Wychodząc na spacer z dziećmi z przedszkola, jedna z pań miała problem z założeniem jednemu malcowi bucików. Namęczyła się co nie miara. Buty wogóle nie chciały wejść. Po pół godzinie wcisnęła siłą buciki, i chce wychodzić, a malec mówi: 
- Proszę pani, te buciki założone są odwrotnie!!! 
Pani załamana, patrzy - faktycznie odwrotnie, trzeba zmienić. Po pół godzinie wcisnęła ciężko wchodzące buciki, i chce wychodzić, ale malec mówi znowu: 
- Proszę pani to nie są moje buciki!! 
Spocona pani przedszkolanka, zgniewana syzyfem znowu do roboty. Zdjęła buciki, a malec mówi: 
- proszę pani, to są buciki mojego starszego brata, ale mama kazała mi w nich chodzić!!! 
Oczywiście gul pani wychowawczyni rozchuśtany, pod nosem coś blUźni, w duchu myśli nie godne nauczyciela, ale założyła. SczęŚliwa chce wychodzić na podwórko pyta malca: 
- A gdzie masz rękawiczki? 
- A w bucikach proszę pani!!! |