strona główna forum dyskusyjne

























Upolowany wilk Mój sprzęt do polowania w puszczy. Na przyczepie ATV. Przed nim stoi Ryszard Weron z Polski, który we wrześniu 2002 r., zabrał się ze mną na dwudniowy wypad do puszczy w środkowym Ontario. Strzeliliśmy tylko ...jednego jarząbka (Rufed Grouse) Nad Jeziorem Pronger od (L) H. Urbański i J. Działo z 'moim' wilkiem. 'Kochani rodzice, pomóżcie' - mówi do telefonu Les. Dryden listopad 2002. Zorza polarna, a w jej tle, po  prawej stronie - tuż nad drzewami - wielki wóz. Dryden listopad 2002. Zorza polarna, a w jej tle, po  prawej stronie - tuż nad drzewami - wielki wóz.
DZIEŃ CZWARTY I PIĄTY

Czwarty dzień polowania - wtorek 26 listopada 2002 r.

Ten dzień poświęcamy głównie na zajęcie się dziczyzną. Dzielimy ją między wszystkich uczestników polowania, włącznie z rodzicami Les'a, trybujemy i przygotowywujemy do transportu. Janek ma jeszcze w kieszeni odstrzał na łosia-byka, więc po południu robimy krótki wypad do lasu ale objazd zrębów ale nie daje żadnych rezultatów.

Piąty dzień polowania - środa 27 listopada 2002 r.

Tego dnia rankiem - udajemy się na polowanie tylko we dwóch z Jankiem, bo Les ma inne plany i zobowiązania na ten dzień. Jedziemy w to miejsce, gdzie strzeliliśmy klępę. Tamtego dnia widzieliśmy mnóstwo śladów jeleni. Postanawiamy "przyjrzeć się bliżej" tej okolicy. Znajdujemy dość dobrze uczęszczaną trasę jeleni przebiegającą skrajem zrębu i gęstymi zagajnikami. Doceniamy teraz współczesne metody wyrębu, dzięki którym pozostawia się takie duże kępy lasu, zagajników. Zwierzyna ma gdzie żerować i następnie schować się.

W odległości ok. 600 metrów jeden od drugiego zasadzamy się w pobliżu tej jeleniej "autostrady". Janek wybrał miejsce na zrębie, ja zaś na skraju zagajnika. Usiadłem na zaśnieżonym pniu, na "ciepłej puduszce" i zamieniłem się cały we słuch. Siedziałem tak może 20 minut, kiedy z zadumy wyrwał mnie strzał, od strony Janka. Po chwili następny. W słuchawce cisza. Ja też się nie odzywam, by ewentualnie nie zepsuć mu polowania.

Musimy dziś bardzo pilnować się i być w kontakcie, bo mamy tylko dwa odstrzały na jelenie. Umówiliśmy się, że gdyby któremuś z nas udało się strzelić od razu dwa jelenie, to niezwłocznie musi o tym dać znać. Widocznie Janek ma tylko jednego (możemy strzelać zarówno do łań jak i do byków), więc milczy jak zaklęty.

Nagle, z mojej lewej strony, na "deer trail" pojawia się łania. Trochę mnie zaskoczyła, wiec nie zdążyłem nawet podnieść zasłonek na lunecie. Widzę jednak nawet przez te przeźroczyste zasłonki, trochę zasypane śniegiem, że ta łania, aż prosi się o strzał. Mając ją w wizjurce na 10 kroków, ciągnę za spust ale nic z tego. Nie odbezpieczyłem broni. Przesuwam bezpiecznik do przodu i teraz już z bardzo bliska strzelam na kark. Łania chwieje się i pada. Po chwili jednak podnosi się i niepewnym krokiem oddala się. Coś nie tak. Dla pewności posyłam jej następną kulę, tym razem mierząc na komorę. Wystarcza to.

Wywołuję Janka. Mówię mu, że mam przed sobą strzeloną łanię. On odpowiada, że też strzelał do łani, ale po strzale poszła jeszcze trochę i zniknęła w lesie. Spotykamy się przy mojej łani, robimy tę najgorszą robotę (patroszenie), parę zdjęć i holujemy ją w pobliże drogi. Teraz - kolej na Jankową łanię. Mówi mi, że zauważył ją jak przechodziła przez zrąb. By ją na chwilę zatrzymać, cmokną wargami i nie zawiódł się. Zaskoczona tym dźwiękiem zatrzymała się na moment i to już wystarczyło na precyzyjne przymierzenie i strzał. Drugi strzał oddany został do uciekającego zwierzęcia i był prawdopodobnie chybiony - wyjaśnia Janek. Idziemy po sfarbowanym tropie. Po 60 metrach dochodzimy do skraju lasu. Jest łania, leży w zaroślach. Dostała na spóźnioną komorę.

O godzinie 9.00 ramo, byliśmy już w domu państwa Shupe. Radują się tak samo jak my z naszego udanego polowania. Przystępujemy do obielania zwierząt. Dochodzimy do wniosku, że wczasie naszego tu pobytu, więcej czasu spędzamy na patroszeniu zwierząt, ich obielaniu, a następnie porcjowaniu mięsa, trybowaniu i pakowaniu - niż na samym polowaniu w lesie. No, ale te czynności też zaliczają się do polowania.

Pozostał nam jeszcze jeden, najważniejszy odstrzał, ten na byka-łosia. W radio i TV zapowiadają burze śnieżne w północym Ontario. Mogą być problemy z drogą powrotną do domu. Zdarza się czasem, że drogi są zamykane na dzień lub dwa, aż pogoda się poprawi, albo aż zostaną usunięta z przydrożnych rowów, auta i ciężarówki, które w nie wpadły. Decydujemy się, że jutro z rana pojedziemy na zręby za bykiem, ale jeśli nic nie strzelimy to kończymy nasze polowanie w Dryden i wracamy do domów.

Zobacz co działo się ostatniego dnia polowania


Opracował 15/12/2002
Józef Starski

Powrót do polowań


Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.