|
autor: Stanisław Pawluk27-03-2018 Uważaj co mówisz!
|
W dniu 22 marca 2018 w II Wydziale Karnym Sądu Rejonowego we Włodawie ogłoszono wyrok uznający winnym, członka Okręgowej Rady Łowieckiej w Chełmie i prezesa Koła Łowieckiego "Szpak" w Dorohusku Andrzeja B., dwukrotnego pomówienia kolegi z koła o kłusownictwo w trakcie obrad Walnego Zgromadzenia Członków Koła. Sąd dość łagodnie potraktował oskarżonego warunkowo umarzając postępowanie na okres jednego roku próby oraz zasądził 300 złotych na rzecz pomocy postpenitencjarnej i około 150 złotych kosztów sądowych.
Andrzej B. nie nazwał myśliwego wprost kłusownikiem, ale dwukrotnie bezpodstawnie zarzucił mu wykonywanie polowania niezgodnie z przepisami i nazwał to kłusownictwem. Takiego określenia nie zastosował jednak w stosunku do swojego zachowania, polegającego na nie ujawnieniu pozyskanego przez siebie dzika i wpisaniu go w książce ewidencji dopiero po dłuższym czasie, w wyniku nacisków ze strony kolegów. A z wpisów w książce wynika, że w dacie wykonywania polowania Andrzej B. nie był w ogóle wpisany do książki pobytu myśliwych na polowaniu indywidualnym.
Sprawa Andrzeja B. jest obecnie w gestii Głównego Rzecznika Dyscyplinarnego, po już prawie dwóch latach od ujawnienia tego przewinienia łowieckiego. Za to myśliwy z tego samego koła, który ujawnił wyżej opisane polowanie Andrzeja B., był już parokrotnie szarpany przez prokuratora, policję i Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego PZŁ w Chełmie Pawła Kunza, spolegliwego wobec członka Okręgowej Rady Łowieckiej. W tym samym czasie sądy powszechne zdążyły wydać już kilka wyroków wobec tego myśliwego, w tym jeden przywracający mu członkostwo w kole, po którym Andrzej B. z zarządem koła zdążył ponownie wykonać procedurę wykluczenia go z koła, co doprowadziło do ponownego procesu w sądzie powszechnym.
Jak z powyższego wynika, łowiecki wymiar (nie)sprawiedliwości skutecznie osądza szarych myśliwych ale dla działaczy ma zupełnie inny czas i sposób traktowania. Członkom władz, a zwłaszcza członkom Okręgowych Rad Łowieckich, jak choćby w opisywanym przez nas przypadku Eugeniusza Terefenki z ORŁ w Koszalinie, czy Andrzeja B., aktualnie uznanego przez sąd winnym, najwyraźniej rzecznicy i sądy łowieckie sprzyjają.
Nic więc dziwnego, że w mediach pojawiają się nagłówki ze słowami "pokrętna" albo "pijana" w odniesieniu do łowieckiej sprawiedliwości. |
|
| |
27-03-2018 15:30 | faun.of.king | Na ustach niemal całej Polski nazwisko Eugeniusz Terefenko nie raz się pojawiało, nie dajmy się zwieść jego zasługom choćby w nadaniu najwyższego odznaczenia łowieckiego jakim jest ZŁOM. Czy on się tamu człowiekowi należy czy nie nie będę się w tym temacie wypowiadał, pewne jest jedno, że zachowanie tego człowieka szczególnie w ostatnich latach jest nie tylko karygodne ale całkowicie niedopuszczalne i jako przedstawicie Okręgowej Rady Łowieckiej nie powinien reprezentować myśliwych i stać na miejscu przestrzegania zasad etyki i tradycji, skoro on sam tego nie przestrzega nie powinien tam zajmować jakiegokolwiek miejsca. Mam nadzieję że obecne przepisu szczególnie w zakresie deubecyzacji odsuną tych ludzi daleko od sprawowanych przez nich funkcji społecznych. Może czystka i odsunięcie tych ludzi od władzy coś zmieni w naszym stowarzyszeniu bo w przeciwnym wypadku pozostanie tylko i wyłącznie rozwiązanie PZŁ. |
| |