|
| |
12-05-2019 22:45 | falO | Mieszkam w najpiękniejszej krainie Polski, wylęgarni wilków i niedźwiedzi. Gdyby łosie tu żyły to nie było by im tak łatwo przeżyć i się tak licznie rozmnażać. Wolą widocznie lasy nizinne i oziminy na zimowe pastwiska. Wilki jak na razie nas często nie atakują ale misie dają się we znaki, nie tak dawno człowiek zginął od niedźwiedzia, a niejeden doznał obrażeń. Wszystkie zwierzęta które hodujemy są narażone na ataki dużych drapieżników, znam przypadek porwania przez wilka psa ze schodów przed drzwiami domu w obecności właściciela. W niektórych miejscowościach psy są zamykane na noc w obórkach i domach gdyż zostałyby pożarte przez wilki na łańcuchach przed swymi budami na podwórkach których miały pilnować. U nas prawie nie ma upraw ornych z uwagi na wysokie dotacje unijne do użytków zielonych typu łąki i pastwiska. Gdy unia przestanie płacić za jednokrotne skoszenie trawy bez produkcji to rolnicy zaczną masowy wypas w obszarze opanowanym przez duże drapieżniki, one z pewnością nie pogardzą łatwym łupem który im się poda ,,na talerzu”. I kto zapłaci za szkody w trzodzie? Nie unia tylko my podatnicy! Ciekawe czy ktoś ma wyliczenia jakie szkody spowodowały duże drapieżniki w Polsce na przełomie ostatnich 20 lat? Ciekaw też jestem jakie realne szkody w lasach i rolnictwie dokonuje łoś? Pewnie oczy się otworzą większości umiejącej liczyć. Dlaczego wilki nie zredukują populacji łosia tylko coraz częściej zagryzają się wzajemnie na coraz mniejszych terytoriach z uwagi na przegęszczenie populacji, zagryzane są również osobniki żeńskie co potwierdza moje wcześniejsze stwierdzenie. Osobniki dojrzałe chcące założyć własne watahy muszą wędrować by zdobyć nowe terytoria łowieckie. Zasiedlają więc Europę i takie obszary Polski gdzie od dziesięcioleci gatunek ten nie występował i co: Szok!!! Wilki!!! Strach wyjść do lasu! My w Bieszczadach ,,prywykli” , gorzej z miśkami ale też ,,dajem radę” , żyć jakoś trzeba: ,,PRYWYKNISZ, KAK NIE PRYWYKNIESZ PADOCHNIESZ” mówimy sobie, ale jak długo jeszcze? Ja jestem z wykształcenia leśnikiem-ekonomistą i jest dla mnie zrozumiała redukcja populacji dzika dla dobra gospodarki trzodą chlewną. Więc czemu nie mamy czerpać wielopłaszczyznowych korzyści z dóbr narodowych typu populacje zwierzyny innych gatunków. ,,Czyń sobie ziemię poddaną” .Dlaczego człowiek, najpotężniejszy z drapieżników na ziemi nie ma mieć prawa do regulowania stanów populacji zwierzyny w naszym kraju z pożytkiem dla narodu ? Ja myślę że mamy do tego prawo ,a jeśli ktoś uważa inaczej to może na księżyc??? Pozdrawiam wszystkich pozytywnie zakręconych; Olaf Jóźwik. | 10-05-2019 08:49 | J.Chudy123 | U mnie w jednym obwodzie od dawna często są okresy kiedy nie ma po co jechać, bo polują wilki. To dzieje się coraz częściej, a dokarmianie czy nęcenie rozmija się z celem. W takim okresie upolowanie jelenia czy dzika jest tylko przypadkiem spotkania w pobliżu domostw. | 09-05-2019 20:54 | jean | A ja powiem tak tam gdzie nie ma ingerencji myśliwych tam nie ma ochrony przyrody tylko ta grupa społeczna myśliwych jest w stanie ochronić gatunki zwierzyny dla przyszłych pokoleń. | 09-05-2019 17:48 | REALISTA. | Nareszcie coś pożytecznego - pogłowie wilków i łosi wymaga natychmiastowej regulacji. Przykład zezwolenia na odstrzał bobrów jest dowodem na to, że planowane odstrzały, regulujące liczebność zwierząt agresywnych dla środowiska wcale nie odbija się negatywnie na zwierzynie. Jest ona bardziej czujna, ogranicza pory, miejsca i długość żerowania i przez to czyni mniej szkód. Brawo Panie Izdebski! | 09-05-2019 17:17 | Adam Wasilewski | Ekologiczni propagandziści zawsze powtarzają, że przyroda poradzi sobie sama tylko, czemu nadwyżka wilków nie może teraz zjeść nadwyżki łosi? 😀. Może dlatego, że główny nurt informacyjny, jaki serwują ludziom media w Polsce to albo lewicowy, albo prawicowy ściek, a nie informacje związane z faktami 😎. Akurat ja jestem jedyny, który naparza się regularnie z obiema stronami. | 09-05-2019 17:02 | F.N.S | Chudy - pewnie taki jeden hehe chudzielec w rurkach który często produkuje się na youtubie i innych mediach. Czyli tzw konkurencja do prawa reprezentowania braci rolnej. "Bieber polskiego rolnictwa" ;)
A na poważnie na tę chwilę "moje" społeczeństwo niczego takiego się nie domaga . Ja oczywiście widzę spadek populacji zwierzyny płowej i czarnej. Koledzy w kole też. U części kolegów myśli o redukcji chodzą po głowie bo wilk wiadomo jeść musi a hodowli owiec u nas nie ma - ale prawo jest prawo więc łosia i wilka traktujemy raczej jako ciekawostkę przyrodniczą mimo, że mniejsze pogłowie łownej zwierzyny dzikiej miłe nie jest. I rozumiem, że w innym miejscu może to być już poważny problem dla hodowców głównie. Napiszę jeszcze, że chodząc po lesie w nocy hehe "zastanawiam się" - czego wcześniej nie doświadczałem. Zwłaszcza jak w oddali coś zawyje ;) Łoś u nas nie jest problemem. Przyjdzie i pójdzie. Więcej go nie ma niż jest.
Myślę, że prawodawca czeka leniwie jak się coś stanie poważnego więc na tę chwilę nic się nie zmieni. Poza tym w tym roku są wybory a takie decyzje dobrze uchwala się po wyborach. | 09-05-2019 14:58 | Lesław | Społeczeństwo się nie domaga, domagają się rolnicy. Gdyby się zapytać np. 100 mieszkańców Warszawy o tą kwestię to 99 odpowie że, nie jest za odstrzałem. A jak by nie było, oni też są częścią społeczeństwa. | 09-05-2019 12:59 | J.Chudy123 | Kto mu wp...., że zaczyna gadać ludzkim głosem? |
| |