak, ktory spadl z nieba-wiadomo. Nie ma wtedy szlabanu na dwa lata...
Co wiec dla populacji jelenia byloby lepsze?
Ps. Z pokora przyjme na klate kazdy kamien....smialo. |
| |