Mamy aktualnie nerwowy okres, w którym do najczęstszych tematów w kołach łowieckich należy sprawa wniosków PZŁ o podpisanie nowych umów dzierżawy obwodów Dali wniosek, czy nie? - to najczęściej zadawane pytanie w tym okresie. Zapewne nie byłoby tego "przebierania nogami" gdyby kryteria wnioskowania były czytelne i przestrzegane. Popularyzowana zasada demokracji wewnątrz-zrzeszeniowej oraz równości członków nie znajduje zastosowania stając się jedynie jednym z wielu wyświechtanych haseł, a samo wnioskowanie o dzierżawy obwodów wskazuje, że monopol, także i w tym przypadku, nie znajduje akceptacji u coraz szerszej rzeszy myśliwych.
Zbyt wiele przypadków wskazuje, że władze centralne monopolistycznego Polskiego Związku Łowieckiego dość swobodnie szafują prawem dyktowania starostom komu dany obwód ma być wydzierżawiony. System ten o żywo przypomina system nakazowo-rozdzielczy stosowany w okresie socjalizmu, gdzie każdy pogorzelec, czy budujący swoja zagrodę mieszkaniec wsi ubiegał się o przydział eternitu często podania wspomagając sporymi "dowodami wdzięczności". Urzędnicy zajmujący się przydziałami byli jednymi z bardziej ważnymi osobistościami w gminach. Socjalizm dawno upadł a system przydziału dóbr zachował się w "najlepszym modelu" łowiectwa i wraz z innymi reliktami tamtych czasów spokojnie egzystuje w czasach wielkiego rozwoju cywilizacyjnego po 1989 r. Przy czym brak jednoznacznych kryteriów owego wnioskowania i zbyt wielka uznaniowość nie zyskuje aprobaty tych, co możliwości do polowania tracą, a zyskuje u tych, którzy mając "dojścia" potrafią zagarnąć nawet i po sześć niezłych obwodów bogatych w zwierzynę.
Zbyt często jedynym kryterium wskazania starostom, którzy w przypadku podpisywania umów dzierżawy obwodów pełnią jedynie funkcję bezwolnego notariusza stemplującego decyzję władzy PZŁ - są partykularne interesy, a obwody przechodzą w ręce osób ustosunkowanych, wpływowych bądź mających większe przebicie niż koła z tradycjami na co dzień wzorowo wykonujących swoje zadania. Nie liczą się także głosy sporej części społeczności wiejskiej, która mając dość na swoich uprawach lekceważących ich myśliwych piszą petycje do władz samorządowych, łowieckich i gminnych żądając zmiany dzierżawców na bardziej rzetelnych.
Tylko na terenie województwa lubelskiego znanych mi jest kilka przypadków, gdzie ostentacyjnie nie licząc się z opinia społeczną i nie dbając w żaden sposób o wizerunek łowiectwa odbierano obwody wieloletnim dzierżawcom i przekazywano nowo powstałym kołom składającym się z grupy nowobogackich myśliwych, o krótkim stażu, czy choćby skompromitowanym politykom.
Odwiedziliśmy z kamerą kilka wsi w pobliżu Ryk, porozmawialiśmy z rolnikami i myśliwymi z Koła Łowieckiego nr 118 "Cyranka", które starało się odzyskać zabrany im wcześniej obwód łowiecki i za namową miejscowej społeczności złożyło wniosek o przydzielenie kołu dawniej posiadanego obwodu.
Jakie wnioski wypływają z tego przykładu czytelnicy ocenią sami po obejrzeniu poniższej relacji: