19/12/2009

Polowanie wigilijne w obw. 89


Obecni na polowaniu:

Pokot:
  1. Piotr Gawlicki, prezes, prowadzący
  2. Marek Szymborski, łowczy
  3. Ireneusz Ożóg, sekretarz,
  4. Edward Wójcik, gość
  5. Paweł Caboń
  6. Roman Dobek
  7. Mariusz Dobek
  8. Zenek Dyś
  1. Zygmunt Kowalczyk
  2. Tomasz Łącki
  3. Mariusz Nieżórawski
  4. Zbyszek Szymborski
  5. Andrzej Szreder
  6. Arek Szturo
  7. Krzysztof Wnęk, stażysta
  8. Kazik Dułak, stażysta
  9. Andrzej Dończyk, stażysta

  • dzik x 2, Edward Wójcik, król
  • dzik x 1, Zenek Dyś
  • dzik x 1, Andrzej Szreder
  • dzik x 1, Paweł Caboń

Ten dzień był dla polujących bardzo wymagających. Temperatur apowietrza prze cały dzień utrzymywała się w okolicach -15 stopni C, żeby wieczorem spaść do prawie - 20 C. Pierwszy miot, buczki, tym razem pędzone na krótko pod górę na drogę mirowską. Od głosów psów wszystkim zrobiło sie cieplej i co chwilę zabrzmiał strzał. Edward Wójcik strzelił dwa warchlaki, a trzeciego dzika, większego spudłował. Małego warchlaka strzelił Paweł Caboń, a Irek Ożóg ranił dzika, ale nie doszedł go, bo ten przestał farbować.

Następne dwa pędzenia to już środek lasu i miocie od Mirowa Andrzej Szreder strzelił warchlaka. Teraz przerwa na posiłek, po której wszyscy samochodami udali się pod bagna w Kamirowskich Piecach. W bagnie był odynic, który przez pole udał się wprost na stanowisko Zenka Dysia, który go strzelił. Potem jeszcze od dawna nie brany miot przy tzw. "przesmyku", ale oprócz nie strzelanych lisów, zwierzyny grubej w nim nie było. Jako ostatni pozostał miot przy rowach i tam ruszone cztery słuszne dziki wyszły na Irka Ożoga, ale ten tym razem na czysto je spudłował.Robiło się już ciemno, wiec wszyscy szybko udali się do Kleszczewa, gdzie czekała juz kolacja wigilijna.

W restauracji do polujących dołaczyli koledzy Jan Kupiec i Andrzej Nowacki z małżonkami oraz Włodek Machczyński i Darek Literski, aby wspólnie podzielić się opłatkiem z kolegami i zaproszonymi "kandydatami" na przyszłych stażystów oraz zjeść wspolnie kolację wigilijną. Gorący obiad z różnych rodzajów ryb zadowolił każdego, a opowieści myśliwskie ciągnieto tak długo, aż obsługa musiała przypomnieć, że od godziny restauracja jest zamknięta.


       
       
       
       
       
       
       
   

Strona główna Kronika 2009/2010