DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: Łukasz>>>08-03-2006
Dzik zza górki


W okresie letnim, a mianowicie w lipcu ciężko mi dziadka wyciągnąć do lasu. Zawsze ma jakieś wytłumaczenie. Dlatego postanowiłem na polowanie wybrać się z wujkiem.

Umówiliśmy się, że o 18-stej będę u niego. Mieliśmy usiąść na drabinie usytuowanej na ścianie lasu. I przypilnujemy pszenicy. Już od rana czas mi się dłużył. Tak mnie ciągneło do lasu. Sporo przed umówioną godziną byłem już u wujka. W czasie jazdy wypytywałem się go o wszystkie szczegóły. Gdy szliśmy na miejsce zasiadki, wujek powiedział mi, że mam spore szanse na spotkanie z dzikami. Przed godziną 19-stą siedzieliśmy już na stanowisku. Powoli zaczynały ciąć komary. Na pole wyszedł koziołek, który z biegiem czasu zaczął się oddalać.

Słońce zaczynało powoli zmierzać ku zachodowi. Dochodziła godzina 21, gdy usłyszeliśmy za nami trzask łamanych gałęzi. Coś zaczeło zbliżać się do drabiny. Wyraźnie słyszeliśmy, jak dzik stoi za drabiną i wietrzy. Po chwili usłyszeliśmy fuknięcie i dzik odeszedł. Akurat wiatr niefortunnie zakręcił i dzik złapał od nas wiatr. Wujek powiedział, że posiedzimy jeszcze 40 minut i jak nic nie wyjdzie, to będziemy zjeżdżać do domu. Trochę nie byłem z tej decyzji zadowolony, ponieważ miałem ochotę poczatować.

Gdy już mieliśmy schodzić, usłyszeliśmy za górką na wprost, jakieś 100 m od nas, jak gryzą się dziki. Od razu poprawił mi się nastrój. Wujek powiedział, że zajdziemy je od drugiej strony. Wróciliśmy się do drogi, gdzie stał samochód i przeszliśmy się kawałek drogą, po czym weszliśmy w pole i powoli skradaliśmy się szlakiem położonej pszenicy przez traktor.

Po ujściu około 40 m słyszeliśmy, że dziki są blisko. Wiatr mieliśmy dobry, wiec szliśmy dalej. Po przejściu jeszcze 15 m, zobaczyliśmy na placu położonej pszenicy 4 dziki. Wujek powoli zdjął sztucer z ramienia i złożył się do strzału. Po chwili rozległ się huk wystrzału, który przetoczył się z echem po ścianie lasu. Wszystkie dziki natychmiast uciekły, oprócz jednego, który pozostał na miejscu. Z uśmiechem na twarzy pogratulowałem (za ucho) celnego strzału wujkowi.

Dzik po wypatroszeniu ważył 43 kg.

Po powrocie do domu opowiedziałem tą całą przygodę dziadkowi.




16-03-2006 10:11przelatek19To jest rasowy myśliwy ! Strzał z podchodu za ,,ucho'! brawo

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.