11.07.2004Jak powstawała ustawa łowiecka
Od dnia 10 czerwca ub. r., do dnia 8 lipca br., a więc praktycznie 13 miesięcy pracowały nad zmianami do ustawy sztaby ludzi, a nawet dłużej, bo zmiany zainicjowane w 2003 r. ktoś musiał wcześniej opracować. Na omówienie wszystkich wprowadzonych zmian przyjdzie jeszcze czas, bo trochę potrwa zanim wejdą w życie, a tymczasem chciałbym skreślić kilka słów na temat tego kto i jak pracował nad ustawą przez cały w/w okres. Przede wszystkim była to grupa posłów inicjatorów zmian i grupa posłów Samoobrony.
Zaraz za nimi swoje propozycje zgłosiły statutowe organy PZŁ: Zarzad Główny i Naczelna Rada Łowiecka. Mając tak bogaty materiał sprawą zajęła się sejmowa Komisja Ochrony Środowiska Sejmu, a następnie powołana przez nią podkomisja. Do prac w podkomisji, jak to zwyczajowo bywa, zaproszono grono ekspertów, w tym z PZŁ Marka Duszyńskiego, a poza tym przedstawiciela PZR i Ekofunduszu, jednego nadleśniczego i dwóch asystentów posłów. W tym gronie dopiero zaczęły ucierać się poszczególne zapisy ustawy. Jak były one wszystkie gotowe, to wzięli się za nią posłowie w Komisji i następnie cały Sejm uchwalił zmiany i od razu było widać, komu i co udało się w ustawie przeprowadzić. Najbardziej skutecznym okazał się PZŁ, bo zdecydowana większość z proponowanych przez niego zmian została przyjęta, a te 2 czy 3 odrzucenie zostały w ustawie nawet lepiej rozwiązane.
Senat jest tym organem, który może poprawić to czy tamto, co Sejmowi w ustawach nie wyszło. Szereg propozycji korekt zgłosili użytkownicy naszego serwisu i redakcja przekazała je do ZG PZŁ i członków Komisji Ochrony Środowiska Senatu. Nie wiem jak w ZG, ale wśród senatorów, nie wzbudziły one większego zainteresowania, choć większość naszych uwag wskazywała na powstałe w ustawie niejasności i porządkowała niektóre przepisy. Wprawdzie na wniosek senator Apolonii Klepacz cześć ze zgłoszonych przez serwis uwag została zaakceptowana przez Komisję, to jednak ogół senatorów był na tyle niezainteresowany, że po prostu zrezygnował z ich rozpatrywania. Trudno, takie są prawa demokracji, wstyd tylko, że w dyskusji w Senacie nad ustawą marszałek prowadzący obrady wykazał się poziomem nie licującym z tym stanowiskiem, jeden z senatorów myśliwych po prostu kompromitował nasz Związek, a vice minister nie miał pojęcia o ustawie o broni.
Reasumując, posłowie w Sejmie potrafili się przyłożyć, a w Senacie, to chyba mają nas za śmiesznych ludków z piórkiem w kapeluszu, którymi senatorowie nie bardzo się interesują. PZŁ w Sejmie wykazał się siłą przebicia i również w Senacie była widoczny, choć nie wiem, czy wobec zgłoszonych przez senatorów poprawek był za, czy też przeciw, ale może jakąś informacje na ten temat ZG opublikuje.
|