|
|
|
|
autor: sumada15-01-2008 Selekcja kozłów – po sezonie.
|
Minął już sezon polowania na kozły. Jest to dobry czas aby zastanowić się nad tym, czy cele hodowlane realizujemy prawidłowo. Co jakiś czas ustalane są nowe zasady selekcji. Równocześnie trwają dyskusje o celowości tej selekcji. Ale jest pytanie, jak ta selekcja jest właściwie realizowana. Selekcja zwierząt domowych jest zdecydowanie łatwiejsza. Wybiera się rodziców dla przyszłego pokolenia i już. Wśród zwierzyny łownej nie jest już to taka prosta sprawa. W przypadku kozłów polega na eliminacji z łowiska rogaczy spełniających określone kryteria. Ale tak naprawdę to istotniejsze jest jaka grupa rogaczy zostanie ojcami przyszłego pokolenia. I czy są to rzeczywiście te rogacze, które chcielibyśmy obdarzyć tym zadaniem. Tego niestety nie wiemy. I nie bardzo wiadomo jak się tego dowiedzieć. O ile jeszcze przy sarnie polnej można wyobrazić sobie wykonanie zdjęć kozłów z danego obszaru przed okresem polowań. Później można porównać ten zbiór z parostkami kozłów pozyskanych i zobaczymy jakie kozły zostawiliśmy. Mało precyzyjne i niewygodne w wykonaniu ale zawsze coś. Przy sarnie leśnej jest to raczej niemożliwe.
Pewne dane o selekcji można znaleźć w pozycji „ Sarna modele i efekty gospodarowania” Paweł Brzuski, Wojciech Teresiński, Magdalena Hędrzak. Znajdują się tu opracowane dane pozyskania sarny na pewnym obszarze w okresie od 1974 do 1995. W przypadku parostków analiza dotyczy 1096 sztuk. Jest to istotna statystycznie liczba pozwalająca na wyciąganie szerszych wniosków. Nie ma tu oczywiście danych o kozłach, które wzięły udział w rozrodzie. Jednak dane o pozyskaniu kozłów w zależności od miesiąca mogą być również pomocne w naszych rozważaniach. Tu zacytuję wnioski autorów: „Przeprowadzone obliczenia wykazały, iż w analizowanym łowisku rogacze charakteryzujące się największą masą tuszy i najcięższymi parostkami odstrzeliwane były z wyrazistą prawidłowością – najcięższe w maju. Należy przypuszczać, że były to osobniki o największej sprawności fizjologicznej. Najlepiej przetrwały okres zimowy, oraz najszybciej odzyskały kondycję utraconą w okresie ograniczonego dostępu do żeru. Jeśli odstrzał osobników następował na początku okresu eksploatacyjnego to osobniki najlepsze fenotypowo (a można przypuszczać, że wśród nich także najlepsze genotypowo) były eliminowane i tym samym nie mogły już pozostawiać po sobie w tym sezonie potomstwa. Odstrzał takich osobników na początku maja nie wydaje się uzasadniony nie tylko za względów hodowlanych, ale również ze względów ekonomicznych, ponieważ nie wiadomo na ile kozioł zdążył odtworzyć masę ciała utraconą z powodu zwiększonych zimą strat energetycznych oraz stosunkowo długiego okresu niedoboru żeru.”
W innym fragmencie czytamy: „spośród 209 rogaczy, których parostki charakteryzowały się masą 400 i więcej gramów, 180 rogaczy, czyli 86%, odstrzelono na początku sezonu łowieckiego.” Miesiącem kiedy średnia masa parostków była najniższa był ... wrzesień.
Czy ta prawidłowość spadającej średniej masy parostków wraz z kolejnymi miesiącami trwania sezonu polowania na rogacze coś oznacza? Samo nasuwa się, że wraz z czasem ubywało statystycznie szybciej mocnych kozłów i we wrześniu trudno już było odstrzelić mocnego łownego kozła bo takich już zostało bardzo mało. Dlatego odstrzeliwało się później, szczególnie po rui, więcej słabych kozłów. Gdyby przyjąć że tak właśnie jest, to dane te świadczyłyby o systematycznym prowadzeniu negatywnej selekcji. Jest oczywiste, że jeśli najwartościowsze sztuki padają przed rują, to jest to ewidentna strata dla całej populacji. Tracą one możliwość przekazania swych genów w tym i następnych latach. W tym świetle również wszelkie dyskusje nad celowością przeprowadzania selekcji są nieracjonalne, ponieważ pozytywnych skutków takiej selekcji być nie może. Przypomina to nieco sytuację z wiejskiego podwórka, gdzie ze stadka podrastających kogutków do garnka trafia zawsze ten największy. W końcu władcą podwórka zostaje ten który chorował i wolniej rósł i to on jest ojcem następnego pokolenia.
Oczywiście dane dotyczą małego fragmentu polskich łowisk. Były wykonywane ponad 10 lat temu. Może wyciągnięte wnioski są zbyt śmiałe. Może teraz i na pozostałym obszarze kraju sytuacja wygląda inaczej. A może jednak nie. Na pewno warto się nad tym zastanowić i sprawdzić kiedy w naszych kołach pozyskiwane są te kozły, które powinny pozostawić coś po sobie w łowisku.
Ryszard Adamus
|
|
| |
18-01-2008 19:04 | sumada | Ad r andrzej
Ponieważ nie mam własnych danych i doświadczeń więc posłużę się znów danymi z książki.
Na podstawie danych o masie tuszy pozyskiwanych rogaczy zauważyli że po minimum w 1967 nastąpiło maksimum w 1968. W 1968 średnia waga tuszy była największa. I tu cytat "Trudno z tak odległego czasu oceniać co było tego powodem. W roku tym (1968) odstrzelono znaczną liczbę rogaczy w wieku 3-6 lat, a więc w okresie ważnym ze wzglądów reprodukcyjnych. Można przypuszczać, że były to rozpłodniki o genotypie istotnie determinującym masę tuszy. Potwierdzeniem tej tezy można upatrywać w fakcie, iż od tego momentu stale wykazywały niższe wartości."
Tłumacząc to na polski. Autorzy sugerują, że przeprowadzony w 1968 roku odstrzał na stałe upośledził jakość populacji.
| 18-01-2008 17:49 | sumada | Niezła riposta r andrzej | 17-01-2008 13:22 | r_andrzej | "Te kozly nie wziely sie znikad tylko z poprzedniego sezonu. To znaczy, ze w poprzednich latach buce w zielonych kapelusikach z piorkami nie spieprzyli wszystkiego do konca. I jesli na poczatku maja ich pada wiecej niz pozniej to tez dobrze."
Mialem tu na mysli kozly a nie bucow w tych tam....
Przepraszam jesli ktos sie poczul urazony. | 17-01-2008 11:07 | r_andrzej | Wnioski z powyzszych danych mozna wyciagnac rozne.
Jesli w maju pozyskiwane sa najlepsze kozly to znaczy, ze jest
wszystko w najlepszym porzadku. Te kozly nie wziely sie znikad
tylko z poprzedniego sezonu. To znaczy, ze w poprzednich latach
buce w zielonych kapelusikach z piorkami nie spieprzyli wszystkiego do konca. I jesli na poczatku maja ich pada
wiecej niz pozniej to tez dobrze. Najwieksze straty wsrod kozlow
to sezon ruji. Jest spore prawdopodobienstwo, ze ten dobry koziol
zamiast znalezsc sie w mysliwskim garze - gdzie jego miejsce -
zgnije gdzies na poboczu jezdni. W czym problem ?.
Jesli 4 - 5 letni koziol w roku zejscia ze swiata nie wezmie udzialu
w ruji to co z tego ? za rok flankujac swoimi parostkami landszaft
z ryczacym jeleniem w jakims pokoju stolowym - tez nie.Czy
padl 16 maja czy 30 wrzesnia.
Gdy ktos sie upiera (musi) strzelac sarenki wedlug dlugosci ich
"rogow i odnogow" ma ku temu zreszta na poczatku sezonu najlepsze warunki.
Kozly stoja w rewirach, wegetacja niska, dzien dlugi, wybor wiekszy.
A wylewanie krokodylich lez, ze koziol se na "5 minut" przed smiercia
nie "bzyknie" jakiejs kozy ?. Zwyczajna hipokryzja. Bez gwarancji
ze bzykana koza nie ma genetycznych predyspozycji do rodzenia
mylkusow.
Krotochwilne raczej, jak cala mniemanologia stosowana pod nazwa
"selekcja sarny".
Z praktycznego punktu widzenia - uwielbiam comber sarni w tymianku
z grila - bylbym raczej za tym, coby naukowcy zajeli sie
problemem zrobienia czegos zeby mozna bylo w Polsce strzelac przynajmniej jednego kozla na 100 - 150 ha lowiska (lowiska - nie lasu). Tak jak gdzie indziej.
Chociaz....moze lepiej nie. Jak beda tak pracowac jak nad "selekcjom"
sornikow to i tak go...zik z tego bedzie. Poza obszerna tfurczoscia
pisana.
PS
( w okolicach Czempienia - czytalem artykul o ohazecie z tamtych
okolic w LP z ub. roku to wyglada .....hm....tak jakos...
Jesli ktos sie chwali, ze w pozyskaniu sarny uzyskuje w pokazowam lowisku wspanialy
wynik w postaci mozliwosci ukatrupienia 1 (jednego) kozla
na 800 ha lowiska to moze jest to wynik mogacy zaimponowac komus
polujacemu na Syberii ale w naszych szerokosciach....????)
| 15-01-2008 19:24 | sumada | Rzeczywiście miejsce też jest ważne. Badania przeprowadzono na terenie Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu. Powierzchnia, na której prowadzono badania to 15000ha póżniej 10000ha.
W badanym okresie odstrzał prowadzony był w oparciu o trzy kryteria odstrzału. W pewnym okresie realizowano go również poprzez odstrzał losowy. Jednak autorzy podtrzymują te wnioski dla wszystkich stosowanych kryteriów odstrzału. Nie znalazłem w książce informacji o polowaniach dewizowych. Książka zawiera więcej danych i przemyśleń wartych szerszego rozpowszechnienia. Choćby struktura wiekowa odstrzelonych saren, masa parostków w zależności od wieku itd.
Jednak nie chciałem nimi zaciemniać tematu głównego.
| 15-01-2008 12:22 | jurek123 | Komentarze co do strzelanych kozłów w poszczególnych miesiącach są co najmiej dziwne i nalezałoby dopisać gdzie te badania były prowadzone,bo jeśli w łowiskach gdzie jako pierwsi polują dewizowcy to wszystko sie zgadza .natomiast w łowiskach gdzie krajowi myśliwi prowadzą selekcję to po pierwsze każdy{no prawie każdy] jest selekcyjny bez względu na wagę.Po drugie nie bardzo widzę jakiekolwiek uzasadnienie wśród myśliwych by strzelać na początku łowne a póżniej selekcyjne. Zaden bowiem łowczy nie wyda takiego zezwolenia na odstrzał.Chyba że piszący chcą z nas durniów zrobić. A tak na marginesie uważam całą selekcję a właściwie kryteria selekcyjne za niezłą zabawę dla wszystkich którzy w kolejności oceniaja wypisują punkty itd. Jeśli selekcja musi być choć nie ma żadnych badań które jej sens w przypadku sarny by potwierdzały to jedynym kryterium powinna być masa parostków w poszczególnych kryteriach wiekowych.A mierzenie czy to jeden centymetr czy tylko 0,9 na odnodze jest nieporozumieniem. Przy często zmieniających sie kryteriach odstrzału mam coraz więcej na ścianie parostków które kiedyś spełniały kryteria selekcyjności a dziś są ewidentnie na czerwony. Lubię sobie pomierzyć parostki przy okazji zmian w kryteriach,a w polu jak było tak jest i tylko lżejsze zimy wykazują że brak selektów a ciężkie i śnieżne że większość to selekty. Jak kiedyś to dotrze do profesorów będzie normalnie. Pozdrawiam |
| |
|
|