Polowanie z niesmakiem
Czas: 11:16 | 11.02.2017
Dzień 29 stycznia 2017 roku myśliwi Koła Łowieckiego ?Słonka? w Grzmiącej zapamiętają jako dzień polowania niosącego niesmak i budzącego odrazę.
W tym dniu prezes koła a jednocześnie wieloletni członek Okręgowej Rady Łowieckiej Eugeniusz Terefenko, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Koła znany czytelnikom lowiecki.pl jako obrońca w sprawie Eugeniusza T. w sprawie o naruszenie norm prawnych przy wykonywaniu polowania o której pisaliśmy w temacie ?Hucpa w OSŁ w Koszalinie? Janusz Krawczyk i członek KR a jednocześnie strażnik łowiecki Bogdan Świderski zasadzili się na dziki. W tym dniu polowało jeszcze kilku myśliwych ale los rzekomo spowodował, że do dzików strzelali właśnie wymienieni członkowie. Padły trzy sztuki i wszystko z pozoru przebiegało normalnie. Dwa z tych dzików zawieziono do skupu jako depozyt mający uświetnić zbliżającą się uroczystość koła. Trzeci rzekomo pobrał na użytek własny Bogdan Świderski
Piszę ?rzekomo? bowiem to co nastąpiło później podważyło zarówno wiarygodność wpisów w książce ewidencji myśliwych na polowaniu indywidualnym. Wątpliwości wzbudziły okoliczności jakie w dniu polowania i następnym ustaliła Straż Leśna w asyście kilku myśliwych KŁ ?Słonka?. Okazało się, że w miejscu polowania wykonywanego przez Janusza Kaczmarczyka odnaleziono dwa rodzaje płodów pochodzących od dwu różnych dzików. Wątpliwości wzbudził także fakt, że rzekomo Bogdan Świderski swoją grubą czyli ciężarną loszkę lub lochę przywiózł na miejsce oddalone o parę kilometrów bardzo złymi drogami leśnymi w miejsce polowania Janusza Kaczmarczyka gdzie zostały obie wypatroszone a płody pozostawione na miejscu patroszenia. Dlaczego Bogdan Świderski zadał sobie tyle trudu aby zawieźć dzika do wypatroszenia przez złe drogi i ładując go do transportu aby następnie ponownie załadować dla zawiezienia w nieznanym kierunku nie ustalono. Wątpliwości pogłębia także fakt, iż on osobiście dokonał ważenia dzika w miejscu odległym około 30 km podczas gdy uchwały obowiązujące w kole nakazywały ważenie na specjalnie w tym celu zakupionej wadze i okazanie dzika łowczemu koła w odległości około 2-3 km od miejsca polowania.
Czy dziki te uświetnią uroczystość koła i czy będą wszystkim smakowały? Wątpię. Jestem natomiast pewien, że polowanie to na długo pozostawi niesmak u każdego wrażliwego myśliwego.
Poniżej przedstawiamy relację komendanta Straży Leśnej Nadleśnictwa Połczyn Cezarego Niedzieli, który zabezpieczał dowody na potrzeby prowadzonego postępowania. Z zamieszczania zdjęć bardzo makabrycznych zrezygnowaliśmy a umieszczając te mniej drastyczne zmieniliśmy je elektronicznie aby nie epatować widzów drastycznymi scenami.
W tym dniu prezes koła a jednocześnie wieloletni członek Okręgowej Rady Łowieckiej Eugeniusz Terefenko, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Koła znany czytelnikom lowiecki.pl jako obrońca w sprawie Eugeniusza T. w sprawie o naruszenie norm prawnych przy wykonywaniu polowania o której pisaliśmy w temacie ?Hucpa w OSŁ w Koszalinie? Janusz Krawczyk i członek KR a jednocześnie strażnik łowiecki Bogdan Świderski zasadzili się na dziki. W tym dniu polowało jeszcze kilku myśliwych ale los rzekomo spowodował, że do dzików strzelali właśnie wymienieni członkowie. Padły trzy sztuki i wszystko z pozoru przebiegało normalnie. Dwa z tych dzików zawieziono do skupu jako depozyt mający uświetnić zbliżającą się uroczystość koła. Trzeci rzekomo pobrał na użytek własny Bogdan Świderski
Piszę ?rzekomo? bowiem to co nastąpiło później podważyło zarówno wiarygodność wpisów w książce ewidencji myśliwych na polowaniu indywidualnym. Wątpliwości wzbudziły okoliczności jakie w dniu polowania i następnym ustaliła Straż Leśna w asyście kilku myśliwych KŁ ?Słonka?. Okazało się, że w miejscu polowania wykonywanego przez Janusza Kaczmarczyka odnaleziono dwa rodzaje płodów pochodzących od dwu różnych dzików. Wątpliwości wzbudził także fakt, że rzekomo Bogdan Świderski swoją grubą czyli ciężarną loszkę lub lochę przywiózł na miejsce oddalone o parę kilometrów bardzo złymi drogami leśnymi w miejsce polowania Janusza Kaczmarczyka gdzie zostały obie wypatroszone a płody pozostawione na miejscu patroszenia. Dlaczego Bogdan Świderski zadał sobie tyle trudu aby zawieźć dzika do wypatroszenia przez złe drogi i ładując go do transportu aby następnie ponownie załadować dla zawiezienia w nieznanym kierunku nie ustalono. Wątpliwości pogłębia także fakt, iż on osobiście dokonał ważenia dzika w miejscu odległym około 30 km podczas gdy uchwały obowiązujące w kole nakazywały ważenie na specjalnie w tym celu zakupionej wadze i okazanie dzika łowczemu koła w odległości około 2-3 km od miejsca polowania.
Czy dziki te uświetnią uroczystość koła i czy będą wszystkim smakowały? Wątpię. Jestem natomiast pewien, że polowanie to na długo pozostawi niesmak u każdego wrażliwego myśliwego.
Poniżej przedstawiamy relację komendanta Straży Leśnej Nadleśnictwa Połczyn Cezarego Niedzieli, który zabezpieczał dowody na potrzeby prowadzonego postępowania. Z zamieszczania zdjęć bardzo makabrycznych zrezygnowaliśmy a umieszczając te mniej drastyczne zmieniliśmy je elektronicznie aby nie epatować widzów drastycznymi scenami.