Polowanie zbiorowe. Ostatnie pędzenie zakończono o zmroku. Podwoda nawaliła. Siarczysty mróz. Przy ognisku w oczekiwaniu na pojazd pada wniosek, by ktoś opowiedział swoją przygodę, która byłaby nieprawdopodobna. Zgłasza się jeden i zaczyna opowiadać.
Polowaliśmy na zające wyobraście sobie że jednym strzałem zastrzeliłem zająca i jastrzębia. Etam bajdy, ale jeden mówi to jest możliwe i bardzo proste. Jastrząb zaatakował zająca i stało się. Drugi opowiada.
Polowałem na kaczki strzeliłem do zrywającej sie krzyżówki z nad zarośniętego oczka kaczka spadła. Moja wyżlica zaaportowała upieczoną kaczkę - śmiech. Ale to przecierz możliwe. Za krzakami na pikniku po usłyszeniu strzału ze strach uciekli, zostawiając upieczoną kaczkę i cały sekret.
Długa cisza.Po pewnym czasie odzywa się najstarszy memrod.
Koledzy, była podoba pogoda i podobny przypadek jak dzisiaj. Siarczysty mróz wiatr do szpiku kości każdy przytupuje. Przypomniałem sobie, że w plecaku mam butelkę śliwowicy i możecie sobie wyobrazić co się działo jak koledzy tą butelkę zobaczyli. I wyobrażcie sobie, że nikt nie miał korkociągu i butelka z powrotem powędrowała do plecaka.
Wyjaśnienia nie było. |