|
autor: jani06-07-2006 Czy Ostoja się ostoi?
|
Runął mur, nie ten historyczny, taki zwykły. Majster zeznając przed komisją bronił swych podwładnych: Nie cały był tak źle postawiony, brama była dobra.
Mnie też się podoba okładka książki otwierającej Ostoję, także muzyka. Koledze z zaprzyjaźnionego koła okładka się nie podoba z powodu koloru. Źle mu się kojarzy. Łacińskie przysłowie „De gustibus ...” mówi, że o gustach się nie dyskutuje. Nie można więc oceniać Ostoi w kategoriach upodobań, bo każdy ma inne. Można i trzeba mówić o faktach, zdarzeniach i treści; jak skomentował na tej stronie Zubel, jego „apetyt na łowiectwo znacznie wykracza poza ramy tego programu”. Podstawowe pytanie, jakie nasuwa się po obejrzeniu przynajmniej kilku odcinków, brzmi: czy to jest program łowiecki?
Są dwa motywy, które zdominowały całość zamierzenia: krajobrazy i kuchnia myśliwska.
Pierwszy wprowadza nastrój. Autorzy znajdują ciekawe zakątki kraju, w których pola, lasy i rzeki komponują się w urokliwy obraz, będący wszakże tłem, nie istotą. Tak można zilustrować każdą myśl, od krajoznawczej wycieczki po prognozę pogody. Obawiam się jednak, że jest to landszaft. Konkurencyjny program łowiecki z telewizji komercyjnej, wcale nie najlepszy, lub Zwierzyniec z Dwójki wstawiłby w te krajobrazy włóczące się psy i koty, „drugą ręką” a raczej obiema podpisując się pod zakazem ograniczenia liczebności zmory naszych pól. Razem z nieszczęsnymi wilkami od Profesora wzruszą serca wszystkich „prawdziwych” miłośników przyrody, wrogów „rzeźników” ze strzelbami.
A my? My nic! Udajemy, że wokół nas sielanka. „Wsi spokojna, wsi wesoła ...”
Kuchnia myśliwska w przeciwieństwie do innych działów jest stałym składnikiem Ostoi. Jeśli nawet nie dominuje w pojedynczym wydaniu, to przez swą częstotliwość występowania sprawia wrażenie, że zamrażarka i spiżarnia myśliwego jest pełna zajęcy, jelenich combrów, dziczych pasztetów i wątróbek oraz wszelkiego ptactwa. Na św. Huberta, u mnie tak nie ma! Ale tych dwa miliony telewidzów o tym nie wie. Dostali bowiem wiarygodną informację: oto Kowalski – myśliwy piecze sarninę! Biedna sarenka, napewno płakała, nim ją ten zbrodniarz z sadystycznych pobudek pozbawił życia.
O nieporadności składniowej Mistrza ceremonii nie sposób pisać bez żenady. Stokroć przyjemniej słucha się cudzoziemca z Kuchni Pascala. Można wszakże pominąć te niezręczności, nie każdy rodzi się Cyceronem. Realizując jednak scenariusz wypadałoby unikać takich wypowiedzi:
„Drodzy państwo, smaży nam się nasz farsz; sympatyczny smak farszu; sympatyczna zupa; naleśniki z dziczyzny” (chyba faszerowane dziczyzną?) – z dn. 30.10 2005r.
„Smażymy naszą wątróbkę na maśle” – z dn. 13.11.2005r.
„Przygotować solankę, żeby pływało nam jajko; żeby mięso stało się znakomicie smaczne, trzeba coś sympatycznego w kieliszku” – z dn. 27.11.2005r.
Chlebem powszednim Ostoi są błędy poważniejsze.
Z grupy merytorycznych: noga jelenia (27.02.05); słaby byk wytwarza dwa długie szydła (a na ekranie szpicak – 30.10.04); byk jeleń (z wypowiedzi Łowczego – 30.10.04; powinno być: byk jelenia); wszystkie odnogi powyżej opieraka to korona (a odnoga podkoronna? – 30.10.04).
Nieporadności językowe:
Trudno je zobaczyć (wilki), bo chodzą trop w trop. Z tego powodu chyba trudno je policzyć.
W tym samym programie o wilkach (21.02.04): wyrządzają straty wśród rolników. Można sądzić, że któregoś zagryzły. Figlarna stylistyka (26.06.04): daleka odległość na tyle bliska, by można było je policzyć. Lisa jest bardzo dużo. Polujemy na dzik, sarna, zając.
Oglądający te filmy myśliwy skoryguje mylne informacje. Ale jakie wyobrażenie zostanie u potencjalnego sympatyka? W Ostoi z dn. 11.12.05 widzimy strzelbę stojącą pod drzewem, bez nadzoru właściciela...
Prowadzący polowanie (może Prezes) wręcza myśliwemu Złom. Ręce plączą się, zainteresowani nie wiedzą, że gałązkę jedliny podaje się lewą ręką, prawą ściskając prawicę wyróżnionego, że podaje się ją na czapce, kapeluszu lub nożu, ale rękojeścią do przodu. Jasne, że scena reżyserowana była na potrzeby programu, że tam na co dzień nie celebruje się takich obrzędów. Więc trzeba było wyćwiczyć!
A po wszystkim solanka sympatycznie przyprawiona daje sympatyczny wygląd szynki.
Program w zamyśle myśliwski, stał się koniunkturalny. Z obawy przed pseudoekologicznie nastawioną publicznością wyrzekł się łowieckich koneksji, stał się gładkim, poklepującym po ramieniu oponentów, obrazkiem dla młodzieży i miłośników przyrody. Aż nadto sielskie krajobrazy stanowią nie tylko prolog, ale i treść niemal każdej emisji.
Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra?
Jak długo jeszcze...
|
|
| |
07-07-2006 20:18 | jani | Łowiec Polski nr 4/06 str. 7.
Sukces "Ostoi".
Według sondaży przeprowadzonych w grudniu, styczniu i lutym przez OBOP, magazyn przyrodniczo - łowiecki OSTOJA oglądało każdorazowo około 2 mln widzów.
Niesamowite! Według tejże firmy wybory prezydenckie w 2005 roku miał wygrać miażdżącą przewagą jeden z kandydatów. I nie miał szwagra w Ośrodku, ani dziadka w Telewizji.
Informacja ta jednocześnie zaprzecza przekonaniu, jakoby Ostoja nie była w zamyśle programem łowieckim. | 06-07-2006 17:20 | Kulwap | Jako wyjątkowo miłosierny....... nic nie napiszę! I jest to wystarczający powód aby autor postawił mi piwo! | 06-07-2006 13:23 | ANDY | ad.Jani
Program w zamyśle myśliwski ...
Sadzę ,że powielasz osąd od jakiegoś czasu wałkowany na tym forum też : to nie jest program dla myśliwych i nigdy nie był tak w zamyśle umocowany . Wiem ,że sporo mysliwych ma żal i argumenty - za naszą kasę , etc.Zgoda , ale jakąś formą trzeba dotrzeć do tej "trochę" większej od promilowej myśliwskiej grupy , choćby po to aby wiedziała ,że myśliwy też człowiek a nie tepy rezun z dubeltówką . Uwagi ,które zamieściłeś do tegoż programu są tak widziane tylko przez myśliwych . Kuchnia - no cóż - stara maksyma mówi: przez żołądek do ... Zgadzam się ,że wszystko co w nadmiarze jest ciężkie . Z drugiej strony czemu nie można kuchni naszej , zawsze opartej na dziczyźnie promować i zrobić z niej niezłą działkę dla choćby innostrańców , za niezłe pieniądze . A i nam wszystkim dziczyzna może wyjść tylko na zdrowie - a tak mało jej choćby w sklepach i nie cieszy się taką estyma jak zwykły świński tyłek . Utyskiwanie wieczne niekoniecznie . Wiele było uwag o pokazywaniu "jakiejś starej baby" , sztućców czy starych zabudowań , oprawy polowań , itp. Ale przecież to nasza dziedzina , korzenie , mało kto wie tym teraz , to źle ,że się o tym mówi i pokazuje ? Jest wiele dawnych obrazów wartych przywrócenia i wiele takich o których zapomnieć trzeba .Wybrać trzeba . Pozdrawiam | 06-07-2006 12:36 | Łaciaty | Zgadzam się z autorem listu. "Ostoja" juz dawno mnie rozczarowała jako program o tematyce łowieckiej(???). Dwa wymienione przez autora elementy czyli kuchnia i krajobrazy to faktycznie mało.
Rozumiem, że raczej w niedzielny ranek nie każdy chciałby oglądać np. jak wypatroszyć sarnę, czy dzika ale mozna pokazać mysliwych od innej strony: dokarmianie, współpraca z młodzieża (w mojej okolicy jest pierwsza szkoła podst. imienia św. Huberta) i np. rolnikami, dokarmianie zwierzyny czy np. relacja z jakis zawodów strzeleckich.
Kuchnia mnie też razi, bo faktycznie kto z nas ma tyle speciałów do przyżądzenia? A kto z nas nie słyszał pytania od osób nie zwiazanych z tematem w stylu: o to pewnie masz zamrażarke pełną?
Chyba ktos powinien sie poważnie zastanowic nad misją tego programu, bo szczerze mówiąc ja jej nie dostrzegam... | 06-07-2006 12:32 | saimon | Witaj Jani,czytam Twoje listy z prawdziwa przyjemnoscia.Mysle,ze ci co co to ich Catylina zwales dlugo jeszcze beda naduzywac naszej cierpliwosci.Kto i w jaki sposob ma im zabronic tego co robia i sposob w jaki to robia.Gdzie znajdziesz setki,ba dziesiatki protestujacych.Kto tez z wnikliwoscia podobna do Twojej sledzi te programy? Mysle,ze niewielu.Jest to troche walka z wiatrakami choc tych Don Kichotow coraz
mniej,a i o Sancho Panse tez coraz trudniej.Nie mniej wytykac,czy zwracac uwage na to trzeba w czym Cie zawsze bede wspieral moj Ty Cyceronie.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Przyluski |
| |