W trakcie nocnej zasiadki na ambonie, z telefonu komórkowego dzwoni myśliwy do swojego adwokata. "Panie doktorze, nieszczęście, chyba oddałem strzał w kierunku łowczego, który bez latarki wychodził z lasu. Co mam robić?" "Proszę natychmiast go odnaleźć, upewnić się, czy coś mu sie stało, i zadzwonić ponownie" - brzmi polecenie adwokata.
Myśliwy zrobił, jak mu kazano i melduje. "Posokowiec doszedł go z trudnościami, ale z dostrzeleniem kłopotów już nie było. |