We wczorajszym materiale Myśliwski życiorys, epizod 2 przedstawiliśmy relację myśliwego z odbywania stażu w Kole Łowieckim "Oręż" w Braniewie. Z rozmowy dowiedzieliśmy się, jak to koło ściąga się ze stażystów pieniądze, jak zmusza przez 3 lata do pracy na rzecz koła, żeby potem, po zdaniu egzaminów łowieckich, zażądać od kandydata na członka koła oprócz wpisowego, obligatoryjnej "darowizny" 5 tys. zł., bez której do koła dostać się nie można.
Uzyskanie członkostwa w kole nawet w rejonach obfitujących w zwierzynę także nie jest ani proste ani oczywiste. Trudności te nie dotyczą osób wpływowych o czym najlepiej wie min. łowczy okręgowy w Olsztynie, który wiedząc, że nie zostanie wybrany delegatem na zjazd, co przy jego funkcji byłoby źle widziane, w krótkim czasie przyjął się do innego koła, gdzie natychmiast wybrano go delegatem. W niniejszej relacji znajdziemy kolejny podobny przypadek. Błyskawiczne przyjęcie w poczet członków koła i natychmiastowe wybranie delegatem przez walne zgromadzenie świadczy o jakości demokracji w Związku, na którą to władze zrzeszenia tak często się powołują.
Z rozmowy dziennikarza z prezesem KŁ "Oręż" w Braniewie można się było dowiedzieć, że organa PZŁ akceptują łamanie zasad odbywania stażu w jego kole, do czego prezes jawnie się przyznaje i informuje, że "prezesa" z okręgu przyjęto do koła na 2 dni, żeby wybrać go delegatem na zjazd okręgowy. Dzisiaj część druga doświadczeń tego samego myśliwego z okręgu elbląskiego.
Arturze masz rację jest to typowe działanie przeciwników jakichkolwiek zmian i popleczników obecnego stanu jaki istnieje w strukturach PZŁ.
Zamiast wypowiedzieć się rzeczowo na temat felietonu , zmieniają kierunek wypowiedzi tak by oczernić jednego z uczestników tej dyskusji tak by ukierunkować atak na jedną i wyłącznie jedną osobę. Takim działaniem nie zagłuszą tego co już się stało. Ten człowiek został skrzywdzony i ma prawo dochodzić do prawdy a na pewno ma prawo wypowiedzieć się w tak bulwersującym temacie na forum ogólnopolskim. Mówią że psy szczekają a karawana idzie dalej, więc nie reagujcie na te pomówienia i szkalujące obelżywe słowa przeciwko osobom poszkodowanym w Zrzeszeniu jakom jest PZŁ. Tu należy właśnie publicznie odsłaniać prawdziwą twarz patologiom i wypaczeniom, które szerzą się w szeregach PZŁ jak czerwona stonka komunistyczna. Nikt tego nie widzi dopóty sam nie zostanie wciągnięty w tryby tego patologicznego systemu.Stanisław w pewnym okresie czasu sam doświadczył tego osobiście, i dzięki temu dziś potrafi ze szczególną dokładnością wyłuskać nieprawidłowości i szerzącą się patologię. Dzięki jemu za to wszystko.
Zwróć uwagę, Stanisławie, że Twoi adwersarze skupiają się wyłącznie na Twojej osobie, a nie na problemie, który przedstawiłeś. Że też Tobie się chce z nimi tak "dyskutować". A co do meritum - Epizod 1 uważam za super udane przedstawienie prozy życia w kołach, smutnej prozy, natomiast Epizod 2, to raczej przykład odbiegającego od tej prozy wątku kryminalnego. Ot człowiek po trosze chory psychicznie może zdarzyć się w każdym środowisku. Akurat to nie jest już przykładem wadliwości aktualnego modelu łowiectwa.
To jest wyłącznie patologia. Twierdzenie że ten człowiek jest nie wiarygodny to tylko potwierdzenie tej patologii, która szerzy się w kołach łowieckich za rządów naszego Łowczego Krajowego Lecha Blocha. jedynym rozwiązaniem tej patologicznej i chorej sytuacji to radykalne zmniejszenie trwania kadencji osób funkcyjnych z 5 na 2 lata i wyłącznie możliwość jednego powtórzenia kadencji tylko i wyłącznie maksymalnie 4 lata, to jest maks co powinno być osiągalne dla szeregowego członka koła w przeciwnym wypadku te patologie będą się mnożyły jak grzyby po deszczu a te zdarzenie będzie tylko dowodem i przykładem bezkarności "panów prezesów" w patologicznych kołach łowieckich Polskiego Związku Łowieckiego.
Ach te bale myśliwskie na samo wspomnienie łezka w oku się kręci. Szczególnie jeden utkwił mi w pamięci i zasługuje niewątpliwie na kilka słów omówienia. Otóż nowowstępujący otrzymali zadanie zabawiania łowczego na takowym balu, to zadanie miało polegać na dotrzymaniu kroku w spożywaniu alkoholu. Stary niedźwiedź doprowadził całą czwórkę do utraty świadomości samemu pozostając ledwie napoczętym. Następnie manifestując swoje niezadowolenie z takowego obrotu spraw zawołał kilku zaufanych towarzyszy i słowami "Macie mi k..a z tych ciuli zrobić pokot", wydał swoje dyspozycje. Sprawstwo słów było wielkie w kwadrans delikwentów ułożono w gałązkach choinek przed lokalem, zdjęto spodnie i w jedyne sposobne miejsce zainstalowano złomy na podobieństwo zajęczych omyków. Jakaż była radość i duma nowowstępujących z tego żartu na drugi dzień czuli wdzięczność, że mogli rozbawić łowczego i towarzystwo do łez .... Czyż takie zwyczaje nie powinny wejść w kanon etyki łowieckiej PZŁ?