12.01.2004Jak mówić i pisać o nas
W ostatnim numerze "Polityki" znów słówko o myśliwych. W artykule o współcześnie stosowanych używkach znalazło się znamienne zdanie, stanowiące motto do sytuacji na siłowniach. Cytuję: "Anaboliki zadomowiły się w siłowniach jak alkohol na polowaniach"... Czy rzeczywiście jest aż tak źle? Oczywiście nie mówię o siłowniach, bo o te niech troszczą się inni, ale czy uprawnione jest tak kategorycznie postawione porównanie, które stawia nas wszystkich myśliwych w tak złym świetle?
Chciałem ten wątek rozwinąć, a dla rozeznania sytuacji serwis przygotował ankietę nt. alkoholu na polowaniu. Jednak zanim przygotowałem komentarz, przeczytałem świeżo przesłany post na Forum. Zawarta w nim myśl sprowadza sie do stwierdzenia, że należy ukrywać prawdę o nas myśliwych, jeżeli jest to prawda niewygodna w odbiorze społecznym, żeby nie dawać naszym przeciwnikom argumentów przeciwko łowiectwu. I tu dopiero zrozumiałem, że jest ważniejszy problem od tego, czy jakiś periodyk pisze o nas źle, czy dobrze. Tym problemem jest nasz własny stosunek do rzeczywistości, a konkretnie, czy o zjawiskach negatywnych mamy mówić sami donośnym głosem w celu ich eliminacji, czy też ukrywać je i przemilczać w celu zachowania poprawnego medialnie naszego wizerunku w nadziei, że prawda poza nasze grona nie wyjdzie, co zagwarantuje medialną poprawność i nie zaszkodzi naszemu środowisku.
Nie można tu mieć żadnych wątpliwości. Tylko rzetelnym pisaniem i mówieniem o nieprawidłowościach w naszych szeregach, możemy zwalczyć występujące negatywne zjawiska. Jeżeli ujawniamy je mówiąc o nich sami, a następnie podejmujemy działania dla ich eliminacji, to wytrącamy argumenty naszym przeciwnikom. Jeżeli zaś ukrywamy nieprawidłowości, to dajemy naszym przeciwnikom zabójczy dla nas argument, że myśliwi ukrywają negatywne zjawiska w swoim środowisku, bo się z nimi godzą. A tymczasem, zobaczymy w aktualnej ankiecie, jak rzeczywiście przedstawia się problem alkoholu na polowaniu - może wcale nie jest tak źle?
|