10 lat walki z kołem i PZŁ o dobre imię
Czas: 22:26 | 22.07.2015
Prawie 10 lat temu zaczęła się nagonka sekretarza zarządu KŁ "Orlik" w Łomży Wiesława Szlońskiego, prokuratora Prokuratury Okręgowej w Łomży i prezesa Okręgowego Sądu Łowieckiego PZŁ w Łomży, przeciwko Markowi Lisowi łowczemu i Zygmuntowi Wiktorzakowi, skarbnikowi w zarządzie koła, zakończona wykluczeniem nie tylko ich obu z koła, ale również członków rodziny Zygmunta Wiktorzaka. W tej nagoce niechlubną rolę odegrały też organa Polskiego Związku Łowieckiego. Pierwsze trzy lata tej sprawy opisaliśmy w cyklu ośmiu artykułów w dzienniku Jak dobro w Łomży, ze złem walczyło.
Marek Lis zrezygnował z walki o przywrócenie do koła, ale Zygmunt Wiktorzak był zdeterminowany, żeby konsekwencje świństw robionych mu przez Wiesława Szlońskiego i zarząd kierowany przez Ludwika Chełstowskiego, zostały cofnięte. Dzisiaj doczekał się satysfakcji, bo prawomocnie przywrócono mu członkostwo w tym kole, ale nie za sprawą organów PZŁ, tylko za sprawą sądów powszechnych, które jednoznacznie negatywnie oceniły postępowanie koła i ZO PZŁ w Łomży. Mimo tego negatywni bohaterowie z KŁ "Orlik" mają się dobrze. Wiesław Szloński, pełniący tę samą funkcję w Prokuraturze Okręgowej, jest dalej sekretarzem w zarządzie koła zarządu, tak samo jak Ludwik Chełstowski, wówczas i teraz prezes tego koła.
Po wielu latach, co w Polsce jest niestety normą, pokrzywdzeni, w tym nie tylko ci, których niesłusznie oskarżano, ale również członkowie ich rodzin szykanowani przez koło, doczekali się satysfakcji. Czy jednak można to nazwać satysfakcją, jak żaden z członków zarządu, ani żaden z członków koła zaangażowanych w pozbawienie ich członkostwa w kole nie zdobył się na choćby jedno słowo - przepraszam?
Marek Lis zrezygnował z walki o przywrócenie do koła, ale Zygmunt Wiktorzak był zdeterminowany, żeby konsekwencje świństw robionych mu przez Wiesława Szlońskiego i zarząd kierowany przez Ludwika Chełstowskiego, zostały cofnięte. Dzisiaj doczekał się satysfakcji, bo prawomocnie przywrócono mu członkostwo w tym kole, ale nie za sprawą organów PZŁ, tylko za sprawą sądów powszechnych, które jednoznacznie negatywnie oceniły postępowanie koła i ZO PZŁ w Łomży. Mimo tego negatywni bohaterowie z KŁ "Orlik" mają się dobrze. Wiesław Szloński, pełniący tę samą funkcję w Prokuraturze Okręgowej, jest dalej sekretarzem w zarządzie koła zarządu, tak samo jak Ludwik Chełstowski, wówczas i teraz prezes tego koła.
Po wielu latach, co w Polsce jest niestety normą, pokrzywdzeni, w tym nie tylko ci, których niesłusznie oskarżano, ale również członkowie ich rodzin szykanowani przez koło, doczekali się satysfakcji. Czy jednak można to nazwać satysfakcją, jak żaden z członków zarządu, ani żaden z członków koła zaangażowanych w pozbawienie ich członkostwa w kole nie zdobył się na choćby jedno słowo - przepraszam?