Kto w młodości czytał literaturę, a nie stronił od poezji, pamięta bajkę „Przyjaciele”. Szaraczek ścigany przez złaję psów szukał ratunku. A właściwie to szukał po świecie przyjaciół. Kolejni napotykani odmawiali mu pomocy, znajdując pokrętne i łatwe wymówki. A to miejsca nie ma, a to czasu...
Młody człowiek szukał koła łowieckiego, które chciałoby uwierzyć w jego dobre chęci i zamiary i znalazło miejsce dla szaraka. Niestety nie miał, prócz swej młodości i zapału, wiele do zaoferowania. Nie miał kasy, stanowiska ani własnej gorzelni. Świeży dyplom uniwersytecki czy matura nie stanowiły argumentu przebijającego „układ”. Zapewnienia proszącego o umiłowaniu przyrody zbyto wulgarną drwiną. Odmowa została skonstruowana na zasadzie niedostatku zasad etycznych i moralnych. I koleżeństwa. Niech się najpierw nauczy pokory!
Był zając w bajce, ze wsi Bielany,
Zeżarły go kundle, nie barany.
Przyjaciół brakło, choć się łudził,
Myślał, że znajdzie ich wśród ludzi,
Lecz ludzie to naród porąbany.
Pełno takich szaraków krąży po Ojczystej grudzie, nawet jeśli to nie jest grudzień. Całe lata trwa gonitwa szaraków i panów. Efekt nietrudny do przewidzenia. Tym bardziej, że puentę dwa wieki temu
(z przechodem) zapisał mądry biskup warmiński:
Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.
|