Wrócił chłop z miasta do chałupy jakiś taki uradowany i mówi:
- Maryś, czy masz tam jaki obiad?
- No pewnie Stachu ze mam. Są kartofle, kiszona kapusta jak lubisz, schabowy, zresztą już ci postawiłam na stole.
Po obiedzie pogłaskał się chłop po brzuchu bo mu smakowało, popatrzył żonie w oczy głęboko i mówi:
- Zrobiłem interes życia Maryś.
- Jaki interes? Powiedz, powiedz jaki?
- Dokupiłem okazyjnie 10 hektarów pola obok naszego.
- Wiem Stachu, przecież wiem.
- Skąd wiesz, skoro dopiero co przyjechałem?
- A bo nam się koń za stodołą powiesił... |