|
autor: ULMUS12-02-2012 Bestia
|
Chrup , chrup, chruuup… Trzeszczy śnieg pod stopami. Lutowa noc. Siarczysty mróz czyha dookoła. Siedzi przyczajony na wierzchołkach sosen i pod okapem świerków. Bladymi ślepiami obserwuje życie. Słucha. Słucha wszystkich serc w okolicy. Czeka na takie, które zaczynają bić wolniej i wolniej aż w końcu ledwie tłoczą stygnącą krew. Nadstawia wtedy oszronionych uszu, uśmiecha się, przeciąga z chrzęstem i pełznie do nich w milczeniu. Podchodzi blisko, węszy, szuka oczu... zagląda w oczy głęboko i śpiewa radosną, cichą kołysankę.
Mijam bestię udając że jej nie widzę. Moje serce bije równo, zdrowo, mam grube ubranie i ciepłe buty. Bestia jest blisko ale też udaje że mnie nie widzi.
Wdrapuję się na zwyżkę. Wyżej, jeszcze wyżej... uff, jestem uratowany. Ożywcze ciepło herbaty rozlewa się miło wewnątrz żył. Zapadam w letarg, czuwają tylko oczy.
Gromko klaszczą oszronione łapska mrozu wśród pni drzew. Kontur sowy miga na gładkiej powierzchni ścierniska. W trupiobladym świetle księżyca, mrugają tysiącami diamentów ośnieżone pola. Czyham.
Jest!!! Cień, szybka smuga, czarny promień. Jak końcówka pędzla szalonego malarza, mknie po białej karcie ciemny zygzak. Miękkie, puszyste stworzenie przenika zwinnie świat mroku i blasku.
Łaaaałł , łaaaa, łaaaa łaa … aa… a… !!! Dramatyczny wrzask wabika wdziera się w nocną ciszę niczym brzęk tłuczonego szkła. Dłoń bezszelestnie sięga po sztucer. W okrągłym okienku śmierci, nieruchoma, czujna sylwetka. Palec głaszcze spust. Huk!
Zbiegam ze zwyżki. Chwytam jeszcze ciepłe stawki i wlokę...
Coś zsuwa się z wierzchołków sosen i bezszelestnie pełznie...
Chrup, chrup, chruuup, pośpiesznie trzeszczy śnieg w drodze do samochodu. Zatrzaskuję drzwi. Ufff, bezpieczna kapsuła cywilizacji.
Coś węszy dookoła...
Silnik zaskakuje za pierwszym razem. Spokojny, miarowy ryk miejskiego potwora, wydaje się tym razem przyjazny i ciepły.
Warszawa 04.02.2012 |
|
| |
17-09-2012 18:26 | Duch Puszczy | Kolego Ulmus! Świetnie napisana rzecz! Gratuluję! Pisz dalej! A Kolega Snayper jak chce się wykazać znajomością literatury niech sam coś napisze i nam zaprezentuje. Najłatwiej krytykować! Ja uważam, że opowiadanie kolegi Ulmusa trzyma w napięciu, pobudza wyobraźnię i będąc niekonwencjonalnym właśnie jak żadne dotychczas odbiega od szablonu sprawozdania. Ten, kto w duży mróz spędził w ciszy parę godzin na ambonie, poczuje w lot atmosferę Ulmusowego bajania. Darz Bór! | 17-09-2012 12:28 | ert36 | Brawo! Świetnie napisane. DB | 17-09-2012 11:17 | MaciekDe | Jestem pod wielkim wrażeniem! | 19-05-2012 13:47 | Adrianooo | Świetne, jak Twój każdy literacki przekaz. Pozdrawiam, D.B.! | 26-02-2012 21:09 | snayper | Załosne, a tytuł jest bez sensu. Trochę poczytaj (literatury)... | 22-02-2012 16:41 | sumada | Noo | 13-02-2012 21:09 | Alej..... | Czerstwe, nastrojowe, dobre. | 12-02-2012 23:52 | mcvein | ULMUS
proszę Cię, pisz częściej... | 12-02-2012 15:06 | k.barszcz80 | Oszczędne , wręcz ascetyczne w formie a jakże niezwykle dozujące emocje opowiadanie. Kapitalnie budujesz napięcie tą literacką formą przekazu. Gratuluję... | 12-02-2012 12:17 | jani | Dość długo kazałeś czekać na ten tekst! Jak tamten poprzedni - niezwykły! Daleki od powszechności sprawozdawczej udającej literaturę! Tylko czemu nie piszesz więcej? Wena? Klasyk powiedział: Co to wena? Dajcie mi 1000 zł, a każdy wiersz wam napiszę! Ale bukiety wiejskie jak wiadomo, wiązane były wzwyż i stromo. Gratuluję! |
| |