Styczeń - bradzo wczesny ranek. Mróż ok. -20 stopni. Myśliwy wyjechał samochodem z garażu udając się na planowane polowanie zbiorowe. Ujechał może z pięć kilometrów. Zapalił papierosa i otworzył okno. Zorientował się, że jest strasznie zimno.
Myśli sobie: "tak strasznie zimno, a ja na polowanie? - a po co mi to, wracam!!!".
Jak postanowił, tak zrobił. Zaparkował w garażu i wrócił do sypialni. Kładzie się do łóżka.
Żona się poruszyła i w półśnie mamrocze:
- co jest?
- nic, nic - strasznie zimno - mówi myśliwy.
A żona na to:
- popatrz, a ten mój stary dureń pojechał na polowanie. |