|
autor: Alej.....05-12-2006 Jarząbki
|
Trwało jesienne, słoneczne, niedzielne popołudnie. Właśnie odpoczywaliśmy w przerwie polowania na jarząbki. Co dopiero zalegliśmy pośrodku rozległych, oplecionych lasami, przeciętych kilkoma potokami i wieloma postrzępionymi pasami jałowców, całkiem świeżo wykoszonych, opadających lekko ku wsi i ku asfaltowej drodze łąk. Rozkoszując się omiatającym nas ciepłem wrześniowego słońca i wszechotaczającym aromatem lasu, przekwitłych już traw i ziół rozciągnąłem się wygodnie...
Tak leżąc, z torbą pod głową, wpatrywałem się bezmyślnie w rysujący się w oddali zarys grzbietu, pokrytych jodłowo-bukową puszczą Huzarów, gdzie jeszcze kilka lat temu sięgał nasz beskidzki obwód. Chwilę ledwie wspominałem podrywające się spod psa, od czasu do czasu z osobliwym furkotem małe leśne kuraki. Nim się właściwie zorientowałem, powieki same opadły na zmęczone nadmiarem, co chwilę przenikających się, ostrych kontrastów (głębokiego leśnego cienia i pełnego, dzisiejszego słońca) oczy.
Z nieplanowanej drzemki ocknąłem się sprowokowany nagłym i gwałtownym ruchem, leniwie do tej pory wyciągniętej w nogach a wyraźnie czymś teraz zaintrygowanej, mojej młodej suki. Jej ciemne, głębokie i bystre oczy tkwiły skupione na czymś w oddali a wietrznik, chcąc wyłapać choćby nitkę oczekiwanego zapachu, wprost szalał. Gdy tylko uniosłem nieco głowę i wzrok posłałem przed siebie, przed nią, od razu zobaczyłem, pędzącego galopem środkiem łąki, mocnego byka. Rączy jeleń musiał właśnie wyskoczyć z jodłowego potoku, przecinającego pasmo łąk, dobrze poniżej nas, i zdając się nikogo nie czuć ani nie dostrzegać sunął w górę. Zdecydowanie ale... niespokojnie. Środkiem naszej łąki. Prosto na nas!
W pierwszej chwili, kątem oka widząc oczywiście byka, zwróciłem uwagę na ładnie dotrzymującą w siadzie sukę, która tak jak ja, z uwagą i ciekawością wpatrywała się w byka. Jej zachowanie chyba tylko podświadomie mnie ucieszyło – w końcu, od wiosny, uczę jej respektowania płowej – bo myślami byłem przy nim... Przy byku w sile wieku, o pięknej rozłodze, zdającemu się być regularnym... przynajmniej czternastakiem a kto wie czy nawet nie lepiej, lecz trudno mi było to jednoznacznie określić.
Byk właśnie zwolnił. Teraz, choć szybkim i wyciągniętym kłusem ciągnął prosto na nas. Widać w nim było niezdecydowanie i jakąś taką... niepewność. Obranego kierunku? A może celu? Nie wiem... Miałem wszakże wrażenie, ze w ciągu tych kilku chwil, od kiedy go widzę i przebytych jakiś 200, może 300 metrów, już kilka razy obejrzał się, chyłkiem, za siebie. Pewnie grzybiarze - pomyślałem - jednocześnie podnosząc się nieco, już bardziej nerwowo na wspartych w trawie rękach. Wydawało się, że tylko chwila i byk nas stratuje. Był już przy nas. Do moich nozdrzy dotarł właśnie wyraźny zapach ciepłego i świeżego piżma. Potężnym skokiem odbił właściwie w ostatniej chwili... Nie wiem na co czekał, nim tego jednak dokonał, zdążył, i to całkiem nieźle, mnie przestraszyć. Jednocześnie przestraszył i wyraźnie zdenerwował sukę. Szczeknęła na niego poirytowana całym tym zamieszaniem jakiego narobił i pewnie by go chwilę chociaż, przegoniła ale trzymałem ją już zdecydowanie za obrożę i mimo wszechpanujących emocji (a może właśnie dla tego?) spiesznie nakazałem warowanie.
Byk odbił w lewo (nasze prawo) i wyrównał zakłócony niedawnym skokiem chód udając się obecnie w kierunku modrzewiowego, dobrze już wyrośniętego młodnika, stanowiącego bramę do grubego, mieszanego starodrzewia. Po drodze musiał jeszcze minąć wysepkę brzeziny, która gdy ją omijał, chwilowo nam go przysłoniła. W tej chwili wzrok mój pobiegł do potoku, z którego wcześniej wychynął byk, i został zaabsorbowany przez spory, szarobury cień uskakujący w jego gęstwinę. Drugą, identyczną sylwetkę ujrzałem już wyraźnie poniżej. Pokazała się u wylotu potoku, gdzie kończyły się drzewa. Wypadając z krzaków, na otwarte, obydwa spóźnione wilki wyraźnie zauważyły nasz ruch na łące, błyskawicznie się wycofały i poszły spiesznie okrężną drogą. Za pierwszym szybko podążył drugi. Wyprzedzając swojego towarzysza wilk zaczął przemykać się przeciwległym skrajem łąki. Pomiędzy nami a biegnącą w oddali, zasłoniętą gęstą drągowiną, drogą. Wykorzystując cień drągowiny, chciał jak najszybciej dopaść lasu, do którego przecinając środkiem łąkę zmierzała ścigana ofiara. Jego chyłkiem przemykająca, ruchoma sylwetka wprawiła mnie w zadziwienie. Widząc go wyraźnie, jak na dłoni, jednocześnie odnosiłem przedziwne wrażenie, że go tam nie ma...
Tymczasem byk, minąwszy brzozy, znów się nam ukazał a dołem, skrajem łąk, nadal sunęły obydwa wilki. Uciekinier osiągnął w końcu modrzewie i swój las ale i drapieżniki wnet do niego dotarły kryjąc się, nieco poniżej w gęstwinie. I tyle ich widziałem.
Wszystko to trwało chwilę. No, dobrą chwilę. Minutę, góra dwie. Przemierzenie tych łąk nie mogło przecież trwać dłużej. Nagle, stojąc z otwartymi gębami i wpatrując się w pustą ścianę lasu, zostaliśmy na łąkach dziwnie osamotnieni. Spektakl, który właśnie się tu rozegrał, którego byliśmy chwilowymi i przypadkowymi obserwatorami, przeniósł się już za żółknącą kurtynę lasu. Choć dla nas właściwie się zakończył, wiedziałem, że gdzieś tam, nadal się rozgrywa...
O naszym niedawnym polowaniu przypominała jedynie leżąca w trawie strzelba i wiszący na trokach kogutek. Wspomnienia łowów zostały, dosyć brutalnie, przyćmione nieoczekiwanym zdarzeniem, którego pojedyncze sceny wirowały mi nadal przed oczami. Siedziały w głowie. Kolejny już raz analizując to wszystko, leżałem na tej samej łące, z torbą pod głową, z wzrokiem utkwionym w tych samych Huzarach. O niespodziewanej drzemce nie było już mowy a i suka, siedząc obok, wypatrywała gdzieś w oddali kolejnego byka.
Dzielec. Wrzesień' 2006 |
|
| |
07-12-2006 21:42 | jani | Wszystko, co miałem do powiedzenia, już powiedziałem. Zdarzenie niezwykłe, sceneria sielska przerwana kończącą się już niewidzialnie gdzieś tam rozgrywką... O wiele lepiej! | 05-12-2006 15:04 | krogulec | Ale się naczekałem .Ale się naczekałem .... a wiesz Aleju gdzie jest ten moment na który czekałem tak długo?!! Wiesz .... i dobrze . Pozdrówki
i czekam na dalej.... | 05-12-2006 14:17 | Dolny Wiatr | Witaj Aleju
pięknie to opisałeś. Aż chciałoby sie poleżeć koło Ciebie, patrząc sennym wzrokiem na te Huzary. A ten kogutek jarząbka, ten byk goniony przez wilki..., sama poezja.
Może i mnie się coś takiego przynajmniej przyśni?
Pozdrawiam
Wojtek | 05-12-2006 12:22 | MARS | Opowiadanie fajne ale... wole limeryki ktorych ostatnio jak na lekarstwo :-( | 05-12-2006 12:03 | greg | Oj Alej liczyłem na wiecej o jarząbkach, a tu marna wzmianka
greg |
| |