|
autor: Stanisław Pawluk21-08-2006 „ZAZŁOMOWANY” JANEK
|
Jan Nowakowski do związku łowieckiego należy już 54 lata. Aktualnie jest członkiem Koła Łowieckiego nr 155 „Sokół” w Lublinie. Wcześniej z racji migracji zawodowej należał do studenckiego KŁ nr 25 (62) na SGGW gdzie studiował, kolejnymi kołami gdzie rzuciła go praca zawodowa były koła w Piasecznie, Chojnowie, Ostrołęce, z której wywędrował, aby objąć ówczesne nadleśnictwo Sarny koło Ryk. Tu związał się z kołem „Sokół”, do którego należy już 38 lat. Jako pierwszy na Lubelszczyźnie uzyskał dyplom lektora uprawniający do prowadzenia zajęć w organizowanych przez PZŁ kursach.
Zamiłowanie do lasów i łowiectwa popychały go zawsze w kierunku działań twórczych i konstruktywnych. Był jednym z tych, którzy aktywnie działali na rzecz integracji środowiska łowieckiego. To m.in. za jego sprawą powstał klub „Hubertus”, który skupia 10 kół łowieckich. Klub ten organizuje różnego rodzaju akcje, jak choćby zalesianie terenów zdegradowanych przemysłem, czy nieużytków. W corocznej akcji zalesiania bierze udział ponad dwustu członków różnych kół należących do „Hubertusa”. Zalesiania te maja tradycje sięgającą czasów przed formalnym powołaniem do życia „Hubertusa”.
Klub ten także zajmuje się racjonalnym gospodarowaniem zwierzyną zwłaszcza jeleniami. Jan Nowakowski wspólne ustalenia co do hodowli, zwłaszcza jeleni, uważa za bardzo ważne choćby ze względu na fakt, że koła z „Hubertusa” dzierżawią obwody przyległe do siebie, stanowiące jedno środowisko bytowania zwierzyny grubej.
Szczególnie cenionym w środowisku myśliwych, nie tylko jego macierzystego koła, jest jego zaangażowanie w szkolenie młodych myśliwych. Janek – bo tak go popularnie tu nazywają - ma ku temu szczególne predyspozycje. Sam działając przez wiele lat w komisjach egzaminacyjnych przy Zarządzie Okręgowym, uznawany jest za wyjątkowego znawcę sztuki łowieckiej, którą potrafi i chce przekazywać. Każdy nowowstępujący do koła korzysta z „lekcji” Janka. W kole nie pamiętają, aby komuś na egzaminach podwinęła się noga. To zasługa Janka - twierdzi prezes koła Roman Kostyra.
Strzelectwo to kolejne oczko w głowie Janka. Szczyci się tym, że jego koło wychowało 4 mistrzów strzelectwa myśliwskiego. Koło aktywnie uczestniczy w różnych zawodach strzeleckich. Szkoleni przez Janka strzelcy wielokrotnie reprezentowali okręg lubelski na mistrzostwach Polski. Na tych zawodach kilku myśliwych z koła zdobyło klasę mistrzowską, Janek był jej jednym z pierwszych zdobywców. Był także (przed reorganizacją) trzykrotnym mistrzem województwa warszawskiego w strzelectwie myśliwskim, a po reorganizacji został trzy razy mistrzem okręgu lubelskiego. Do jego stałych zadań w kole należy trenowanie młodych kadr strzeleckich, co jak twierdzi, robi bardzo chętnie, widząc chęć i zaangażowanie młodszych kolegów.
Umiejętności społecznikowskiego działania Janka powodowały, że powierzano mu szereg odpowiedzialnych zadań. Był kilkakrotnie członkiem wojewódzkiej rady łowieckiej, pełnił także funkcje w komisjach problemowych przy ORŁ, był także członkiem zarządu koła. Był okres, że sam musiał wyceniać wszystkie powstałe szkody rolnicze i często łagodzić wybitnie roszczeniowe postawy właścicieli upraw. A było co robić, gdyż zwierzyny w obwodach, na których gospodarzy koło jest sporo. Jan Nowakowski wspomina czas, w którym jeleń na Lubelszczyźnie znany był jedynie z fotografii i filmów Puchalskiego.
Gdy młody Janek wstępował do „Sokoła” od razu zaangażował się w introdukcję jeleni z Borów Tucholskich i województwa olsztyńskiego. Sprowadzone zwierzęta przebywały w zagrodach adaptacyjnych w sąsiednim nadleśnictwie, a następnie zostały wypuszczone do lasu. Rozprzestrzeniły się niebawem także na teren „Sokoła”, gdzie objęto je szczególna troską. Oczywiście w pierwszym szeregu jak zwykle w takich sprawach stał Janek. Szczęśliwie, jelenie obrały sobie za swój matecznik okolice jeziora Piskory. W stworzonej wówczas ostoi (późniejszym rezerwacie) znalazły niezbędny spokój i warunki do rozmnażania. Stąd wyemigrowały na wszystkie praktycznie sąsiedzkie obwody. Ile trzeba było wykonać paśników, lizawek czy wyłożyć paszy i soli Janek już nie pamięta. Z dumą podkreśla, że dzięki pracy koła stan jeleni na ich terenie należy do jednych z najwyższych na Lubelszczyźnie. Badania naukowe zaś stwierdzają, ze krzyżówka jelenia mazurskiego z Borów Tucholskich dała bardzo pozytywne rezultaty. Jelenie są bardzo silne i mają piękne symetryczne poroże. Mogły by być nieco wyższe - rozważa Janek. Wraz z prezesem Romanem Kostyrą dyskutują o ewentualnych planach sprowadzenia dla wzmocnienia innymi genami jelenia karpackiego. Na razie jest to w sferze marzeń. Ale kto wie? Janek gorąco wspiera prezesa w tych marzeniach i zapewne znowu stanie w pierwszym szeregu pracujących gdyby doszło do realizacji.
- Janek przyczynił się także wydajnie do odzyskania a następnie utrzymania płynności finansowej koła, z którą od lat nie mamy problemów - twierdzi prezes R. Kostyra.
- Był moment, że popadliśmy w chwilowe kłopoty. Powodem ich był duży wzrost szkód rolniczych. Jankowi powierzono odcinek zapobiegania szkodom i szacowania szkód, które w owym czasie szacowane były „na oko” byleby zadowolić rolnika. Często bywało, że wypłacone odszkodowania były zbyt wysokie, a plany łowieckie nie wykonywane. Janek, w randze członka zarządu koła, w stosunkowo krótkim czasie zredukował ilość szkód. Powstały pasy zaporowe, zintensyfikowano całoroczne dokarmianie, podjęto działania ochronne upraw, a szacowanie szkód odbywało się „jak książka pisze” z miarką w ręku. Janek tego pilnował i osobiście wykonywał szacowanie szkód. Także w tej dziedzinie uważany jest za eksperta oraz wyszkolił następnych.
- Zaangażowania Janka w sprawy koła nie sposób przecenić - stwierdza prezes Roman Kostyra.
- To właśnie za sprawą takich myśliwych jak Janek, składka w kole do niedawna wynosiła zaledwie 10 złotych miesięcznie. Teraz wynosi 30 złotych, ale za każdego strzelonego lisa myśliwy otrzymuje także 30 złotych.
- Mamy nadzieje, - twierdzi prezes - że takie rozwiązanie zmobilizuje nas do intensywnego strzelania lisów, których jednorazowo na niezbyt dużym obszarze widziano 15 sztuk! Oprócz norki amerykańskiej jest to duże zagrożenie dla ptactwa w naszych czterech rezerwatach.
Trudno ocenić na ile jest to zasługa pedagogicznych talentów Janka, ale bez wątpienia także dzięki jego wpływowi koła szczyci się tym, że z koła członkowie odchodzili tylko z przyczyn naturalnych. W całej 60 letniej historii, żaden członek nie został z koła wydalony i jest ich obecnie 73. Jak zgodnie twierdzą obaj rozmówcy, słowo koleżeńskość ma u nich właściwe znaczenie. Uważają, że niewygórowane wpisowe oraz to, że stażyści mają obowiązek aktywnie uczestniczyć w budowie urządzeń łowieckich, a wstąpienie do koła zaczynają od zakupu bażantów i wypuszczeniem ich w łowisko - pozytywnie wpływa na ich postawy. Stażyści obowiązkowo biorą udział w polowaniach zbiorowych, kiedy to po uczestnictwie w nagance, towarzyszą myśliwym na stanowiskach. Czas ten jest dobrym momentem na zadawanie pytań, przyswajanie zasad łowieckich. Z chwilą wstąpienia do koła młody myśliwy nie jest już obcym, a nawet zawiązują się silniejsze przyjaźnie.
Janek, był także pierwszym, który zaszczepił koło tak prozaiczną sprawą jak budowa ambon. Do roku 1968 nie przywiązywano do budowy urządzeń łowieckich żadnej wagi. Janek zbudował drewnianą makietę ambony i pokazywał ją wszystkim myśliwym. Osobiście także zbudował pierwszą ambonę. Dzisiaj w kole znajduje się ponad 150 ambon. Jako jedni z nielicznych stosują polowania pędzone dla których zbudowano specjalne podesty o wysokości ok. 2 m. Jest ich około 40 sztuk.
Na obwodach gdzie gospodarzy koło „Sokół” znajduje się cztery rezerwaty przyrody. Do powstania ich także swą rękę przyłożył Janek. Rezerwat „Piskory” został utworzony przez myśliwych koła, zanim urzędowo nadano mu ten status. Na długo przed formalnym utworzeniem rezerwatu myśliwi zrezygnowali z polowania na tym terenie, a na obszarze tym utworzyli ostoję zwierzyny. Jest to jedno z miejsc gdzie licznie występują kaczki i gęsi. Dziś obok tych ptaków spotkać tam można w sporych ilościach bąki, żurawie, czaple, czarne bociany, pustułki, zimorodki. Jaskółki brzegówki i oknówki zbierają tutaj budulec, z którego budują gniazda na obiektach pobliskich Zakładów Azotowych. Na stałe znalazły sobie siedzibę w rezerwacie „Piskory” orły bieliki. Żyją tu także puchacze i orliki krzykliwe i wiele innych coraz bardziej unikalnych ptaków. W rezerwacie utworzono punkty obserwacyjne oraz ścieżki dydaktyczne. Janek dumny jest z faktu, że teren ten odwiedzany jest licznie przez wycieczki z całego kraju.
W pewnej odległości od nie istniejącego wówczas rezerwatu – wspomina Jan Nowakowski – stała ambona. Nieopodal urządził sobie gniazdo orlik krzykliwy. Przenieśliśmy więc ambonę dużo dalej, aby orlikowi nie przeszkadzać. Okazało się, że orlik także przeniósł swoje gniazdo podążając niejako za amboną, tak jakby chciał zasygnalizować, że w pobliżu myśliwych czuje się bezpieczniej.
W tej chwili nad rezerwatami tymi zbierają się czarne chmury. Rozprzestrzeniła się tutaj norka amerykańska i niszczy praktycznie wszystko. Nie wykluczone, że Jankowi przyjdzie ze strzelbą w ręku bronić rezerwatów, do powstania których wielce się przyczynił. Twierdzi jednak, że w takich przypadkach strzelba jest niewystarczającym środkiem. Skuteczniejszym byłyby pułapki, które działają bez względu na pogodę i porę dnia. Inaczej dorobek kilkudziesięciu lat zostanie stracony za sprawą agresywnego przybysza.
W swej pracy zawodowej leśnika oprócz odznaczeń resortowych został odznaczony min. srebrnym i złotym krzyżem zasługi. Za jedno z ważnych odznaczeń w swym życiu uważa także otrzymany za zsyłkę na Syberię „Krzyż Sybiraków”. Za swą pracę dla łowiectwa Jan Nowakowski obok wielu wyróżnień został wyróżniony brązowym, srebrnym a następnie złotym medalem zasługi łowieckiej. W dniu 10 maja br. otrzymał najwyższe odznaczenie łowieckie: Złom. Koledzy Janka z akceptacją i sympatią dowcipnie stwierdzają, że „Janek został zazłomowany!”
|
|
| |
27-08-2006 00:42 | greg | Dzięki takim ludziom Jak Kolega Janek mozna jeszcze uwierzyć w sens człowieczenstwa. Zdrówka Ci Janie życze. Greg | 25-08-2006 20:53 | Adico | Też mam przyjemność znać osobiście Kolegę Janka. Pierwszy raz spotkałem go na swoim egzaminie strzeleckim. Spotykałem go też na strzelnicy w Puławach jak również goscił na jednym z posiedzeń komisji strzeleckiej. Szczególnie utkwiło mi w pamieci nasze spotkanie z przed ponad dwóch miesięcy, kiedy to starałem sie zorganizować zawody strzeleckie mojego koła. Wszytko szło jak po grudzie. Na 3 dni przed wyznaczonym terminem wiekszość zarządu zdecydowała że z powodu zbyt małej liczby chętnych zawody należy odwołać bo nie ma sensu wydawać kołowych pieniędzy (rzutki, dyplomy, nagrody itp) dla kilku zapaleńców. Ja jednak swego dopiąłem, ufundowałem dyplomy, zrobilismy zrzutke i w sześciu spotkaliśmu się na strzelnicy w Puławach. Tam właśnie spotkalismy Janka Nowakowskiego. Gdy dowiedział się jak nasza sprawa wygląda, powiedział że ma przy sobie swoją sedziowską pieczątkę i jesli chcemy to bedzie naszym Honorowym Sedzią Głównym. Oczywiście chcieliśmy. W sumie wyszła fajna impreza z uroczystym wręczaniem dyplomów itp, no i oczywiście sympatyczna pogawedka z Jankiem:) Gratuluję "zazłomowania". | 25-08-2006 02:09 | Wiesław Nitka | AD Faber To po czorta dyskutujesz ?Ja cieszę się że istnieje Janek i podobnie działający SPOŁECZNICY w Zrzeszeniu. Nie mam zamiaru dodawać czy umniejszać ICH wagi. Jan Nowakowski nie ma żadnego związku z "bydgoskimi sprawami" ale rodzaj postawy który reprezentuje jest tą wartością , która w Nim jak i wielu jemu podobnym jest godna naśladowania. I w tym klimacie próbowałem skomentować ten temat Kulwapa bez próby wykorzystania "pleców" Janka. Jeżeli jednak ktokolwiek odniósł takie wrażenie - bardzo przepraszam. Na przedstawiony przeze mnie komentarz istotny wpływ miała otrzymana w tym dniu dokumentacja, którą za ewentualną zgodą admina postaram się opublikować w Dzienniku, dotyczącą właśnie "sprawy bydgoskiej" z którą osobiście jestem związany.
| 24-08-2006 23:12 | Faber | To nie forum dyskusyjne.Wiem o KIM nie o czym piszę.Nie pouczaj,tylko czytaj sam co piszesz.Jak komentujesz to na temat.Jeżeli nie widzisz swojego błędu i jeszcze masz pretensje,to współczuję.Janowi i tak nie jestes w stanie ani dodać ani umniejszyć a żadne sprawy ani Twoje ani bydgoskie z nim się nie łączą.Nie mam zamiaru dyskutować w temacie nie podlegającym dyskusji.Poproś kogoś,aby ci wytłumaczył,jaki popełniłeś nietakt,bo dalsze roztrząsanie tematu staje się niesmaczne.
DB. | 24-08-2006 22:01 | Wiesław Nitka | AD Faber
Nie wiesz o czym piszesz. Doczytaj a później skomentuj - chyba już Cię o to prosiłem kiedyś - pamiętasz???. Wazelina dla ZO Bydgoszcz???!!! Napewno nie jesteś w temacie. | 24-08-2006 13:04 | saimon | Ad Faber
Gratuluje trafnosci komentarza.Zazdroszcze Ci znajomosci z tak wspaniala postacia jaka jest Kol.Janek.przekazuje Mu ta droga serdeczne gratulacje
z zyczeniami dlugich lat w zdrowiu.Zas tak na marginesie,czy Ty wogole
spis Kolego,czy tylko same nocne dyzury sie Ci trafiaja :-))
Pozdrawiam DB Saimon | 24-08-2006 09:22 | Guzik | Gratuluję! Czytało się z przyjemnością. | 24-08-2006 04:27 | Faber | Ja,to Janowi gratuluję i życzę dużo zdrowia i sukcesów wszelkich oraz długich lat życia z taką klasą jak dotychczas.
Ponieważ kolegę Jana Nowakowskiego znam osobiście,darzę Go uznaniem,szacunkiem i dużą sympatią,nie podoba mi się komentarz kol.Nitki rozmywający temat felietonu.
Wypowiedż powinna zawierać wstęp,rozwinięcie i zakończenie.
Wszystkie trzy części zgodnie z prawidłami powinny dotyczyć tematu.
Kolega Nitka natomiast po wstępie na temat felietonu,w rozwinięciu nagle zmienił wątek i po plecach Jana wdrapując się dość nieelegancko, wytaszczył wiadro wazeliny dla ZO w Bydgoszczy.
Ja wiem,że Jan już niejeden ciężar takich akrobatów wytrzymał,ale ile można?
Dobrze chociaż,że w zakończeniu,kolega docenił skromnie Jasiowe zasługi,ale cóż to przy tamtych z Bydgoszczy?
Trochę taktu kolego.
Kulwapowi gratuluję obiektywnej oceny naszego sympatycznego Jana i trafienia w dziesiątkę z tematem.
Szkoda,że nie wiedziałem o wizycie-toć to rzut kamieniem od mojej chałupy.DB | 21-08-2006 15:27 | Wiesław Nitka | Kulwapie zatkało mnie!!!!!!!!
Wchodzę na portal - patrzę .......... O!!! Kulwap pisze o lubelszczyźnie!!! Myślę - za chwile dowiem się o kolejnej aferze z udziałem Waszych dygnitarzy - a tu co???!!! Jan Nowakowski przedstawiony w pięknym świetle popartym dowodami na to, że człowiek ten rzeczywiście zasłużył na "zazłomowanie" :-). Są ludzie honoru ( na lubelszczyźnie i w bydgoskim też ), dla których sprawy łowiectwa to tylko sprawy łowiectwa ,społeczników zaangażowanych w ochronę wartości Polskiego Związku Łowieckiego . Przd takimi ludźmi chylę czoło, szczególnie zaś przed tymi członkami ORŁ w Bydgoszczy, którzy pomimo wskazówek udzielanych przez niektórych związkowych kolegów głosowali w obronie moich elementarnych praw do bycia członkiem KŁ. Nie dali oni wiary zapisom przygotowanym przez organy Związku - broniące postępowania ŁO z Bydgoszczy - głosując za ekspertyzami prawnymi sporządzonymi przez niezależnych prawników wynajętych również poprzez ORŁ !!! . Pomijając aspekt czysto prawny głosowali oni za obroną zwyczajów panujących w ogromnej większości Kół Łowieckich w Polsce nie odwracając się plecami do spraw szeregowych członków Zrzeszenia , czyniąc to bezinteresownie w poczuciu sprawiedliwości dla której obrony zostali powołani. Sprawiedliwości , która nakazywała im głosowanie za obroną praw członkowskich w konsekwencji nie tylko moich, ale tysięcy polskich myśliwych skazanych przez związkowego "eksperta" na odebranie im prawa do bycia członkami Kół Łowieckich. Żal, że większość członków Rady ugieła się pod opinią przysłaną z Warszawy głosując za nieomylnością ZO Bydgoszcz a przeciwko zwyczajom przyjętym przez KŁ, również tych z okręgu bydgoskiego, do których także należą członkowie Rady. Nadzieja w tym, że członkowie PZŁ zapamietają ten fakt i uwzględnią go w następnych wyborach................................. ...Dla "Zazłomowanego" Janka ale i wielu innych "Janków" (również tych niezazłomowanych ale o złotych sercach) STO LAT!!!!
Pozdrawiam DARZ BÓR Wiesław Nitka |
| |