Sobota
16.08.2014
nr 228 (3303 )
ISSN 1734-6827

Wiedza i edukacja



Temat: Uparty rolnik  (NOWY TEMAT)

Autor: ketiw11  godzina: 05:14
Sprawa ma się tak: Koło Łowieckie zaproponowało 7 rolnikom posiadającym największe areały kukurydzy pomoc w grodzeniu upraw elektryzatorami - oczywiście zakupionymi przez koło. Nie są to jakieś wielkie uprawy które zwalają z nóg. Największa uprawa ma 10 ha a najmniejsza 2 ha. Pastuchy zostały zakupione i pojawił się problem rolnicy nie chcą współpracować. Nie mają ochoty pomagać w grodzeniu swoich upraw, ani utrzymywać w ciągłej pracy pastuchy akumulatorowe. ( niestety trzeba ładować akumulatory, podkaszać pod linkami z prądem i oraz sprawdzać ich stan) Koło Łowieckie oprócz telefonicznych rozmów wysłało ponaglenia (za potwierdzeniem odbioru) do właścicieli upraw by zgłosili się po odbiór elektryzatorów i wyznaczyli termin grodzenia by członkowie koła mogli pomóc w pracach. Niestety brak odzewu. żaden nawet nie zadzwonił. Koło łowieckie wystosowało prośbę do wójtów gmin i pomoc i wpłyniecie w jakiś sposób na tych rolników - niestety nic to nie poskutkowało. Koło Łowieckie wystosowało również pismo do prezesa izby rolniczej z prośba o pomoc. Niestety nic w tej sprawie nie ruszono. No to teraz dziki ucztują w kukurydzach. My robimy co się da. Stawiamy zwyżki mamy dyżury na uprawach - ale co można zdziałać gdy wokół są same nieużytki i wysoka trawa. Jak wpłynąć na upartego rolnika (raczej 7 rolników)…? I co dalej robić.. Przewiduję, że w niedługim czasie przyjdą pisma o szkodach w kukurydzy i straszenie koła łowieckiego prawnikami….

Autor: Stanisław Pawluk  godzina: 06:14
Wy nie wymagacie współpracy a PRACY! Ta niestety jest płatna a rolnik nie jest zobowązany do jej świadczenia. Ps. Zamiast pisać do gminy, izby rolniczej i wójtów piszcie do proboszcza. Jak nie poskutkuje to bezpośrednio do Watykanu. Ps. 2 Ostrzeżenie o wejsćiu na droge prawną nie jest straszeniem. Ps. 3 Przy takim podejściu do sprawy szykujcie kasę na odszkodowania, koszty szacowania przez biegłych i koszty sądowe. O kosztach rzeczonego "stracha" nie wspominając.

Autor: J 60  godzina: 07:48
Myślę podobnie, jak przedmówca. Zainstalujcie "pastuchy" elektryczne, ładujcie akumulatory, wykaszajcie trawę pod przewodami, ale wcześniej poproście o zgodę rolników. Tylko chorzy nie wyrażą na to zgody. Poszliście na skróty. Linka, słupki, bateria i przetwornik prądu do ogrodzenia 5 ha, to wydatek ok 800 zł.(4 dziki) raz na kilka lat.Wykosić powinno się max raz na 10 dni. Piszemy o okresie, w którym rolnicy mają najwięcej pracy, a Wy jej chcecie im dołożyć ? Nie rolnik, a my mamy układ ze Skarbem Państwa, gdzie zwierzę w stanie wolnym (żywe) jest jego własnością, a po zastrzeleniu zasila nasze konta bankowe i zdobi nasze stoły. Jak widać na Twoim przykładzie - w tym przypadku "spychologia" nie zadziała.

Autor: leszekb  godzina: 08:38
Ja tylko mogę pomarzyć o pomocy ze strony koła , grodze sam i sam pilnuje. Nie wszyscy rolnicy są żli i nie wszystkie koła są dobre .DB.

Autor: mokrzec  godzina: 08:45
Jedyne co możecie zrobić to ogrodzić we własnym zakresie bo to w sumie leży w interesie koła. Co do straszenia prawnikami to nie ma się czego bać. U nas sprawy sądowe znacznie poprawiły współpracę z rolnikami. Już nie ma straszenia bo znaleźli się odważni i poszli do sadu ale kiepsko na tym wyszli. DB

Autor: cypis111  godzina: 09:17
Jedyne co możesz zrobić , to poprosić rolników o zgodę na utrzymanie elektryzatorów wokół ich plantacji A robotę zrzucić na członków koła Może wówczas którykolwiek z nich zadeklaruje pomoc widząc efekty To jakieś dziwne wymagania w stosunku do właścicieli upraw kukurydzy Rolnik sieje i chce zebrać plon a jeśli dziki czy ktokolwiek inny zrobi szkodę , ma prawo domagać się odszkodowania i to chyba proste rozumowanie?

Autor: Odstrzał  godzina: 10:13
Dla pewnosci sprawdzilem czy dzis nie jest 1 kwietnia, ale Zonka potwierdzila moja przypuszczenia. To co Kolego opisales to jakies kiepskie zarty w wykonaniu kola lowieckiego. Wedle Prawa lowieckiego wlasciciel gruntu (w tym przypadku rolnik) nie ma zadnego interesu w lowiectwie na jego gruntach, bo zostal z polowania wywlaszczony przez grupe pasozytnicza. Na szczescie model zachowal zdziebko rozsadku i niepozbawil wlasciciela prawa do odszkodowania w pelnej wysokosci. Jaki rolnik ma interes ma w tym przypadku w swiadczeniu WAM pracy? Zaden. Zeby spelnic wymog wspolpracy poinformowalbym kilka razy jako rolnik o zaobserwowanych dzikach w okolicy moich upraw i nie utrudnial bym zabezpieczania upraw. Oczywiscie na koszt beneficjentow modelu. Sluchajac powyzszych rad poproscie grzecznie czy mozecie ogrodzic uprawy i zrobcie tak jak byc powinno czyli na wlasny koszt oraz przestancie z rolnikow robic idiotow.

Autor: Artur1234  godzina: 11:09
Ketiw11, ustawa Prawo łowieckie jest taka, a nie inna i nic na to nie poradzisz. Ona cała nadaje się do kosza, ale zanim to nastąpi, upłynie w Wiśle jeszcze wiele wody. No sam popatrz, co w niej zapisano w interesującej Cię sprawie … „Art. 47.1. Właściciele lub posiadacze gruntów rolnych i leśnych powinni, zgodnie z potrzebami, współdziałać z dzierżawcami i zarządcami obwodów łowieckich w zabezpieczaniu gruntów przed szkodami, o których mowa w art. 46”. Tak więc „powinni współdziałać”, ale na temat zakresu tej współpracy ani słowa. Za to precyzyjnie masz napisane, za co odszkodowanie nie przysługuje. Nie znajdziesz w art. 48 przykładowo takiego zdania: Art. 48. Odszkodowanie nie przysługuje: #) posiadaczom uszkodzonych upraw lub plonów rolnych, którzy „nie chcieli współpracować” z dzierżawcą lub zarządcą obwodu łowieckiego przy wykonywaniu zabiegów zapobiegających szkodom. Jedyne, o co musi w opisywanym przez Ciebie przypadku zadbać rolnik, to … nieprzeszkadzanie kołu w „zakupie pastuchów, w grodzeniu ich upraw, w utrzymywaniu w ciągłej pracy pastuchów akumulatorowych (w ładowaniu akumulatorów, podkaszaniu pod linkami z prądem i oraz sprawdzaniu ich stanu" :-). No sam popatrz … „Art. 48. Odszkodowanie nie przysługuje: 3) posiadaczom uszkodzonych upraw lub plonów rolnych, którzy nie wyrazili zgody na budowę przez dzierżawcę lub zarządcę obwodu łowieckiego urządzeń lub wykonywanie zabiegów zapobiegających szkodom,”. Ketiw11, chyba nawet nie pamiętasz, co m. in. stwierdził ostatnio Trybunał Konstytucyjny: „… postanowienia Prawa łowieckiego nie są odpowiednio zharmonizowane z konstytucyjnym standardem ochrony prawa własności”. Tak więc podzielam pogląd Odstrzała, gdy pisze: „Na szczęscie model zachował zdziebko roząadku i nie pozbawił właściciela prawa do odszkodowania w pelnej wysokości”. ”Słuchajac powyższych rad poproście grzecznie czy możecie ogrodzić uprawy i zróbcie tak jak być powinno czyli na własny koszt oraz przestańcie z rolników robić idiotow”. PS To nie Wasz rolnik jest uparty. To Wy zachowujecie się nierozsądnie (a i śmiesznie :-)

Autor: PeBe  godzina: 11:34
Odstrzał nikt mu nie zabrania polować na zasadach jak pozostała reszta. Wiem, wiem. Ty byś chciał bez zasad. :-)

Autor: michlu  godzina: 13:55
Witam. Pozwolę sobie przedstawić odpowiedź jaką otrzymało moje koło z ministerstwa. Rolnicy po otrzymaniu kopii za potwierdzeniem odbioru zmienili swoje podejście do ochrony własnych pól. To nie jest tak, że myśliwi będą wszystko robić a rolnik nie będzie interesował się własną uprawą. Nadmienię, że właśnie z braku opisu na czym ma polegać współdziałanie wystąpiłem do ministerstwa o interpretację. Skoro to ministerstwo pisze ustawę to niech oni wytłumaczą co mieli na myśli. Rolnicy, którzy uważali, że zgoda na polowanie na ich uprawach to wystarczające współdziałanie też zmienili swoje zdanie D.B.

Autor: Artur1234  godzina: 15:37
Michlu, piastujący w swoim czasie w Ministerstwie Środowiska wysoką funkcję podsekretarza stanu, a jednocześnie Główny Konserwator Przyrody – pan Janusz Zaleski, podpisywał o wiele większe bzdury, niż podpisywał w 2010 r. zaledwie dyrektor Departamentu Leśnictwa – pan Krzysztof Janeczko. Jeśli chodzi o sprawy ściśle dotyczące prawa łowieckiego, od lat w ministerstwie nie widać kompetentnej osoby. Nawet przemiła pani Izabela Wereśniak-Masri (dyrektor Departamentu Prawnego), potrafi podpisać dwa dokumenty, w których przedstawia skrajnie różne interpretacje tego samego problemu prawnego. (forum.lowiecki.pl/read.php?f=21&i=93557&t=93520&v=t) Czy Twoi rolnicy – ci, którzy "zmienili podejście do ochrony własnych pól", wiedzą o tym :-)?

Autor: michlu  godzina: 15:53
Artur1234, Dla mnie wystarczyło to, że wypowiedział się pracownik ministerstwa. Nie jestem od tego aby analizować jego kompetencje. Zawsze jest to urzędowe pismo i nawet prawnicy firm, które na naszym terenie mają uprawy je analizowali na naszą korzyść. Sprawa jest prosta - nie chcesz z myśliwymi współdziałać napisz to i przekaż takie pismo do koła, sprawa będzie czysta. U nas rolnicy, którzy nie mają czasu na pilnowania itd, pomagają nam w inny sposób (ziarno na zimę, trochę siana, użyczenie sprzętu do orki, czy pomoc w żniwach na naszych polach). Spotkanie z rolnikami, na którym otrzymali kopie tego pisma przebiegało w spokojnej atmosferze i rzeczowo przedstawialiśmy argumenty. Po spotkaniu rolnicy sami przyznali, że coś jest na rzeczy. Jak można siać kukurydzę przy samym lesie i przy bagnach licząc, że bez pilnowania (grodzenia itd) będzie super zbiór. Dodam tylko, że temat dzików u mnie w kole to - ok. 40 szt strzelanych rocznie. Szkody większe od danieli i jeleni.

Autor: Stanisław Pawluk  godzina: 16:23
To Pismo absolutnie nie jest niekorzystne dla rolników. Wprost przeciwnie! Wskazuje do czego może doprowadzić brak współpracy (np. odmowy pozwolenia na budowę ambony) ale nie wskazuje, że jakikolwiek inny objaw odmowy współpracy będzie skutkował negatywnie dla rolnika. Ja mam zupełnie inne przykłady z sądów, które zachęcają rolników do wnoszenia pozwów. I lepiej dla tych przekonanych, że rolnik coś musi, że ich rolnicy nie trafili po poradę do mnie.

Autor: michlu  godzina: 17:28
Ja nie twierdziłem, że jest niekorzystne dla rolników. Przedstawia tylko to, na czym powinno polegać współdziałanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że rolnik nic nie musi. Tak naprawdę nikt z nas nic nie musi. Dlatego pisma mówią, że "powinien". Bywały sytuacje, że rolnik zgadzał się na polowanie, ( cyt. "ale nie możecie stawiać ambony, nie możecie ciągąć tuszy po polu itd") - kompletne bzdury wykluczające się. Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy na siebie w jakiś sposób skazani i tylko od nas zależy jak będziemy współpracować. Nie będziemy, to dwa lata i nie ma Koła, i co dalej ?? Licytacja ambon, paśników - cena chrustu, koledzy z koła się nie zrzucą - zwijamy manele, rolnik i tak kasy nie dostanie jeżeli majątek koła nie wystarczy. Chętni na dzierżawę obwodu może się i znajdą, popłyną tak jak poprzednie koło - o ile można w końcu podnosić składki. Wiem, że odezwą się głosy że jak cię nie stać to nie poluj. Jakoś na razie mnie stać, ale co to za hobby i pasja kiedy: - trzeba brać urlop bo dyżury - pracuj na rzecz koła bo o obwód trzeba dbać - rogacze trzeba sprzedać bo padniemy - byki trzeba sprzedać bo padniemy - jak będą chętni to i łanie sprzedamy bo padniemy Uważam tylko, że we wszystkim trzeba zachować rozsądek. Rolnikowi pomóc, poprosić rolnika o pomoc itd. Walki po sądach do niczego nie doprowadzą, co najwyżej do upadku koła i co dalej ?? Pozostanie obwód wolny ? Zanim ktoś go weźme w dzierżawę i się na nim zagospodaruje to już uprawy będą zniszczone w takim stopniu że szkoda gadać. Kto weźmie obwód w dzierżawę, jeżeli zanim podpisze papiery to już niech szykuje kasę na wypłaty. Co do tych pozwów, to też mam przykłady takie, że z żądanych 50 tys.(i więcej) kończyło się symbolicznymi wypłatami. W kolejnych latach już sądów w tych kołach nie było, co nie oznacza, że koło rolników pozostawiało bez wypłat odszkodowań. Problem, też bywa taki, że pewna część rolników zrobiła sobie z kół firmę ubezpieczeniową do której nie trzeba składek odprowadzać, a i tak odszkodowanie wypłacą - znam przykład, że dwa dni po wysianiu zboża ozimego wpłynęło zgłoszenie szkody z terminami szacowań w następnym roku (pani już wiedziała, kiedy i jakie zwierzęta zniszczą jej uprawę). W rozmowie telefonicznej stwierdziła, że skoro co roku płacimy to już wysłała żeby nie zapomnieć. No nic trzeba jechać poszukać jakiegoś koziołka.

Autor: Tomek T.  godzina: 17:39
Witam kolegów. Dawno mnie tu nie było ze względów zawodowych - dużo pracy i jeszcze więcej pracy :) Dyskusja o szkodach jest dla mnie o tyle ciekawa, że coraz częściej dotyka i mnie osobiście i koła. W normalnej sytuacji pewnie zdziwiłbym się, że niektórzy koledzy myśliwi prezentują takie poglądy, które stawiają myśliwych na przegranej pozycji - ale ta sytuacja normalną nie jest więc mniemam, że takie poglądy są głoszone przez kolegów, którzy w swoich kołach nie doświadczają problemu, albo nie są członkami kół. Moim zdaniem należy dokumentować wszystko co wiąże się ze szkodami. Jeżeli wysłaliście pisma do rolników to jest to ważny dowód na to, że robicie coś, aby zapobiegać szkodom. Moim zdaniem koła powinny przestać się bać sądów. Sądy są dla ludzi i zapisy prawa są takie jakie są. Gdyby od właścicieli upraw nie chciano współpracy to taki zapis by tam się nie pojawił. Jeżeli taki zapis pojawił się tam to należy z niego korzystać. Jeżeli rolnik nie podejmuje zupełnie żadnej aktywności, nie chce współpracować to wydaje mi się, że w przypadku wystąpienia szkody możemy spokojnie iść do sądu i niech sąd rozstrzygnie, czy przypadkiem ten rolnik nie przyczynił się pośrednio do takiego rozmiaru szkody. kol. Pawluk ma zupełnie inne przykłady z sądów :) i tu na forum reklamuje swoje usługi prawnicze :) A może kolega podać jakieś konkretne przykłady, jakieś wyroki? Chętnie zapoznam się z tym materiałem. Pytanie do wszystkich innych: proszę napiszcie czy w Waszych kołach jakiś rolnik "poszedł do sądu" w sprawie wysokości odszkodowania? Ja osobiście nie znam takiego przypadku. Śmiem twierdzić, że takie sprawy to jest jakiś promil wszystkich odszkodowań.

Autor: Stanisław Pawluk  godzina: 19:38
Tomek T. Nie kuś! To będzie niezła instrukcja jak załatwić koła!

Autor: Tomek T.  godzina: 21:30
Kolego Stanisławie, nie proszę Cię o instrukcję pod tytułem "jak załatwić koło", ale o przykłady tych kół, które "pójściu do sądu" straciły. O nic innego mi nie chodzi tylko o takie zestawienie. A do wszystkich innych kieruje zaproszenie, aby podzielili się swoją wiedzą w tej kwestii. Ja nie mam zupełnie żadnego doświadczenia w tym temacie - nigdy nie spotkałem się z tym, aby jakieś koło z moich okolic zostało podane do sądu, a tym bardziej przegrało. Mogę przypuszczać, że "sądy" to tylko takie hasła lekko rzucane tu i tam, aby pokazać jak bardzo należy się bać. Chciałbym po prostu to wiedzieć. Miło będzie jak pojawi się tu jakiś kolega, który opowie o takich przypadkach.

Autor: lelek_nowy  godzina: 22:22
Grodzenie upraw rolniczych przez koło jest drogą donikąd. Jak takie przyniesie korzyść jednemu rolńikowi, to zaraz następnych 10 zażąda tego samego. Pomijając już koszty takiej polityki, które mogą zrujnować koło bardziej jak szkody, to koło ogranicza w ten sposób miejsca, na których może skutecznie polować. Jak dziki nie wyjdą na pola w obwodzie koła, to pójdą na pola na sąsiednim obwodzie, o członkowie koła zamiast polowaniem, zajmować się będą naprawami ogrodzeń, ładowaniem akumulatorów i wymianą psujących się generatorów. Jeżeli już są pola, systematycznie odwiedzane przez dziki, a elektryczny pastuch mógłby pomóc, to z rolnikiem trzeba uzgodnić taką formę współpracy, że koło kupuje i ODDAJE rolnikowi pastuch na własność, a w zamian podpisuje umowę na rezygnację z odszkodowań na danym polu przez 3-5 lat, do czasu wyeksploatowania pastucha.

Autor: Lesław  godzina: 22:33
Tomek T. Mogę Ci podać dwa wycinki z róznych spraw dające jakis ogląd sprawy. Przykład pierwszy - w trakcie rozprawy prawnik skarżącego koło podniósł że osoba wyceniająca szkody do pomiaru użyła przyżądu bez państwowego atestu - efekt ? koło przegrało a osoba wyceniająca -myśliwy stracił pozwolenie na broń. Przykład drugi - w trakcie sprawy sądowej wyszło iz przedstawiciel rolnika pomiar skody zrobił na podstawie licznika samochodowego, czyli błąd pomiaru jakieś +100 mb na każdym przejeździe, sądowi to nie przeszkodziło i koło zapłaciło szkodę zafałszowaną o jakieś ? 60 %. Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość tylko po wyrok. A tak czytając tą pisaninę to widzę że tylko ci co nie są związani z jakim kołem we wszystkich innych widzą złodzieji, gratujuję Stanisław. Widzę że odstrzałowi to trochę na dekiel siada. Jak na razie prawo jakie jest takie jest i nie zwalnia to coponiektórych od obowiązku przestrzegania go. Czy wam się to podoba czy nie. Jeśli to koło zwróciło się nawet w takiej formie to tych rolników, to czy tak ciężko było odpowiedzieć np: nie mam czasu ogrodzić, przyjedźcie a ja wam pokaże gdzie i jak ? Chyba nie, ale jak widać trzeba jeszcze takiego pana w doopę pocałować bo mu mało. Nawet przez durną grzeczność wypadało by odpisać - sami se grodźcie. Cóż, to się nazywa - słoma z butów. Każda wojna opiera się na identycznych zasadach. Coraz więcej kół zaczyna skarżyć rolników o celowe ściąganie zwierzyny na pola, co w następstwie skutkuje odszkodowaniami. Jeśli zapadnie wyrok w sądzie cywilnym pomyslny dla koła, co się stanie jak nastepnym krokiem koła będzie prokuratura i wyłudzenie ? Powoli nie jest to już konflikt tylko wojna. Tylko nie rozumiem niektórych "myśliwych" którzy podsycają ten konflikt mówiąc otwarcie szczują rolników na koła. Co będą z tego mieli ? Poczucie spełnionego obowiązku ? A może myślą, że będą mieli otwarte prywatne łowiska u tych rolników ? Może rozładowują swe frustracje na zazsdzie - teraz ku.... JA ? Prędzej chyba na zasadzie - jak ja nie będę polował, to wy też.