strona główna forum dyskusyjne


























Galerie ostatnio dodane



Byk...
Mimo deszczowej pogody wybrałem się do lasu..... :)Sierpniowa pełnia
Ścierniskowy odyniecto tu to tam....
Początki sezonu
Przed rykowiskiem pozyskany młody byk .Sezon 2012/2013
31-08-12 19:42
autor: Jurek Napierała
31-08-12 13:31
autor: Mariusz S
30-08-12 22:01
autor: Jurek Napierała
30-08-12 14:36
autor: calny
30-08-12 11:22
autor: spulchniacz6
Mistrzostwa Województwa Kuj-Pom.25.08.12
polowanie na lisy
polowanie na lisy udane  a i pokot dziś ładnyurządzenia
Zwierzęta
SCANDIUM CAMO
Coraz więcej mówi się w Szwecji o planowanych ograniczeniach dotyczących broni samopowtarzalnej, więc w końcu kupiłem: najpopularniejszą w Skandynawii strzelbę samopowtarzalną SCANDIUM. Do kupienia wystarcza - jak dotychczas - polski dowód osobisty lub prawo jazdy (dokument ze zdjęciem) i szwedzki nr pesel. Mnie nie legitymowano, znają mnie w tym sklepie :-) a nr pesel potrzebny policji do wydania zezwolenia na wybraną broń. Przeznaczenie - głównie gęsi, dlatego wersja camo i dłuuuga lufa 66 cm (standard to 61 cm).
Znam ze strzelnicy wcześniejszy model o podwójnej nazwie GYTTORP SCANDIUM, wg właściciela broni (i strzelnicy) wystrzeliła ona 72 tys. naboi sportowych i prawie 2 tys naboi myśliwskich, i żadnej usterki.. Broń produkowana w Turcji, ale wg szwedzkich wymagań, czyli bardzo starannie.
30-08-12 08:41
autor: wodnik
30-08-12 08:29
autor: robson72
30-08-12 06:30
autor: marhunter
30-08-12 00:01
autor: Sarna45
29-08-12 22:15
autor: rales
Kaczki
pierwszy byk 
26.08.2012r godz 19.10 mój pierwszy i pewnie życiowy byk w moim pierwszym sezonie jako selekcjoner. Zaznaczam że nie miałem aparatu w łowisku i zdjęcia robione już po przetransportowaniu byka do domu :) Dzięki CI św. Hubercie Darz BórPierwszy kogut
PIERWSZY KOGUT

Pierwszego w życiu koguta upolowałem u Daniela. Jakoś to było po nartach, więc to był chyba styczeń albo luty 2011 roku. Danek zaprosił mnie do siebie do łowiska, na piękne polowanie na bażanty. Był lekki mrozek ,słoneczko ostrzyło, śnieżek chrupał pod butami, było nas pięciu bądź sześciu myśliwych w tym Danek, Tomek i ja. 
Śmiało można powiedzieć że mają chłopaki „trochę” bażanta w łowisku, bywało że rwały się całe bukiety. Widok przepiękny i zapierający dech w piersiach. Widok przywołujący na myśl opowiadania ze starych książek lub wspomnienia nemrodów z ubiegłego wieku.

Warto podkreślić, że bogactwo tego łowiska nie przychodzi moim Kolegom samo „z nieba”, tylko jest efektem pasji i gigantycznej pracy. Upartej , ciężkiej pracy przy zimowym dokarmianiu, nieustającej troski o biotop (tam gdzie się da, gdzie prawo pozwala), corocznych nowych wsiedleń, walki z drapieżnikami przez cały sezon i współpracy z okolicznymi mieszkańcami, często nastawionymi do myśliwych bardzo agresywnie i niechętnie. 
Miło się robi człowiekowi, kiedy widzi że mimo przeszkód jakie stwarzają urzędnicy, ekolodzy i cały kulawy system ochrony przyrody w Polsce, komuś jednak bezinteresownie zależy. Są potem efekty, są bażanty , jest satysfakcja a nagrodą jest duża, silna populacja pięknych ptaków i polowanie.
Muszę uczciwie przyznać że trochę inaczej jak u mnie, bo nie trzeba za przysłowiowym jednym kogutem latać z „wywieszonym jęzorem” po całym łowisku , tylko kiedy podejdzie się pod tarniny, olszyny czy trzcinowiska, to zawsze kogutków jest sporo. 

Tak było i tego dnia. Co prawda, kogutki w znakomitej większości latały na Kolegów dając im wiele okazji do strzału, ale czasem i na mnie wyrwało się jakieś przebiegłe, stare ptaszysko, słusznie przypuszczając że taki fryc jak ja musi pudłować sromotnie. Zaiste niezawodne były intuicja i doświadczenie nestorów bażanciego rodu, gdyż od rana popisywałem się haniebnymi pudłami, ku uciesze bażantów i Kolegów.

To do południa. Po południu, po posiłku na cudnym łonie natury , gdzie byle kiełbasa z chlebem smakuje jak królewski rarytas, udaliśmy się gdzieś w niewielkie młodniki sosnowe , poprzecinane olszyną i świeżo zbudowanymi domami. 
Niekontrolowana ekspansja budowlana w Polsce to przekleństwo każdego łowiska a już w miejscowościach podwarszawskich to plaga. Nie mam pojęcia co za durnie wydają pozwolenia na budowę, pozwalając lokalizować chałupy w ostojach zwierzyny, bądź w najpiękniejszych i cennych przyrodniczo miejscach. Myślę że tak mogą postępować tylko urzędnicy nieodpowiedzialni, niedouczeni, niekompetentni, leniwi i bezkarni, dla których przyroda polska nie ma żadnego znaczenia. Gorzej jak za cara. Cholera bierze człowieka.

No więc ... lawirując między budynkami i trzymając ustawowe 100 metrów, niby polujemy. Tak naprawdę, przechodzimy sztywno między domami, pilnując bacznie żeby nie kropnąć nie daj Bóg gdzieś gdzie nie trzeba. Polowanie trwa, nasza grupka przesuwa się do przodu, mijamy pomału nowobogacką „wioskę smerfów” ukrytą pośród drzew. Stąpamy cichutko, konspiracyjnie, bez żadnego wystrzału. Przerażające. Czuję się jak włamywacz. Co za popieprzone czasy.

W dłoniach niosę swoją „nową” ( chociaż starą bo z 1979 roku), DDR- owską dubeltówkę Merkel, na pełnych zamkach. Piękny, stary kawał żelastwa. Kupiłem ją od Zdziśka , starszego Kolegi z mojego koła. Dubeltówka ta pamięta inne czasy, inne pokoty bażantów, kuropatw i zajęcy, pamięta innych ludzi , inny dym z ogniska ...
Trochę była "zajechana" zewnętrznie ale poszła do mistrza Skwarka z Koszalina i wróciła odszykowana jak nowa. Mistrz jak to mistrz, ostrzegł lojalnie że tanio nie będzie i zrobił mistrzowską robotę przywracając fuzji elegancję i nowe życie. Jak już minęła mi euforia z powodu spełnienia marzenia i posiadania pięknej błyszczącej rzeczy ,wówczas na spokojnie policzyłem sobie wszystkie koszty. Taaa ... pozostało mi jedynie stwierdzić że fest przepłaciłem na własne życzenie a biorąc pod uwagę sygnały, że dzięki ekoterrorystom może wejść zakaz używania śrutu ołowianego (na rzecz stalowego) , to całkowicie kiepsko, bo będę zmuszony wymienić lufy a może i całą fuzję ... biznes życia krótko mówiąc. Cóż jednak począć, życie trwa, trzeba się cieszyć tym co się zrobiło a martwić tym czego nie zrobiło . Póki co, moje marzenie, Merkelek horyzont na pełnych zamkach, wygląda klasycznie, elegancko, klimatycznie i pięknie i co najważniejsze bije tak że "mucha nie siada" ... równiutko, daleko, kryje jak trzeba , jednym słowem – bajka.

No więc ... idę, idę, idę aż wreszcie zatrzymujemy się i rozstawiamy nieopodal małego młodnika graniczącego z zaroślami olchowymi. W oddali tylko jedna wiejska chałupa. Chwała Bogu , będzie jak strzelać.
Staję pod okapem olszyn , nieruchomieję i nasłuchuję charakterystycznego, powodującego szybsze bicie serca „ kho kho kho kho” . Cisza. Odległe szczeknięcie psa. Wreszcie jest ! Rozbrzmiewa bażancia pieśń alarmowa, podrywa się złoty klejnot z wnętrza zielonego młodnika, nabiera wysokości, wzbija się, przechodzi do lotu i ... ciągnie w moją stronę . Niesamowicie piękny, błyszczący w ostrym słońcu, otoczony metafizyczną aureolą skrzydeł ... Kogut jak marzenie. Płynie w powietrzu charakterystycznym bażancim ślizgiem, irracjonalnie szybkim i gładkim. Ogonisko długie, pyszne, wlecze się za nim falując elegancko ... Świat nieruchomieje zaklęty w kryształ.
Baach! .... baaaach ! raz po raz wali z obu rur, młody, wesoły dryblon, synal łowczego. Kogut pruje nie draśnięty . Daleko już jest, wysoko , idzie na pełnej prędkości. Bez większych nadziei, podnoszę dubeltówkę do oka. Działam spokojnie i rozważnie, ponieważ jestem pewny że nie trafię ( od rana nie szło najlepiej). Równam lufy, łapię muchę, prowadzę, nakrywam kogutka, przecinam i baaaach ! 
Oczom nie wierzę ! Kogut robi gwałtowną rakietę i wspina się pod chmury .... baaach! poprawiam na wszelki wypadek ale już tak bardziej z radości niż potrzeby. Z wysoka, gdzieś z dalekich przestworzy, z podniebnej otchłani, spada do mnie mój pierwszy kogut . Bęccc !!! , słychać miłe myśliwskiemu sercu pacnięcie tuszki . 
O rany! O rany ! ... daleko było ... ale ładnie strzelony !

„Kto go tak pięknie zdjął ?!” - słyszę jak zdumiony syn łowczego pyta kogoś obok siebie.
„No, no... mistrzowski strzał” - wyrażają akceptację Koledzy. 
Idę po kogutka dumny jak paw. Idę niedbale, swobodnie, idę tak, jakbym codziennie ściągał koguty z orbity. Kipi we mnie szczęście, wszyscy gratulują, chwalą , oglądają fuzję, dziwują się , oglądają bażanta – ech ! . Nie da się tego opisać. Coś dzikiego siedzi we mnie i wrze, jakaś pierwotna szalona radość, krzycząca echem odbitym od ściany lasu. Radość ogromna, jakbym tura zabił a nie małą ptaszynę. Jestem dumny z broni , siebie, strzału, pogoda jest piękna, niebo błękitne, słońce, mrozek, śnieg – wszystko dookoła skrzy się i wiruje. 

Powiesiłem koguta na trokach. Przyjemnie obciążał biodro. Łowca i trofeum. Mój bażant. Szkoda że zaraz wsiedliśmy do samochodów żeby jechać dalej i musiałem bażanta odpiąć. Fajnie się chodziło z bażantem na trokach. 
Tego dnia, nie miałem już więcej okazji do strzału. Nie musiałem mieć. Łaziłem za chłopakami romantycznie wyłączony, sycąc się otaczającą przyrodą , zimą, strzelbą na ramieniu, upływem czasu , beztroską ...

Wieczorem skubałem bażanta, obmyślając jego przeznaczenie kulinarne ale ciekaw byłem również miejsc postrzału. Okazało się że bażant przyjął jedynie trzy śruty, z czego tylko jeden śmiertelny, na płuca, który wywołał wręcz książkową reakcję na strzał.

Ten złoty kogut pikujący w słoneczny błękit nieba, będzie zawsze jednym z moich najpiękniejszych wspomnień myśliwskich.

Nieraz przywołuję je przed snem ...

Warszawa 27.07.2012Misie
Misie BieszczadzkieJesień
28-08-12 20:13
autor: MYKIT@
28-08-12 17:52
autor: lolek313
28-08-12 00:01
autor: ULMUS
27-08-12 22:55
autor: lsawek
27-08-12 08:13
autor: Harvester
ambony,wysiadki,pasniki itd.
26-08-12
Pierwszy wyszedł Jenot a zanim Jeleń..... PozdrPiękna tyka szkoda ze zjedzona 
Troszke poleżał.... waga 2,8kgPuchar starosty powiatu rybnickiego
Sezon 2012 rozpoczęty pierwszy Byk. .
27-08-12 07:34
autor: remol 308
26-08-12 21:50
autor: Jurek Napierała
26-08-12 20:29
autor: majster77
26-08-12 20:03
autor: Jacek1989
26-08-12 17:41
autor: stif
Rykowisko
Walcząc z nadmiarem wolnego czasu przed wyprawą w łowisko ołówek tak jakoś powirował po kartkach papieru przypominając że rykowisko tuż tuż  DB.piecyk 
tak sobie wykombinowałem34 MŚ W SPORTINGU,USA,CHICAGO 2012. 
    Witam wszystkich koleżanek i kolegów. Lot  z Warszawy do Chicago trwał około 9 godzin. Cała grupa  z Polski była miłe zaskoczona ciepłym przywitaniem kolegów z Polskiego Klubu Myśliwskiego  w Chicago. Duża limuzyna na 10 osób zawiozła nas do hotelu , gdzie w cieplej atmosferze długo jeszcze trwało spotkanie…. . Następnego  dnia koledzy z  Chicago zaprosili nas na piknik klubowy. Tak zlecał pierwszy dzień , a w poniedziałek 13.08.  nasz serdeczny kolega Zbyszek  zawiózł nas na  trening. Strzelnica jest bardzo duża . Było też odwiedzanie kilku ogromnych sklepów myśliwsko- wędkarskich , co sprawiło   nie małe wrażenie na naszą ekipę. 
Otwarcie zawodów 15.08. znakomite, a ekipa z Polski i Polonii  z Chicago liczyła 17 osób . Jeżeli mówić o zawodach to krótko: organizacja trochę zawiodła z transportem, bo nie wszystkim wystarczało tych małych samochodów, a większego transportu za dużo  nie było i  czasami trzeba  było czekać po pól godziny. Jedzenie takie sobie – amerykańskie, piwo amerykańskie-to nie jest piwo, a  napój piwo podobny…... W trakcie Mistzrowstwa Świata odbywały się jeszcze kilka równoległych zawodów Amerykańskich i uważam że to trochę  wbrew przepisom F.I.T.A.S.C.  Są to tylko moje prywatne sugestię .  Co dotyczy ustawień dolotów i wyników, to nie było łatwo osobliwo na Berettie. Sam najlepszy wynik 191 i ubiegłoroczny 198 we Francji  mówi za siebie. Ja  cieszę się swoim wynikiem bo w ubiegłym roku miałem 156 , a w tym 158 –jest może nie duży, ale dla mnie  postęp. Wyniki można zobaczyć na stronie F.I.T.A.S.C. i na stronie Polskiego  klubu w Chicago  http://www.polishfhclub.org/index.html. Wielkie podziękowanie Markowi Garbarzowi z Chicago  za pomóc i poświęcenie swego czasu dla reprezentacji z Polski. Uważam że` na zawody tej rangi warto jeździć i próbować swoje siły, uczyć się od lepszych i nabierać doświadczenia.  Na takie zawody przyjeżdża 1000 osób z których 10 przyjeżdża  wygrywać , a  990 uczestniczyć i mieć zaszczyć bycia i strzelania  na Mistrzostwach Świata, oraz spotkać nowych ciekawych ludzi.  Ja taki zaszczyt mam i występuję pod barwami Ukrainy na MŚ już czwarty raz. A wynik  akurat tu niema za  bardzo  wielkiego znaczenia . Wiadomo , że po  tak krótkim czasie strzelania Parkura   w Polsce stawić czoło Amerykanom , czy Anglikom  my nie możemy , ale  z czegoś trzeba zacząć.  Uważam , że początek jest założony i wyniki z roku na rok są lepsze. Życzę  wszystkim  takich przeżyć  jaki my mieliśmy na Mistrzostwach Świata.
 Pozdrawiam .Sergij Isaryk . Darz Bór !
perukarz
pierwsze kaczki
polowanie polowaniem ale jakie spotkanie!!!!
26-08-12 15:54
autor: Stin
26-08-12 13:09
autor: GABRYŚ
26-08-12 12:44
autor: SERGIO
25-08-12 22:47
autor: fagot
25-08-12 19:14
autor: l200
BearBusters FCI - miot A
24 sierpnia 2012 - Karelski Pies na Niedźwiedzie 9 szczeniaków 5 piesków i 4 suczki. Rodzicami szczeniat jest czynnie polująca i utytułowana para INDY & Lumi.  Darz Bór!Diana
24.08.2012 przyszła na świat moja pierwsza córka, z imieniem od początku nie było problemu:)Młode byki przed rykowiskiem
Zdjęcia z dnia 23.08.2012... czasami opłaca się dłużej posiedzieć i poczekać w krzakach.... Nie zawsze coś wyjdzie, wczoraj wyszło :)daniel
Budowa woliery, pierwsi lokatorzy.
kilka rzeczy zostało jeszcze do zrobienia
25-08-12 10:49
autor: martynajar
24-08-12 21:05
autor: Tymmo
24-08-12 13:07
autor: Jurek Napierała
23-08-12 20:27
autor: Tomski
23-08-12 13:23
autor: keram_j

Wróć do wyboru galerii <<poprzednie     następne>>

Szukaj   |   Ochrona prywatności   |   Webmaster
P&H Limited Sp. z o.o.