W Iraku spotyka się amerykański farmer z miejscowym rolnikiem.
Posiadacz ziemski cwaniackim głosem:
- Powiedz no, farmerzyno, ile tego pola tu uprawiacie?
- O, tutaj w koło domu parę arów i jeszcze kilka tam za miedzą...
- Heh, ja to mam tyle ziemi w stanach, że jak rano, skoro świt, wsiądę w swojego pick-upa i jadę wzdłuż pola, to do samego zmierzchu może się nie udać do końca farmy zajechać!
- Doskonale Cię rozumiem, /odpowiada ze zrozumieniem/ też kiedyś miałem taki samochód... |