03.07.2005Łowiecki i jego misja
Czym jest i będzie portal Łowiecki oraz tworzony w nim dziennik? To pytanie może nurtować wiernych naszych czytelników, jak i zagorzałych przeciwników. Jednym i drugim należy się rzetelna odpowiedź, dlatego zarysuję w skrócie naszą misję na rynku medialnym i w samym Zrzeszeniu. Staliśmy się trzecim ogólnopolskim medium w obszarze łowiectwa, a, korzystając z technologii o nieograniczonej perspektywie, będziemy starali się skutecznie powiększać krąg naszych czytelników.
Łowiecki dał się już poznać z propagowania różnego od dotychczasowego schematu myślenia o łowiectwie, o strukturach PZŁ, o jawności w Zrzeszeniu, o informacji dla członków, o postawach myśliwych i o prawie łowieckim, ale zdecydowanie będziemy bronić istniejącego w Polsce modelu społecznego łowiectwa, jednej ogólnopolskiej organizacji łowieckiej, a opierać się będziemy komercjalizacji łowiectwa oraz prywatyzacji lasów i obwodów łowieckich.
Chcemy, żeby członkowie naszej ponad 100 000 tysięcznej organizacji czuli się jej rzeczywistymi podmiotami i będziemy o ich prawa walczyć, a organom uświadamiać, że obowiązkiem członków tych organów jest służenie szeregowym członkom Zrzeszenia wiedzą, informacją i doświadczeniem, a nie spoczywanie na laurach prestiżowych stanowisk.
Nie jesteśmy zadowoleni z przyjętego przez KZD statutu, ale choć walczyliśmy o statut lepszy niż dotychczasowy, to cieszymy się i z tego, że ten właśnie uchwalony nie jest gorszy niż poprzedni. Prezentowane przez redakcję poglądy w dyskusji nt. nowego statutu były czytane w NRŁ, w ZG i komisji statutowej, a dużą ich część wykorzystano. Tylko Łowiecki tak zdecydowanie wystąpił przeciw większości względnej i przeciw dublowaniu przez sądy łowieckie sądownictwa powszechnego i te rozwiązania zostały z projektu statutu usunięte.
Nie akceptujemy stanowiska, że nowy statut jest dobry dlatego, bo mało w nim zmian w stosunku do statutu, którego rozwiązania od dwóch pokoleń służą PZŁ. Statut narzucony Zrzeszeniu w roku 1959 był wielkim krokiem wstecz w stosunku do już wówczas 40-letniej historii PZŁ. Historii pełnej tradycji i demokratycznych rozwiązań, które zostały wówczas ze statutu usunięte i do dzisiaj do niego nie powróciły.
Nie uważamy przyjętego podcza KZD statutu za rozwiazanie docelowe. Mamy swój projekt opracowany w Łowieckim i jeszcze raz się jemu przyjrzymy, konfrontując go nie tylko ze statutem właśnie uchwalonym, ale również ze statutami z lat 1925, 1929, 1937 i 1946. Ostatecznie przygotowaną wersję będziemy promować przez rok, dwa, trzy, a może i dłużej, aż dojrzeje w umysłach członków naszego Zrzeszenia i w jego organach wola, żeby do rozwiązań odpowiadających demokratycznemu państwu prawa powrócić.
Byliśmy i będziemy bezkromromisowi w zwalczaniu negatywnych zjawisk spotykanych w naszym łowiectwie. Kumoterstwo, sobiepaństwo, pijaństwo, mięsiarstwo, nepotyzm, omijanie prawa i jego nadużywanie będą przez nas publicznie piętnowane. Nie będzie miało dla nas znaczenia, czy te negatywne zjawiska dotyczyć będą szeregowych członków Zrzeszenia, czy członków jego organów. Szczególnie właśnie od organów PZŁ będziemy żądać uczciwości, czystości intencji, profesjonalizmu i zgodnego z prawem wykonywania swoich obowiązków.
Swoje racje będziemy uzasadniać merytorycznie, a nasze stanowisko będzie zawsze oparte na przesłankach wynikających z argumentów przemawiających za określonym punktem widzenia i nigdy nie będziemy deprecjonować personalnie naszych przeciwnikowi, bo są przecież naszymi partnerami w dyskusji. Jeżeli będziemy z kimś dyskutować i przywoływać jego wypowiedzi, to nie będziemy interlokutora traktować anonimowo. Nie będziemy wyrywać z jego wypowiedzi słów, żeby tylko podbudować swoją tezę, a przed czytelnikami ukrywać, skąd wyrwaliśmy dany kawałek, uniemożliwiając zapoznanie się z całą wypowiedzią. Nie będziemy deprecjonować przegranych w wyborach, bo znamy reguły demokracji i wiemy, że mając określone i sprecyzowane poglądy raz reprezentuje się większość, a innym razem ustępuje się woli tej samej większości. Nie będziemy przylepiać naszym przeciwnikom ironicznych łatek, że ten to "reformator" czy "demokrata", tamten zaś "samozwańczy" czy "sfrustrowany" i pojęć jak np. "nasz sfrustrowany samozwańczy demokrata" u nas nie będzie. Znamy ten styl, bo ja sam i nasi redaktorzy żyliśmy też w czasach "Trybuny Ludu", czystek w szeregach PZPR i zrzucania wszystkiego co złe na Żydów i cyklistów. Tego języka czytelnicy nie znajdą na naszych łamach.
Korzystajac z prawa prasowego, będziemy sięgali po pełną informację o działaniu wszystkich organów PZŁ. Będziemy otwarci na współpracę z organami PZŁ w całej Polsce, choć zdecydowanie opowiadamy się za 16 okręgami w granicach obecnych województw. Naszych dziennikarzy i korespondentów terenowych będziemy chcieli widzieć na wszystkich imprezach organizowanych przez PZŁ, żeby na gorąco mogli zdawać z nich sprawozdania i natychmiast informować o tym naszych czytelników. Odradzam jednak współpracę z nami osobom szukającym w Łowieckim odbicia do jakichkolwiek stanowisk w organach PZŁ. Nie stanowimy i nie zamierzamy stanowić żadnej siły umownie zwanej "polityczną", która chciałaby walczyć o pozycję w Zrzeszeniu. Z takimi ludźmi Łowieckiemu nie będzie po drodze.
Miarą wypełniania powyżej zakreślonej misji będą opinie naszych czytelników: myśliwych z całej Polski. To dla nich istniejemy i ich chcemy reprezentować. Nie oznacza to jednak, że zamkniemy swoje łamy dla głosów mniejszości lub reprezentujących odmienne od redakcji poglądy. Tutaj będziemy w pełni pluralistyczni. Każdy temat i każdy pogląd będzie można u nas zaprezentować. Tym właśnie chcemy wyróżniać się wśród innych dostępnych czasopism łowieckich, ugruntowując dotychczasową naszą pozycję medium obiektywnego i otwartego na wypowiedzi każdego, kto chciałby swoje poglądy zaprezentować.
|