Rok temu napisałem tekst Komu OHZ-ty ???, który wywołał duże zainteresowanie. Pojawiły się po nim opinie, że na podstawie źle prowadzonego OHZ-tu Wierzchowiska nie powinno się sugerować, iż w innych niż zarządzanych przez Zarząd Okręgowy w Lublinie istnieje taka sama, czyli zła gospodarka. Sprawdźimy więc, co zmieniło się w kierowanym przez łowczego okręgowego Karola Cichowskiego OHZ Wierzchowiska, jak działają inne OHZ-ty i czy ich istnienie ma uzasadnienie w osiąganych efektach.
Dla zrobienia wywiadu i obejrzenia OHZ-tu w Krośniewicach specjalizującego się w hodowli klatkowej zajęcy muszę uzyskać pisemne zezwolenie. Takie postawienie sprawy odebrałem jako piętrzenie trudności i unikanie mediów zwłaszcza w kontekście niezbyt pochlebnego artykułu w jednej z łowieckich gazet. Jak bardzo się myliłem mogłem przekonac się już wkrótce, stojąc przed klatkami z żywymi zającami.
Ośrodek Hodowli Zwierzyny w Krośniewicach położony jest na 14 ha. Na tym terenie zlokalizowano około 200 klatek dla zajęcy, woliery dla bażantów i kuropatw, oraz zagrody adaptacyjne w których wypuszczone zające „uczą się” życia na wolności. W tych zagrodach znajdują się poletka z lucerną i kukurydzą. Zbliżając się do klatek słyszymy jak zające „tłuką się” usiłując się wydostać. Kierownik OHZ Adam Kumorowski prosi nas, abyśmy zachowywali się możliwie bezszelestnie i spokojnie. Twierdzi, że niepokojone zające potrafią zabić się o klatki lub przy wypuszczaniu o ogrodzenie zagrody. Dlatego zarządzający starają się maksymalnie ograniczyc obecność ludzi przy klatkach. Karmienie wykonuje dwuosobowa obsługa, która podwozi pokarm do klatek traktorem. Zające w miarę akceptują osoby podające im pokarm i głos traktora. Chociaz i tu zachowują swoją dzikość oddalając się od otworów w chwili, gdy podawana jest pasza. Aby maksymalnie ograniczyc obecnoś ludzi przy klatkach woda doprowadzona jest specjalnym systemem i zające korzystają z niej bez pomocy człowieka.
Kierownik Działu Ośrodków Hodowli Zwierzyny Zarządu Głównego PZŁ Maciej Gacyk, o zającach może opowiadac długo. Doświadczenia w prowadzeniu hodowli klatkowej czerpał między innymi w hodowlach francuskich, na wzór których zbudowano klatki i zagrodę w Krośniewicach. Ośrodek prowadzi uprawy pasz na sporych obszarach. Własna kukurydza, buraki pastewne, lucerna, koniczyna i marchew bez stosowania nawozów sztucznych to podstawa hodowli. Karma ta jest podawana zającom po zakończeniu chowu klatkowego, w którym zasadniczą karmą jest granulat produkowany dla królików.
Mój pobyt w ośrodku zbiegł się z terminem wypuszczania kolejnej partii zajęcy do zagrody adaptacyjnej. Pracownicy ustawili zapory wykonane z wiązek słomy. Jest to własny sposób ośrodka na zniwelowanie skutków zderzania się zajęcy z ogrodzeniem. Przy wypuszczeniu z klatek, zające z olbrzymim impetem pędzą przed siebie. Uderzając w siatkę ogrodzenia z olbrzymią siłą. Świadczy to o ich dzikości niezbędnej dla utrzymania się przy życiu w warunkach środowiska naturalnego, ale jest szkodliwe z punktu widzenia hodowli, gdyż uderzenia takie powodowały śmierć. Uderzając w słomianą przeszkodę zające tracą pierwszy i najgroźniejszy impet. Dalej zachowują się mniej nerwowo, powoli przyzwyczajają się do aktualnych warunków, aby po chwili już całkiem spokojnie kryć się w kukurydzy, czy specjalnie pozostawianych tu niewysokich zaroślach. Moją uwagę zwraca kilka zajęcy próbujących pokonać około 2 metrową siatkę. Odnoszę wrażenie, że niewiele im brakuje, aby ją sforsować. Ta żywotność rzadkich już dzisiaj kotów wywołuje niesamowite wrażenie.
Zwiedzając ośrodek nie sposób nie zwróci uwagi, że jest on prowadzony starannie i z zaangażowaniem. Tak mała ilość personelu, a tyle dobrze wykonanej pracy. Zadbane uprawy, woliera z bażantami, woliera z kuropatwami, wyglądają estetycznie i czysto, a żyjące tam ptactwo sprawia wrażenie zadbanego. Aż miło popatrzeć na ochoczo biegające i ciągle coś zbierające ptaki. A przecież gospodarujący na 18 tysiącach ha OHZ, to także spora ilość saren, dzików, których strzela się tutaj około 70 sztuk w sezonie, to całodobowy dozór przed nieproszonymi goścmi, zwłaszcza tymi, którzy pewnej nocy wykorzystując osłonę lasu, do którego przylega hodowla i wygodną drogę prowadzącą przy ogrodzeniu w osłonie drzew, dokonali kradzieży zajęcy. Dla ośrodka to strata. Mimo to, ośrodek ląduje „na plusie”. W ośrodku często goszczą myśliwi dewizowi polując na kozły. W soboty i niedziele myśliwi krajowi polują na dziki.
Maciej Gacyk i Adam Kumorowski widzą w ośrodku przyszłość dla polskiego szaraka, który do niedawna królował na polskich polach. Twierdzą zgodnie, że bez zasilania łowisk, co daje niezbędną wymianę genetyczną, a w terenach gdzie zające wyginęły, szansę na ich odrodzenie, nie mamy sznas na częstrze oglądznie zajęcy w swoich obwodach. Już w tej chwili dostarczają do kół materiał hodowlany dla dalszego rozmnażania w warunkach półwolnościowych, przyjmując w ten sposób na siebie najtrudniejszy proces hodowli klatkowej.
Patrząc na efekty hodowli w tym OHZ, nie mogę oprzeć się stwierdzeniu, że jednak w OHZ coś się da zrobić i powoli zaciera mi się negatywne wrażenie OHZ-tu Wierzchowiska, które rok temu opisałem w dzienniku.
PS
Tropem wyhodowanych w OHZ Krośniewice zajęcy, trafiłem do Koła Łowieckiego w Górze, a także do hodowcy, który materiał hodowlany kupował za granicą. W następnych odcinkach postaram się opisać co dalej robi Krośniewicki zając oraz co przez rok zmieniło się w OHZ Wierzchowiska.
Zapraszam także do galerii ze zdjęciami zrobionymi w Krośniewicach, Górze i Husowie.
|