|
autor: Łukasz>>>08-03-2006 Dzik zza górki
|
W okresie letnim, a mianowicie w lipcu ciężko mi dziadka wyciągnąć do lasu. Zawsze ma jakieś wytłumaczenie. Dlatego postanowiłem na polowanie wybrać się z wujkiem.
Umówiliśmy się, że o 18-stej będę u niego. Mieliśmy usiąść na drabinie usytuowanej na ścianie lasu. I przypilnujemy pszenicy. Już od rana czas mi się dłużył. Tak mnie ciągneło do lasu. Sporo przed umówioną godziną byłem już u wujka. W czasie jazdy wypytywałem się go o wszystkie szczegóły. Gdy szliśmy na miejsce zasiadki, wujek powiedział mi, że mam spore szanse na spotkanie z dzikami. Przed godziną 19-stą siedzieliśmy już na stanowisku. Powoli zaczynały ciąć komary. Na pole wyszedł koziołek, który z biegiem czasu zaczął się oddalać.
Słońce zaczynało powoli zmierzać ku zachodowi. Dochodziła godzina 21, gdy usłyszeliśmy za nami trzask łamanych gałęzi. Coś zaczeło zbliżać się do drabiny. Wyraźnie słyszeliśmy, jak dzik stoi za drabiną i wietrzy. Po chwili usłyszeliśmy fuknięcie i dzik odeszedł. Akurat wiatr niefortunnie zakręcił i dzik złapał od nas wiatr. Wujek powiedział, że posiedzimy jeszcze 40 minut i jak nic nie wyjdzie, to będziemy zjeżdżać do domu. Trochę nie byłem z tej decyzji zadowolony, ponieważ miałem ochotę poczatować.
Gdy już mieliśmy schodzić, usłyszeliśmy za górką na wprost, jakieś 100 m od nas, jak gryzą się dziki. Od razu poprawił mi się nastrój. Wujek powiedział, że zajdziemy je od drugiej strony. Wróciliśmy się do drogi, gdzie stał samochód i przeszliśmy się kawałek drogą, po czym weszliśmy w pole i powoli skradaliśmy się szlakiem położonej pszenicy przez traktor.
Po ujściu około 40 m słyszeliśmy, że dziki są blisko. Wiatr mieliśmy dobry, wiec szliśmy dalej. Po przejściu jeszcze 15 m, zobaczyliśmy na placu położonej pszenicy 4 dziki. Wujek powoli zdjął sztucer z ramienia i złożył się do strzału. Po chwili rozległ się huk wystrzału, który przetoczył się z echem po ścianie lasu. Wszystkie dziki natychmiast uciekły, oprócz jednego, który pozostał na miejscu. Z uśmiechem na twarzy pogratulowałem (za ucho) celnego strzału wujkowi.
Dzik po wypatroszeniu ważył 43 kg.
Po powrocie do domu opowiedziałem tą całą przygodę dziadkowi. |
|
| |
16-03-2006 10:11 | przelatek19 | To jest rasowy myśliwy ! Strzał z podchodu za ,,ucho'! brawo |
| |