Pewnego zimowego wieczoru dziadek zaproponował mi, abyśmy nazajutrz pojechali na polowanie. Moja odpowiedź była jednoznaczna.
- Tak.
Następnego dnia zaraz po zjedzeniu obiadu przebraliśmy się w myśliwskie ubrania i wyjechaliśmy do lasu. Wyjechaliśmy dość wcześnie, więc postanowiliśmy najpierw sprawdzić gdzie chodzą dziki i jak wygląda sytuacja na nęciskach. Na jednym z podsypów były wyraźne tropy watachy dzików z dzisiejszej nocy, więc tam postanowiliśmy zostać. Jeszcze tylko dziadek zadzwonił z komórki do leśniczego z prośbą wpisania go do książki pobytu w łowisku w to miejsce i mogliśmy zaczynać zasiadkę. Było około godziny 17.00. Zaczęło się powoli ściemniać i mróz stawał się coraz mocniejszy. Na podsyp wyszła koza z koźlakiem, lecz po jakimś czasie spokojnie odeszły. Zbliżała się godzina 19, a na podsypie spokój.
Po upływie godziny usłyszałem trzask złamanej gałązki w zagajniku umieszczonym 60 metrów od podsypu. Dałem znak dziadkowi, że coś usłyszałem i obaj zaczeliśmy uważnie patrzeć w tamtym kierunku przez lornetki. Po chwili jeden dzik wybiegł z zagajnika świńskim truchtem i zbliżał się do podsypu. Stanął jakieś 10 metrów od nęciska i zaczął wierzyć. Był to spory odyniec. Podszedł do nęciska i zaczął żerować.
Dziadek jak najciszej złożył się i po chwili padł strzał. Dzik wyrwał jak strzała w stronę młodnika. Strzał wydawał się trafiony. Po upływie 15 minut postanowiliśmy pójść na miejsce zestrzału. Na podsypie nie było śladu farby, więc kierowaliśmy się tropami. Skąpą ilość farby zobaczyliśmy na początku młodnika. W środku było coraz więcej farby. Po przejściu około 20 metrów ujrzeliśmy go. Leżał już pod jednym ze świerków. Podeszliśmy do niego - był już martwy. Dziadek odłamał gałązkę w celu podarowania ostatniego kęsa. Po złożeniu gratulacji dziadkowi zaczeliśmy ściągać dzika do samochodu. Szło nam to mozolnie. Po jakiejś godzinie byliśmy przy samochodzie. Zmęczeni, lecz bardo cieszyliśmy się z udanego polowania. Po wypatroszeniu waga tuszy wynosiła 115 kg.
Do dziś Oręż wisi u mnie w pokoju i przypomina mi tamtą zimową noc.