DZIENNIK
Redaktorzy
   Felietony
   Reportaże
   Wywiady
   Sprawozdania
Opowiadania
   Polowania
   Opowiadania
Otwarta trybuna
Na gorąco
Humor
PORTAL
Forum
   Problemy
   Hyde Park
   Wiedza
   Akcesoria
   Strzelectwo
   Psy
   Kuchnia
Prawo
   Pytania
   Ustawa
   Statut
Strzelectwo
   Prawo
   Ciekawostki
   Szkolenie
   Zarządzenia PZŁ
   Przystrzelanie
   Strzelnice
   Konkurencje
   Wawrzyny
   Liga strzelecka
   Amunicja
   Optyka
   Arch. wyników
   Terminarze
Polowania
   Król 2011
   Król 2010
   Król 2009
   Król 2008
   Król 2007
   Król 2006
   Król 2005
   Król 2004
   Król 2003
Imprezy
   Ośno/Słubice '10
   Osie '10
   Ośno/Słubice '09
   Ciechanowiec '08
   Mirosławice '08
   Mirosławice '07
   Nowogard '07
   Sieraków W. '06
   Mirosławice '06
   Osie '06
   Sarnowice '05
   Wojcieszyce '05
   Sobótka '04
   Glinki '04
Tradycja
   Zwyczaje
   Sygnały
   Mundur
   Cer. sztandar.
Ogłoszenia
   Broń
   Optyka
   Psy
Galeria
Pogoda
Księżyc
Kulinaria
Kynologia
Szukaj
autor: cezetka52702-02-2011
Pierwszy Byk

Styczeń. Rokicie. Po niezbyt dobrze przespanej nocy postanawiam się wybrać za dzikami. Szybki telefon z rana budzi ojca, który postanawia się wybrać wraz ze mną. Na nęciskach cisza, żaden dzik nawet się nie zbliżył do nęciska, pochowały się czy co? Zawsze przychodziły regularnie a tu chyba jakiś strajk. Stojąc przy szlabanie wyjmuję papierosy i palę pierwszego tego dnia, ojciec zabrał lornetkę i poszedł rozejrzeć się na pola. Widzę jak krok po kroku oddala się ode mnie i co chwilę przystaje. Odwróciłem się na chwile w stronę samochodu i spokojnie puszczając dymka zastanawiałem się gdzie te dziki się podziały. Nagle widzę jak ojciec pokazuje coś na głowie wskazując mi kierunek. Pomyślałem - jelenie? Nie, to niemożliwe, jest przecież 7.30. Serce od razu zabiło mi szybciej i cichutko udałem się we wskazanym kierunku. Powoli wydeptaną ścieżką docieram przez olchowy lasek na skraj pola a oczom mym ukazują się 4 byki żerujące na rżysku kukurydzy. Serce łomocze mi jak szalone, Boże jeszcze trochę i zwyżka.

Od byków dzieliło mnie około dwieście metrów a do najbliższej zwyżki miałem z 50 m, które trzeba było pokonać szybko i cicho. Byki schodząc powoli z pola kierują się do lasu. Stanęły i patrzą w moim kierunku. Przykucam powoli i czekam w bezruchu. Dwa z nich zaczynają się rogować. Jest dobrze pomyślałem, jeszcze tylko 5 m i jestem przy zwyżce. Skradam się powoli, lornetka idzie w górę i obserwuję. Jeden z byków jest odpowiedni, ale jak na złość cały czas patrzy na mnie stojąc na sztych. Na zwyżkę nie wyjdę, nie ma szans. Postanawiam, że się oprę o zwyżkę a strzelał będę z drabiny. Byk odwraca się na chwilę i pokazuje się w całej okazałości prawym bokiem. Wstałem szybko i oparłem broń o drabinę sam szukając punktu oparcia. Wspieram się o druga nogę. Mierzę spokojnie, próbując opanować emocje, co było bardzo trudne. Lewa noga drżała mi do tego stopnia, że dwa razy zmieniałem jej punkt położenia. W końcu przestaje drżeć, odbezpieczam, znów drży. Boże, co jest? Znów walczę z drgawkami lewej nogi, wydającymi się nie do opanowania, ręce OK, ale noga? Co jest, drży jak galaretka. Trudno, może dam rady. Mój byk stoi po prawej stronie pozostałych byków, idealnie na blat. Napinam przyspiesznik, szybki oddech i przymiarka, palcem wskazującym muskam spust, czekając na strzał i..... Bach. Padł strzał. Widzę w lunecie jak byk klapnął na ziemię niczym ścięty i leży, przeładowałem szybko i czekam. Widzę jak pozostałe byki przestają się rogować i patrzą na niego. Nie uciekają, spoglądają spokojnie i odchodzą powoli, zatrzymując się kilka razy jakby na niego czekały.

U mnie zaczyna się trzęsawka na całego. Jest wręcz niedoopanowania. Trzymam swojego pierwszego byka w krzyżu lunety, bo kto wie co będzie. Leży OK. Leży i się nie rusza, jest dobrze. Byki powoli schodzą z pola, mijając nas ok. 100 m. Ojciec zrobił im kilka zdjęć a byki spokojnie odeszły w las. Ja stałem jak wryty nie wierząc własnym oczom, 7.45 rano a ja mam pierwszego jelenia byka na rozkładzie. Podszedłem do byka, a ojciec wręczając mi złom powiedział „gratulacje synu, to twój pierwszy byk”. Kilka pamiątkowych fotek i zabieram się za trzebienia i patroszenia. W miedzyczasie telefon do przyjaciół, którzy chętnie pomogli z transportem byka.

Tak oto pozyskałem swojego pierwszego w życiu jelenia byka. Dzięki ci św. Hubercie.
Darz Bór.




02-02-2011 19:58Ross 31Gratuluję,wiem jakie to przeżycie i jak na długo zostaje w naszej pamięci.Fajnie to napisałeś,oby Ci św. Hubert darzył jak najlepiej.
02-02-2011 13:15SłowikGratuluje .Pieknie to opisales .Moj pierwszy byk padl w podobnej atmosferze drgawek .Piekne przezycie .DB Slowik

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.