DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Stanisław Pawluk25-07-2006
W lubelskim wali chłodem!

Nie! Nie! To nie jest komunikat meteorologiczny! Pogoda w lubelskim jest oczywiście upalna, w nocy 29 stopni Celsjusza tylko w Okręgowej Radzie Łowieckiej wali chłodem! I to na poziomie minus 25 stopni! Wszystko to za sprawa kolejnego, w tym wypadku pierwszego w tym roku, „Łowca Lubelskiego”, który po ostatnich wyborach zaczął dołować. Być może powodem dołowania jest „odmłodzenie” kolegium redakcyjnego i zaangażowanie do jego „tfożenia” najsłynniejszego inkwizytora w łowiectwie, Tomasza Okonia, o czym donosi tzw. stopka redakcyjna na pierwszej stronie.

Zapewne kolejny numer zostanie poświęcony łowieckiej lustracji, w której to Tomasz Okoń już się wykazał na forum. Jako przywiązany do monotematycznego kanału telewizyjnego „Puls”, gdzie kupują jego kiczowate programy pod nazwą „Knieja”, zapewne ujawni przeszłość swoich przyjaciół z legitymacją prasową, co to lustrację tą jako „doświadczeni dziennikarze” mieli prowadzić min. w stosunku do mnie, co gromko na forum, „pod przykryciem” jak każe stare SB-ckie przyzwyczajenie, ogłosili.

Dopiero co otrzymany nowy numer ochładza gorące lato scenerią zimową i opisem wydarzeń o których lubelska brać łowiecka dawno zapomniała, jak chociażby zimowe ferie młodzieży zorganizowane przez KŁ „Miś”. Widocznie Tomasz Okoń przyzwyczajony jest do sprzedawania informacji przedawnionych i dawno nie aktualnych, gdyż jego program „Knieja”, ze scenerią zimową, nadawany jest przez wymieniony kanał do dzisiaj. Bezguście w zapychaniu dziury programowej wykazuje zresztą także TV Polsat nadając programy „Knieja”, popularyzujące zimowe dokarmianie zwierzyny. Robi to zresztą osobiście najlepszy (jak sam o sobie twierdzi) łowczy w Polsce z najbardziej zasłużonego dla poniewierania łowiectwa koła w Lublinie uważanego za jedno z dwu elitarnych.

A co można wyczytać we wspomnianym zimowym numerze Łowca Lubelskiego?
Wprowadza on nową nomenklaturę: „stary nemrod”! Od tej pory wiemy, ze nemrodzi dzielą się na młodych i starych! Piszący tekst ze „starym nemrodem”, „tfoży” nową gwarę łowiecką gdzie wiek jest sprawą ducha, a nie czasu!

Ciekawe są zdjęcia kuropatw, które z racji 100-lecia Puław, czemu poświęcony jest specjalny dodatek, za ulubione miejsca bytowania upatrzyły sobie instalacje w pobliżu tlenowni w puławskich „Azotach”. Oczekiwać więc należy, że dziki zadomowią się pod Macro, a jelenie byki zaraz zaczną się pokazywać na deptaku, czyli Krakowskim Przedmieściu! Nawet lisy wyniosły się z OHZ Wierzchowiska o czym donosi opisywany kwartalnik ukazujący się w systemie rocznym w swym reportażu o polowaniu w Lesie Skrzynice, jako zakamuflowanym sprawozdaniu z polowania notabli łowieckich, na pokocie którego leżał jeden (słownie: jeden lis!). A rok temu opisywałem, jak to sąsiedzki obwód zarządzany przez łowczego kochającego mięso, co niejednokrotnie udokumentował przypadkami kłusownictwa, strzelają 40 dzików rocznie, kilkanaście kozłów i saren oraz parę sztuk jeleni byków i trochę łań. O ilości lisów i zajęcy nie wspomnę, aby nie wpędzać w kompleksy nie potrafiący osiągnąć takich wskaźników gospodarki łowieckiej na powierzonym mu terenie Zarząd Okręgowy w Lublinie.

W upalne (35 stopni) popołudnie czytam w tejże gazecie, że Zarząd Okręgowy w lutym omawiał sytuację w Kole Łowieckim „Jeleń” po zamieszczonych w prasie lokalnej artykułach. Bełkot językowy, niezrozumiały dla wyjątkowo inteligentnych, stosowany w „Łowcu Lubelskim” w stylu: „poruszony został temat”, „ORŁ obradowała w sprawie”, „omówiono temat” mnie, jako przeciętnie, a może nawet mniej inteligentnemu, nie pozwala na jednoznaczna interpretację, co te narady przyniosły konkretnego. Bo to, że radzili i pili kawę za składki członków to rozumie. Ale nijak nie mogę pojąć co konstruktywnego uchwalili. Co np. dobrego postanowili w sprawie tegoż „Jelenia”? Pokątnie, a nie z organu opłacanego za moje i kolegów pieniądze, dowiaduje się, że g...... zrobili! Koło Łowieckie „Jeleń” „wypier..... na zbity pysk”, jak to jest w okręgu przyjęte określać, dwu myśliwych, którzy sprzeciwili się złym zachowaniom zarządu koła, w tym jednemu skazanemu prawomocnie za przestępstwo, w wyniku którego dawno ów „władza” powinien pożegnać się z bronią! Nie znam decyzji ZO w sprawie ewentualnego odwołania mimo, że jej początki leżą na moim biurku już od dawna, ale stawiam złote talary przeciwko orzechom, że ZO w Lublinie zachował się rutynowo i kolejna idiotyczna uchwałę o „wypier..... na zbity pysk z koła” w majestacie swojej niepodważalnej władzy rutynowo przyklepał. Jeśli się pomyliłem, to tekst powyższy na środku największego stawu na Lubelszczyźnie „Kozisz”, stojąc w ubraniu i z flintą w ręku odszczekam. Albo na podobnym stawie „Tyśmianka”, łosiom grzywki własną ręką czesał będę przez co najmniej trzy dni. O wynikach dalszego rozwoju sytuacji mimo, iż od lutego do czasu ukazania się opisywanego numeru „ŁL” upłynęło ponad 6 miesięcy, redakcja rozbudowana niczym sztab Pentagonu ,poinformować „swoich” czytelników nie zdążyła.

Krytykując treść „Lubelskiego Łowca” w środowisku najbliższych przyjaciół usłyszałem, że jestem czepialski, bo gazeta jest wyjątkowo przyjacielska tzn. pokazuje ciągle tych samych przyjaciół, jest na tyle otwarta, że jak przyjaciele zawiodą z tekstem, to „puszcza” materiały napisane przez kogoś z kół łowieckich, że o letnim jej wydaniu świadczy ilość powielonych na zdjęciach kleszczy, a nie śnieg na prawie każdej stronie. Z przekąsem i wyrzutem usłyszałem także, że do kilku rzeczy w tej gazecie przyczepić się nie można: papieru i farby! Okręgowa Rada Łowiecka hojnie płaci za gruby papier kredowy nawet dla stron drukowanych w jednym kolorze! I nie chcieli słuchać, że ta hojność to z naszych kieszeni. Stwierdzili jedynie, że i tak by tej gazety nie czytali, gdybym im pod nos nie podsunął!





Brak komentarzy do tej publikacji

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.