|
autor: Stanisław Pawluk07-02-2017 "Swoim" krzywdy nie zrobimy
|
Wczoraj, 6 lutego 2017 r. odbyła się odroczona ze styczniowego terminu rozprawa członka Okręgowej Rady Łowieckiej w Koszalinie i jednocześnie prezesa Koła Łowieckiego „Słonka” w Grzmiącej Eugeniusza T. oraz łowczego tego koła Lucjana G.. Sprawę tą relacjonowaliśmy w artykule pt. Hucpa w OSŁ Koszalin. Przypomnę z tego artykułu słowa przewodniczącego składu sędziowskiego Przemysława Woźniaka, który w rozmowie ze mną stwierdził, że czyny o jakie obwinieni są ci dwaj znani w okręgu działacze nie są znaczące i wyraźnie sugerował, chcąc najwyraźniej wyrobić u mnie podobny pogląd, że praktycznie nie ma się czym zajmować.
W artykule tamtym po raz drugi zawarłem moje zaciekawienie wynikiem rozprawy. Widząc wyraźny zamiar przewodniczącego składu sędziowskiego Przemysława Woźniaka do dryfowania swymi pytaniami do świadków poza zasadniczy temat i zręczne omijanie istoty przewinień oraz fakt, że eksponowani działacze dają zły przykład – ciekawość ta niejako automatycznie się narzucała. Miałem także na uwadze orzeczenie Okręgowego Sądu Łowieckiego w Koszalinie, który za to, że upoważniony myśliwy nie wpisał do książki ewidencji swego kolegi z koła na polowaniu indywidualnym, mimo, że się do tego zobowiązał, które było wyrokiem "łowieckiej śmierci” dla Marka Bubleja! Mając więc wiedę o radykalnym podejściu do przewinień polegających na polowaniu bez wymaganych wpisów oraz fakt ostentacyjnego łamania regulaminu polowań przez znanych działaczy, myśliwi spodziewali się co najmniej równego potraktowania obwinionych w stopniu co najmniej takim jak pisaliśmy w artykule pt. Pokrętna sprawiedliwość łowiecka cz. 3.
Wiemy już co chciał ukryć przed myśliwymi sędzia Przemysław Woźniak! Oprócz sposobu prowadzenia rozprawy skupiającego się na wszystkim tylko nie na przewinieniach popełnionych przez obwinionych oraz na dążeniu do ujawnienia wszystkich osób, czasu i miejsca przygotowania doniesienia, a także nazwiska inicjatora pisma do Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego, obawiał się zapewne ujawnienia jego tendencyjnego sposobu prowadzenia rozprawy i jak wynika z jego wypowiedzi o nieznaczących przewinieniach, dążył do łagodnego potraktowania osób wpływowych, którym najwyraźniej wolno więcej niż „szaraczkom”.
Sędzia OSŁ Przemysław Woźniak, zawodowy prokurator, ogłosił werdykt, w którym obu obwinionych uznano winnymi zarzucanych im czynów i ukarano karą ...... nagany! Ustne uzasadnienie było jeszcze bardziej kuriozalne jak sama rozprawa. Przemysław Woźniak nie przedstawił żadnych logicznych argumentów przemawiających za tak łagodnym potraktowaniem działaczy, szkodzących swoim zachowaniem wizerunkowi łowiectwa. Trudno bowiem za logiczny uznać argument zawodowego prokuratora, że niewpisywanie polowań do ustawowo wymaganych dokumentów ma miejsce w wielu kołach w kraju, a jeden z zawiadamiających o przewinieniu także nie dokonał wymaganego wpisu w roku 1998! Warto przypomnieć, że w skład składu sędziowskiego weszli obok przewodniczącego Przemysława Woźniaka również Jan Ryfun i Marek Kolenda, jako członkowie.
Rzecznik dyscyplinarny już podczas spotkań na rozprawach prognozował, że o ile takie orzeczenie zapadnie, to będzie się odwoływał do Głównego Sądu Łowieckiego w Warszawie. Osobiście w odwołanie się rzecznika do Warszawy nie wierzę, ale zobaczymy i będziemy informować naszych czytelników.
|
|
| |
08-02-2017 13:10 | faun.of.king | Wszystko się kreci wokół pana E.T. , ludzie , ludzie co u was się dzieje? |
| |