W poprzednim odcinku przedstawiłem jeden z racjonalizatorskich sposobów radzenia sobie ze sprzętem w kuchni myśliwego. W tym artykule chciałbym przedstawić czytelnikom dziennika "Łowiecki" technikę zamykania własnych wyrobów w opakowania blaszane. Jest to coraz powszechniejsza metoda zagospodarowania tusz pozyskanych podczas polowania, popularna w innych krajach od dawna i coraz częściej stosowana także przez krajowych myśliwych. Może warto pomyśleć o wyposażeniu w niedrogi sprzęt domki myśliwskie, gdzie wykorzystywany byłby przez wielu członków koła zwłaszcza tych, którzy na polowania poświęcają kilka dni.
Własne wyroby to często powód do dumy i uznania przyjaciół rodziny czy kolegów z koła. Kłopotu nie ma gdy upolowany zwierz nie jest zbyt duży, a tym samym łatwiejszy do zagospodarowania. Gorzej gdy upolujemy sporą sztukę, a oddanie do punktu skupu nie leży w zainteresowaniu szczęśliwego łowcy. Nadmiar mięsa trafia więc do zamrażarek także użyczonych przez rodzinę lub znajomych. Nie zawsze wyrób kiełbasy w dużej ilości odpowiada posiadaczowi tuszy.
Ciekawym rozwiązaniem jest więc zapakowanie wyrobów z dziczyzny do puszek metalowych. Znawcy twierdzą, że jest to lepszy sposób przechowania mięsa niż przetwory w słoikach szklanych, ze względu na pełna izolację mięsa od światła. Produkcja konserw sposobem domowym jest na tyle prosta, że bez problemu poradzi sobie z nią praktycznie każdy zainteresowany. Autorzy realizując ten film sami sporządzili kilka konserw, mimo, że żadnego doświadczenia w tej dziedzinie nie posiadali. Wystarczyło króciutkie szkolenie z obsługi maszyny i kilka rad doświadczonych kolegów.
Panie Pawluk bardzo ladnie, niech Pan pogada z osoba piszaca pod nickiem Kwasior z tego forum i zrobcie cos razem, np. dzial kulinarny na tym portalu, zawierajcy filmy o robieniu potraw mysliwskich ( bigos, kielbasa, sloninka, zalewajka itd.. Fajnie sie patrzy jak mysliwy cos sam robi, a nie jak w programie takiego faceta z broda w mysliwskim blazerze, co kaze robic potrawy Panu Marcinowi, jak mnie pamiec nie myli, to chyba facet o nazwisku Russak lub Rusak. I ta kuchnia, co ten facet robi , powinna nazywac sie kuchnia Pana Marcina wedlug przepisu Rusaka lub Russaka. Pozdrawiam.
Stanisławie Szanowny. Chwała Ci za poświęcony czas , ale zabrakło przepisu.
No chyba , że miała to być reklama :)
Pomysł na wspólna maszynę dla kolegów z koła wg. mnie bardzo nie trafiony.
Pozdrawiam